Powrót starego przyjaciela - „Nowe przygody Mikołajka”

opublikowano: 2005-12-01, 20:00
wolna licencja
Dlaczego „Nowe przygody Mikołajka” publikowane są dopiero po trzydziestu latach? Bo Mikołajek jest jak lekarstwo — jak się go weźmie za dużo, nie pomoże, tylko zaszkodzi, a nawet zabije. Kiedy przedawkowalibyśmy medykament, jakim jest Mikołajek, groziłaby nam śmierć ze śmiechu. Tymi słowami oceniają książkę rozentuzjazmowani czytelnicy.
reklama
René Goscinny, Jean-Jacques Sempé,Nowe przygody Mikołajka ,tłum. Barbara Grzegorzewska,Społeczny Instytut Wydawniczy Znak,Kraków 2005,s. 638.

Dlaczego po latach nadal chce się wracać do „Kubusia Puchatka”? Dlaczego kolejny raz czytamy o przygodach Muminków? I dlaczego „Ania z Zielonego Wzgórza” wciąż uczy nas czegoś nowego? Może dlatego że wymienione książki mają w sobie to coś, zaklętą w kartkach papieru moc, która nas przyciąga, skłania do ponownego spotkania, do przypominania sobie dzieciństwa. Kiedy to ciemną nocą, pod kołdrą, przy świetle latarki (żeby mama nie widziała) siedziało się z Książką.

Do tej właśnie kategorii książek przez duże „K” wypada zaliczyć również serię przygód Mikołajka, pióra Rene Goscinnego z rysunkami Jeana-Jacques`a Sempé. Historyjki te powstawały od 1959 roku, poczatkowo przygotowywane dla gazety „Sud-Ouest Diamanche”, następnie wydane w formie książkowej. W Polsce ukazały się w postaci pięciu książeczek pod koniec lat osiemdziesiątych, natomiast wznowione zostały dekadę później.

I tak mijały smutne lata (przeplatane kolejnymi lekturami starych części), gdy w końcu okazało się, że w przepastnych szufladach autorów odnaleziono jeszcze osiemdziesiąt niepublikowanych dotychczas historyjek. I stało się, wydawnictwo Znak wzięło na siebie odpowiedzialne zadanie wydania książki, która swoją polską premierę miała 7 listopada 2006r. Ukazała się jako opasłe tomisko w twardej oprawie, z gustowną czerwoną wstążeczką. To chyba najgrubsza książka dla dzieci, jaką widziałem (opowieści o Harrym Potterze to, moim zdaniem, pozycje dla młodzieży). Warto mieć ją na półce, choćby tylko dla podziwiania kunsztu wydawniczego. Nie namawiam jednak do takiego zachowania.

Tych osiemdziesiąt krótkich historyjek opowiada o małym Mikołajku i jego kolegach, którzy sprawiają kłopoty wychowawcze (niewinne w porównaniu z tymi, które możemy spotkać w dzisiejszych czasach: zbyt głośno krzyczą, zamiast narkotyzować się co piątek), o pseudopatriarchalnej rodzinie, gdzie wiecznie zapracowany ojciec nie rozumie swojego dziecka, a mama ma już wszystkiego dość i o dorosłych, którzy chcieliby być dziećmi, ale się tego wstydzą. Obraz młodzieńczej idylli Mikołajka przerywany jest kolejnymi karami za złe zachowanie, kłótniami z rodzicami czy też bójkami z kolegami. Trzeba więc iść w czwartek do szkoły, naburmuszyć się, trochę popłakać (a nuż coś się przez to wskóra) albo obrazić.

Książkę, mimo że może przerażać swoją objętością nawet nieco starsze dzieci, czyta się płynnie i szybko. Wystarczy jedno brzydkie, deszczowe popołudnie — jeśli tylko człowiek potrafi opanować ataki śmiechu… Autor ostro bierze się za bary ze stereotypami, rolami społecznymi i rodzicami, którzy nie chcą przyznać przed swoimi dziećmi, że też popełniają błędy. Mama Mikołajka tylko jeden raz wychodzi do rodziny z innego pomieszczenia niż kuchnia — kiedy w kuchni jest remont. Ojciec robi, co może, żeby w pracy nie pracować, a po powrocie do domu obowiązkowo jest ciężko zmęczony i nie widzi świata poza swoją gazetą. Koledzy kłócą się o pierwszeństwo w zabawach i śmieją się z dziewczyn. Do tego wszystkiego dochodzą śliczne obrazki Sempé, którymi książka jest bogato ilustrowana.

„Nowe przygody Mikołajka” to książka ciepła, radosna, która aż się prosi o przeczytanie i wspólną zabawę. Byłoby wspaniale, gdyby wszystkie książki dla dzieci były tak piękne i równie dobrze wydane.

reklama
Komentarze
o autorze
Kamil Pietrala
Magister politologii (Uniwersytet Śląski).

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone