Polityka historyczna -czy można jej całkowicie zaniechać?

opublikowano: 2024-03-24, 11:33
wszelkie prawa zastrzeżone
„Polityka historyczna” jest pojęciem, które w ostatnich dziesięcioleciach robi zawrotną karierę i wzbudza silne kontrowersje. Najczęstszym zarzutem skierowanym przeciwko niej jest teza, że poprzez jej prowadzenie, historia traktowana jest instrumentalnie, a pewne z góry wybrane jej aspekty zaprzęgane są w „rydwanie propagandy” różnorakich państw i sił politycznych w niej rządzących. Czy jednak można całkowicie uniknąć jej prowadzenia?
reklama
Alegoria historii na obrazie Nikolaosa Gyzisa pochodzącym z 1892 r.

Zdefiniowanie pojęcia „polityki historycznej” nie jest rzeczą prostą. W moim przekonaniu najlepiej zrobił to jeden z najbardziej znanych współczesnych polskich politologów Rafał Chwedoruk (ur.1969), który określił to zjawisko

„jako złożone, konfliktogenne działania różnorodnych aktorów politycznych […], służące realizacji interesów, podejmowane na arenach i międzynarodowych, i wewnątrzpaństwowych, zarówno demokratycznych, jak i niedemokratycznych. Polityka historyczna pełni funkcję legitymizacji władzy politycznej, rewindykacji, reparacji i realizacji innych roszczeń materialnych oraz niematerialnych, kreuje tożsamość, integruje i mobilizuje”. 
- Rafał Chwedoruk, Polityka historyczna, Warszawa 2018, s. 327

Ten sam autor w przywołanej już przeze mnie książce podaje wiele przykładów, dowodzących, że wykorzystywanie historii do celów politycznych i nie tylko, nie jest „wynalazkiem” nowoczesności, gdyż istniało ono już od zarania dziejów ludzkości- w starożytnych Chinach dynastia Han, panująca w latach od 206 r. przed Chr. do 220 r. po Chr. miała swoich dwóch oficjalnych historyków, a podczas panowania dynastii wcześniejszej, która nosiła nazwę Qin (221-206 r. przed Chr.) ówczesny cesarz nakazał nawet zniszczyć książki o historii i zakazać publikacji ich autorom, w celu stworzenia gruntu pod nową wizję dziejów.

Z kolei starożytni Grecy przedstawiali swoje wojny z Persami jako starcie reprezentowanej przez nich „cywilizacji” z „barbarzyństwem”. W starożytnym Rzymie widzimy z kolei Gajusza Juliusza Cezara, który poprzez swoje dzieła „O wojnie galijskiej” i „O wojnie domowej” stara się przedstawić swoją wersję wydarzeń w celu uzasadnienia słuszności swoich działań politycznych. W średniowieczu władcy świadomie „inwestowali w historię”, pojawili się wtedy historycy dworscy, którzy pisali na zamówienie władców, w celu opiewania dziejów ich „jedynie słusznych dynastii” (Rafał Chwedoruk, Polityka historyczna, Warszawa 2018, s.20-21). W późniejszych wiekach zjawisko „związku historii z polityką” również występowało w mniejszym lub większym stopniu.

Prekursorami użycia pojęcia „polityka historyczna” byli filozofowie Bronisław Trentowski (1808-1869), Raymond Aron (1905-1983), historyk Howard Zinn (1922-2010) oraz socjolog Bernard Magubane (1930-2013). Ostatecznie, pojęcie to zostało wprowadzone 8 października 1986 roku w Trewirze podczas XXXVI Zjazdu Niemieckich Historyków, kiedy to ówczesny przewodniczący Związku Niemieckich Historyków, Christian Meier określił spory na temat historii między ówczesną niemiecką prawicą a lewicą jako „konflikt lewicy i prawicy na polu polityki historycznej o wyższość własnej interpretacji”.

Wobec polityki historycznej, szczególnie w poprzednich dekadach, ale obecnie także pojawia się zarzut, że służy ona instrumentalizacji historii przez państwo i różne siły polityczne, której celem jest propagowanie tylko i wyłącznie wybranych faktów z minionych dziejów służących interesom określonych sił politycznych i społecznych, zaś konsekwentne pomijanie i przemilczanie tych, które z tymi interesami są sprzeczne. Innymi słowy, polityka historyczna „zaprzęga historię do rydwanu propagandy tego czy innego państwa, lub też sił politycznych w nim występujących”. W związku z tym pojawia się postulat o zaniechaniu prowadzenia przez państwo jakiejkolwiek polityki historycznej, wyrażany poprzez modne w latach 90 XX wieku powiedzenie „Historię zostawmy historykom”. Na pozór wydaje się on mocno atrakcyjny, jednak po dogłębnym przemyśleniu zauważamy wiele pułapek, które w nim tkwią.

reklama

Przede wszystkim należy przewrotnie powiedzieć, że samo zaniechanie prowadzenia jakiejkolwiek polityki historycznej, już jest wbrew pozorom formą jej prowadzenia polegającą właśnie na tym, że nie podejmuje się w tej sferze żadnej aktywności, ale to nie oznacza, że ona w ogóle nie istnieje. Warto w tym kontekście wspomnieć o chrześcijaństwie, które zakłada, że samo zaniechanie jakiejś konkretnej czynności również może być czynem moralnie nagannym, np. zaniechanie uczestnictwa we mszy świętej w niedzielę bez ważnego powodu, który to usprawiedliwia, traktowane jest jako grzech ciężki. Tak samo jest właśnie z polityką historyczną, oczywiście nie traktuję tutaj jej zaniechania w kategoriach moralnych, chodziło mi tylko o to, że mówiąc metaforycznie, „brak aktywności w jakiejś sferze również jest formą tej aktywności”.

Musimy także zwracać uwagę na to, w jakim celu dane osoby i środowiska polityczne głoszą postulat „pozostawienia historii historykom”, gdyż często mają one w tym swój osobisty, ukryty interes np. takie hasła głosiła intensywnie w latach 90 XX wieku postkomunistyczna Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej (SdRP), przekształcona w 1999 roku w SLD, czego wyrazem było chociażby wyborcze hasło jej kandydata na Prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego w 1995 roku „Wybierzmy przyszłość”. W tym przypadku „ucieczka od przeszłości” spowodowana była niechlubną przeszłością polityków tej formacji z okresu PRL, gdyż należeli oni wtedy do komunistycznej PZPR, współtworzyli zatem ten system i byli w mniejszym lub większym stopniu zamieszani w różne ponure aspekty działania PRL. Dlatego zawsze kiedy słyszymy hasło „o oderwaniu się od przeszłości” powinniśmy zawsze zwracać uwagę na to kto formułuje tego typu postulat, bo bardzo często, choć nie zawsze, ma w tym jakiś swój osobisty interes.

Moim zdaniem zaniechanie polityki historycznej grozi nam także totalną bezradnością wobec prowadzenia takiej polityki przez inne państwa, które są nam nieprzyjazne. Chociażby rządzona przez Władimira Putina Rosja jak mantrę powtarza tezę, że Związek Sowiecki, za którego spadkobiercę się uznaje, „wyzwolił” w czasie II wojny światowej cały region Europy Środkowo-Wschodniej spod okupacji nazistowskiej, w tym także Polskę, w związku z tym mamy „moralne” i „polityczne” zobowiązania wobec Rosji z tego tytułu. Ta teza stanowiła podstawowy argument władz sowieckich w okresie PRL uzasadniający ich prawo do oczekiwania od nas z tego tytułu „zobowiązań” wobec siebie. Idąc tym tokiem myślenia brak polityki historycznej ze strony polskiego państwa, miałby sens tylko i wyłącznie wtedy, gdyby wszyscy nasi sąsiedzi również tego zaniechali, a na to w chwili obecnej nie ma żadnej szansy, a nawet moim zdaniem nigdy do takiej sytuacji w przyszłości nie dojdzie…

Bez polityki historycznej nie mamy także szans na odzyskanie zrabowanych u nas w przeszłości różnorakich dóbr kultury (obrazów, rzeźb, cennych księgozbiorów i archiwaliów), wywiezionych z naszego kraju przez najeźdźców niemieckich i sowieckich w czasie II wojny światowej, a także we wcześniejszych okresach historycznych.

Ostatnim aspektem, jaki chciałbym omówić, jest konieczność oddawania czci bohaterom narodowym i różnym wybitnym postaciom z życia kulturalnego, naukowego, artystycznego ze wszystkich okresów naszej historii, a także szerzenia wiedzy o masowych zbrodniach z przeszłości (nie tylko z okresu XX wieku), w celu oddania hołdu ich ofiarom i zapobieżeniu możliwości ich ponownego powtórzenia na skutek „historycznej amnezji”.

Podsumowując, na podstawie przytoczonych przeze mnie rozważań, polityka historyczna towarzyszy ludzkości od zarania istnienia ludzkich cywilizacji. Niesie ona co prawdy ze sobą liczne zagrożenie instrumentalizacji historii i „zaprzęgnięcia jej w rydwan tej czy innej propagandy”, jednak jak starałem się to udowodnić, jej całkowite zaniechanie z tego tytułu jest „lekarstwem sto razy gorszym od choroby” i nie powinno nigdy mieć miejsca.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Polecamy e-book Małgorzaty Król pt. „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”:

„Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”
cena:
16,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
215
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-65-5

Bibliografia:

A. Assman, Między historią a pamięcią. Antologia, Warszawa 2013.

R. Chwedoruk, Polityka historyczna, Warszawa 2018.

A.F. Grabski, Dzieje historiografii, Poznań 2006.

M. Kula, Między przeszłością a przyszłością: o pamięci, zapominaniu i przewidywaniu, Poznań 2004.

Le Goff J., Historia i pamięć, Warszawa 2007.

reklama
Komentarze
o autorze
Konrad Ruzik
Urodzony w 1988 roku, absolwent historii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz historii i politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się historią Polski oraz historią powszechną wieków XX, XIX i XVI-XVIII. Miłośnik twórczości Williama Szekspira, poezji śpiewanej oraz filmów historycznych.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone