„Pomniki oporu. Sztuka wobec powstania w getcie warszawskim 1943–1956” – recenzja i ocena
„Pomniki oporu. Sztuka wobec powstania w getcie warszawskim 1943–1956” – recenzja i ocena
Pomniki oporu to zbiór prac plastycznych, rzeźbiarskich, fotograficznych (większość z kolekcji ŻIH), z których najstarsze pochodzą z czasu wojny. W kręgu zainteresowań autorów wystawy znalazły się także dzieła powstałe tuż po wojnie i w okresie stalinizmu. Datą graniczną jest tu rok 1956, czyli przejęcie władzy przez Władysława Gomułkę.
Podtytuł wystawy wskazuje na sposób ujęcia prezentowanych prac. Kuratorzy zaproponowali potraktowanie ich jako „pełnoprawne źródła historyczne o profilu artystycznym, które mają inny status niż wypowiedzi i świadectwa dyskursywne”. Zgromadzone źródła ukazują kształtowanie się pamięci o powstaniu w getcie i to już od najwcześniejszych chwil, kiedy pierwszą reakcją ocalałych z Zagłady było proste pragnienie upamiętnienia tego, co przeżyli oni, ich bliscy i ich naród. Dbałość o pamięć dawała Żydom poczucie wspólnoty. Wystawa i katalog pokazują również, jak bardzo późniejsze pamiętanie podyktowane było czynnikami zewnętrznymi, w tym politycznymi.
Autorami prezentowanych prac są m.in. William Groppper, Alina Szapocznikow, Halina Ołomucka, Stanisław Miedza-Tomaszewski. Niektórzy artyści, polscy i żydowscy (polsko-żydowscy), mieszkali w Polsce, inni poza jej granicami (USA, Palestyna, Francja). Wielu twórców pochodzenia żydowskiego przeżyło wojnę w ZSRR, a do Polski wróciło po 1944 roku. Okupację, historię getta warszawskiego i jego zagładę znali więc tylko z opowieści, co przekłada się na treść tworzonej przez nich sztuki. To o tych, których nie było wówczas w Warszawie, Michał Krasicki pisze, że doświadczyli „odmiennego rodzaju nieobecności i wykluczenia z tragicznego losu narodu”.
Na zamieszczonych fotografiach dostrzec można jak wyglądały pierwsze próby upamiętnienia wydarzeń z getta i to już w 1945 roku. Zdjęcia z następnych lat odnoszą się do kolejnych uroczystości odbywających się jeszcze w zrujnowanej Warszawie, ale już przy pierwszym pomniku ku czci bohaterów getta z 1946 roku. Jego analizę i interpretację przedstawił Michał Krasicki. Dzieło Leona Suzina przypominające o podziemnych schronach i włazach do kanałów, ustawiono niedaleko wypalonego gmachu Koszar Wołyńskich. Ten budynek w czasie wojny był siedzibą Judenratu, a pomnik powstał niejako w opozycji do tej organizacji kojarzącej się z uległością wobec Niemców. „Uchodził za symboliczny nagrobek postawiony na zbiorowej mogile” – pisze Krasicki. Dość szybko wydał się jednak nazbyt skromny.
W 1948 roku w pobliżu wystawiono drugi pomnik przyćmiewający swoim monumentalizmem ten wcześniejszy. Głównym jego elementem są płaskorzeźby Natana Rapoporta: frontowa Walka i umieszczony w tylnej części relief Pochód śmierci. Zamysł rzeźbiarza silnie wpisywał się w „propagowanie heroicznej wizji powstania” dominującej w tamtym czasie. Przypomina sztukę socrealizmu, mającą już za moment stać się obowiązującą i w radykalny sposób odnosił się do tragicznej historii miejsca, w którym został postawiony. Krasicki tak to komentuje: „Trudno znaleźć w tamtym czasie bardziej dobitny gest artystyczny, który sprzeciwiałby się pustce wszechobecnej w miejscu zrównanego z ziemią getta”. Dziś, gdy zmieniła się przestrzeń poprzez zabudowę blokami Muranowa i gmachem Muzeum Polin, tylko zdjęcia przypominają o tej pierwotnej sile rażenia.
Ważną część wystawy stanowią okolicznościowe plakaty przygotowywane na powojenne rocznicowe konkursy podtrzymujące pamięć o wydarzeniach z 1943 roku. Marta Kapełuś przedstawia ich historię – krótką, bo konkursy zorganizowano tylko w 1947 i 1948 roku, ale ciekawą. W wymaganiach, jak zwraca uwagę kuratorka, podkreślano wagę aspektu propagandowego – kreowanie określonego wizerunku powstania, którego główną cechą był heroizm walczących Żydów. Wszystkim dziełom towarzyszyła ta sama symbolika odnosząca się do haseł: walka, opór, bohaterska śmierć. Każdy plakat obowiązkowo zaopatrzono w ten sam slogan (w 1948 roku brzmiał: „Oni walczyli za nasz honor i wolność”). Wśród artystów biorących udział w tych konkursach byli m.in. Eryk Lipiński, Judyta Sobel oraz Andrzej Wajda i Konrad Nałęcki (ci dwaj ostatni jeszcze jako studenci ASP). Prace trafiały później do masowej reprodukcji, np. w postaci znaczków, okładek gazet.
Mocne wrażenie wywołuje prezentacja obrazów pochodzących z lat pięćdziesiątych, a powstałych w duchu socrealizmu. Pokazują wydarzenia w getcie i za murami bez znajomości ówczesnych realiów, ale obowiązkowo akcentują bohaterstwo bojowników. Prace nie przedstawiają może wielkiej wartości artystycznej, lecz historyczną, wskazując na sposób funkcjonowania pamięci o powstaniu w czasie stalinizmu. Jak pisze Michał Krasicki, „rosnąca z biegiem lat polityczna i ideologiczna presja nakazywała miarkować pesymizm przedstawień lub maksymalnie go zacierać”. Zajmuje się nimi również w swoim szkicu Piotr Słodowski, dokonując ciekawego zestawienia tych świadectw z fotografiami dokumentującymi walki w getcie i proces jego niszczenia. Niemieckie zdjęcia stały się częścią raportu Jürgena Stroopa z 1943 r., wydanego w 1948 roku z ponad pięćdziesięcioma czarno-białymi fotografiami. Słodowski wykazuje, jak owe zdjęcia niespodziewanie stały się mocną i czytelną inspiracją dla autorów obrazów prezentowanych na wystawie. Po latach malarze przedstawiali sceny, postaci, twarze, a nawet budynki i słupy ogłoszeniowe nieomal przenosząc je z oficjalnych okupacyjnych zdjęć niemieckich. Różnice polegały na charakterze wymowy, np. pokazana na zdjęciach niemieckich klęska powstania, na obrazach zamienia się w bohaterską walkę – „w ten sposób motywy pracują na rzecz lustrzanego odwrócenia historii”, podsumowuje kurator.
Integralną częścią katalogu jest również wpięty w niego tomik poezji będący wyborem wierszy pisanych w latach wojennych i powojennych przez autorów polskich i żydowskich. Są wśród nich wiersze m.in. Władysława Szlengla (słynny Kontratak), Tadeusza Kubiaka, Mieczysława Jastruna, Jana Kotta, Czesława Miłosza (Biedny chrześcijanin patrzy na ghetto i Campo di Fiori), Horacego Safrina. Większość utrzymana w podniosłej atmosferze, wzywającej do zemsty i podkreślającej bohaterską walkę. Poezja ta doskonale wpasowała się w tematykę wystawy, dodatkową podkreślając jej wydźwięk: „Walczyli jak lwy” (pisze w wierszu Jerzy Lewittes), „Makabeusze Warszawy” (tak nazywa powstańców Szymon Spund), „bronić się umieją Izraela syny” (J. Z. T.).