Polscy czekiści - kim byli?
Podtrzymał rewolucję, wprowadził wielki terror i stworzył największą organizację szpiegowską świata. Wraz z nim do organów bezpieczeństwa nowo tworzonego państwa sowieckiego trafiło wielu Polaków i nigdy później ich rola nie była tak znacząca jak za czasów „Żelaznego Feliksa”.
Dobroduszny szlachciura
Tydzień po śmierci Dzierżyńskiego, w lipcu 1926 r. Andrzej Radek, polski socjalista i kolega z celi, wspominał zmarłego jako człowieka „w obejściu niesłychanie skromnego, taktownego i odpowiedzialnego”, który ze współtowarzyszami niedoli dzielił się ostatnim kęsem chleba. „Lubili go wszyscy bez różnicy przekonań politycznych.” „Dzierżyński nigdy się nie śmiał. Dziwna była twarz i oczy tego człowieka – pełne dobroci, ale jakby przesłonięte mgłą zamyślenia.” Te zamyślone oczy i poważna twarz skrywały człowieka, który sam o sobie mówił, że „jest Krwawym Psem Rewolucji, bo jest do niej przykuty łańcuchem i gotowy bronić jej zębami”.
Dzierżyński, syn zubożałego szlachcica, związał się z ruchem rewolucyjnym już w wieku 17 lat. Wielokrotnie więziony i zsyłany na Syberię, rewolucję 1917 r. witał w Moskwie zaraz po uwolnieniu z więzienia Butyrki. Nie miał żadnych wątpliwości i od razu poparł bolszewików. Przeniósł się do Piotrogrodu – centrum rewolucji – i nawiązał kontakt z Leninem. Jego wywrotowa przeszłość i skrajny fanatyzm uczyniły go jednym z najbliższych współpracowników wodza rewolucji. Już 20 października, niecałe siedem miesięcy po opuszczeniu moskiewskiego więzienia, Dzierżyński staje na czele Nadzwyczajnej Komisji ds. Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem, powszechnie znanej jako Czeka.
Jest to pierwsza struktura sowieckich służb specjalnych odpowiadająca za szeroko rozumiane bezpieczeństwo; od prześladowań politycznych po wywiad i kontrwywiad. Złośliwi powiadają, że żaden Polak nie zabił tylu Rosjan co Dzierżyński. Są też tacy, którzy widzą w nim Konrada Wallenroda. Szef Czeki był jednak przede wszystkim bolszewikiem. Współuczestniczył wraz z Marchlewskim w tworzeniu Polskiej Republiki Rad podczas wojny 1920 r. Odpowiadał za prześladowania ludności na terenach okupowanych przez Armię Czerwoną. Po śmierci Lenina połączył siły ze Stalinem, Zinowiewem i Kamieniewem przeciw Trockiemu. Prawdą jest jednak, że umieścił w strukturach Czeki wielu swoich rodaków nazywanych przez wrogów „Polską Bandą”. Zmarł na atak serca w lipcu 1926 r., pozostawiając w dziedzictwie najokrutniejszą policję polityczną świata.
Szwagier Stalina
Co czuł Stanisław Redens, kiedy pewnego styczniowego poranka 1940 r. został osądzony i stracony? Czasu na rozmyślania miał dużo, zanim zginął od strzału w tył czaszki. Aresztowany został w listopadzie 1938 r. w ramach wielkiej czystki i poddany okrutnym torturom. Ten wierny funkcjonariusz systemu, mąż siostry żony Stalina Nadieżdy Alliłujewej, członek najbliższego kręgu Soso.
Urodził się w 1892 r. w Tykocinie, na terenie obecnego województwa podlaskiego, jako syn szewca. Wcześnie osierocony, wychowywany był przez wuja. Z wykształcenia robotnik, uczył się w przyzakładowej szkole Dniepropietrowskich Zakładów Metalurgicznych, w wieku 22 lat związał się z bolszewikami. W 1915 r. odesłany z frontu z powodu choroby, powrócił do rodzimych zakładów szerzyć „dobre słowo rewolucyjne”. W 1918 partia ściąga go do Moskwy, gdzie wchodzi w krąg najbliższych współpracowników Dzierżyńskiego, zostając jego osobistym asystentem i sekretarzem całej Czeki.
Powyższy tekst stanowi fragment książki Sebastiana Rybarczyka „Niewidzialna wojna szpiegów”:
Szef bezpieki potrzebował takich młodych, prymitywnych i bezwzględnych funkcjonariuszy, a Redens skrupułów nie miał. Daną mu szansę wykorzystywał w stu procentach. Od 1919 r. pełnił odpowiedzialne funkcje szefa Czeki i NKWD w Odessie, Kijowie, Charkowie, Krymie, na Zakaukaziu i Białorusi. Jego kariery nie przerywa śmierć mentora. Jako sprawdzony czekista, błyskotliwy wykonawca czerwonego terroru awansuje nadal, także w strukturach partii komunistycznej. Członek Centralnej Komisji Kontroli, Centralnej Komisji Rewizyjnej, szef Inspekcji Robotniczo-Chłopskiej. To tylko niektóre ze stanowisk.
Od lipca 1931 r. kieruje Ukraińskim GPU i jest bezpośrednio odpowiedzialny za represje wobec Ukraińców i doprowadzenie do Wielkiego Głodu. To on wydaje rozkazy aresztowania większości dyrektorów ukraińskich kołchozów oraz przeprowadza akcję konfiskat żywności u bogatszych chłopów. Jego zapał i współudział w ludobójstwie otwiera mu kolejne drzwi kariery i Redens po dwóch latach zostaje szefem NKWD na obwód moskiewski. To szczyt jego kariery jako bezpieczniaka i działacza partyjnego. Koligacje rodzinne nie chronią go przed upadkiem. Stalin pozbywa się świadków swoich morderstw, Redens był współodpowiedzialny za tuszowanie śledztwa po zabójstwie Siergieja Kirowa. W 1938 r. zostaje „zesłany” na szefa Kazaskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Kilka miesięcy później wraca do Moskwy, tyle że w kajdankach. Koniec jego kariery już znamy.
Twórca GUŁagu
Wiaczesław Menżyński był chodzącym dowodem na to, że okultyzm szkodzi mózgowi człowieka. Urodził się w 1874 r. w zrusyfikowanej rodzinie szlacheckiej. Ukończył prawo na Uniwersytecie Petersburskim, gdzie związał się, jak wielu mu podobnych, z kółkami rewolucyjnymi. W 1902 r. wstąpił do partii bolszewików i był czynnym uczestnikiem wydarzeń 1905 r. Dwa lata później zmuszony był wyemigrować do Nowego Jorku, gdzie zainteresował się właśnie okultyzmem. Wywoływał diabła, układał tarota i oddawał się podobnym dziwactwom.
Zaraz po rewolucji lutowej powrócił do Rosji. Krótko piastował funkcje komisarza finansów i konsula w Berlinie. W 1919 r. jego kolega, a obecnie szef Czeki, zaproponował mu pracę, co przy zdolnościach lingwistycznych (władał 12 językami) nie było niczym dziwnym. Swoją karierę w nowej strukturze rozpoczynał jako funkcjonariusz wywiadu na Ukrainie podczas wojny domowej. Trzeba przyznać, że nie angażował się za bardzo w konflikt polsko-sowiecki, gdyż w tym czasie poświęcił się swojej innej pasji: wspierał zwycięstwo szatana, niszcząc Rosyjską Cerkiew Prawosławną. W dowód uznania po czterech latach nienagannej służby zostaje zastępcą, a w 1926 r. następcą Dzierżyńskiego. Jest zdolniejszym organizatorem od swojego poprzednika i chociaż często choruje, władzę trzyma żelazną ręką. Jest m.in. pomysłodawcą rozszerzenia sieci obozów pracy i przekwalifikowania ich faktycznie w przedsiębiorstwa produkcyjne oparte na niewolnictwie. W momencie gdy śmiertelność więźniów wzrasta, „dokooptuje” kolejne szeregi „wrogów ludu”. Temu służą m.in. procesy pokazowe wrogów klasowych z lat dwudziestych i trzydziestych, które stały się przykładem dla kolejnych, organizowanych w ramach wielkiej czystki partyjnej. To Menżyński tak rozbudował aparat represji, że stał się on największym w historii ludzkości. Powszechne donosicielstwo, strach i więzienia to jego dzieło. Następcy już tylko korygowali główny kierunek rozwoju organizacji.
Skala przestępstw, jakich dopuściła się Czeka podczas jego rządów, doprowadziła go do upadku. Pomimo że, podobnie jak Dzierżyński, stanął bezwzględnie po stronie Stalina w walce z wewnątrzpartyjną opozycją, został wyeliminowany. Zmarł na atak serca 10 maja 1934 r. Gen. Paweł Sudopłatow, główny „cyngiel” epoki Stalina, twierdził, że to zastępca i następca Menżyńskiego – Gienrich Jagoda otruł go na rozkaz Stalina.
Pierwszy wywiadowca
Okazuje się, że bycie szefem bezpieczeństwa w Sowietach to najbardziej niebezpieczna funkcja. Przekonał się o tym pierwszy szef wywiadu Czeki Józef Unszlicht. Swoją karierę zawodowego rewolucjonisty rozpoczął w 21. roku życia. Ten urodzony w Mławie syn spolszczonych żydowskich inteligentów z ruchem rewolucyjnym związał się już w 1900 r. Wielokrotnie był aresztowany i więziony. Jego czas nadszedł w 1917 r. Od samego początku związał się z Czeką. Działał na froncie północnym, odpowiadał za tłumienie rewolty w Tombowie i powstań chłopskich na Ukrainie. Był szefem bezpieczeństwa w Moskwie. Bardzo zaangażował się w konflikt polsko-sowiecki, wraz z Marchlewskim tworząc nowy rząd komunistyczny. W latach 1921–1923 r. był faktycznym zastępcą Dzierżyńskiego. W tym okresie odpowiadał za wywiad i został prekursorem tworzenia siatek komunistycznych szpiegów w państwach zachodnich.
Unszlicht wraz z Arturem Artuzowem i Michaiłem Trilisserem stał za pierwszą ogólnoeuropejską akcją dezinformacyjną, która bardziej znana jest pod nazwą „Trust”. Operacja ta była początkiem działań określanych w języku rosyjskim jako „maskirowka”, co oznacza strategiczną długofalową dezinformację. W jej wyniku powołano fikcyjną Monarchistyczną Organizację Azji Środkowej, która jakoby działała na niekorzyść komunistów, a jej rozgałęzienia owijały całą Rosję. Celem operacji była neutralizacja wrogów bolszewików, zwłaszcza znajdujących się na emigracji. Na ten fikcyjny byt nabrały się wywiady m.in. Polski, Francji czy Wielkiej Brytanii oraz oczywiście emigranci polityczni. Do Sowietów na spotkania z nieistniejącą opozycją podążyli szpiedzy służb zachodnich. Kończyli sadystycznie pobici i zastrzeleni w podziemiach Łubianki, szarego budynku w centrum Moskwy.
Powyższy tekst stanowi fragment książki Sebastiana Rybarczyka „Niewidzialna wojna szpiegów”:
W połowie lat dwudziestych Unszlicht został przeniesiony do Komisariatu Obrony na funkcję zastępcy komisarza do spraw wywiadu. Dalsza kariera toczyła się podług partyjnych zapotrzebowań. Być może odsunięcie Unszlichta od wywiadu wiązało się z jego dość konfliktowym charakterem. Lew Trocki określił go jako człowieka o wyjątkowym talencie do intryg. To właśnie zamiłowanie do spisków doprowadziło go do celi śmierci. W ramach wielkiej czystki został aresztowany w czerwcu 1937 r., a później skazany i rozstrzelany w lipcu następnego roku, zasilając armię funkcjonariuszy służb zgładzonych na rozkaz Stalina.
W ślady Unszlichta poszła jego protegowana, o rok starsza Maria Skokowska, jedna z pierwszych założycielek siatek szpiegowskich na terenie II Rzeczpospolitej. W 1925 r. została aresztowana przez polski kontrwywiad i skazana na cztery lata więzienia. Trzy lata później wymieniono ją na Polaków aresztowanych w ZSRS. Po powrocie do Moskwy pełniła kilka ważnych funkcji partyjnych. Pomimo że zakończyła pracę w wywiadzie, została aresztowana we wrześniu 1937 r., osądzona i stracona trzy miesiące później.
Wielki dyrygent
Nie gorzej niż szefowie służb radzili sobie polscy nielegałowie, czyli szpiedzy sowieccy zalegendowani pod fikcyjnymi tożsamościami. Tu numerem jeden bez wątpienia jest Leopold Trepper vel Lejba Domb, jeden z najbardziej zaufanych agentów kierownictwa GRU, szef legendarnej „Czerwonej Orkiestry”, który swoim życiorysem mógłby obdarować wielu ludzi.
Pochodzący z rodziny żydowskiej zamieszkałej w Nowym Targu, z bolszewikami związał się już jako nastolatek. W wieku 19 lat był organizatorem nielegalnych strajków górniczych w Dąbrowie. Najprawdopodobniej już wtedy ściśle współpracował z sowieckim wywiadem wojskowym i z jego ramienia został wysłany do okupowanej przez Brytyjczyków Palestyny.
Oficjalnym powodem emigracji miała być trudna sytuacja materialna jego samego i rodziny. Z początku udając aktywistę syjonistycznego, nawiązał kontakty z nielegalną Palestyńską Partią Komunistyczną. Jego nadaktywność zwróciła uwagę służb bezpieczeństwa i w 1929 r. został wydalony do Francji. Dla tego błyskotliwego i przedsiębiorczego szpiega nie stanowiło to problemu. Praktycznie zaraz po wylądowaniu na ziemi francuskiej wstąpił do żydowskiej sekcji Main d’Oeuvre, komunistycznej organizacji zrzeszającej imigrantów. Nawiązał też bezpośredni kontakt z litewskimi i polskimi Żydami, Izajaszem Byrem i Alterem Stromem, którzy kierowali siatką Fantomasa i specjalizowali się w wywiadzie gospodarczym.
Sposób zdobywania informacji był genialny i wyjątkowo prosty. Komunistyczny dziennik „L’Humanité” zorganizował sieć korespondentów pośród działaczy związkowych. Ci, nieświadomi swojej roli, wysyłali do pisma korespondencje o sytuacji w ich zakładach pracy, w tym i o nowych technologiach, zmianach w produkcji itp. Z tej masy często bezwartościowego i ideologicznego chłamu specjaliści z GRU wychwytywali cenne informacje. Jednak w 1933 r. w wyniku żmudnej pracy służb francuskich siatka Fantomasa została zdekonspirowana, a sam Trepper musiał uciekać do Moskwy. Niedługo jednak bawił w stolicy światowego proletariatu. Po przejściu po raz pierwszy intensywnych szkoleń wywiadowczych, na rozkaz samego szefa GRU gen. Jana Bierzina, powrócił do Paryża jako agent kontrwywiadu celem wyjaśnienia przyczyn wpadki siatki szpiegowskiej Fantomasa. Jego praca spowodowała oczyszczenie wielu zasłużonych komunistów i wskazanie jako zdrajcy holenderskiego komunisty Roberta. G. Switza, który został przewerbowany przez FBI.
Dwa lata później, w 1938 r., Trepper jako osoba szczególnego zaufania GRU zostaje wysłany do Brukseli celem aktywizacji, reorganizacji i scalenia komórek komunistycznych i antyfaszystowskich na terenie Francji, Belgii i Niemiec. Dodatkowym zadaniem miała być infiltracja Wielkiej Brytanii.
Na terenie Belgii Trepper nie odnosi poważniejszych sukcesów, zwłaszcza że bardzo szybko wchodzi w orbitę zainteresowania wywiadu wojskowego, kierowanego przez zaciekłego antykomunistę René Mampuysa. Badana jest przede wszystkim założona przez Treppera firma-przykrywka, centrala działań sowieckiego wywiadu. Oficjalnie nasz bohater jest hurtowym sprzedawcą płaszczy nieprzemakalnych.
Zdecydowanie lepiej sytuacja wygląda w nazistowskich Niemczech. Tu zawsze silna była partia komunistyczna, a prosowieckie poglądy są dość powszechne także w establishmencie politycznym, gospodarczym i wojskowym. Na terenie Rzeszy działa kilka samodzielnych siatek szpiegowskich. Ich wartość jest bardzo różna, ale poprzez scalenie i koordynację efekty mogą być zdecydowanie lepsze. Tak powstaje „Czerwona Orkiestra”.
Warto przez chwilę przyjrzeć się, jacy ludzie tworzyli te siatki. Jednym z nich był por. lotnictwa Harro Schulze-Boysen, krewniak adm. Tirpitza, wżeniony w starą hrabiowską rodzinę Eulenbergów, której powinowatym był sam marszałek Rzeszy Herman Göring. Kolejnym był Robert Uhrig, odpowiedzialny za infiltrację niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Jego siatka liczyła kilkuset (!) informatorów. Dość oryginalną postacią był Beppo Romer, jeden z twórców tajemniczego Stowarzyszenia Thule i zwolennik narodowego bolszewizmu, głoszącego potrzebę sojuszu nazistów z komunistami. W pracę szpiegowską zaangażowani też byli światowej sławy rzeźbiarz Kurt Schumacher i pianista Helmut Roloff. Jednak do 1941 r. wywiad sowiecki pomimo posiadania kilkuset agentów na terenie Niemiec nie miał nikogo z dostępem do kluczowych informacji, a czasami wręcz dostarczał do Moskwy dezinformację.
Powyższy tekst stanowi fragment książki Sebastiana Rybarczyka „Niewidzialna wojna szpiegów”:
Po upadku Francji Trepper zaczyna energiczniej działać w Paryżu. Jego zadaniem jest rozpoznanie potencjału wojskowego oraz wywiad polityczny. W stolicy Francji odnosi poważny sukces, werbując do współpracy pracownicę sekretariatu ambasadora Rzeszy Otto Abetza. W Brukseli swoją „firmę” przenosi do budynku, w którym mieszczą się biura Abwehry.
Jednak nic nie może trwać wiecznie. 14 lutego został prawie zdekonspirowany, gdy wpadł w kocioł zastawiony przez niemieckie służby. Wylegitymowany i spisany, został puszczony wolno. Rok później miał mniej szczęścia. Zatrzymany został przez Gestapo u dentysty, którego regularnie odwiedzał. Podczas śledztwa wydał wielu ze swoich współpracowników. Jedna z legend wywiadu mówi, że zrobił to celowo, na polecenie przełożonych wydając mniej ważnych szpiegów, tak by zachować tych najcenniejszych. Bez względu jednak na to, jaki był stan faktyczny, Niemcy zaufali Trepperowi na tyle, że mógł przemieszczać się po Paryżu w asyście tylko jednego oficera ochrony. W tym czasie Abwehra prowadziła grę dezinformacyjną z Sowietami, zwłaszcza że ci ostatni nie mieli pojęcia o wpadce. Trepper regularnie odwiedzał miejsca kontaktowe we Francji i Belgii, potwierdzając swoją przydatność dla wywiadu. Podczas jednej z takich podróży w 1943 r. udało mu się uciec i dostać do Moskwy, gdzie trafił za kratki. Po śmierci Stalina wyemigrował do Polski. Cały czas współpracował z wywiadem, szkoląc kolejne roczniki komunistycznych szpiegów. Na fali antysemickich działań Władysława Gomułki wyjechał do Izraela. Zmarł w 1982 r. w Jerozolimie.
Żona rezydenta
Jelena Modżyńska pochodziła ze zrusyfikowanej drobnej szlachty kresowej, jej przodkowie uczestniczyli w kampanii napoleońskiej i powstaniu styczniowym. Urodzona w 1910 r. w Moskwie, całą swoją karierę zawdzięczała władzy sowieckiej. W 1930 r. ukończyła Uniwersytet Moskiewski i poprzez pracę w „Komsomolskiej Prawdzie” i Wszechrosyjskim Towarzystwie Stosunków Kulturalnych z Zagranicą trafiła na stanowiska kierownicze w Narkomacie (Ministerstwie) Handlu Wewnętrznego. Jako osoba posługująca się kilkoma językami, w 1937 r. zwróciła uwagę werbowników z NKWD, zwłaszcza że przeżywające kryzys wywołany przez czystkę sowieckie służby potrzebowały nowego i młodego narybku.
Modżyńska szybko pięła się po szczeblach czekistowskiej struktury, dochodząc do funkcji zastępcy naczelnika jednego z wydziałów administracyjnych, jednak prawdziwą karierę szpiegowską rozpoczęła w listopadzie 1940 r., skierowana do Warszawy.
Po upadku Polski w 1939 r. przestała funkcjonować Ambasada Sowiecka w Warszawie. Niemcy zgodzili się, aby działało jedynie przedstawicielstwo do spraw sowieckich nieruchomości na terenie byłej Rzeczpospolitej. Personel ograniczyli do jednej osoby. Kierownictwo służb znalazło sposób obejścia tej restrykcji i na rezydenta powołało Piotra Gudimowicza, który przybył do Warszawy wraz z młodą atrakcyjną „żoną” – Jeleną Modżyńską.
Zadaniem małżeństwa, oprócz rutynowych prac dyplomatycznych i zabezpieczenia majątku, była działalność wywiadowcza skierowana na penetrację niemieckich zamierzeń militarnych. Jednakże nie były to jedyne cele sowieckich szpiegów. Próbowali oni, z niemałymi sukcesami, nawiązać kontakty z pozostałymi przy życiu członkami rozwiązanej Komunistycznej Partii Polski oraz infiltrować tworzące się struktury ZWZ-AK. W tym celu dochodziło do spotkań z szefami warszawskiego Gestapo i policji.
Małżeństwo było jednym z najbardziej aktywnych informatorów o zbliżającej się ofensywie niemieckiej na ZSRS. W kwietniu 1941 r. oboje udali się do Moskwy, gdzie Gudimowicz opracował szczegółowy raport na temat planów Hitlera, dostarczony następnie samu Stalinowi, a Modżyńska weszła w skład połączonego zespołu GRU i NKWD do spraw analiz dotychczas przesłanych raportów wywiadowczych.
Koniec działalności pary szpiegowskiej nastąpił w czerwcu 1941 r. Oboje zostali internowani i przewiezieni do Berlina, a następnie wymienieni na obywateli niemieckich uwięzionych w Sowietach. Po powrocie do Moskwy Jelena została szefem wydziału analitycznego, a następnie skierowana na kierunek brytyjski, gdzie zajmowała się analizą działań polskich władz na uchodźstwie. Po wojnie doktoryzowała się z krytyki antykomunizmu w Instytucie Filozofii Sowieckiej Akademii Nauk. Umarła jako profesor od zwalczania antykomunizmu w 1982 r.
Powyższe biografie nie wyczerpują w żadnym razie historii Polaków zaangażowanych w sowiecki aparat terroru i wywiadu. W każdym pokoleniu istniała silna grupa osób narodowości polskiej gotowa służyć komunizmowi i jego aparatowi represji. Nastąpiła jedynie wymiana rewolucyjnych działaczy z obywatelstwem rosyjskim lub sowieckim na renegatów i zdrajców posługujących się polskimi paszportami. Ta polska grupa czekistów to nieodrodni potomkowie „Żelaznego Feliksa”.
Pierwodruk: „Uważam Rze” z 15 lipca 2013 r. (w wersji skróconej)