Potulicki obóz przesiedleńczy i pracy w okresie okupacji hitlerowskiej 1941–1945

opublikowano: 2011-04-16, 17:19
wszelkie prawa zastrzeżone
W roku 1941 w Potulicach uruchomiono obóz przesiedleńczy, następnie obóz pracy, zaś w 1945 roku skoncentrowano w tymże obozie Niemców przeznaczonych do wysiedlenia. Tragedia Potulic trwała do 1950 roku, a ucierpiały w niej narody polski i niemiecki.
reklama

Potulice, położone 7 km od powiatowego miasta Nakło nad Notecią, to dziś jedna z miejscowości województwa kujawsko-pomorskiego. Dawniej była to wieś folwarczna, która wraz z zespołem pałacowo-parkowym w stylu angielskiego neogotyku, jednym z największych tego typu obiektów Wielkiego Księstwa Poznańskiego, znajdowała się we władaniu rodziny hrabiów Potulickich. W 1932 roku zmarła bezpotomnie ostatnia z rodu, Aniela Potulicka, zapisując majątek Katolickiemu Uniwersytetowi Lubelskiemu i przekazując pałac na seminarium duchowne funkcjonujące później do 1939 roku.

Pałac rodziny Potulickich przeznaczony na niemiecki obóz w 1941 roku (fot. Lucyna Witkowska)

Po wybuchu II wojny światowej w potulickim pałacu ulokowano szkołę dla podoficerów SS, zmieniając jednocześnie polską nazwę wsi na niemiecką Potulitz, a później na Lebrechtsdorf. W roku 1941 uruchomiono tam obóz przesiedleńczy, potem obóz pracy, zaś w 1945 roku skoncentrowano w tymże obozie Niemców przeznaczonych do wysiedlenia. Rok 1941 rozpoczyna tragedię Potulic trwającą do roku 1950, wskutek której ucierpiały narody polski i niemiecki.

W historii obozu potulickiego wyróżnia się trzy podstawowe etapy funkcjonowania podczas okupacji hitlerowskiej. W pierwszym okresie, to jest od listopada 1940 roku do lipca 1941 roku, Potulice funkcjonowały jako jeden z obozów dla wysiedlanej ludności polskiej i podlegały Gdańskiej Centrali Przesiedleńczej.

Drugi etap rozpoczął się od połączenia obozu potulickiego z obozem w Stutthofie przez osobę komendanta Maxa Pauly’ego. Związek ten trwał od września 1941 roku do stycznia roku 1942.

Trzeci, ostatni, a zarazem najdłuższy etap, trwał od stycznia 1942 roku do chwili wyzwolenia przez wojska radzieckie w styczniu 1945 roku. Potulice istniały wówczas jako karny obóz pracy podlegający ponownie Centrali Przesiedleńczej.

Obóz podległy Gdańskiej Centrali Przesiedleńczej 1940–1941

W czasie II wojny światowej, zaraz po napaści na Polskę, Niemcy podzielili jej ziemie na okręgi, a te na obwody. Zgodnie z tym podziałem Wolne Miasto Gdańsk, województwo pomorskie oraz skrawki warszawskiego wraz z częścią Prus Wschodnich należących poprzednio do Niemiec, włączono do III Rzeszy, tworząc z nich Okręg Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, który podzielono zarazem na rejencje: kwidzyńską, bydgoską i gdańską.

Okupanci prowadzili na tymże terenie politykę zmierzającą do umocnienia niemczyzny, co wiązało się w głównej mierze z wysiedleniem Polaków i osadzeniem w ich miejsce ludności niemieckiej. Podjęto też starania w kierunku zniemczenia jednostek narodowości polskiej, posiadających ku temu odpowiednie predyspozycje. Stąd też stosowano się do rozporządzenia szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy odpowiedzialnego za wysiedlenia, Franza Abromeita, który twierdził, że Polaków nie należy wysiedlać do Generalnej Guberni bezpośrednio, ale trzeba wykorzystywać w tym celu obozy. W nich to miała być przeprowadzana selekcja rasowa, zaś osoby wartościowe rasowo miały być poddawane naciskom w celu skłonienia ich do wpisu na niemiecką listę narodowościową.

reklama

Za wysiedlenia odpowiedzialne były tak zwane Centrale Przesiedleńcze, czyli instytucje, których zadaniem było także przygotowanie miejsc dla osadników niemieckich. Za takowe działania w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie odpowiadała powołana 15 listopada 1940 roku Centrala Przesiedleńcza w Gdańsku, mająca przygotować miejsce dla 400 rodzin niemieckich z GG, 2500 rodzin Niemców litewskich oraz 12 000 rodzin Niemców z Besarabii. Obóz w Potulicach był jednym z trzech obozów zbiorczych, obok obozów w Tczewie i Toruniu, zajmujących się wysiedlaniem Polaków do Generalnej Guberni.

Na potrzeby zbiorczego przesiedleńczego obozu potulickiego przeznaczono pałac i jego pomieszczenia gospodarcze, w których od początku panował wielki ścisk. Nie były one umeblowane ani ogrzewane, więźniowie spali przykryci własnymi ubraniami na podłodze wyłożonej słomą. Jak wspomina były więzień Dolecki, w celu wygospodarowania dodatkowego miejsca w pałacowej sali, w której zgromadzono więźniów, dobudowano drewniane piętro i wstawiono trzypiętrowe łóżka, a w późniejszym czasie wybudowano trzy prowizoryczne baraki „jak dla psów”.

Od lutego 1941 do września tegoż roku funkcję kierownika obozu piastował SS-Hauptsturmführer Waldemar Tennstädt, będący w tym czasie jedynym oficerem SS przebywającym w powierzonej sobie placówce, ponieważ czasowy pobyt więźniów nie wymagał zaangażowania większej liczby funkcjonariuszy do nadzoru.

Do obozu jako punktu przesiedleńczego kierowano głównie ludność z dobrze prosperujących gospodarstw rolnych, której pobyt trwał wówczas kilka dni, do momentu podstawienia transportu kolejowego, od którego uzależnione było wysiedlanie. Przesiedleńcy czekający na transport nie pracowali w obozie, byli jedynie wykorzystywani do wykonywania drobnych czynności porządkowych.

reklama
POLECAMY

Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:

Maciej Bernhardt
„Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego”
cena:
Wydawca:
Histmag.org
Okładka:
miękka
Liczba stron:
334
Format:
140x195 mm
ISBN:
978-83-925052-9-7

Zgodnie z wytycznymi Abromeita, po przybyciu do obozu należało na apelu sprawdzić stan liczbowy rodzin na podstawie kart wysiedleńczych, a tak zwane osoby nadliczbowe przekazać dowódcy transportu. W związku z tym, że w Potulicach przeprowadzano trzy rodzaje selekcji: rasową, polityczną i zdrowotną, rodziny przekazywano biegłemu, którego zadaniem była ich ocena pod względem rasowym – w razie decyzji pozytywnej osoby te odsyłano na bardziej szczegółową obserwację do obozu w Łodzi.

Celem drugiej selekcji, przeprowadzanej przez przedstawiciela Urzędu Pracy, było wytypowanie osób nadających się do ciężkich robót, które wysyłano do pracy w gospodarstwach niemieckich rejencji kwidzyńskiej. Osobom, które pomyślnie przeszły choć jedną z selekcji, nie odbierano pieniędzy i przedmiotów wartościowych, natomiast pozostałe osoby przyjmowano do ewidencji po uprzednim zabraniu im wszelkich cennych przedmiotów oraz zabezpieczeniu dowodów osobistych.

Pierwsze transporty z wysiedleńcami przybyły do Potulic w lutym 1941 roku. Przywieziono 524 osoby z Bydgoszczy, 727 z ówczesnego powiatu bydgoskiego i 738 z powiatu sępoleńskiego. Jeszcze tego samego miesiąca przeniesiono ich w dwóch rzutach do Piaseczna. Kolejne transporty przybyły po kilkutygodniowej przerwie, to jest w marcu 1941 roku: 8 marca z powiatu rypińskiego 310 osób i z lipnowskiego 446 osób, natomiast 12 marca, również z powiatów rypińskiego i lipnowskiego, odpowiednio 446 i 335 osób. Już dzień później wywieziono do Generalnej Guberni 1050 osób.

W obozie pozostało wówczas około 200 przesiedleńców, gdyż część więźniów skierowano w wyniku selekcji do obozów germanizacyjnych lub do pracy w gospodarstwach niemieckich. Następni przesiedleńcy przybyli do Potulic w maju 1941 roku (tym razem było to 706 osób z powiatu wyrzyskiego) w ramach tak zwanych przesiedleń wewnętrznych, przeprowadzanych po zamknięciu granic Generalnego Gubernatorstwa w marcu 1941 roku. Polegały one na przenoszeniu rodzin polskich z centrów miast na ich obrzeża i z zajmowanych mieszkań do lokali o niższym standardzie, a także usuwaniu z gospodarstw rolnych lub ich zamienianiu na mniejsze. 27, 29 i 30 maja przybyły do Potulic jeszcze trzy transporty. W wyniku przeprowadzonych selekcji, 39 osób wysłano w celu zniemczenia do obozu w Nowym Mieście Lubawskim a 54 na roboty przymusowe, w obozie pozostawiając 132 ludzi. Ostatnie transporty z 202 osobami z ówczesnego powiatu wyrzyskiego i sępoleńskiego przyjechały do Potulic 12 lipca.

reklama

W lipcu 1941 roku zorganizowano obozy przechowania, tak zwane Auffanglagers – Alicja Paczoska uważa moment ich utworzenia za datę rozwiązania obozu przesiedleńczego. Nie oznacza to, że transporty ustały, zmianie uległ jedynie status placówki i dla osób nowo przybyłych nie była ona już miejscem przejściowego pobytu. Powodem zahamowania, a w konsekwencji ustania wysiedleń do Generalnej Guberni, były przygotowania Niemiec do natarcia na Związek Radziecki i przeznaczenie pociągów do przerzucania wojsk niemieckich i środków bojowych za granicę wschodnią.

Potulicki obóz przesiedleńczy nie przodował w dziedzinie wysiedleń, tak jak na przykład obóz toruński, posiadający warunki ułatwiające transport. W okresie od lutego do marca 1941 roku przez Potulice przeszło 3039 osób, z kolei w trakcie wysiedleń wewnętrznych z całego Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie wysiedlono, jak pisze Włodzimierz Jastrzębski, 1124 rodziny polskie, to jest 5700 osób, z czego w Potulicach przebywały czasowo 1392 osoby, co stanowi 24,4% ogółu wysiedlonych.

Obóz podległy komendanturze obozu Stutthof 1941–1942

Po zamknięciu granicy do Generalnej Guberni i zakończeniu akcji wysiedleń wewnętrznych obozy przesiedleńcze, w tym także obóz w Potulicach, straciły dotychczasowy status i zostały przemianowane na obozy pracy. O przekształceniu tych placówek w stałe miejsca odosobnienia zdecydowały między innymi obawy władz hitlerowskich przed grupowaniem większej liczby Polaków w jednym miejscu, co mogło im stwarzać możliwości do działań konspiracyjnych.

Ostatecznie o utworzeniu obozów pracy zdecydowano w sierpniu 1941 roku, zaznaczając, że wszystkie osoby wysiedlone z terenu Pomorza i nie kwalifikujące się do zniemczenia miały pozostać w obozach na stałe. Wobec tego powołano nowy obóz w Smukale koło Bydgoszczy i zdecydowano o rozbudowie obozu potulickiego, w którym, tak jak w toruńskiej „Szmalcówce”, panowało przeludnienie: w Potulicach przebywało wówczas 2393 więźniów, w Toruniu 2850, a w nowo utworzonej Smukale 1428.

Fot. 4 Tablica upamiętniająca ofiary hitlerowskiego obozu w Potulicach (fot. Lucyna Witkowska)

Inspektor Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w Gdańsku Hellmut Willich wytypował Stutthof na wychowawczy obóz pracy i zdecydował o podporządkowaniu mu trzech obozów, podlegających do tej pory Gdańskiej Centrali Przesiedleńczej, to jest Potulic, Torunia i Smukały. Funkcję komendanta obozu w Stutthofie objął Max Pauly, mający zarazem sprawować nadzór i kierownictwo nad wymienionymi wcześniej trzema obozami, w związku z czym Potulice zostały 1 września 1941 roku podporządkowane wychowawczemu obozowi pracy w Stutthofie. Należy jednak przy tym zaznaczyć, iż rola Pauly’ego sprowadzała się do organizowania zatrudnienia i jednolitej administracji tych placówek, a obozy Centrali Przesiedleńczej zatrzymały dotychczasowe nazwy i osobne kierownictwo, prowadziły także odrębną od Stutthofu ewidencję więźniów. Pauly urzędował na stałe w Stutthofie, dlatego też w trzech powiązanych z nim obozach ustanowił reprezentantów, sprawujących władzę w jego imieniu. W wypadku Potulic naczelnikiem takowym został SS-Untersturmführer Paul Ehle.

reklama

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

W Potulicach, poza personelem urzędniczym przysłanym ze Stutthofu, pojawiła się także straż obozowa i SS-mani, a służbę wartowniczą pełniła kompania ludzi z SS-Totenkopfverbände Stutthof. Jednym z powodów takiego rozwiązania była większa liczba więźniów, która przesądziła także o zwiększeniu liczebności straży obozowej i funkcjonariuszy SS. Wykorzystywano w ten sposób doświadczenia administracji Stutthofu.

Planowana rozbudowa obozu potulickiego rozpoczęła się jesienią 1941 roku przy pomocy więźniów, przywiezionych w tym celu ze Stutthofu. Liczbę mających powstać drewnianych baraków z 20 zwiększono ostatecznie do 30, mogących pomieścić wraz z personelem obozowym około 10 000 osób. Pierwsze baraki mieszkalne oddano do użytku zimą 1942 roku, później więźniowie zajmowali kolejne w miarę ich powstawania.

Warto też odnotować, że podczas kilkumiesięcznego związku Potulic ze Stutthofem więźniowie nie pracowali jeszcze na tak wielką skalę jak w okresie późniejszym, a byli jedynie używani w niewielkim stopniu do prac poza obozem. Wpływał na to fakt, że Potulice uważano za obóz wychowawczy, a także brak ofert pracy dla więźniów ze strony, słabo jeszcze wówczas informowanych przez Urząd Pracy, przedsiębiorców. Do końca stycznia 1942 liczba robotników pracujących poza obozem nie przekroczyła nigdy 200 osób. Z relacji więźniów wynika jednak, że najgorsze warunki panowały w Potulicach właśnie po przybyciu załogi ze Stutthofu.

Cecylia Samselska twierdzi, że „wzmożony terror w Potulicach rozpoczął się po przybyciu do obozu urzędników i SS-manów ze Stutthofu w roku 1941”. Panująca wówczas zasada szybkiego pozbywania się osób niewygodnych w celu przygotowania miejsca dla nowych wysiedleńców sprawiła, że jednakowo źle traktowano zarówno wysiedleńców, jak i więźniów kryminalnych. Dodatkowo brak regulaminu powodował, że więzień często nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, w jakiej chwili i za co może zostać ukarany.

reklama

Związek Potulic ze Stutthofem miał charakter wyłącznie tymczasowy i wynikał z potrzeby znalezienia odpowiednio wyszkolonej kadry przygotowanej do kierowania obozem pracy, powstającym w wyniku przekształceń obozu przesiedleńczego. Gdy takowe osoby znaleziono, zreorganizowano zarząd obozu, oddelegowując Maxa Pauly’ego i dotychczasowych funkcjonariuszy do Stutthofu, który 20 stycznia 1942 stał się ponownie obozem koncentracyjnym.

Obóz pracy podległy Centrali Przesiedleńczej 1942–1945

W końcu stycznia 1942 roku Potulice, Smukała i Toruń ponownie znalazły się pod zwierzchnictwem Centrali Przesiedleńczej, która przystąpiła już wówczas do eksploatowania więźniów jako siły roboczej pracującej na potrzeby niemieckiej gospodarki, zwłaszcza wojennej.

1941 | 1942

| Styczeń || 511|

| Luty ||301|

| Marzec || 182|

| Kwiecień || 103|

| Maj ||1361|

| Czerwiec || 541|

| Lipiec || 407|

| Sierpień |1016| 219|

| Wrzesień | 193| 231|

| Październik | 487| 233|

| Listopad |1325| 145|

| Grudzień | 874| 104|

| Razem | 3895 | 4338 |

Tab. 1: Liczba osób przywiezionych do obozu w Potulicach w okresie of 1 sierpnia 1941 do 31 grudnia 1942 (źródło: W. Jastrzębski, Potulice: hitlerowski obóz przesiedleńczy i pracy , Bydgoszcz 1967, s. 42).

Nowa obsada obozu potulickiego rozpoczęła pracę 1 lutego 1942 roku. Posadę naczelnika objął były kierownik obozu przesiedleńczego, Waldemar Tennstädt, natomiast kierownikiem administracyjnym mianowano Alfreda Zapke. Do służby lekarskiej oddelegowano doktora Leona Konkolewskiego i trzy polskie pielęgniarki. Kompania wartownicza składała się z 37 osób z Waffen SS.

Zmiany w organizacji struktury obozowej przyniósł wrzesień 1942 roku, w którym powrócono do organizacji sprzed okresu komendantury Stutthofu, z tym, że teraz Potulice stały się obozem macierzystym, a Toruń i Smukała jego podobozami. Zwierzchnik kompleksu otrzymał tytuł komendanta obozów Centrali Przesiedleńczej w obrębie działania Inspektora Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie. Komendantem obozu potulickiego mianowano SS-Sturmbannführera Rillera, a Tennstädt został jego zastępcą. Za sprawą tych zmian, obóz potulicki stał się na terenie okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie głównym obozem pracy, do którego kierowano wysiedleńców z całego Pomorza, a nie, jak wcześniej, jedynie z rejencji bydgoskiej i Grudziądza.

reklama

W 1943 roku we wszystkich trzech obozach przebywało łącznie 8269 osób, z czego najwięcej, bo 4070, w Potulicach. Przesądziło to o likwidacji obozów w Smukale (1649 osób) i Toruniu (2550 osób) i przeniesieniu przebywających tam więźniów do Potulic. Po tym fakcie Urząd Centrali Przesiedleńczej przeniesiono do Potulic, a jego uprawnienia przejęła komendantura obozowa.

Do potulickiego obozu pracy trafiały osoby posiadające dobrze prosperujące gospodarstwa lub takie, które popełniły wykroczenia o charakterze politycznym, a mieszkania i majątek osób podejrzanych o nielojalny stosunek do władz niemieckich przekazywano w ręce miejscowych Niemców.

Do czasu zbudowania nowych baraków, to jest do 1941 roku, więźniów lokowano w pałacu potulickim.

Nowy obóz, wzniesiony rękami więźniów, powstał na miejscu starego cmentarza, z którego przeniesiono pochowanych wcześniej lagrowców na nowy cmentarz, resztę grobów zrównując z ziemią. Obóz składał się z 30 baraków i budynku gospodarczego z kuchnią, wokół którego biegły aleje, służące do zbiórek i apeli. Baraki miały po 8 pokoi po obu stronach półtorametrowego korytarza, a były ogrzewane tylko tak, by grzejniki nie zamarzły. Oświetlenie było bardzo słabe i mogło być używane jedynie do godziny 21. Uszczelniono za to ściany i dach oraz położono drewniane podłogi. Nowy obóz otoczono dwoma płotami z drutu kolczastego podłączanego w nocy do prądu, a co 50 metrów poustawiano budki wartownicze ze strażnikami wyposażonymi w broń. Dodatkowo usypano wokół obozu wysoki wał ziemny, tak, by z zewnątrz nie można było zobaczyć, co dzieje się w środku.

Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką” – Tom drugi!

Maciej Bernhardt
„Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego t.2”
cena:
Wydawca:
Histmag.org
Okładka:
miękka
Liczba stron:
240
Format:
140x195 mm
ISBN:
978-83-930226-9-4

Już w marcu 1942 roku ustalono ostatecznie organizację życia obozowego poprzez mianowanie więźniów funkcyjnych odpowiedzialnych za porządek i dyscyplinę na danym terenie. W ramach tego, kontrolę nad określonym odcinkiem pracy sprawował, wyłoniony spośród więźniów, kapo, stojący na czele każdej kolumny pracy, natomiast kontrolę nad całą komendą pracy sprawował hauptkapo, czyli kapo główny. Regulamin obozowy, opracowany w maju 1942 roku przez naczelnika Tennstädta i obowiązujący do końca istnienia obozu, zawierał lakonicznie sformułowane przepisy, które straż obozowa interpretowała na niekorzyść więźniów.

reklama

Jak wcześniej podano, liczba więźniów pracujących poza obozem do końca stycznia 1942 nie przekroczyła 200 osób, później natomiast zaszły w tej kwestii diametralne zmiany.

Pałac w Potulicach. Podziemia budynku mieściły w sobie karcer dla więźniów obozu (fot. Lucyna Witkowska)
. Regulamin obozu niemieckiego w Potulicach:
  1. Palenie w obrębie budynków i baraków jest zabronione. Palić wolno tylko w obrębie placu przed blokiem pierwszym i drugim.
  2. Udział w pracy. Zbiórka do pracy winna być punktualnie w wyznaczonym czasie. W pomieszczeniach mogą zostać tylko dzieci do lat sześć i te osoby, które są w posiadaniu zaświadczenia niezdolności do pracy, wydawanego przez obozowego lekarza. Na znak dzwonka rozpoczyna się odmarsz do miejsca pracy; praca kończy się również uderzeniem dzwonka. Przechodzenie z raz przydzielonej kolumny pracy do innej bez zezwolenia jest zabronione. W czasie przerwy obiadowej winni wszyscy odpoczywać w swoich pomieszczeniach, z wyjątkiem tych osób, które w tym czasie otrzymały specjalne zadania.
  3. Pozdrawianie. Każdy mężczyzna winien zdjąć czapkę przed każdą osobą uniformowaną. Na wezwanie i podczas rozmowy winien przy odsłoniętej głowie przyjąć postawę zasadniczą.
  4. Pomieszczenia. Po odmarszu oddziałów pracy, winny być pomieszczenia natychmiast wietrzone przez osoby, które pozostały na miejscu. Należy dbać o dobre przewietrzenie w czasie pracy. Sale winny być kilka razy dziennie zamiatane i przynajmniej raz dziennie wodą z dodatkiem chlorku wapnia przecierane. Spluwanie w obrębie budynków będzie najsurowiej karane. Spanie i zatrzymywanie się w innej ubikacji niż tej, do której jest się przydzielonym, jest zabronione.
  5. Naczynia kuchenne. Naczynia kuchenne winny natychmiast po użyciu i oczyszczeniu być oddane do kuchni. Odpowiedzialnym za to czynię poszczególnych porządkowych. Nie zużyte resztki pokarmów należy rzucać do naczyń do tego celu przeznaczonych, nie zaś do ustępów.
  6. Pralnia. W pralni mogą się zatrzymywać tylko te osoby, które się w tym dniu do prania zapisały. Osoby wyznaczone do prania winny dbać wspólnie o porządek i czystość w pralni. Bieliznę można wieszać tylko na wyznaczonym do tego celu miejscu, znajdującym się przed zamkiem. Bielizna suszona nie na wskazanym miejscu zostanie skonfiskowana.
  7. Ustępy. Konieczne potrzeby należy załatwiać tylko w postawionych do tego celu ustępach. Kto się temu nie podporządkuje, będzie na czas nieokreślony zatrudniony do czyszczenia ustępów.
  8. Golenie. Golenie jest dozwolone poza godzinami zajęć, w czasie między pobudką a capstrzykiem.
  9. Lazaret. Chorzy otrzymują od lekarza obozowego zaświadczenie stwierdzające niezdolność do pracy. Osoby, które w czasie pracy zgłaszają się na badania, zostaną przez swojego „kapo” skierowane z odpowiednim przekazem. Wstęp na teren szpitala dozwolony jest wyłącznie w celu badania lekarskiego.
  10. Zezwolenie mówienia. Każdy nowo przybyły do lagru winien zawiadomić swoich bliskich, że mówić z nimi może tylko w niedzielę, między godzina 8.00 a 12.00.
  11. Korespondencja. Wysyłać i otrzymywać można tylko pocztówki, pisane czytelnie i tylko w języku niemieckim. Pisanie pocztówek dozwolone jest dwa razy w tygodniu, mianowicie w środy i soboty.
  12. Paczki. Odwiedzających należy zawiadomić, że paczki należy oddawać tylko w paczkarni.
  13. Ogrodzenie. Na odległość dwóch metrów jest dostęp do ogrodzenia wzbroniony. Posterunki mają polecenie użycia broni w razie potrzeby.
  14. Capstrzyk. O godzinie 22.00 wyznaczony capstrzyk musi być bezwzględnie przestrzegany. Każdy kto po capstrzyku będzie bez uprawnienia znajdować się poza swoim pomieszczeniem, będzie ukarany.
  15. Ogólne. Zwracam uwagę każdemu, że rozporządzeniom wydawanym przez kapów i porządkowych należy się bezwzględnie podporządkować. Kto przeciw przepisom porządkowym wykroczy, liczyć może na surowa karę.
reklama

Przewidziane kary:

  • porządkowe – specjalne ćwiczenia służbowe, służba karna itp.
  • dyscyplinarne – areszt oraz skierowanie do lagru roboczo-wychowawczego, względnie przekazanie do obozu koncentracyjnego o wzmożonym terrorze.

Komendant obozu SS-Hauptsturmführer Tennstädt.

Źródło: Żywi i martwi o hitlerowskim obozie Potulice 1941–1945 , red. T. Samselski, Bydgoszcz 1997, s. 53-54.

W grupie osób zdolnych do pracy po przeprowadzonej weryfikacji znalazły się, oprócz kobiet i mężczyzn, także dzieci powyżej 12 roku życia, to znaczy 137 młodych osób w przedziale wiekowym od 15 do 18 lat i 115 dzieci w wieku od 13 do 15 lat. Od tej pory dzieci były wykorzystywane przez hitlerowców do prac zarówno na terenie obozu, jak i poza nim. Nie oszczędzano nawet najmłodszych więźniów w wieku od 6 do 12 lat, dla których stworzono specjalne komando pracy nadzorowane przez funkcjonariusza SS, Kollomanna.

Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”

Michał Beczek
„Wikingowie na Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
135
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-37-2

Książka dostępna również jako audiobook!

Praca zdominowała życie więźniów, którzy początkowo byli zaangażowani przy budowie nowego obozu, w kuchni, magazynach żywnościowych i przy różnego rodzaju pracach porządkowych. Po uruchomieniu w Potulicach filii dwóch zakładów pracy, to znaczy pilskiej Fabryki Skrzydeł Samolotowych „Hansenwerke” oraz gdyńskich Zakładów Futrzarskich Schultza, dużą liczbę więźniów zatrudniono w tychże fabrykach.

W ramach pracy poza obozem, więźniów wypożyczano i wysyłano do pracy w okolicznych majątkach powiatów wyrzyskiego, bydgoskiego, tucholskiego, grudziądzkiego, tczewskiego, toruńskiego oraz w prywatnych gospodarstwach rolnych i zakładach ogrodniczych. W takich przypadkach więźniowie otrzymywali 25% wynagrodzenia jako tak zwane kieszonkowe, a pozostała kwota, po potrąceniu kosztów wyżywienia, przechodziła jako zysk na konto administracji obozowej.

reklama

W celu lepszej organizacji pracy, więźniów przydzielono do poszczególnych brygad pracujących, między innymi do Erdkolonne i Steinkolonne, czyli kompanii ziemnej i kamieniarskiej, w których panowała ostra dyscyplina.

Więźniowie pracowali przy budowie drogi z Nakła do Potulic, niwelowaniu terenu pod budowę nowych baraków oraz przy wycince drzew. Materiał budowlany, potrzebny do budowy obozu, zwożono barkami Kanałem Bydgoskim, a rozładunku dokonywali sami więźniowie, przenosząc towary do obozu. Były więzień Dolecki wspomina, że do takiego rozładunku potrzebowano około 500 osób, przy czym każda para niosła po 3 deski albo 10 cegieł, idąc pieszo do obozu oddalonego o 3 km od kanału. Warto tutaj dodać, że przy różnego rodzaju pracach ziemnych wykorzystywano więźniów ze Strafkolonne, będącej zalążkiem przyszłej karnej kompanii, do której trafiano za postępowanie niezgodne, zdaniem Niemców, z obozowym regulaminem.

Plan nowego obozu w PotulicachLegenda: 1–18 – baraki dla więźniów, 19 – barak dla chorych na gruźlicę, 20–27 – baraki więźniarskie, dziecięce, 30 – piekarnia, 32 – kuchnia, 34 – magazyn, 35–37 – warsztaty obozowe, 38–45 – zakłady lotnicze „Hansenwerke”, 46 – basen przeciwpożarowy. [Źródło: Żywi i martwi o hitlerowskim obozie Potulice (1941–1945) , red. T. Samselski, Bydgoszcz 2000, s. 69.]

W brygadach dziennych, tak zwanych Tageskommandach, więźniowie pracowali codziennie w pobliskich zakładach pracy lub gospodarstwach rolnych, wracając na noc do obozu.

Pomimo uzyskania autonomii wobec Stutthofu, charakter obozu potulickiego niewiele się zmienił. Starano się zaprowadzić w nim porządek zbliżony do panującego w obozach koncentracyjnych, podobnie jak tam traktując więźniów. Bito ich bez powodu i przy byle okazji na tak zwanych kozłach, a dzieci zanurzano głowami w dół w basenie przeciwpożarowym, powodując ich śmierć. SS-mani chodzili po obozie z laskami w rękach i wymagali zdejmowania czapki na ich widok, a w zimie urządzali sobie zabawy z udziałem więźniów, karząc im w nocy biegać wokół baraku do świtu. Za większe przewinienia groziło zesłanie do karnej kompanii, gdzie panowało ostre tempo pracy i obowiązywał ścisły zakaz oddalania się od stanowiska, a osoby, które tam trafiały, trzymano najdłużej na apelach i stosowano wobec nich kary cielesne.

Najgorszą z możliwych kar było zamknięcie w karcerze-bunkrze, za który służyła pałacowa piwnica. Każda osoba osadzona w bunkrze była oznakowana – mężczyźni nosili żółte opaski na prawej nodze i lewej ręce, kobiety zaś żółte chustki. Więźniowie zamknięci w piwnicach, karmieni raz dziennie, a bici trzy razy w ciągu dnia, spędzali noce w celach bez okien, śpiąc na cemencie, a że kara taka trwała od 2 do 4 tygodni, większość więźniów tego nie wytrzymywała i umierała. Nadzór nad osadzonymi tam sprawował SS-man Johann Rach, wzbudzający swoim postępowaniem postrach wśród więźniów. Tymczasem, według administracji obozu, warunki, które wprowadził w bunkrze, to jest rygor, głód, bicie i zimno, spełniały rolę wychowawczą.

W Potulicach zdarzały się też wypadki dokonywania przez funkcjonariuszy SS i straż obozową morderstw na więźniach osadzonych w obozie, przy czym starano się je ukryć i nadać pozory legalności, dorabiając legendy o samobójstwie, zastrzeleniu przy próbie ucieczki lub zamachu na obozowe władze. O ile początkowo były to przypadki raczej pojedyncze, to już w latach 1943 i 1944 dopuszczono się planowej zbrodni na większej liczbie osób.

POLECAMY

Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:

Maciej Bernhardt
„Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego”
cena:
Wydawca:
Histmag.org
Okładka:
miękka
Liczba stron:
334
Format:
140x195 mm
ISBN:
978-83-925052-9-7

Pierwszą selekcję przeprowadzono w obozie w 1943 roku, wybierając wówczas około 60 starych, chorych i kalekich ludzi, umieszczając ich początkowo w pałacowej piwnicy. Jak się później okazało, osoby te najprawdopodobniej wywieziono do obozu koncentracyjnego w Majdanku i zamordowano. Zdarzenie to potwierdzają zeznania świadków, którzy przyznali, że w 1943 roku ze szpitala obozowego i baraku dla nieuleczalnie chorych zabrano i wywieziono osoby w niewiadomym kierunku, oświadczając po kilku tygodniach rodzinom wywiezionych, że ich krewni zmarli na udar serca. Drugą selekcję przeprowadzono w 1944 roku, ale wytypowanych 80 osób nie wywieziono, a jedynie osadzono w karcerze bez jedzenia i możliwości zaspokajania potrzeb sanitarnych.

Eksterminacja więźniów nie była jedynie wynikiem bezpośrednich akcji władz obozowych, ponieważ równie duży wpływ na śmiertelność osadzonych miała długotrwała ciężka praca fizyczna, a także brak odpowiedniej odzieży i wyżywienia, którego wartość kaloryczna wystarczała jedynie do podtrzymania życia, a nie regeneracji sił traconych z dnia na dzień. Katastrofalne warunki bytowe i sanitarne były przyczyną epidemii chorób zakaźnych, takich jak czerwonka, gruźlica i odra. Choroby te zbierały największe żniwo wśród przebywających w obozie dzieci, stanowiących 3/5 ogółu ofiar.

Barak dla chorych nie był w stanie pomieścić więźniów codziennie zgłaszających się z objawami chorób. Dolecki wspomina szpital, w którym zamiast leczyć, zabijano pacjentów zastrzykiem z nafty, po którym opuchnięci chorzy umierali zwykle po trzech dniach. To samo potwierdza Cecylia Samselska, wspominając, że w szpitalu przez dłuższy czas aplikowano więźniom zastrzyki w klatkę piersiową, od których puchły ręce, oczy i bolała głowa, a dodatkowo pojawiały się wymioty i wrzody na ciele. Tak więc osoba, która trafiła do szpitala, często już go nie opuszczała.

Zmarłych więźniów chowano najpierw w odzieży, potem nago, trumien z otwieranym dnem używając jedynie do przewozu ciał na cmentarz. W pogrzebie nie mógł uczestniczyć nikt z rodziny zmarłego.

W roku 1943 i 1944 dużą liczbę internowanych w obozie stanowiły dzieci. Zyskał on wówczas określenie Ostjugendbewahrlager i pełnił funkcję obozu dla dzieci i młodocianych. W roku 1943 w obozie przebywały czasowo dzieci radzieckie, tak zwane dzieci band, natomiast w 1944 przybył do Potulic transport dzieci z Zagłębia Śląsko-Dąbrowskiego, które miały być, po zerwaniu wszelkich kontaktów z rodzinami, poddane procesom germanizacyjnym i przekazane rodzinom niemieckim.

W sierpniu 1944 roku, dla wzmocnienia służby wartowniczej na wypadek nadejścia wojsk radzieckich i ataków pomorskiego ruchu oporu, do Potulic przysłano 514 żołnierzy, faszystów ukraińskich z tak zwanego Batalionu „Schuma”. Pracujący poza obozem robotnicy przynosili jednak do obozu wiadomości o zbliżającym się froncie, a sami Niemcy świadomi sytuacji, czekali jedynie na hasło ucieczki. Cecylia Samselska wspomina, że na przełomie 1944 i 1945 roku dało się zaobserwować zdenerwowanie Niemców i ukraińskich wachmanów.

Ostatecznie komendant obozu wydał rozkaz ewakuacji 20 stycznia 1945 roku. Więźniów wyprowadzono w dwóch kolumnach w kierunku na Nakło i Piłę, pozostawiając w obozie osoby stare, chore i dzieci. Maszerujący w kierunku dworca kolejowego w Nakle byli eskortowani przez SS-manów z psami, którzy ku przestrodze więźniów zdążyli jeszcze zabić kobietę z dwiema córkami, które oddaliły się od kolumny.

Żadna z maszerujących kolumn nie dotarła ostatecznie do celu, gdyż nacierające wojska rozproszyły eskortę pierwszej kolumny przed Piłą, a druga zdołała dotrzeć jedynie kilka kilometrów za Nakło. Wobec takiego rozwoju wypadków więźniowie, zarówno wyprowadzeni z obozu, jak i ci, których tam pozostawiono, w nocy z 20 na 21 stycznia 1945 roku stali się byłymi już więźniami obozu potulickiego – wolnymi ludźmi.

Koncentracyjny czy nie?

Długo trwały spory co do określenia statusu obozu potulickiego, z formalnego punktu widzenia nigdy nie będącego placówką Inspektoratu Obozów Koncentracyjnych. O tym, że Potulice nie były obozem koncentracyjnym ani zagłady, świadczy zarówno brak krematoriów, jak i zapis w regulaminie, przewidujący jako jedną z kar przeniesienie więźnia do obozu koncentracyjnego, stąd też obóz potulicki nie może być nazywany fabryką śmierci. Regulamin obozowy nie przewidywał kary śmierci, jednak eksterminacja odbywała się przez niewolniczą pracę, a śmierć więźniów z wyczerpania traktowano jako śmierć naturalną.

Cmentarz ofiar obozu hitlerowskiego w Potulicach (fot. Lucyna Witkowska)

Pomimo tego, że Potulice nie były formalnie obozem koncentracyjnym, a podlegały Centrali Przesiedleńczej, był to obóz o nasilonym terrorze, w którym dokonywano zabójstw i planowych akcji likwidacyjnych, zwłaszcza na osobach chorych i niezdolnych do pracy.

Większość zbrodniarzy odpowiadających za śmierć i męczeństwo Polaków osadzonych w obozach, uniknęło odpowiedzialności za swoje czyny. Ukarani nie zostali również główni oprawcy więźniów z Potulic: Waldemar Tennstädt, Otto Rexin, Karl Kaluza i Hans Vorndran.

Zawierzenie bardziej nazewnictwu niemieckiemu aniżeli faktom historycznym powodowało przez długi czas traktowanie więźniów potulickich jako przesiedleńców. Dopiero w 1991 roku Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych wydał pismo, w którym wymienił Potulice jako obóz, w którym warunki nie różniły się od tych panujących w obozach koncentracyjnych, a Dziennik Urzędowy z 18 marca 1993 roku wymienił Potulice, Smukałę i Toruń jako obozy, w których osadzone osoby traktowano jako więźniów obozów koncentracyjnych.

Polecamy e-book Michała Gadzińskiego – „Tudorowie. Od Henryka VIII do Elżbiety”

Michał Gadziński
„Tudorowie. Od Henryka VIII do Elżbiety”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
115
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-43-3

Najlepszym świadectwem warunków panujących w Potulicach jest ilość grobów znajdujących się na byłym cmentarzu obozowym. Na około 2 hektarach ziemi groby są rozmieszczone tak gęsto, że ciała zmarłych muszą spoczywać bezpośrednio obok siebie. Dużą część zajmują mogiły dziecięce.

Wiedzę o tym, kto spoczywa na cmentarzu potulickim, zawdzięczamy w dużej mierze dozorcy, który grzebał ciała więźniów i sporządzał w tajemnicy spisy pochowanych w bezimiennych grobach. Dzięki jego działaniom, po ucieczce Niemców, na wszystkich grobach umieszczono, oprócz krzyży, również napisy z nazwiskami pochowanych osób.

Podsumowaniem całego okresu działania niemieckiego obozu przesiedleńczego i pracy w Potulicach niech będzie tabela, ukazująca liczbę przebywających w nim więźniów. Ulegała ona ciągłym zmianom, powodowanym przez wysoką śmiertelność oraz różnego rodzaju zwolnienia z obozu, na przykład wskutek wpisania na niemiecką listę narodowościową bądź przeniesienia do obozów germanizacyjnych. Wobec pogarszającej się sytuacji Niemców na froncie wschodnim, z obozu zwolniono najmłodsze dzieci, nieprzydatne niemieckiej gospodarce wojennej – od 14 sierpnia do 8 września 1944 roku obóz potulicki opuściło 2385 dzieci.

|| 1941 | 1942 | 1943 | 1944 | 1945 |

| Styczeń ||2397|4043| 6793|11214|

| Luty ||2584|5473| 6703||

| Marzec ||2510|| 6520||

| Kwiecień |2945|5425| 6202|||

| Maj ||3922||10709||

| Czerwiec ||4085||11254||

| Lipiec | 411|3522||11735||

| Sierpień |1087|3691|| 9950||

| Wrzesień |1119|3818||10034||

| Październik |1423|3973||10227||

| Listopad |2125|4045||10882||

| Grudzień |2395|4069||10999||

Tab. 2: Stan liczbowy więźniów obozu w Potulicach w okresie 1 lipca 1941 – 20 stycznia 1945 roku /dane na koniec miesiąca/ (źródło: W. Jastrzębski, Potulice: hitlerowski obóz przesiedleńczy i pracy , Bydgoszcz 1967, s. 45).

W ostatnich dwóch latach funkcjonowania przez obóz przeszło od 12 000 do 15 000 więźniów, z których co najmniej 2/3 przebywało tam aż do wyzwolenia. Ogółem, od momentu powołania w 1941 roku do oswobodzenia przez wojska radzieckie w styczniu 1945 roku, obóz potulicki przyjął około 25 000 więźniów, przy czym maksymalne zaludnienie miało miejsce w lipcu 1944 roku, gdy w barakach mieszkało 7061 osób z ogólnej liczby więzionych, która wynosiła 11 735 osób. Śmierć w obozie poniosło 1291 osób, z czego 767 ofiar to dzieci.

|| Osoby do lat 5 | Osoby do lat 15 | Osoby do lat 50 | Osoby powyżej 50 lat | Razem |

| 1941 | 46| 6| 12| 27| 91|

| 1942 |243| 78| 45| 75| 441|

| 1943 |142| 50| 70| 72| 334|

| 1944 |144| 51|104| 88| 387|

| 1945 |  6|  1| 17| 14| 38|

| Razem | 581 | 186 | 248 | 276 | 1291 |

Tab. 3: Umieralność w obozie w Potulicach w poszczególnych latach podawana oficjalnie (źródło: W. Jastrzębski, Potulice: hitlerowski obóz przesiedleńczy i pracy, Bydgoszcz 1967, s. 61.)

Świadectwem minionego czasu jest obozowy cmentarz i odsłonięty w 1969 roku pomnik, upamiętniający ofiary tam spoczywające. Mimo tragicznych wydarzeń, rozgrywających się we wnętrzu obozu potulickiego, nie pozostawiono na jego byłym obszarze nawet jednego baraku jako miejsca pamięci, dokumentującego cierpienie osadzonej tam przymusowo ludności.

Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką” – Tom drugi!

Maciej Bernhardt
„Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego t.2”
cena:
Wydawca:
Histmag.org
Okładka:
miękka
Liczba stron:
240
Format:
140x195 mm
ISBN:
978-83-930226-9-4

Bibliografia

  • Biegański Z., Powojenne procesy członków załóg niemieckich przymusowych obozów pracy na Pomorzu Gdańskim i Kujawach, [w:] Obóz w Potulicach – aspekt trudnego sąsiedztwa polsko-niemieckiego w okresie dwóch totalitaryzmów, red. A. Paczoska, Bydgoszcz 2005.
  • Dolecki J., Moje 1159 dni dzieciństwa za kolczastym drutem. W 57 rocznicę wyzwolenia obozu w Potulicach w hołdzie byłym więźniom, Nowe Miasto Lubawskie–Kętrzyn 2002.
  • Dreas W., Powiat bydgoski oskarża, Bydgoszcz 1946.
  • Grabowska J., Marsz śmierci: ewakuacja piesza więźniów KL Stutthof i jego podobozów 25 I 1945 – 3 V 1945, Gdańsk 1992.
  • Jastrzębski W., Hitlerowskie wysiedlenia z ziem polskich wcielonych do Rzeszy 1939–1945, Poznań 1968.
  • Jastrzębski W., Potulice: hitlerowski obóz przesiedleńczy i pracy (luty 1941 – styczeń 1945), Bydgoszcz 1967.
  • Jastrzębski W., T. Jaszowski, Potulice oskarżają, Bydgoszcz 1968.
  • Lasik A., Status obozu w Potulicach w latach 1941–1945 na tle obozów podlegających Głównemu Urzędowi Bezpieczeństwa Rzeszy i Inspektoratowi Obozów Koncentracyjnych, [w:] Obóz w Potulicach – aspekt trudnego sąsiedztwa polsko-niemieckiego w okresie dwóch totalitaryzmów, red. A. Paczoska, Bydgoszcz 2005.
  • Maliszewski B., Baraki murzyńskie w obozie Potulice, [w:] Obozy hitlerowskie na Pomorzu Zachodnim i Gdańskim w latach II wojny światowej, red. L. Janiszewski, Szczecin 1989.
  • Orski M., Filie obozu koncentracyjnego Stutthof w latach 1939–1945, Gdańsk 2004.
  • Paczoska A., Obóz w Potulicach i jego rola w eksterminacji mieszkańców Pomorza w czasie II wojny światowej, [w:] Obóz w Potulicach – aspekt trudnego sąsiedztwa polsko-niemieckiego w okresie dwóch totalitaryzmów, red. A. Paczoska, Bydgoszcz 2005.
  • Paczoska A., Dzieci Potulic, „Biuletyn IPN”, nr 12/1, 2003/2004.
  • Sziling J., Wysiedlanie ludności polskiej z Pomorza w okresie okupacji hitlerowskiej, „Zeszyty Naukowe UMK. Nauki Humanistyczno-Społeczne. Historia”, z. 1 (15), Toruń 1965.
  • Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939–1945: informator encyklopedyczny, red. C. Pilichowski, Warszawa 1979.
  • Żywi i martwi o hitlerowskim obozie Potulice 1941–1945, red. T. Samselski, Bydgoszcz 1997.

Zobacz też:

Redakcja: Roman Sidorski

Korekta: Bożena Chymkowska

reklama
Komentarze
o autorze
Lucyna Witkowska
Magister historii, absolwentka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Interesuje się historią II wojny światowej i PRL-u (zwłaszcza latami 80.), a także historią regionu kujawsko-pomorskiego w XX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone