Podróż do Inflant dla najmłodszych
Ten tekst jest fragmentem książki „Inflancki konik, czyli podróż z panem Gustawem” autorstwa Wojciecha Widłaka i Radosława Budzyńskiego (ilustracje: Monika Dłuska, Joanna Górawska).
Inflanty - piękna kraina nad Morzem Bałtyckim. Mieszkali tu przedstawiciele wielu narodów: Łotysze, Estończycy, Niemcy, Polacy, Litwini, Żydzi, Rusini. Prawie 500 lat temu, za czasów króla Zygmunta Augusta, Inflanty przyłączono do Rzeczypospolitej. Kilkadziesiąt lat później, w wyniku wojen z Moskwą i Szwecją, do Polski należała już tylko mała część dawnych Inflant, którą zaczęto nazywać Inflantami Polskimi.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Inflancki konik, czyli podróż z panem Gustawem” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki „Inflancki konik, czyli podróż z panem Gustawem” autorstwa Wojciecha Widłaka i Radosława Budzyńskiego (ilustracje: Monika Dłuska, Joanna Górawska).
A oto Warklany i pałac hrabiostwa Borchów. To była niezwykła rodzina – polityków, naukowców, podróżników, literatów. Ale także smakoszy! Jeden z gatunków trufli – najbardziej cenionych grzybów – nazwano truflą Borcha.
Lubiłem się tu zatrzymywać i korzystać z pałacowej biblioteki, pełnej bezcennych rękopisów i ksiąg.
Obiło mi się o uszy, że herb rodu Borchów, w którym widnieją trzy czarne kawki (ptaki, a nie napój), trafił do jakiejś znanej książki dla starszych czytelników. Może kiedyś ją przeczytacie i opowiecie mi o niej?
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Inflancki konik, czyli podróż z panem Gustawem” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki „Inflancki konik, czyli podróż z panem Gustawem” autorstwa Wojciecha Widłaka i Radosława Budzyńskiego (ilustracje: Monika Dłuska, Joanna Górawska).
Zobaczcie, to kościół w Krasławiu. Wygląda trochę tak, jakby go przeniesiono do Inflant prosto z Włoch. Rzeczywiście, stworzyli go Włosi – architekt Antonio Paracca i malarz Filippo Castaldi. Powstał dzięki hojności rodu Platerów, jeszcze przed moim urodzeniem.
Kilkadziesiąt lat później Eugeniusz Plater postanowił zamówić do kościoła obraz świętego Ludwika wyruszającego na wyprawę krzyżową. Bardzo mi zależało, żeby namalował go sam mistrz Jan
Matejko, autor wielu wspaniałych dzieł przedstawiających ważne postacie i wydarzenia z historii Polski. Rozmawiałem z nim na ten temat wielokrotnie i widziałem powstający szkic do obrazu.
Ostatecznie obraz w Krakowie wykonali pod okiem mistrza Jana jego uczniowie.
Wielka rzecz! I to dosłownie. Samo płótno bez ramy ma ponad trzy metry szerokości i siedem metrów wysokości!
Po wielu, wielu latach, już w XXI wieku przyjechali do Krasławia polscy konserwatorzy zabytków i pomogli odrestaurować nadgryziony zębem czasu obraz. A w dodatku przy tej okazji odkryli przysłonięte przez niego wcześniejsze malowidła na ścianie pędzla Filippa Castaldiego. Je również odrestaurowali.