Pocztówki znad krawędzi – koniec Polskiej Kroniki Filmowej?
Niestety, ten stan rzeczy może wkrótce ulec zmianie. Nie tak dawno w Internecie pojawiła się informacja, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przestanie dofinansowywać studio, którego istotną częścią była Redakcja PKF.
Polska Kronika Filmowa realizowana była od 1944 r. Pomimo propagandowej funkcji, cieszyła się popularnością i pewną sympatią społeczeństwa – w trakcie strajków na wybrzeżu filmowcy PKF byli jedynymi operatorami, którzy mogli wejść na teren stoczni. Spadkobiercą peerelowskiej instytucji zostało Studio Filmowe Kronika, które w 1990 roku wyodrębniono ze struktur Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. Jeszcze do grudnia 1994 roku realizowano dokumenty PKF, natomiast od 1995 roku notacje filmowe, które wciąż nagrywane były na taśmie 35 mm.
Nie trafiały one jednak na ekrany kin czy do telewizji, ale na archiwalne półki. Operatorzy – współcześni kronikarze – filmowali najważniejsze wydarzenia w Polsce. Jeszcze w 2012 roku dla portalu „Polityka” szef Studia Filmowego Kronika, Paweł Kędzierski, opowiadał: „PKF zapisuje najważniejsze wydarzenia w życiu kraju dla przyszłych pokoleń. To taka pocztówka do wnuków.”
W wypowiedzi Kędzierskiego widać najważniejszą wartość kroniki – jej funkcję archiwizującą, która jest nieodłączną cechą PKF od początków jej istnienia. W wydaniu 48. z 1989 roku, podsumowując pracę Kroniki, lektor opowiadał:
Filmowaliśmy pochody i rozmaite uroczystości ku czci. Obserwowaliśmy bale – jakby radośniejsze niż te obecnie. Otwieraliśmy się na świat, czasem załapując się na miejsce w samolocie dla naszego operatora. Jak wszyscy, zakręcaliśmy co jakiś czas, i wtedy nasze kamery rejestrowały tragedie. W Poznaniu ’56 r., w Gdańsku w ’70 i w tym samym mieście uniesienia Sierpnia 10 lat później. Przemykaliśmy ulicami w pierwszych dniach stanu wojennego, kręcąc filmowe dokumenty dla potomnych.
Nietrudno dostrzec, jak ważnym źródłem historycznym są kroniki i notacje filmowe. Przy opisywaniu przeszłych wydarzeń stanowią nieoceniony materiał, mają w sobie również ogromny potencjał badawczy, choć w porównaniu do gazet czy fotografii historia filmu nie ma rozbudowanych dziejów. „Żywe obrazy” to medium z dość krótkim stażem, jednak to dzięki nim wreszcie można było zobaczyć wydarzenia, a nie tylko o nich przeczytać.
Takie stwierdzenie to wprawdzie truizm, ale jakże istotny w kontekście decyzji o likwidacji Studia Kronika przez ministra Piotra Glińskiego, który swoją decyzję argumentuje trudną sytuacją ekonomiczną studia oraz wysokimi kosztami utrzymania „niewspółmiernymi do uzyskanych efektów”. Inną przesłanką do zamknięcia ma być fakt, że zadania studia mogą być realizowane przez inne państwowe instytucje kultury (nota bene – od 2016 roku Studio Filmowe Kronika także przekształcono w instytucję kultury, a zamiana jej statusu miała pomóc w finansowaniu notacji).
Zaprzestanie działalności studia jest równoznaczne z końcem wielkiego filmowego archiwum, dokumentującego zarówno najważniejsze wydarzenia ogólnopolskie, jak i wydarzenia istotne z punktu widzenia lokalnej społeczności (pod tym względem redakcja PKF po 1989 r. okazała się być sukcesorem idealnym swojej komunistycznej poprzedniczki, która swoich operatorów wysyłała zarówno na pochody pierwszomajowe, jak i na inaugurację redyków w Bieszczadach).
Fakt, pozostają nagrania realizowane dla telewizji – niestety, przekaz telewizyjny kręcony dla konkretnej stacji pod kątem jakości czy obiektywności nie może równać się z pracą operatorów Kroniki. Dostrzeżono to już w 2012 roku, kiedy podczas Forum Stowarzyszenia Filmowców Polskich w Krakowie wystosowano rezolucję:
Dokumentaliści zebrani w dniu 2 czerwca 2012 roku na Forum Stowarzyszenia Filmowców Polskich w czasie Festiwalu Krakowskiego protestują przeciwko przerwaniu ciągłości notacji archiwalnej Polskiej Kroniki Filmowej. Od listopada zeszłego roku nie są zapisywane na taśmie filmowej najważniejsze wydarzenia w kraju, ich obraz nie zostanie przekazany przyszłym pokoleniom, pozostanie po nas tylko telewizyjny nieostry, zamazany news.
Z powodu ciągnących się od lat problemów finansowych operatorzy Kroniki nie pojawili się np. na pogrzebie Wisławy Szymborskiej – zresztą jeden z pracowników studia, Jan Strękowski, pytał w listach ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, czy resort zamierza powtórzyć tego typu wydarzenia, skoro brakowało pieniędzy na ich utrwalenie na taśmie filmowej za pierwszym razem.
Ostatnie notacje okazują się być więc pocztówkami znad krawędzi – które wkrótce znikną całkowicie.
Źródła:
- M. Kołodziejczyk, „Zmierzch polskiej Kroniki Filmowej” [dostęp: 29.03.2018]
- E. Jarząb, A. Wróblewska, Aktualności Strony Stowarzyszenia Filmowców Polskich [dostęp: 29.03.2018]
- Polska Kronika Filmowa nr 48/1989 r.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Redakcja: Paweł Czechowski