Polscy archeolodzy przebadali w Kurdystanie 3 tys. km kwadratowych
Stojący na czele misji prof. Rafał Koliński z Instytutu Archeologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu za największy sukces projektu uważa całościowe przebadanie terenu, w sumie 3 tys. km kw. Efektem jest zlokalizowanie 307 stanowisk archeologicznych. „Wcześniej badania były prowadzone od przypadku do przypadku, co nie pozwalało na dokładną analizę historii tych ziem” – mówi Koliński. Tymczasem chodzi o tereny, w których cywilizacja rozwijała się nieprzerwanie od ponad 8 tys. lat.
„Historię tych ziem dzielimy na dwadzieścia okresów, z których najstarszy jest reprezentowany przez kulturę Hassuna, rozwijającą się ok. 6200 r. p.n.e.” – dodaje profesor.
Prace wciąż trwają, więc – jak zaznaczają polscy archeolodzy – ostateczna liczba odkrytych stanowisk będzie nieco wyższa. Polska misja obejmuje przy tym wyłącznie badania powierzchniowe. „Na podstawie zdjęć satelitarnych oraz mapy stworzonej kilkadziesiąt lat temu przez irackich archeologów odnajdujemy poszczególne stanowiska, gdzie po przeprowadzeniu rekonesansu przystępujemy do zbierania znalezisk, a następnie ich rejestracji” – mówi Xenia Kolińska, autorka książki na temat badań archeologicznych w regionie Bliskiego Wschodu pt. „Garnek archeologa”.
Iracka mapa archeologiczna, z której korzysta polska misja, jest jednak niepełna i niedokładna. „Irakijczycy często zapisywali ze słuchu kurdyjskie nazwy po arabsku i wychodziły z tego istne łamigłówki” – zauważa Kolińska. Archeolodzy muszą też w swej pracy korzystać z informacji uzyskiwanych od miejscowej ludności – choć przyznają, że na części badanego terytorium mieszkają teraz osoby, które nie są związane z tą ziemią od pokoleń. To efekt przymusowych przesiedleń dokonywanych w okresie rządów Saddama Husajna.
Kompleksowa analiza tak dużej liczby stanowisk pozwoli na opisanie historii tych terenów, a w szczególności pozwoli zobaczyć dynamikę osadniczą. Na przestrzeni tysiącleci działo się tu sporo. W czasach perskiego Imperium Achemenidów (VI – IV w. p.n.e.) przebiegała tędy Droga Królewska, czyli najważniejszy w ówczesnym świecie trakt handlowy łączący stolicę imperium w Suzie (dzisiejszy Iran) z miastem Sardes (okolice współczesnego Izmiru w Turcji). Tą drogą szła również armia Aleksandra Macedońskiego, by w 331 r. p.n.e. pokonać pod Gaugamelą perskiego króla królów Dariusza III. Sama Gaugamela znajduje się na obrzeżach obszaru badanego przez Polaków.
Zdaniem naszych archeologów rozkwit tych terenów nastąpił jednak w V w. n.e., gdy do chrześcijańskiego państwa Adiabene, będącego wasalem sasanidzkiej Persji, zaczęli ściągać uchodźcy wyznający nestoriańskie chrześcijaństwo. Nastąpiło to po uznaniu ich za heretyków na soborze w Efezie w 431 r. „W tym okresie widać gwałtowny wzrost osadnictwa, na skalę niespotykaną ani wcześniej ani później” – mówi profesor Koliński.
Chrześcijaństwo na tych terenach kwitło bardzo długo, a wiele kościołów, które powstały w epoce Adiabene, przetrwało aż do XX w. Polscy archeolodzy tłumaczą, że wiele osad pojawiało się i znikało po kilkuset latach istnienia, ale są też takie, które przetrwały kilka tysięcy lat. Czasem istnieją do dziś. Obecność chrześcijaństwa załamała się raptem kilkadziesiąt lat temu.
Innym sukcesem polskich archeologów jest odkrycie czterech ogromnych płaskorzeźb naskalnych, pochodzących z połowy III tysiąclecia p.n.e. Chodzi o cywilizację współczesną Sumerom, ale mającą inne pochodzenie. Największa z tych płaskorzeźb ma długość 6 m i wysokość 3,5 m i znajdowała się na wysokości 12 m nad ziemią. Niestety, jedna z nich została celowo – i niemal całkowicie – rozbita w latach 90-tych przez wandali, którzy szukali skarbów. Ekipie prof. Kolińskiego udało się jednak odnaleźć dwa fragmenty zniszczonego reliefu, dzięki czemu można było odtworzyć płaskorzeźbę ukazującą mityczne stworzenie człowieka poprzez ulepienie go przez boską parę z gliny.
Zbierane przez polskich archeologów artefakty są dokumentowane i fotografowane, ponieważ wszystkie pozostaną w irackim Kurdystanie. „Zostaną przekazane do muzeum tej prowincji, gdzie znajduje się miejsce, w którym zostały przez nas zebrane” – mówi Koliński.
Po powrocie do Polski archeologów czeka kolejny rok pracy nad przygotowaniem publikacji wyników badań. Przewiduje się, że będzie ona składała się z 6 tomów.
To jednak nie koniec planów prof. Kolińskiego związanych z badanym obszarem. „Prace powierzchniowe stanowią punkt wyjścia do wykopalisk” – mówi Koliński i przyznaje, że planuje realizować również ten drugi etap. „Interesują nas stanowiska w rejonie Szaklawy, niektóre z nich mają 8 tys. lat” – mówi profesor, który złożył do Narodowego Centrum Nauki (NCN) już wniosek o sfinansowanie badań. (Również kończony obecnie projekt finansowany jest ze środków NCN).
Koliński nie wyklucza, że obecnie prowadzone badania archeologiczne mogą się też przyczynić do rozwoju turystyki w regionie. Jest tu bowiem wiele ciekawych jaskiń, ruin zamków oraz kościołów. „Lokalne władze zaczęły o tym myśleć jakieś 2-3 lata temu” – zauważa profesor. Gorzej jednak jest ze zrozumieniem znaczenia zabytków przez zwykłych mieszkańców. Często budują oni nowe domy na stanowiskach archeologicznych, bądź tworzą np. stawy rybne, bezpowrotnie niszcząc materialne ślady historii.
Polscy archeolodzy realizują swój projekt od 2012 r. w dorzeczu rzeki Wielki Zab, na północy Kurdystanu irackiego. Są to okolice miast Akre, Bardarasz, Harir i Szaklawa. Na sąsiadujących terenach Górnej Mezopotamii – w granicach Iraku – pracują też ekipy archeologiczne z innych państw. Polacy współpracują zwłaszcza z Włochami, Amerykanami i Niemcami. Byli jednak jedyną grupą, która nie opuściła Kurdystanu, gdy w czerwcu 2014 r. Państwo Islamskie zajęło Mosul. W sierpniu tego samego roku linia frontu zbliżyła się na odległość zaledwie kilku kilometrów od stanowisk badanych przez Polaków w rejonie Bardarasz.
Źródło: naukawpolsce.pap.pl