„Poznańska opozycja demokratyczna 1981–1989 w obiektywie Jana Kołodziejskiego” – recenzja i ocena
Podczas „karnawału Solidarności” władza robiła wszystko, by utrzymać swą dotychczasową pozycję. Najwyżsi dostojnicy partyjni nie spodziewali się, jak szerokie kręgi społeczne zatoczy sprzeciw wobec socjalizmu. Ani stan wojenny, ani żadne czystki nie potrafiły uspokoić Polaków żądających niepodległości i wolności. Władza niszczyła więc w ogromnych ilościach wszelkie dowody oporu społeczeństwa. Historia najlepiej przemawia do nas obrazem, więc zdjęcia i nagrania wideo znalazły się na cenzurowanym. Niektórzy jednak za wszelką cenę starali się zachować na kliszy pamięć tamtych dni. Po latach – w demokratycznej już Polsce – z zachowanych zdjęć autorstwa Jana Kołodziejskiego powstała w Poznaniu wystawa, której pokłosie stanowi album wydany przez Wielkopolskie Muzeum Walk Niepodległościowych oraz Instytut Pamięci Narodowej, zatytułowana „Poznańska opozycja demokratyczna 1981–1989 w obiektywie Jana Kołodziejskiego”.
Autor zdjęć jako działacz poznańskiej opozycji miał niezwykłą okazję fotografować wszelkie wydarzenia z lat 80. Był drukarzem „Solidarności” i tworzył takie pisma jak „Solidarni”, „Biuletyn Wojenny”, „Okno”, „Lech”, „Wiraże” i „Tygodnik Mazowsze”. Współpracował z wieloma drukarniami opozycyjnymi, był także założycielem Poznańskiej Agencji Fotograficznej „Solidarność”. Swoje zdjęcia prezentował na kilku wystawach nawet jeszcze w czasach poprzedniego systemu, co wielokrotnie narażało go na szykany ze strony władz. Jego album powinien być kompleksową opowieścią o tamtych czasach, powinien też spełniać swą funkcję edukacyjną, przekazując nowemu pokoleniu obraz owych dni. Czy autorowi udało się zrealizować te cele?
Biorąc do ręki „Poznańską opozycję...”, byłem zaskoczony jej rozmiarem. Za tak niską cenę spodziewałem się klasycznego kilkudziesięciostronicowego albumu. To, co otrzymuje czytelnik, przekracza najśmielsze oczekiwania. Na 400 stronach wydanych w twardej i szytej oprawie zamieszczono ponad 800 fotografii wybranych spośród kilku tysięcy zaprezentowanych na wystawie. Jest to więc album o najwyższej jakości wydania. Będzie służył kolejnym pokoleniom bez obaw o jego zniszczenie.
Wydaje się, że założeniem wydawnictwa było ukazanie społecznego oporu poznaniaków z lat 1981–1989. Rzecz jasna, trzeba było wybrać tylko najważniejsze zdjęcia – zamieszczenie wszystkich fotografii przekroczyłoby zapewne 1000 stron. Wśród zaprezentowanych wydarzeń mamy takie, które swym zasięgiem obejmowały opozycję w całym kraju, jak i te dotyczące tylko poznaniaków. W pierwszej kategorii znajdziemy m.in. niezależne obchody święta Konstytucji 3 Maja, niezależne obchody Święta Pracy w kolejnych latach czy czerwcowe wybory do Sejmu i Senatu z roku 1989. Druga kategoria obejmuje dziesiątki wydarzeń związanych z działalnością „Solidarności” oraz innych grup opozycyjnych w Poznaniu i okolicach. Szczególnym zainteresowaniem autora cieszyły się wszelkiego rodzaju obchody rocznic Powstania Poznańskiego z 1956 roku. Autor co roku bywał na nich i uwieczniał zarówno uroczystości kościelne, jak i świeckie.
Album obejmuje też inne wydarzenia ważne dla opozycji. Prócz wizyt papieża Jana Pawła II w Polsce, który był dla „Solidarności” nadzieją na wolność, znajdziemy także dokumentacje fotograficzne z procesów i pogrzebów ludzi zamordowanych przez władzę socjalistyczną. Dodatkiem są zdjęcia z przeróżnych happeningów, które w sposób zazwyczaj mniej podniosły, ale nie mniej ważny walczyły z socjalizmem. Czasami można też trafić na perełkę – na przykład zdjęcia z protestów przeciwko budowie elektrowni atomowej w Klempiczu. Nawet dziś na oficjalnych stronach brak jest informacji o tamtych protestach. Z socjologiczno-historycznego punktu widzenia album tworzy więc obraz życia opozycyjnego tamtych dni.
Patrząc na te zdjęcia, czytelnik zrozumie, dlaczego tak bardzo autor bał się aresztowania. Na wielu fotografiach można znaleźć czołowych przedstawicieli demokratycznej opozycji. Bardzo miło patrzy się na zdjęcia siedzących razem, a dziś skłóconych działaczy dawnej „Solidarności”. Wałęsa, Kuroń czy Michnik to tylko niektóre z ważniejszych postaci życia opozycyjnego tamtych lat. Na wielu prezentowanych w albumie fotografiach uważny obserwator znajdzie także osoby życia publicznego jak aktorzy czy pisarze. Jeśli fotografie te trafiłyby się w ręce władzy, byłyby podstawą do masowych aresztowań. Autor zdawał sobie z tego doskonale sprawę, o czym wspomina na wstępie.
Co ważne, przed samą wystawą podjęto wszelkie kroki, by zidentyfikować jak najwięcej osób obecnych na zdjęciach – nawet zwykłych mieszkańców. Pod każdym zdjęciem podpisano więc wszelkie znane osoby oraz opisano, gdzie to zdjęcie zostało zrobione. Tym samym widzimy, jak ważne były fotografowane wydarzenia i jak duża część społeczeństwa była przeciwna władzy. Dodatkowo część fotografii okraszano wycinkami z raportów milicyjnych bądź z mediów. Brakuje jednak porządnego komentarza merytorycznego. Oczywiście forma, w jakiej zaprezentowano zdjęcia – to jest podpis i czasami komentarz milicyjny lub medialny – pozwala samemu wyciągać wnioski o ówczesnej rzeczywistości, ale jeśli album ma być opisem wydarzeń tamtych dni, historyczna notka powinna być obowiązkowa.
Ciężko o jednoznaczną ocenę niniejszego albumu. Z jednej strony przybliża on czytelnikowi opozycję lat 80. w nietypowej formie, jaką jest fotografia. W ten sposób wpłynie więc na ludzkie wyobrażenia o faktach, które tak długo próbowano ukryć. Z drugiej zaś strony wartość merytoryczna książki maleje wraz z brakiem dobrego komentarza historycznego przy każdym wydarzeniu. I o ile w przypadku rocznic wydarzeń poznańskich z 1956 roku ich kontekst jest powszechnie znany, o tyle przy okazji demonstracji przeciwko budowie elektrowni atomowej w Klempiczu może to się okazać poważnym zaniedbaniem.
Summa summarum, jest to album, z którym warto się zapoznać, by zobaczyć na własne oczy to, o czym czytało się w książkach. Należy jednak zaznaczyć, że daleko mu do porządnego opracowania wydarzeń tamtych lat. Jest to po prostu album fotograficzny zawierający zdjęcia wydarzeń historycznych – mógłby pretendować do miana publikacji historycznej, gdyby tylko pokuszono się o uzupełnienie treści od strony merytorycznej.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska