Pomoc w obliczu prześladowań – jak Polacy wspierali żydowskich sąsiadów w trakcie wojny?
Paweł Czechowski: 1 września 1939 roku armia niemiecka uderza na Polskę. Praktycznie natychmiastowo na zajętych terenach Niemcy stosują różne represje względem ludności cywilnej. Pewien wyjątkowy rodzaj nienawiści kierują w stronę polskich Żydów. W jaki sposób reagują na to wówczas Polacy – u początków II wojny światowej?
Martyna Grądzka-Rejak: W pierwszych tygodniach wojny wkraczające na polskie ziemie wojska niemieckie i grupy operacyjne Sipo i SD (Einsatzgruppen) dopuściły się wielu zbrodni na ludności żydowskiej. W wielu miastach i miasteczkach zdarzały się napaści na Żydów, towarzyszyło im bicie, szykanowanie, ścinanie bród i pejsów, a także rabunki. Dochodziło też do niszczenia synagog i grabienia domów. Postawy ludności polskiej już na tym wczesnym etapie wojny były zróżnicowane. Emanuel Ringelblum, kronikarz okupacyjnego życia warszawskich Żydów, wspominając o wydarzeniach w tym mieście odnosił się zarówno do przypadków antysemickich zachowań polskich mieszkańców we wrześniu i kolejnych miesiącach 1939 r., jak też solidarności i wzajemnego wspierania potrzebujących.
Jedni współczuli Żydom zmuszanym do ciężkich prac fizycznych, szykanowanym, czy też bitym. Inni cieszyli się, że oto nadchodzi czas, że ktoś wreszcie „zrobi z nimi porządek”. Już w okresie wojny obronnej w meldunkach i raportach pojawiały się informacje dotyczące postaw ludności polskiej oraz żydowskiej, a także wzrastającego antysemityzmu – zarówno wśród ludności cywilnej, jak i środowisk politycznych. Wiele zależało od dotychczasowych relacji polsko-żydowskich, terenu, a także innych czynników.
Aleksandra Namysło: Akty konfiskaty majątków społeczności żydowskiej, zamykania sklepów, czy mordów miały miejsce m.in. w Sosnowcu, Będzinie czy Sławkowie. W pierwszych dniach września spłonęły synagogi w wielu miastach, m.in. w Katowicach i Będzinie. Polacy zachowywali się różnie wobec tych wydarzeń. Np. kiedy 9 września Niemcy podpalili synagogę w Będzinie, z pomocą uciekającym Żydom przyszedł proboszcz sąsiadującej Parafii Św. Trójcy. Wydarzenia te opisał w kronice parafialnej. Uratował on grupę Żydów (prawdopodobnie stu) szukających schronienia przed Niemcami.
Z kolei rannego w owym okresie szesnastoletniego Żyda Icchaka Turnera uratował polski lekarz, ordynator miejscowego szpitala, Tadeusz Kosibowicz. Turner uciekając przed próbującymi go zastrzelić Niemcami znalazł najpierw schronienie u ks. Zawadzkiego, a następnie w szpitalu u Kosibowicza, gdzie opatrzono mu ranę. Przebywał tam niemal miesiąc. Upoważniała go do tego wystawiona przez doktora fałszywa karta chorobowa z polskim nazwiskiem.
W czasie pogromu w Będzinie dochodziło także do sytuacji, w których osobami poszukującymi wsparcia stali się Polacy. W takich warunkach otrzymywali pomoc od żydowskich sąsiadów. Genowefa Urbańska, której ojciec i brat zostali rozstrzelani pod starostwem, wspominała, że w noc tragicznych wydarzeń przygarnęła ją i siostrę żydowska sąsiadka z domu, w którym mieszkały. Ale dochodziło również do innych sytuacji.
P.Cz.: Czy sposoby pomocy niesionej przez Polaków swoim żydowskim sąsiadom zmieniały się w jakiś szczególny sposób na przestrzeni lat wojny?
A.N.: Dominującą formą kontaktów w tzw. pierwszej fazie Zagłady na terenie Generalnego Gubernatorstwa, ze względu na problemy aprowizacyjne w gettach, był przede wszystkim (zakazany przez władze okupacyjne) szmugiel żywności i innych towarów. Ten czas nie stwarzał jeszcze sytuacji, które wymagałyby jakichś deklaracji czy trudniejszych wyborów moralnych ze strony nieżydowskich mieszkańców. Odizolowanie Żydów od reszty społeczeństwa (od tzw. aryjskiej strony), początkowo przez wprowadzane rozporządzenia prawne, a następnie zamknięcie ich w dzielnicach przeznaczonych wyłącznie dla Żydów, nie pozostawało bez wpływu na wzajemne relacje polsko-żydowskie. Im bardziej hermetyczne było getto, tym trudniej było dostrzec piekło, w którym żyli jego mieszkańcy, a tym samym wspierać ich materialnie i moralnie.
M.G.-R.: Konfrontacja z poszukującymi ratunku przed Zagładą wymagała przyjęcia określonej postawy. Czas ten nastąpił w okresie pogarszających się warunków bytowych w gettach GG, a zwłaszcza w okresie masowych deportacji do obozów zagłady przeprowadzanych w trakcie akcji „Reinhardt” (jej celem było wymordowanie Żydów z terenu GG i Bezirk Bialystok) oraz po jej zakończeniu.
Jedni, nie zwracając uwagi na konsekwencje, decydowali się pomóc, inni z różnych względów nie podejmowali żadnych działań, niektórzy nie reagując wypierali problem, traktowali go obojętnie, jeszcze inni wydawali władzom uciekinierów i ich pomocników, byli też tacy, którzy sami, w różnych okolicznościach, dopuszczali się morderstw. Nie zawsze też trwano przy raz przyjętej postawie. Poczucie strachu i niepewności u niektórych wywoływały np. agresję. Wpływ na tak skrajnie zróżnicowane zachowania oraz ich motywacje miało co najmniej kilka złożonych czynników wynikających z realiów wojny i okupacji. Źródeł relacji polsko-żydowskich w okresie niemieckiej okupacji należy szukać też w okresie międzywojennym, a nawet wcześniej.
Udzielający pomocy kierowali się różnymi pobudkami. Wielu z nich pomagało tym, których po prostu znali, kojarzyli choćby z widzenia. Najczęściej nie ufano nieznajomym, pukającym do drzwi – uznawano, że udzielanie im pomocy wiązało się z większym ryzykiem. Wsparcie nie zawsze było bezinteresowne. Niejednokrotnie ukrywający się Żydzi płacili za posiłki lub ponosili inne koszty utrzymania. W warunkach okupacyjnych trudno było zdobyć żywność, dlatego partycypowali w kosztach. Zdarzało się jednak, że wykorzystywano trudne położenie ludności żydowskiej i żądano od nich wynagrodzenia za niesioną pomoc. Płatność była różna np. w formie kosztowności i biżuterii albo obietnicy oddania domu po wojnie.
Polecamy książkę pt. „Represje za pomoc Żydom na okupowanych ziemiach polskich w czasie II wojny światowej”, t. I:
P.Cz.: Na czym polegał proces gettoizacji ludności żydowskiej?
M.G.-R.: Niemcy zakładali getta na okupowanych ziemiach polskich od jesieni 1939 r. W październiku tego roku powstało pierwsze z nich w Piotrkowie Trybunalskim. Największe i najliczniejsze getto na terenie Generalnego Gubernatorstwa Niemcy utworzyli w Warszawie. Główna fala ich tworzenia przypadła na lata 1940-1941. W GG, w dłuższym lub krótszym okresie funkcjonowało ok. 400 gett, a na wszystkich okupowanych ziemiach polskich było ich ponad 600. Warto podkreślić, że na obszarze GG odrębne dzielnice dla Żydów zakładano także w 1942 r., już w trakcie realizacji akcji „Reinhardt”. Tworzono je nie po to, by izolować Żydów i wykorzystywać ich jako tanią siłę roboczą, ale by zgromadzić ich w jednym miejscu przed planowaną egzekucją lub wywózką do obozu zagłady. Nie wszędzie jednak powstały odrębne getta. Zdarzało się, że do czasu akcji deportacyjnej lub egzekucji wykonywanych niemal na miejscu, Żydzi mieszkali w swoich domach.
Getta utworzono nie tylko na okupowanych ziemiach polskich, ale od 1941 r. też w krajach nadbałtyckich – na Litwie i Łotwie, a także na Białorusi i Ukrainie oraz w Protektoracie Czech i Moraw (Therezienstadt), a w 1944 r. również na Węgrzech. Miejsca koncentracji Żydów przed deportacjami do obozów zagłady powstawały również w krajach Europy Zachodniej, ale były one inaczej organizowane niż getta w Europie Środkowo-Wschodniej, a panujące w nich warunki znacząco odbiegały od tych znanych np. z okupowanych ziem polskich.
A.N.: Powstawaniu gett na terenie ziem polskich wcielonych do Rzeszy towarzyszyły akcje deportacyjne do Generalnego Gubernatorstwa (między styczniem 1940 a marcem 1941 r.). Największym gettem na tym obszarze było to utworzone w Łodzi. Na tzw. terenach wcielonych do Rzeszy najpóźniej powstały getta w Będzinie i Sosnowcu, które znajdowały się na obszarze rejencji katowickiej. Proces izolowania Żydów w tym terenie rozpoczął się co prawda już z końcem 1939 r., ale te dwa przylegające do siebie getta – docelowe miejsca pobytu Żydów z Górnego Śląska, zamknięto 15 maja 1943 r. Tydzień później Himmler podjął decyzję o ich likwidacji, co stało się w pierwszych dniach sierpnia 1943 r.
Tak późna gettoizacja była spowodowana przekonaniem niemieckiej administracji, że egzystencja Żydów na tym terenie jest tymczasowa, bo zakończy się przez szybkie wysiedlenie. Później osobą decydującą w tej sprawie stał się Albert Schmelt, odpowiedzialny za pracę przymusową Żydów. W obawie o dezorganizację w podlegających mu przedsiębiorstwach skumulowanych właśnie w tych największych miastach Zagłębia, nie chciał zgodzić się na izolację Żydów. Jego oponentem i gorącym rzecznikiem gettoizacji był prezydent policji Sosnowca, który permanentnie się tego domagał, dając za wzór rozwiązania jakie przyjęto w getcie łódzkim.
P.Cz.: Jakie represje stosował okupant niemiecki wobec osób pomagających Żydom? Czym sytuacja w okupowanej Polsce różniła się od np. sytuacji w innych okupowanych krajach europejskich?
M.G.-R.: Na terenie GG groziły różne kary za pomoc Żydom. Były to sankcje karne, cywilne i administracyjne określone w wyniku postępowania różnych organów, pozbawienie wolności, wysłanie do obozu koncentracyjnego, pobicie, pozbawienie, bądź uszkodzenie lub zniszczenie mienia. Najsurowszym wymiarem była kara śmierci, wprowadzona na mocy wydanego 15 października 1941 r., przez Hansa Franka, trzeciego rozporządzenia o ograniczeniu pobytu w Generalnym Gubernatorstwie. W konsekwencji tego prawa gubernatorzy poszczególnych dystryktów wydawali podobne rozporządzenia.
W listopadzie 1941 r. niemieckie władze policyjne wydały tak zwany rozkaz strzelania (niem. Schießbefehl), który upoważniał funkcjonariuszy policji do rozstrzeliwania bez sądu wszystkich Żydów przebywających bez zezwolenia poza granicami getta. Dotyczyło to także kobiet i dzieci. Karze śmierci podlegali Żydzi, którzy łamali zakaz opuszczania gett, osoby świadomie udzielające im schronienia lub innej formy pomocy, a także te osoby, które o tym wiedziały i nie poinformowały władz. Ogłoszenia o podobnej treści wydawano także na poziomie niższej administracji terenowej. Kara śmierci obowiązywała zarówno w GG, jak i w polskich częściach Reichskommisariat Ukraine i Reichskommisariat Ost (Wołyń, Polesie, Nowogródczyzna, wschodnia Białostoczyzna, Wileńszczyzna), choć tam najprawdopodobniej nie wydano takiego aktu prawnego.
A.N.: Na terenie polskich ziem wcielonych do Rzeszy nie wprowadzono generalnego rozporządzenia o karze śmierci za pomoc Żydom. Ogłoszenia o zakazie udzielania im pomocy mogły ukazywać się lokalnie w okresie likwidacji poszczególnych gett, np. 24 czerwca 1942 r. w powiecie Blachstädt (Prowincja Górnośląska) po wysiedleniu wszystkich Żydów tamtejszy starosta wydał „publiczne ostrzeżenie”, że „ten kto pomagałby Żydom, ukrywając ich, lub pomagając w jakikolwiek inny sposób, ma się liczyć z najsurowszą karą. Także te osoby będą pociągnięte do odpowiedzialności karnej, które wiedząc o niedozwolonym pobycie Żydów w powiecie Blachstädt, nie doniosą o tym natychmiast następnemu posterunkowi policji albo żandarmerii”.
Kwestia odpowiedzialności karnej za pomoc Żydom na terenach wcielonych do Rzeszy wymaga nadal szczegółowych badań. W większości krajów okupowanej Europy nie obowiązywała kara śmierci za pomoc Żydom, ale stosowano inne sankcje, od finansowych, przez karne, pobicie, po wywózkę do obozów koncentracyjnych.
Polecamy książkę pt. „Represje za pomoc Żydom na okupowanych ziemiach polskich w czasie II wojny światowej”, t. I:
P.Cz.: W jaki sposób na Zagładę reagowało Polskie Państwo Podziemne?
M.G.-R.: Dla Polskiego Państwa Podziemnego, rozumianego jako cywilne i wojskowe struktury uznające autorytet polskiego rządu na uchodźstwie, losy Żydów na okupowanych ziemiach polskich nie były sprawą pierwszej wagi, choć nie były one także lekceważone. Główne obszary aktywności PPP stanowiły: przetrwanie okupacji, walka o odzyskanie niepodległości i przygotowanie się do odbudowy państwa po zakończeniu wojny.
Niemniej, Polskie Państwo Podziemne stworzyło komórki koncentrujące się na sytuacji Żydów. Np. w 1940 r. w podwydziale „W” Wydziału Informacji Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej ZWZ, kierowanym przez dr. Ludwika Widerszala, utworzono Referat Mniejszości Narodowych. Jego zadaniem było pozyskiwanie informacji o położeniu mniejszości narodowych na terenie okupowanym przez Niemców i obszarach zajętych przez Sowietów oraz przekazywanie ich do odpowiednich władz. Od lutego 1942 r. utworzono oddzielny, jednoosobowy referat spraw żydowskich, zbierający informacje o sytuacji Żydów w okupowanym kraju, którym kierował Henryk Woliński. Dzięki jego pracy, a także aktywności innych osób, tworzono raporty o sytuacji ludności żydowskiej w kolejnych miesiącach. Praca referenta nasiliła się w okresie letnim, już po rozpoczęciu tzw. Wielkiej Akcji, czyli deportacji z getta warszawskiego do obozu zagłady w Treblince. Po jej zakończeniu przynajmniej trzech kurierów wysłanych na Zachód przez Delegaturę Rządu na Kraj lub komendę główną AK informowało o Zagładzie.
Jednym z obszarów aktywności PPP w trakcie akcji „Reinhardt” było przekazywanie o tym informacji do Rządu RP na Uchodźstwie, a stamtąd kanałami dyplomatycznymi do państw sojuszniczych. W tekście noty ministra spraw zagranicznych Edwarda Raczyńskiego z 10 grudnia 1942 r., stanowiącej raport na temat zagłady ludności żydowskiej, zabiegano o uzyskanie od państw alianckich deklaracji ukarania zbrodniarzy niemieckich. Podziemny wymiar sprawiedliwości odniósł się także do kwestii karania szantażystów i szmalcowników. 18 marca 1943 r. PPP oficjalnie uznało szmalcownictwo za „ciężką zbrodnię wobec praw Rzeczypospolitej Polskiej”. Szmalcownictwo zazwyczaj stanowiło jeden z powodów oskarżenia, oprócz innych przewinień piętnowanych przez PPP. Historycy szacują, że wykonano od kilkunastu do kilkudziesięciu wyroków.
A.N.: W ramach struktur Polskiego Państwa Podziemnego powołano też specjalny organ do pomocy Żydom. Jego geneza sięga 27 września 1942 r., kiedy Zofia Kossak-Szczucka i Wanda Krahelska-Filipowicz stanęły na czele Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty. 4 grudnia 1942 r. został on przekształcony w działającą przy Delegaturze Rządu RP na Kraj Radę Pomocy Żydom „Żegota”. Radę tworzyli przedstawiciele różnych środowisk i partii politycznych, a środki na jej działalność pochodziły od Rządu Polskiego w Londynie, organizacji żydowskich: Bundu i Żydowskiego Komitetu Narodowego oraz instytucji zagranicznych.
Podstawowym celem Rady było ratowanie Żydów w GG. Jednak już informacja o dacie utworzenia tej inicjatywy wskazuje, że stało się to kiedy większość polskich Żydów została już zamordowana. Pracownicy „Żegoty” dostarczali fałszywe dokumenty szukającym schronienia po tzw. aryjskiej stronie, a w miarę możliwości udzielali im też wsparcia finansowego. Istotną częścią działalności było wynajdowanie bezpiecznych kryjówek, a także dystrybuowanie żywności dla ukrywających się osób. Ponadto ostrzegano i organizowano wyjazdy dla osób zagrożonych aresztowaniem oraz pomagano w ucieczkach więźniom z obozów pracy.
Agendy PPP i rządu RP na uchodźstwie nie pozostały obojętne wobec losu polskich Żydów. Historycy badający stosunek polskich konspiracyjnych struktur wojskowych i cywilnych do Zagłady krytycznie oceniają ich działania, wskazując na zaniedbania i brak reakcji, ale podkreślają, że ich intencje należy oceniać pozytywnie.
Polecamy książkę pt. „Represje za pomoc Żydom na okupowanych ziemiach polskich w czasie II wojny światowej”, t. I:
P.Cz.: W tomie I „Represji za pomoc Żydom na okupowanych ziemiach polskich w czasie II wojny światowej” czytelnik może znaleźć historie dotyczące ponad 650 osób. Czy w trakcie prac nad publikacją jakieś przykłady represji szczególnie zapadły Paniom w pamięć?
M.G.-R.: Szczególnie trudne były przypadki, gdy mordowano całe rodziny, w tym przeprowadzano egzekucje dzieci. Dotyczy to np. rodzin Kowalskich, Obuchiewiczów i Kosiorów z Ciepielowa i Rekówki; Ulmów z Markowej, czy Baranków mieszkających w Siedliskach. W pamięć zapadła mi też historia rodzin z Wierzbicy-Wolicy. W 1943 r. Książkowie i Kucharscy przez pewien czas ukrywali znaną im rodzinę Wandersmanów, którzy początkowo ukrywali się w okolicznych lasach, ale późną jesienią musieli poprosić o pomoc. Najprawdopodobniej jeden z ukrywanych Żydów wyszedł z kryjówki i został zatrzymany przez niemiecki patrol. Niemcy obiecali tej osobie, że zachowa życie, jeśli wyda pozostałych ukrywających się. Powodowany strachem, ugiął się i wskazał miejsce schronienia innych Żydów. Niemcy zabili wówczas całe rodziny, które pomagały Żydom. Rozstrzelali też małe dzieci.
A.N.: Ale ciekawe również były te historie, które dotyczyły ratownictwa zbiorowego, jak na przykład dzieje rodziny Kobylców z Siemianowic Śląskich. W ich domu mieściła się kryjówka, do której trafiali młodzi Żydzi, członkowie ruchu oporu z będzińskiego getta. Piotr Kobylec przy budowie kryjówki wykorzystał doświadczenie zdobyte na kopalni. Zamaskowane wejście znajdowało się pod łóżkiem. Wentylowane pomieszczenie wyposażono w światło elektryczne, prycze do spania oraz sygnalizację, dzięki której ukrywający się wiedzieli, że ktoś wchodzi do domu. Bunkier przeznaczony był dla kilkunastu osób, ale czasami przebywało w nim nawet trzydziestu uciekinierów.
W sumie od jesieni 1943 r. do stycznia 1944 r. w mieszkaniu Kobylców znalazło schronienie około 70 Żydów. Syn Piotra, Mieczysław, podjął się również pośredniczenia w przerzucie ukrywających się na teren Słowacji. Za swoją działalność trafili obaj do KL Auschwitz.
P.Cz.: Jak oceniłyby Panie obecny stan badań nt. represji stosowanych przez Niemców wobec osób wspierających polskich Żydów? Ile jeszcze takich historii może być nieodkrytych, zagubionych gdzieś w dokumentach i raportach?
A.N.: W bazie komputerowej projektu wpisanych zostało ponad 6 tys. nazwisk Polaków represjonowanych za pomoc Żydom, tzn. takich osób, których dotknęły działania organów władzy wojskowej i cywilnej III Rzeszy, w tym przede wszystkim sądów i prokuratury, organów policji i służb bezpieczeństwa przy współudziale partii nazistowskiej i jej organizacji afiliowanych i kolaboracyjnych – za działania, które naruszyły uregulowane okupacyjnym prawem zasady kontaktowania się z ludnością żydowską.
Ustalenie zbliżonej do rzeczywistej liczby Polaków represjonowanych, przede wszystkim zamordowanych za pomoc Żydom jest jednym z naszych celów badawczych. W tej grupie znajdują się ofiary zbrodni popełnionych przez funkcjonariuszy formacji wojskowych i policyjnych w miejscu zdarzenia, tj. w miejscu wykrycia faktu pomocy ludności żydowskiej, pozbawieni życia w konsekwencji brutalnego pobicia lub tortur, skazani na karę śmierci wyrokiem sądów niemieckich wobec których tę karę wykonano oraz więźniowie zakładów karnych i obozów koncentracyjnych, którzy z różnych przyczyn (choroba, pobicie, wycieńczenie) zmarli w miejscach odosobnienia.
M.G.-R.: Przypadki osób represjonowanych wpisane do bazy, to dla nas dopiero trop. Wymaga on skrupulatnej weryfikacji, poszukania materiałów archiwalnych, relacji świadków i innych źródeł, które pozwolą na jego potwierdzenie lub odrzucenie. Jedna wzmianka w źródłach nie jest dla nas podstawą do przyjęcia danej historii za sprawdzoną pozytywnie. Na razie tylko niewielka część przypadków represji za pomoc Żydom, które znajdują się w wewnętrznej bazie danych, przeszła proces weryfikacyjny. Te historie znalazły się w naszej publikacji. jednak trudno obecnie określić, ile spośród pozostałych nazwisk zostanie potwierdzonych jako te dotyczące osób represjonowanych za pomoc niesioną ludności żydowskiej. Tym bardziej, że w pierwszej kolejności weryfikowano nazwiska najlepiej udokumentowane źródłowo.