Polacy – ofiary Sandarmochu
Ten tekst jest fragmentem książki Iriny Flige „Sandarmoch. Dramaturgia znaczeń”.
W ciągu całego okresu masowych operacji Wielkiego Terroru (sierpień 1937 – grudzień 1938) w miejscu rozstrzeliwań więźniów Biełbałtłagu (BBŁ), leżącym w bezimiennym uroczysku, później nazwanym Sandarmochem, zabito co najmniej 6241 osób.
Ilu wśród nich było Polaków?
Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, powinniśmy zrobić ważne zastrzeżenie. Niemal w każdym przypadku będziemy musieli mówić o „etnicznych Polakach”, rozumiejąc pod tym pojęciem osoby, które w dokumentach NKWD w rubryce „narodowość” miały wpisane „Polak” lub „Polka”. Podobne podejście, bazujące na policyjnej kategorii „etnicznego pochodzenia” wydaje się nam niedostatecznie precyzyjne, historycznie nieadekwatne (szczególnie, gdy chodzi o ofiary państwowego terroru w ZSRS) i etycznie wątpliwe. Dane archiwalne, którymi dysponujemy, nie dają nam jednak wyboru. Niestety, właściwie nie mamy innych kluczy do tematu „Polacy w Sandarmochu”.
W każdym razie należy mieć na uwadze, że wszyscy lub prawie wszyscy zamordowani tu „etniczni Polacy” byli obywatelami sowieckimi. To zdecydowanie odróżnia Sandarmoch od takich miejsc polskiej pamięci o terrorze komunistycznym jak Katyń i Miednoje, gdzie wszyscy zabici byli obywatelami polskimi, chociaż nie wszyscy byli etnicznymi Polakami.
Wszyscy ludzie mordowani w Sandarmochu (z wyjątkiem dużej grupy więźniów Sołowieckiego Więzienia Specjalnego Przeznaczenia, o czym będzie mowa później) byli ofiarami masowych operacji przeprowadzonych przez Zarząd NKWD Karelskiej ASRS od sierpnia 1937 po grudzień 1938 roku. Wyroki na ludzi aresztowanych w toku tych operacji były wydawane zaocznie przez specjalnie powołane w tym celu tajne organy pozasądowe: „trójkę” Zarządu NKWD Karelskiej ASRS działającą w Pietrozawodsku i moskiewską „Komisję NKWD i prokuratora ZSRS” (czyli „dwójkę”).
„Trójki” regionalnych Zarządów NKWD zostały powołane na podstawie wydanego przez komisarza ludowego spraw wewnętrznych ZSRS Nikołaja Jeżowa rozkazu operacyjnego nr 00447, zatwierdzonego 31 lipca 1937 roku przez Biuro Polityczne KC WKP(b). W ich skład wchodzili: naczelnik Zarządu, pierwszy sekretarz regionalnego komitetu WKP(b) i miejscowy prokurator lub ich zastępcy. Do rozpatrzenia przez „trójki” przekazywane były sprawy osób aresztowanych w toku masowej operacji mającej na celu „represjonowanie byłych kułaków, przestępców i innych elementów antysowieckich”, rozpoczętej 5 sierpnia 1937 roku na podstawie powyższego rozkazu. Osobliwością tej operacji były przekazywane wcześniej do regionów „limity” – dyrektywy dotyczące liczby osób, które należało rozstrzelać („1. kategoria”) lub zamknąć w łagrze („2. kategoria”). Częścią tej operacji było „oczyszczenie” łagrów NKWD i więzień Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego NKWD (również w związku z wcześniej zatwierdzonymi limitami przypadającymi na każdy zarząd łagru i każde więzienie), a także wykonanie rozkazu zastępcy komisarza ludowego spraw wewnętrznych Michaiła Ryżowa z 17 grudnia 1937 roku „o zaostrzeniu walki z ucieczkami więźniów” nielimitowane żadnymi liczbami. Realizację tych trzech dodatkowych operacji (zrozumiałe, że w stosunku do więźniów żadnej „2 kategorii” być nie mogło) także powierzono „trójce” NKWD.
„Dwójka” (oficjalna nazwa – Komisja NKWD i prokuratora ZSRS, czyli Nikołaja Jeżowa i Andrieja Wyszynskiego; faktycznie komisją kierowali ich zastępcy) miała za zadanie zatwierdzenie wyroków w sprawach tzw. narodowościowych operacji NKWD: „niemieckiej”, „polskiej”, „rumuńskiej”, „łotewskiej”, „fińskiej”, „greckiej” itd. Oficjalnie celem tych operacji było „rozbicie bazy szpiegowsko-dywersyjnych siatek wywiadów zagranicznych wrogich państw”. W rzeczywistości aresztowania dotknęły przede wszystkim przedstawicieli poszczególnych mniejszości narodowych, będących obywatelami sowieckimi, chociaż nie tylko ich. Dla usprawnienia operacji narodowościowych wprowadzono specjalny system „albumowy”: regionalne zarządy NKWD w przypadku każdego aresztowanego sporządzały specjalne krótkie notki ze wskazaniem przypuszczalnego wyroku i zszywały je w tak zwane albumy, które wysyłano do Moskwy. Tam „albumy” były zatwierdzane przez „dwójkę” i odsyłane z powrotem, co stanowiło podstawę do wykonania wyroku. Zresztą, jesienią 1938 roku zrezygnowano z systemu „albumowego”, wyroki przestano wysyłać do akceptacji w Moskwie. Wydawała je, także zaocznie, regionalna „trójka specjalna”. Dla operacji narodowościowych „limitów” nie ustalano. Nasze szacunki opieramy na danych pozyskanych z elektronicznej bazy ofiar państwowego terroru politycznego, sporządzonej przez Jurija Dmitrijewa na podstawie dokumentów NKWD z archiwów Republiki Karelii. Tu nas interesują tylko skazani na najwyższy wymiar kary w latach 1937–1938 i zamordowani w Sandarmochu.
Według bazy danych Dmitrijewa w Sandarmochu zamordowano na mocy postanowienia karelskiej „trójki” 3758 osób, natomiast moskiewskiej „dwójki” – 1195 osób. Na podstawie decyzji „trójki specjalnej”, utworzonej we wrześniu 1938 roku, mającej zakończyć „operacje narodowościowe” w Karelii, w Sandarmochu rozstrzelano jedynie trzy osoby (tak w ogóle we wrześniu–listopadzie 1938 roku „trójka specjalna” rozstrzelała w republice ponad 1700 osób, tyle że nie w Sandarmochu, a w innych miejscach).
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Iriny Flige „Sandarmoch. Dramaturgia znaczeń” bezpośrednio pod tym linkiem!
Oprócz tego w Sandarmochu w końcu października i na początku listopada 1937 roku rozstrzelano 1111 więźniów przywiezionych do Karelii z Wysp Sołowieckich (w bazie Dmitrijewa osoby te nie figurują, ponieważ opiera się ona na dokumentach z karelskich archiwów). Byli to więźniowie Sołowieckiego Więzienia Specjalnego Przeznaczenia zaocznie skazani na rozstrzelanie przez „trójkę” Zarządu NKWD Obwodu Leningradzkiego w toku operacji „oczyszczania” więzień Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego NKWD ZSRS. W celu wykonania wyroku przywieziono ich z Sołowek do aresztu śledczego Biełbałtłagu w osadzie Miedwieżja Gora (obecnie miasto Miedwieżjegorsk) i w ciągu pięciu dni – 27 października, 1, 2, 3 i 4 listopada 1937 roku rozstrzelano w Sandarmochu.
Wróćmy do pytania o etnicznych Polaków.
Po pierwsze, w sołowieckim etapie było 28 osób, w których dokumentach wpisana była narodowość polska. Akurat w tym przypadku mamy rzadką możliwość odejścia w pewnym stopniu od ściśle „etnicznego” kryterium: wykaz więźniów sołowieckiego etapu jest dobrze zbadany i naukowcy sądzą, że oprócz tych 28 było jeszcze 20 osób innych narodowości urodzonych w Polsce.
Po drugie, wśród rozstrzelanych w Sandarmochu na podstawie decyzji „trójki” Zarządu NKWD Karelskiej ASRS było 165 Polaków.
Po trzecie, wśród rozstrzelanych w Sandarmochu na podstawie decyzji moskiewskiej „dwójki” – tj. w ramach operacji narodowościowych – znaleźliśmy 47 etnicznych Polaków.
Tak więc w uroczysku Sandarmoch spoczywa, według naszych danych, w sumie 240 Polaków i co najmniej 20 osób innych narodowości urodzonych w Polsce. Należy dodać, że wszyscy oni byli obywatelami sowieckimi.
Wszystko powyższe – to statystyka. Chciałoby się jeszcze wiedzieć, kim oni byli, jak znaleźli się w Karelii, jaki wpływ na ich los miało etniczne pochodzenie. Na początek wyjaśnijmy, kim było tych 165 Polaków, których rozstrzelano w Sandarmochu na podstawie wyroków karelskiej „trójki”.
Zacznijmy od tego, że Sandarmoch to nie jest po prostu miejsce rozstrzeliwań, lecz miejsce rozstrzeliwań Biełbałtłagu, który także po zakończeniu budowy kanału pozostawał jednym z największych zespołów łagrów w ZSRS. Tu wysyłano w celu odbycia kary skazanych wszystkich narodowości ze wszystkich regionów ZSRS. Rzeczywiście, gdy spojrzymy na dane osobowe tych 165 osób rozstrzelanych w Sandarmochu na podstawie wyroków karelskiej „trójki”, to odkryjemy, że prawie trzecia część z nich – 47 osób – to więźniowie BBŁ. Masowa operacja w ramach rozkazu nr 00447 w łagrach prawie nie była prowadzona, więźniów rozstrzeliwano według „limitów” przypisanych do każdego zarządu łagru, a także bez wszelkich limitów w ramach rozkazu zastępcy ludowego komisarza Ryżowa z 17 grudnia 1937 roku o „walce z ucieczkami”. I rzeczywiście, spośród 47 więźniów Polaków skazanych przez „trójkę” na rozstrzelanie w przypadku dwunastu osób w wyroku wpisany był art. 82 Kodeksu karnego RFSRS – „przygotowanie do ucieczki”. W przypadku pozostałych widnieją przeważnie art. 58-10 i 58-11 („propaganda kontrrewolucyjna” i „udział w organizacji kontrrewolucyjnej”) – standardowe oszukańcze zarzuty, które fabrykowano, żeby dało się skazanych zaliczyć do kategorii „inne antysowieckie elementy” z rozkazu nr 00447 i w ten sposób wyczerpać wyznaczony „limit”.
Skąd w Biełbałtłagu wzięli się Polacy? Pytanie o tyle nie ma sensu, że więziennych losów w żaden sposób nie da się sprowadzić do wspólnego mianownika, zbyt wiele w latach trzydziestych było dróg wiodących ludzi do Biełomorkanału.
Kolejnych pięciu Polaków to po prostu mieszkańcy kilku miejscowości w rejonie miedwieżjegorskim, zwykli sowieccy obywatele: robotnik leśny, ładowacz, szewc, kasjer, prawdopodobnie wolnonajemni robotnicy Kombinatu Białomorsko-Bałtyckiego.
Pozostałych 113 osób – to specposieleńcy, czy – jak wówczas mówiono – trudposieleńcy. Ale dlaczego Polacy?
Rzecz w tym, że do 1937 roku trudposieleńcy to nie tylko chłopi wysłani na Północ w latach 1929–1933 w czasie kolektywizacji i „rozkułaczania”. Rok przed początkiem Wielkiego Terroru w ZSRS została przeprowadzona pierwsza wielka i rzeczywiście „etniczna” masowa deportacja: 28 kwietnia 1936 roku Rada Komisarzy Ludowych podjęła decyzję o wysiedleniu z Ukraińskiej SRS 15 tysięcy polskich i niemieckich gospodarstw. Celem tych działań było oczyszczenie obwodów przygranicznych „niepewnych elementów” – już wtedy tę kategorię definiowano także wedle kryterium narodowości. W ramach realizacji tego zarządzenia około 70 tysięcy Polaków i Niemców mieszkających na Ukrainie zostało wysłanych w trybie administracyjnym na specposielenije, głównie do Kazachstanu, choć niektórych wysyłano w inny region ZSRS – do Karelii.
Gdy spojrzymy do rubryki „miejsce urodzenia”, możemy się przekonać, że prawie wszyscy z tych 112 Polaków pochodzili z dwóch obwodów Ukrainy – winnickiego i kijowskiego. To potwierdza nasze przypuszczenie, że wszyscy są ofiarami wysyłki 1936 roku. A to oznacza, że koleje ich losów sprzed Wielkiego Terroru łatwo odtworzyć. Urodzili się na Ukrainie, gospodarzyli (prawdopodobnie w początkach lat trzydziestych, podobnie jak wszystkich chłopów, zagnano ich do kołchozów) albo zajmowali się rzemiosłem w ukraińskich osiedlach i miasteczkach, a potem, w 1936 roku, nastąpiła nagła deportacja i trudposielenije w Karelii.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Iriny Flige „Sandarmoch. Dramaturgia znaczeń” bezpośrednio pod tym linkiem!
Tu rozmieszczono ich w trudposiołkach, głównie w strefie Kanału Białomorsko-Bałtyckiego, który nadal potrzebował rąk do pracy. U prawie połowy z nich w rubryce „miejsce zamieszkania” figuruje nie nazwa miejscowości, lecz po prostu BBK, w ankietach pozostałych nazwy osiedli – Tunguda-1, 1. Śluza, 6. Śluza, Letniaja Rieczka-2 – które są podejrzanie podobne do nazw podobozów. Oznacza to najpewniej, że byli oni nie tak po prostu „przypisani” do Kombinatu Białomorsko-Bałtyckiego jak wszyscy trudposieleńcy, lecz rzeczywiście pracowali w przedsiębiorstwach obsługujących kanał, tj. byli ściślej niż inni związani z systemem Gułagu.
Dlatego aresztowanych trudposieleńców wysyłano nie do Pietrozawodska, lecz do aresztu śledczego BBŁ w Miedwieżjegorsku, śledztwo prowadzili lokalni czekiści z Zarządu Biełbałtłagu. Dokonywali oni formalności związanych z przekazaniem spraw do pietrozawodskiej „trójki”. Niewykluczone, że tymi aresztowaniami wyczerpywali „limity” przypisane do BBŁ, a nie do regionu.
I dlatego skazanych wieziono na rozstrzelanie do „miejsca przeznaczonego do wykonywania wyroków na więźniach Biełbałtłagu”, czyli do Sandarmochu.
Pozostaje wyjaśnić, kim było tych 47 Polaków, których rozstrzelano w Sandarmochu na mocy decyzji podjętych w Moskwie przez „dwójkę” – Komisję NKWD i prokuratora ZSRS. I przede wszystkim – na podstawie której z kilkunastu operacji narodowościowych Wielkiego Terroru ich rozstrzelano? Naturalnie należy przypuszczać, że była to tzw. operacja polska.
„Operację polską” NKWD rozpoczęto na podstawie rozkazu operacyjnego komisarza ludowego Nikołaja Jeżowa nr 00485, zatwierdzonego przez KC WKP(b) 9 sierpnia 1937 roku6. Była to największa ze wszystkich tzw. operacji narodowościowych, według danych NKWD od sierpnia 1937 do listopada 1938 roku w ramach tej operacji w całym Związku Sowieckim aresztowano i skazano 139 815 osób, z czego 111 071 rozstrzelano.
Polacy w Karelii nie byli zbyt liczni, dlatego też „operacja polska” dotknęła tu niewielu. Jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych pietrozawodski historyk Iwan Czuchin ujawnił trzy protokoły „dwójki” zawierające wyroki „albumowe”, wysłane do Moskwy z Karelii „w sprawie polskiego szpiegostwa”. Były to: protokół nr 118 z 14 października 1938 roku (12 osób, 11 z nich skazanych na śmierć), protokół nr 300 z 10 listopada tegoż roku (22 osoby, 17 skazanych na śmierć) i protokół nr 772 z 13 stycznia 1938 roku (93 osoby, 68 skazanych na śmierć). W sumie – 127 osób, z których rozstrzelano 96.
Bynajmniej nie wszyscy z nich byli narodowości polskiej. Za „polskie szpiegostwo” aresztowano nie tylko Polaków, ale i osoby w jakikolwiek sposób związane z Polską: urodzonych w Polsce, mających tam krewnych lub znajomych, będących tam w ramach zagranicznej delegacji itd. Dlatego też z 75 osób rozstrzelanych w Sandarmochu na podstawie ww. „polskich albumów”, etnicznych Polaków było tylko 47. Pozostali to Ukraińcy, Białorusini, Rosjanie, Niemcy oraz jeden Litwin, jeden Żyd i jeden Karel.
No a Polacy? Kim w rzeczywistości było tych 47 osób?
Jeden to więzień BBK, w przypadku 13 podano cywilne profesje (dyrektor szkoły, księgowy, ekonomista, cieśla itp.). Pozostałe 32 osoby to ci trudposieleńcy z Ukrainy, urodzeni w obwodach winnickim i kijowskim. Z jakiegoś powodu wszyscy oni mieszkali w tym samym miejscu – wsi Pinduszy w rejonie miedwieżjegorskim (w przypadku dwóch figuruje inne miejsce zamieszkania – os. Miedwieżja Gora, jeszcze u trzech w odpowiedniej rubryce wskazano po prostu „BBK”). Ich aresztowania trwały od października 1937 roku (widać właśnie wtedy czekiści z Pietrozawodska zorientowali się, że w sprawie „operacji polskiej” niczym się nie wykazali), śledztwo więc nie było długie. Wszyscy oni znaleźli się w tym samym protokole „dwójki” nr 772 (nie wiemy, kiedy dokładnie był przygotowany i odesłany do Moskwy odpowiedni „album” z aresztowanymi, ale za to dokładnie wiemy, kiedy został zatwierdzony przez Jeżowa i Wyszynskiego bądź ich zastępców – 13 stycznia 1938 roku).
Skazanych według tego protokołu rozstrzeliwano w kilku partiach, większą część zamordowano 21 stycznia, zaraz po otrzymaniu dokumentu, ale kilku osób nie zdążono zgładzić i mordowano ich razem z innymi grupami do końca stycznia, a nawet w lutym. Za ironię losu można uznać fakt, że wieś Pinduszy znajduje się raptem 5–7 kilometrów od uroczyska, które później zaczęto nazywać „Sandarmoch” i gdzie zakończyło się życie skazańców. Możliwe, że ich bliscy słyszeli wystrzały w lesie.
Taka jest historyczna podstawa „polskiej pamięci” w Sandarmochu.