Polska według Rousseau
„Jest nas trzech, Diderot, D’Alembert i ja, którzy stawiamy pani ołtarze”, napisał Wolter do Katarzyny w grudniu 1766 roku. Imponująca kongregacja, nawet jeżeli d’Alembert zdążył odrzucić zaproszenie do osobistego oddania czci bogini, a Diderot jeszcze nie wykazał się tym ostatecznym dowodem uwielbienia. Kult Katarzyny wciąż znajdował odstępców, Oświecenie nie było w tej kwestii jednomyślne, w związku z czym w tym samym miesiącu faworyt Katarzyny Grigorij Orłow napisał pełne insynuacji zaproszenie dla najwybitniejszego dysydenta, Jeana-Jacques’a Rousseau. Orłow, opisany przez Anglika George’a Macartneya jako człowiek gigantycznej postury, ale „w najmniejszej mierze niesplamiony lekturą”, raczej nie należał do ludzi, którzy płakaliby nad Nową Heloizą, a zatem nie mógł wezwać Rousseau do Rosji bez zachęty ze strony Katarzyny. Uprzejmie podziękował Rousseau za „wiedzę, którą zaczerpnąłem z pańskich książek, chociaż nie zostały napisane dla mnie”, i zaprosił filozofa, aby zamieszkał w nacechowanym sielską prostotą majątku pod Petersburgiem, gdzie „mieszkańcy nie rozumieją po angielsku ani po francusku, a tym bardziej po grecku i łacinie”.
Rousseau odpisał z Anglii — odrzucił zaproszenie, posługując się dokładnie tymi samymi usprawiedliwieniami, których użył Wolter, aby wykluczyć fizyczną podróż do Rosji: „Gdybym był mniej zniedołężniały, bardziej prężny, młodszy, gdybyście wy byli bliżej słońca…”. Powołał się również na swoją nietowarzyskość, tłumaczył, że nie ma daru rozmowy, jest samotnikiem zainteresowanym tylko ogrodnictwem. Pisząc w 1762 roku Umowę społeczną, Rousseau miał już krytyczny stosunek do Piotra, a pisząc o Polsce dziesięć lat później, po pierwszym rozbiorze, był zadeklarowanym wrogiem Katarzyny. Zanim Wolter i Rousseau zmarli w tym samym roku (1778), zbudowali przeciwstawne stronnictwa w kontekście Europy Wschodniej — Wolter prorosyjskie i antypolskie, a Rousseau na odwrót. Tej jednoznacznej opozycji przeczyło jednak identyczne uzasadnienie, za którego pomocą obaj odrzucili zaproszenia — w efekcie ani Wolter nie odwiedził Petersburga, ani Rousseau nigdy nie był w Warszawie. Polska i Rosja stanowiły dla Rousseau i Woltera alternatywne wizje Europy Wschodniej, laboratoria eksperymentów ideologicznych wykorzystywanych przez Oświecenie do badania różnych możliwości politycznych, do wykonywania teoretycznych operacji na hipotetycznej krainie.
„O ile ktoś nie zna gruntownie narodu, dla którego pracuje — ostrzegał Rousseau na samym początku Uwag nad rządem Polski — dzieło stworzone dla tego narodu, choćby nawet samo w sobie znakomite, będzie w zastosowaniu błędne, a tem bardziej jeszcze będzie takiem wówczas, kiedy chodzi o naród w zupełności już urządzony, o naród, którego skłonności, obyczaje, przesądy i wady są zbyt silnie zakorzenione (enracinés), by nowe ziarno (semences) łatwo je mogło przytłumić (étouffés)”. W 1766 roku Rousseau odmówił wyjazdu do Rosji, ponieważ interesowało go tylko ogrodnictwo; pięć lat później, kiedy zgodził się napisać o Polsce bez odwiedzenia tego kraju, sformułował to filozoficzne zagadnienie właśnie językiem ogrodnictwa. W Umowie społecznej napiętnował Piotra za to, że „przeszkodził swym poddanym stać się kiedykolwiek tym, czym mogliby zostać”. Porównał rosyjskiego cara do francuskiego guwernanta, który przymusza umysły swoich uczniów, nie zważając na ich wrodzone zdolności i predyspozycje.
Mógł również wnioskować przez analogię z klasycznym ogrodnictwem francuskim, które rygorystycznie narzucało naturze swoje projekty, ale w XVIII wieku zakwestionowała je „naturalna” angielska estetyka. Azyl Rousseau w Ermenonville był oczywiście ogrodem angielskim. Jednak nawet ogrodnictwo „naturalne” wymagało projektowania i pielęgnowania, chociaż mniej ostentacyjnego, a szacunek Rousseau dla „korzeni” Polski — skłonności, obyczajów, przesądów i wad — nie mógł ukryć działania ręki filozoficznego ogrodnika. Autor Emila szczerze przyznał, że zadanie sporządzenia politycznych zaleceń, którego podjął się w swoich Uwagach, należałoby powierzyć Polakom, a przynajmniej komuś, „kto na miejscu dobrze poznał naród polski i narody sąsiednie”. On sam zaś był tylko obcym, który „może dać jedynie ogólne poglądy”. Jednak to właśnie jego całkowita niewiedza i nieznajomość narodu i jego sąsiadów umożliwiła mu swobodne teoretyzowanie i sformułowanie alternatywy dla Wolterowskiej wizji Europy Wschodniej przy jednoczesnym „dawaniu ogólnych poglądów” na polityczną teorię patriotyzmu.
Rousseau postrzegał Uwagi jako dzieło nie tylko o Polsce, ale również dla Polski: „narodu, dla którego (pour laquelle) się pracuje”. Zwrot ten miał podwójne znaczenie — naród Polski był tutaj mecenasem Rousseau, a jednocześnie oczekiwał od niego zaleceń. Do faktu, że dzieło zostało u niego zamówione, Rousseau odniósł się w pierwszym zdaniu, jednocześnie wskazując główne źródło, z którego korzystał: „Obraz rządu polskiego, podany przez Hrabiego Wielhorskiego, oraz dołączone do niego uwagi tworzą pouczający materjał dla każdego (quiconque), ktoby zamierzał wypracować systematyczny plan przekształcenia (refonte) tego rządu”. W tym przypadku wspomnianym „quiconque” był sam Rousseau — który jednak przedstawił Polskę jako temat dla każdego, zaprosił wszystkich, czy może raczej oświeconą publiczność, do podsuwania mu pomysłów. Były to zresztą lata, w których uwaga opinii publicznej w dużym stopniu skupiała się na Polsce, począwszy od konfederacji barskiej w 1768 roku, a skończywszy na szoku z powodu pierwszego rozbioru w 1772 roku. Oprócz tego, że Wolter i Rousseau zajęli skrajnie przeciwne stanowiska w tej sprawie, Marat stworzył nietypową dla swoich pisarskich dokonań powieści epistolarną Przygody młodego hrabiego Potowskiego, a spod pióra Casanovy wyszła długa i poważna „Historia zaburzeń w Polsce”.
Michał Wielhorski pojechał w 1770 roku do Paryża jako przedstawiciel konfederacji barskiej. Liczył na to, że uda mu się przełożyć przychylność Choiseula na bardziej aktywne wsparcie rządu francuskiego, ale pod koniec roku Choiseul stracił urząd, skutkiem czego największe triumfy dyplomatyczne udało się Wielhorskiemu osiągnąć w środowisku philosophes Oświecenia. Oficjalnie prosząc o wskazówki co do reform ustroju Polski, Wielhorski pozyskiwał poparcie intelektualistów dla konfederacji, zdobywał ich sympatię oraz inspirował różne teksty, od abbé Mably’ego po Rousseau. „Rząd i prawa Polski” Mably’ego oraz Uwagi Rousseau powstały w latach 1770–1772, ale żadnego z tych dzieł nie opublikowano w tym okresie. Uwagi, w których Rousseau powoływał się na Wielhorskiego jako główne źródło, wyszły w 1775 roku po francusku (w Londynie), uzupełnione fragmentem wyrażającym poparcie hrabiego dla poglądów Rousseau. Fakt, że Rousseau bazował na Wielhorskim wskazywał jednocześnie na jego zaangażowanie po jednej ze stron i akademicki dystans. Jako w dużym stopniu oparty na „tableau” Wielhorskiego, Russowski projekt przebudowy ustroju Polski był jeszcze bardziej oddalony intelektualnie od tematu, czyli od samej Polski.
Rousseau znalazł rozwiązanie problemu oddalenia w formie epistolarnej. Był cudzoziemcem, który nic nie wiedział o Polsce „na miejscu”, zamiast więc pozorować wszechwiedzę eksperta, który pisze uczony traktat, co jakiś czas nadawał Uwagom formę listu otwartego do Polaków o Polsce. Intelektualna przepaść, która oddzielała autora od jego tematu, znalazła swoje odbicie w epistolarnej przestrzeni, która oddzielała Europę Zachodnią od Wschodniej. „Dzielni Polacy, uważajcie!”, napisał, raptem wprowadzając formę wołacza do wstępu zatytułowanego „Stan zagadnienia”. Od tej pory druga osoba liczby mnogiej stała się opcją narracyjną, która wyrażała jego filozoficzny stosunek do tematu Polski jako epistolarną relację z Polakami: „Kochacie wolność, jesteście jej godni, broniliście jej przeciw najeźdźcy potężnemu i chytremu”. Przyjmując postać listu otwartego do całego narodu, Uwagi — zarówno w formie, jak i treści — okazały się antytezą prywatnych listów Woltera do jednej władczyni absolutnej, oczywiście tożsamej z „potężnym i chytrym najeźdźcą” postawionym przez Rousseau w stan oskarżenia.
W swoim przeglądzie polskich instytucji politycznych Rousseau zalecał raczej drobne korekty, a nie wielkie reformy, nie chcąc, aby świeżo porozrzucane nasiona przydusiły ukorzenione rośliny: „O ile można naprawiajcie wady swej konstytucji, ale nie gardźcie tą, która zrobiła was tem, czem jesteście”. A zatem Rousseau sformułował tutaj, posługując się drugą osobą liczby mnogiej, swoją wcześniejszą krytykę Piotra, który chciał uczynić Rosjan „tem, czem nie byli”. Z szacunku dla ustroju Polski Rousseau nie zalecił nawet likwidacji liberum veto, chociaż uważał zbyt częste egzekwowanie wymogu jednomyślności za „barbarzyńskie” i przekonywał, że nadużywanie tego instrumentu powinno być zagrożone karą główną. Generalnie, chociaż w Umowie społecznej przyznał „prawodawcy” niezwykle silną pozycję, zareagował dosyć powściągliwie, kiedy Wielhorski zaproponował mu taką rolę w odniesieniu do Polski. Zarekomendował, aby zmian dokonywać „z niezwykłym umiarem”, ponieważ prawo musi rządzić „sercami obywateli”, co nasuwało zasadnicze pytanie: „W jakiż więc sposób poruszyć serca i natchnąć miłością ojczyzny i jej praw?” W analizie tej kwestii Rousseau wyszedł poza zakres zlecenia, czyli krytykę ustroju Polski, i dołożył swoją cegiełkę do oświeceniowego gmachu, czyniąc Uwagi oryginalnym dziełem z obszaru teorii politycznej.
Ten tekst jest fragmentem książki Larry'ego Wolffa „Wynalezienie Europy Wschodniej. Mapa cywilizacji w dobie oświecenia”:
Rousseau na początku przedstawił problem Polski w formie zestawu wyświechtanych formułek, znajomych spostrzeżeń Oświecenia na temat Europy Wschodniej. Przyznał, że Polska nie ma „ładu gospodarczego” ani „karności wojskowej”, a zatem jedyną nadzieję na przetrwanie naprzeciwko agresywnych sąsiadów daje — tutaj Rousseau przywołał typowe wyobrażenia — „ugruntowanie republiki w sercach Polaków, […] jedyny azyl, w którem przemoc nie może jej dosięgnąć ni zniszczyć”. Sąsiedzi mogą „was połknąć” (vous englotoutissent), ostrzegał Rousseau, ale nie zdołają „strawić” kraju mieszczącego się w sercu. „Patriotyczny zapał” uznał za jedyną niezawodną redutę republiki i powołał się na bezprzykładnego ducha konfederacji barskiej, która nie została jeszcze ostatecznie pokonana, kiedy Rousseau pisał swoje dzieło. Broniła się przeciwko Rosjanom w Częstochowie do 1772 roku, czyli roku pierwszego rozbioru. Jednak ani nadchodząca klęska, ani nawet rozbiór kraju nie unieważniały koncepcji politycznej Rousseau dla Polski, ponieważ Polska, którą sobie wyobraził, była odporna na agresję, mieszcząc się w sercach swoich obywateli. „Jeśli potraficie dokonać tego, aby Polak nigdy nie mógł zostać Rosjaninem, ręczę wam, że Rosja nigdy nie ujarzmi Polski”. Ten epistolarny przełom, który nastąpił między „ja” filozofa i „wy” narodu, był nasycony znaczeniem. Filozof już wcześniej ogłosił naród „godnym” wolności, a teraz zagwarantował mu tę wolność, reinterpretując jej sens. Był to również rewolucyjny moment w historii myśli, ponieważ sformułowania te odegrały kluczową rolę w ideologicznym wyartykułowaniu nowożytnego nacjonalizmu. Rousseau apoteozował Polaka, który nigdy nie stanie się Rosjaninem, Polaka, który nosi swoją ojczyznę w sercu — następne dwa stulecia historii Europy miały potwierdzić tę proroczą wizję.
W Historii Karola XII Wolter naszkicował „historię naturalną” Europy Wschodniej, przedstawił tabelę krajów i ludów sporządzoną na wzór Linneusza. Tabela Woltera uczyniła z Europy Wschodniej obiekt zainteresowania zarówno dla zdobywcy, jak i filozofa. Czterdzieści lat później Rousseau wykorzystał te same zasady historii naturalnej, ale odwrócił znaki, deklarując, że odrębne gatunki mają być nośnikami najwyższej władzy, a nie ofiarami podległości. Europa Wschodnia była dla niego polem obserwacji; odkrył na tym polu Polaków, którzy nie mogli się stać Rosjanami, a ich niezłomną tożsamość uważał za butne wyzwanie dla Wolterowskiej wizji cywilizującego imperium.
Historia naturalna Rousseau nie była wyłącznie kwestią obserwowania i klasyfikowania zgodnie z naturą. Naród mógł kultywować swoją odrębności, co nadawało jakiś cel polityce i przyznawało jakąś rolę filozofowi politycznemu, takiemu jak poproszony o doradztwo Rousseau. Autor Emila zalecał Polsce rozwiązania, które „kształtują genjusz, charakter, zamiłowania i obyczaje narodu, czynią go samym sobą, a nie innym narodem, wpajają mu tę gorącą miłość ojczyzny, ugruntowaną na przyzwyczajeniach, których niepodobna wykorzenić”. Zresztą już na samym początku postawił tezę, że naród posiada „skłonności, obyczaje, przesądy i wady zbyt silnie zakorzenione, by nowe ziarno łatwo je mogło przytłumić”. Powrót do kwestii korzeni potwierdzał, że tożsamość narodowa tworzy się dialektycznie pomiędzy naturą i kultywacją, pomiędzy botaniką i ogrodnictwem. Jeśli istnieje potrzeba kultywacji, a nawet zaszczepiania odrębnej tożsamości, to dlatego, że działają siły dążące do likwidacji tej odrębności „Cokolwiekby mówiono, niemasz już dzisiaj Francuzów, Niemców, Hiszpanów, Anglików nawet — są tylko Europejczycy”, stwierdził trochę przedwcześnie. Europa, na którą się tutaj w pejoratywnym kontekście powołał, bez wątpienia była Europą Zachodnią, obszarem, na którym „wszyscy mają te same zamiłowania, te same obyczaje”.
Polaków wezwał jednak do tego, aby nie dali sobie narzucić obcego szablonu: „Nadajcie odmienny kierunek namiętnościom Polaków, a nadacie duszom ich narodowe oblicze, wyróżniające ich od innych narodów”. Rousseau początkowo zwracał się do „dzielnych Polaków”, ale tutaj zasugerował istnienie czynnika zewnętrznego oddziałującego na oblicze narodowe Polski. Czynnik ten był równie potężny jak prawodawca w Umowie społecznej i nauczyciel w Emilu.
Jednak kształtowanie charakteru narodowego to z natury rzeczy praca drobiazgowa, a Rousseau szczerze przyznawał się do niewiedzy na temat Polski.
Treściwie przedstawienie obyczajów Polaków, udzielone mi łaskawie przez p. Wielhorskiego, nie wystarcza do dokładnego pouczenia mnie o zwyczajach ich życia obywatelskiego i domowego. Jednakże naród wielki, który się nigdy zbytnio z sąsiadami nie mieszał, musi mieć ich wiele, wyłącznie własnych, może z każdym dniem bardziej wyrodniejących wskutek ogólnej w Europie skłonności przejmowania zamiłowań i obyczajów francuskich.
Wybredność, z jaką Rousseau patrzył na naród, „który się nigdy zbytnio z sąsiadami nie mieszał”, nie tylko wpisywała się w jego gatunkowe rozróżnienie, ale również podważała rozpowszechnione wyobrażenia o poplątaniu i mozaikowości ludów Europy Wschodniej. Wolter dostrzegał podobieństwa ubioru między Polakami, Rosjanami, Tatarami i Węgrami, ale Rousseau dążył do odkrycia jedynego w swoim rodzaju stroju narodowego Polaków, ocalonego i chronionego przed wszelkimi zagranicznymi podobieństwami i wpływami, zwłaszcza francuskimi. „Zróbcie wręcz przeciwnie jak ów car, tak wychwalany”, zarządził Rousseau, chociaż w następnym zdaniu ogłosił prikaz odzieżowy nie mniej apodyktyczny od tych, które Piotr Wielki wydawał dla Rosji. „Niechaj żaden Polak nie ośmieli się pokazać u dworu ubrany z francuska”, napisał Rousseau o dworze w Warszawie, którego nigdy nie odwiedził. Diderot, który dotarł na dwór w Petersburgu tuż pod tym, jak Rousseau napisał Uwagi, wrócił pełen entuzjazmu dla szybkiego „francuzienia” narodu rosyjskiego. Te sprzeczne odczucia wskazują, że na szali leżał nie tylko ubiór, ale również cywilizacja, w stylu francuskim. Sprzeciw Rousseau wobec Oświecenia, sięgający wstecz do discourses, wynikał z jego podejrzliwego stosunku do cywilizacji. W Russowskiej koncepcji Europy Wschodniej Polska i Rosja były krajami stojącymi przed niezwykle ważkim wyborem — zaakceptować albo odrzucić „ogólny kierunek Europy”.
Najważniejszym zaleceniem z Uwag, mającym pierwszeństwo przed wszelkimi refleksjami na temat reformy ustrojowej, była budowa systemu edukacji narodowej.
Właśnie wychowanie winno nadawać duszom kształt narodowy i tak kierować ich zapatrywania i umiłowania, by były patrjotyczne przez skłonności, namiętności, konieczność wewnętrzną. Otwierając oczy, winno dziecię ujrzeć ojczyznę, i aż do śmierci winno tylko ojczyznę widzieć. Każdy prawdziwy republikanin wyssał z mlekiem matki miłość ojczyzny.
Dzięki takim spostrzeżeniom Rousseau położył intelektualne podwaliny pod współczesny nacjonalizm, a za bodziec dla jego wyobraźni politycznej posłużył przypadek Polski. Rousseau, który nigdy nie otworzył oczu na polski krajobraz, wyznaczył granice tego, co powinna wiedzieć każda polska dusza, od niemowlęctwa do śmierci. Podczas gdy Wolter korespondował z władczynią absolutną, panującą nad ludami Europy Wschodniej, Rousseau przebił się bezpośrednio do ludu i dyktował mu tożsamość. „Francuz, Anglik, Hiszpan, Włoch, Rosjanin — wszyscy oni są mniej więcej takimi samymi ludźmi”, oznajmił Rousseau, ale Polak „winien być Polakiem”. Dopisując do tego katalogu wymiennych Europejczyków Rosjanina, ponownie zilustrował przewrotność programu Piotra Wielkiego (aczkolwiek przypisał mu nadmierny sukces), a w domyśle ostrzegł Polaka, że również on może trafić na tę listę, jeśli nie posłucha wezwania Rousseau.
W Umowie społecznej Rousseau przewidział jednak inne zagrożenie, prorokując: „Tatarzy, poddani Rosji lub jej sąsiedzi, staną się jej i naszymi panami”. Europa Wschodnia Rousseau stała przed obliczem kontynentalnego kryzysu, położona między dwoma biegunami — z jednej strony francuskimi gustami i obyczajami, a z drugiej najazdami i spustoszeniami tatarskimi. Nie sformułował tego wprost jako typowego konfliktu między cywilizacją i barbarzyństwem, między Europą i Azją, ponieważ nie zamierzał doradzać Rosji ani cywilizacji, ani europeizacji. Rozwiązanie dylematu widział w Europie Wschodniej jako tyglu, w którym wytworzy się tożsamość narodowa.
Wolterowska koncepcja Europy Wschodniej była przede wszystkim operacją z dziedziny mapowania. Francuski filozof odkrywał i składał w jedną całość części tego regionu, podążając na mapie za podbojami Karola, a później Katarzyny. Kiedy Rousseau przeniósł Polskę do serc Polaków, wyzwolił ją zarazem z pęt kartografii. Nie miał głowy do map, wykreślił je z edukacji Emila jako pozbawione znaczenia abstrakcyjne reprezentacje. Gdyby Emil studiował mapy, nauczyłby się tylko „nazw miast, krajów, rzek, których istnienie [dzieci] pojmują tylko na papierze”. Korespondencja Woltera z Katarzyną doskonale ilustrowała potępiony przez Rousseau syndrom, który pozwalał filozofowi z Ferney „polecieć nad Dardanele, nad Dunaj, nad Morze Czarne, nad Bender, na Krym, a zwłaszcza do Petersburga”. Klęska Polski wynikała z faktu, że Wolter i Katarzyna wpisali ją na swoje mapy, mapy podboju i rozbioru. Polsce Rousseau, bezpiecznej w sercach swoich mieszkańców, nie groził jednak taki los. Rousseau usunął Polskę z mapy dwadzieścia lat przed unicestwieniem tego kraju. Rozumiał bowiem, w przededniu pierwszego rozbioru, że na mapie Polska jest zagrożona, toteż wziął ją za punkt wyjścia do politycznej teorii tożsamości narodowej. Katarzyna mogła być władczynią mapy, ale według Rousseau nie istnieli prawdziwi Rosjanie. Z kolei Polska mogła zniknąć z mapy, ale nie mogła stracić swojego „oblicza narodowego”. Polska była punktem, wokół którego Rousseau odwrócił Wolterowską mapę Europy Wschodniej.