Porzucona tradycja
Z jednej strony mam więc Żołnierzy Wyklętych, z drugiej „prawdziwą historię” Lechitów i Turbosłowian. Gdzieś zaś istnieje cały wielki wątek polskiej historii, z którego dziedzictwa zupełnie nie korzystamy, chociaż w tej chwili nic nie stoi na przeszkodzie, by to robić.
Najzabawniejsze jest to, że formalnie cały czas oddajemy mu cześć. Kiedy Lech Wałęsa został Prezydentem III RP, został on nim oficjalnie, ponieważ insygnia prezydenckie przekazał mu Ryszard Kaczorowski – ostatni z Prezydentów RP na Uchodźstwie. Poza zwykłym manifestem niestety nic za tym nie poszło. Tradycja Polski emigracyjnej nie jest wykorzystywana w żaden sposób.
Trudno powiedzieć jak to się właściwie stało, że polska emigracja powojenna de facto nie zyskała znaczenia. Oczywiście istniały pojedyncze ośrodki, które odgrywały niezwykle istotną rolę w życiu intelektualnym. Istniała przecież paryska „Kultura” i środowisko skupione wśród Jerzego Giedroycia było oczywiście prężne, podobnie jak niezwykle istotna z punktu widzenia opozycji Polska Sekcja Radia Wolna Europa. Jednocześnie pozostający na Zachodzie Polacy nie ograniczali się do działalności w tych dwóch bytach – publikowali książki i przedstawiali swoje propozycje. Na imigracji zakonserwowały się przecież dawne stronnictwa polityczne, stanowiące alternatywę dla sytuacji w kraju.
Oczywiście ktoś może powiedzieć, że żyli oni odizolowani od realiów, zamknięci w dawnych wyobrażeniach i podziałach. Prawica pozostała w schematach przedwojennych, w których istnieje podział na dwór i czworak, lewica zaś zasklepiła się na dawnych pozycjach. Niezaprzeczalnie nie znali realiów i wzorowanie się w prosty sposób na ich przemyśleniach było raczej jałowe. Emigranci, szczególnie politycy, wyrośli z zupełnie innego świata. Z drugiej strony zastanowienia się, czy nie można wykorzystać ich przemyśleń i sposobów myślenia dzisiaj, po odpowiednim przeanalizowaniu, nie powinno być od razu wyśmiane.
Największa wada emigrantów – pozostanie w przedwojennym schemacie rozumowania i jego wartościach – w odpowiedni sposób przeformułowana może stać się ich zaletą. Szczególnie dla lewicy tradycja PPS emigracyjnego, łączącego tradycję niepodległościową i socjalistyczną, mogła być przeciwwagą dla postkomunistycznej tradycji lewicy...
Tymczasem tradycja powojennej emigracji, podobnie zresztą jak w przypadku „Solidarności”, nie została wykorzystana. Zdaje się, że Polska w znacznie większym stopniu tkwi w sidłach PRL niż mogłoby się to wydawać. Nawet retoryka, w której przedstawia się nowych bohaterów jakim mają być Żołnierze Wyklęci, jest polityka reakcji na Armię Ludową. Polska zaś zdaje się odwracać od swoich rodaków na Zachodzie. Zdaje się, że uwierzyła w propagandę PRL, że to oni stanowią jedynie legalny rząd i poza nim nie istnieje życie polityczne. Tym samym Polska straciła jedno ze źródeł inspiracji. Do tego stopnia przestano interesować się Rządem na Uchodźstwie i środowiskiem emigracyjnym, że nie funkcjonuje ono w świadomości ludzi. Szkoda, bo dzisiaj mogłoby stanowić istotny kontrapunkt dla sytuacji politycznej w kraju.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.