Po co nam historia mówiona?
Ten tekst jest fragmentem książki Marcina Jarząbka „Podręcznik do historii mówionej”.
Zadanie
Spróbuj przez jakiś czas uważnie przysłuchiwać się temu, o czym rozmawiają ludzie wokół Ciebie. Możesz nawet notować sobie tematy tych rozmów, aby sprawdzić, które najczęściej się powtarzają. Jeśli ktoś z Twojego otoczenia co jakiś czas wraca do tych samych wspomnień, zwróć uwagę na to, czy to samo zdarzenie jest za każdym opowiadane w identyczny sposób, czy jednak nieznacznie się zmienia, zależnie od tego, komu, kiedy, gdzie i po co jest opowiadane (notowanie poszczególnych wersji również się przyda). Zazwyczaj pewne elementy (formuły) będą identyczne, ale inne – już nie.
Natomiast historia historii mówionej zaczęła się mniej więcej w latach 40. XX wieku, kiedy techniczna możliwość utrwalenia ludzkiego głosu stała się tańsza, niezawodna i bardziej powszechna. W 1948 roku w Stanach Zjednoczonych Allan Nevins, historyk z Uniwersytetu Columbia, zainicjował projekt, którego głównym celem było nagranie wspomnień przedstawicieli amerykańskich elit, określanych potem mianem historymakerów. Powołane wtedy Columbia Center of Oral History zgromadziło na taśmach i kasetach dziesięć tysięcy wywiadów z politykami, z biznesmenami czy z intelektualistami. Sam Nevins twierdził zresztą, że to nie on stworzył historię mówioną, lecz historia mówiona stworzyła się sama, ponieważ była wtedy potrzebna, i że mogłaby się narodzić rów nie dobrze w innym miejscu i w innych okolicznościach10. Innymi słowy: rozwój techniki spotkał się z rozwojem społecznego zainteresowania przeszłością i życiem wielkich ludzi (akurat – w USA), a historia mówiona powstała, bo w tych okolicznościach po prostu powstać musiała.
Po europejskiej stronie Atlantyku również nagrywano ludzkie wspomnienia, lecz w innym celu: dokumentowały one niemieckie zbrodnie i przestępstwa wojenne popełnione podczas II wojny światowej. Już pod auspicjami wojsk alianckich przeprowadzono od 1945 roku wiele wywiadów z byłymi więźniami obozów koncentracyjnych oraz z innymi tzw. dipisami. W 1946 roku David Boder, amerykański psychiatra pochodzący z żydowskiej rodziny z Łotwy, nagrał 130 rozmów z ocalonymi z Holocaustu z różnych europejskich krajów (Boder mówił biegle w siedmiu językach, więc mógł rozmawiać bez tłumacza). W 1949 roku wy brane i zredagowane wywiady ukazały się drukiem w jego książce I Did Not Interview the Dead. Także liczne nagrania przesłuchań świadków w procesach zbrodniarzy hitlerowskich można uznać za prehistorię historii mówionej. Również w naszym kraju, zazwyczaj z inicjatywy Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchano wiele ofiar i świadków. Od połowy lat 50. ówczesne Państwowe Muzeum Oświęcim-Brzezinka regularnie nagrywało relacje byłych więźniów obozu Auschwitz-Birkenau, nazywane „oświadczeniami”. Od końca lat 60. w całym zachodnim świecie coraz więcej uwagi poświęcano nagrywaniu wspomnień. Przeważnie dotyczyły one ocalonych z Holocaustu: zbiory Visual History Archive, prowadzonego przez Shoah Foundation, czy kolekcja historii mówionej United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie liczą dziś po kilkadziesiąt tysięcy wywiadów – a to tylko dwie z bardzo wielu instytucji. Niemal każdy medialnie głośny konflikt zbrojny ostatnich kilkudziesięciu lat także stał się obiektem zainteresowania badaczy historii mówionej.
Jednak do uznania historii mówionej jako dyscypliny akademickiej przyczyniła się aktywność brytyjskich historyków społecznych lat 60. i 70., którzy stawiali sobie za cel tworzenie historii oddolnej (history from below) i przywrócenie jej „zwykłym ludziom”. Chodziło o oddanie głosu tym, którzy do tej pory byli niemal nieobecni na kartach dzieł historycznych (give the voice to the voiceless): robotnikom, kobietom, grupom mniejszościowym, prowincjonalnym. A do tego celu oral history świetnie się nada wała. W 1975 roku Paul Thompson wydał książkę The Edwardians. The Remaking of British Society. Opowiada ona o życiu w Wielkiej Brytanii z pierwszych kilkunastu lat XX wieku (a więc za czasów rządów króla Edwarda VII – stąd potoczna nazwa tego okresu), na podstawie przede wszystkim informacji zebranych w 537 indywidualnych wywiadach z osobami urodzonymi między 1872 a 1906 rokiem. Thompson tak dobrał rozmówców, aby stali się oni reprezentatywną próbą społeczeństwa brytyjskiego według spisu powszechnego z 1911 roku. Na ich podstawie opisał strukturę społeczną i relacje między poszczególnymi klasami społecznymi, warunki życia, relacje rodzinne – w każdym rozdziale zawarł studium przypadku kilku wybranych osób. Reprezentatywny dobór rozmówców – według intencji autora – miał zapewniać prawdziwy i pełny obraz analizowanego społeczeństwa edwardiańskiej Brytanii. Trzy lata później Thompson wydał kolejną książkę – manifest The Voice of the Past. Oral History (po polsku wydaną w 2021 roku jako Głos przeszłości. Wprowadzenie do historii mówionej), w której przekonywał, że historia mówiona jest źródłem równie dobrym (a czasem – nawet lepszym) jak klasyczne źródła historyka, czyli dokumenty i akta. Równie dobrym, ponieważ trzeba do nich podchodzić z takim samym krytycyzmem, a u podstaw wielu pisanych źródeł (np. danych statystycznych, metrykalnych, protokołów) leży tak samo – jak w odniesieniu do historii mówionej – wypowiedziane słowo. Lepszym, ponieważ mającym wgląd w te sfery życia, które umknęły uwadze autorów źródeł aktowych.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marcina Jarząbka „Podręcznik do historii mówionej” bezpośrednio pod tym linkiem!
Zamówcie darmowy podręcznik tutaj: LINK
Takie postawienie sprawy spotkało się – rzecz jasna – z krytyką, ale rozpoczęło zarazem coraz poważniejsze traktowanie historii mówionej w ramach środowisk akademickich. Dyskusja nad tym, do czego może się nadać nagranie rozmowy o czyichś wspomnieniach (o tym – za chwilę), zainicjowana książką Thompsona, trwa właściwie do dzisiaj. Badania z wykorzystaniem historii mówionej prowadzono od lat 70. w Niemczech, we Włoszech, w Austrii, w Holandii czy we Francji. W pierwszych trzech krajach dotyczyły one – w dużej mierze – własnej trudnej przeszłości okresu narodowego socjalizmu i faszyzmu. W 1966 roku w Stanach Zjednoczonych powstało Oral History Association, a siedem lat później w Wielkiej Brytanii – Oral History Society. Choć samo International Oral History Association (IOHA), zrzeszające dziś kilkadziesiąt różnych organizacji zajmujących się historią mówioną a działających na sześciu kontynentach, oficjalnie uformowało się dopiero w 1996 roku, jednak znacznie wcześniej środowisko naukowe z różnych krajów podjęło międzynarodową współpracę, w wyniku czego powstała nieformalna akademicka sieć kontaktów i od 1976 roku zaczęto organizować międzynarodowe konferencje historii mówionej co dwa albo trzy lata.
Dziś historia mówiona jest zjawiskiem praw dziwie globalnym – świetnie rozwija się chociażby w Ameryce Południowej czy w Indiach. W ciągu ostatnich 20 lat konferencje IOHA odbyły się na sześciu kontynentach: jak do tej pory miłośnicy historii mówionej nie zawitali jedynie na Antarktydę. W wielu krajach istnieją akademickie katedry oral history, a historię mówioną można studiować jako osobny kierunek. Podobnie silny jest też społeczny (nieakademicki) wymiar historii mówionej: zajmują się nią równie często profesjonalni badacze, jak pracownicy lub wolontariusze organizacji czy ruchów społecznych, którzy kładą większy nacisk na społeczne zaangażowanie i na skutki, jakie może wywołać (czy – powinno) ich działanie.
W Polsce historia mówiona ma również bogatą i dosyć złożoną przeszłość. Pierwszy – istniejący do dziś w archiwum Instytutu Sztuki PAN – za pis ludzkiego głosu na ziemiach polskich powstał już w 1904 roku. Wtedy to Roman Zawiliński, krakowski filolog i etnograf na dwóch walcach pokrytych woskiem nagrał za pomocą fonografu Edisona orację weselną i cztery przyśpiewki Jana Sabały – syna. Trudno to jednak uznać za historię mówioną w sensie ścisłym – to raczej zapis etnomuzykologiczny. Później – już w drugiej połowie lat 30. XX wieku – podejmowano próby nagrywania wspomnień uczestników walk o niepodległość Polski. Te działania, we współpracy z Polskim Radiem, inicjował Instytut Badania Najnowszej Historii Polski im. Józefa Piłsudskiego, w którym pracowali m.in. Wanda Kiedrzyńska i Henryk Wereszycki. Niestety, nie zachowały się żadne nagrania z tych prób, natomiast w Archiwum Akt Nowych w Warszawie można znaleźć stenogramy niektórych z nich, przykładowo – z Kazimierzem Stamirowskim, legionistą.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marcina Jarząbka „Podręcznik do historii mówionej” bezpośrednio pod tym linkiem!
Zamówcie darmowy podręcznik tutaj: LINK
Po wojnie zbieranie wspomnień nabrało nowego rozmachu i znaczenia ideowego. Na dość dużą skalę – o czym już wspomniałem – od lat 50. gromadzono wspomnienia wojenne więźniów obozów koncentracyjnych, głównie KL Auschwitz oraz Majdanka. Także PZPR – a dokładniej Zakład Historii Partii – zbierała i wyda wała materiały wspomnieniowe dawnych działaczy robotniczych, poddane jednak często obróbce ideologicznej. Wywiady przeprowadzali też socjolodzy, etnografowie, a nawet niektórzy historycy (jak Janusz Berghauzen z Uniwersytetu Warszawskiego) posługujący się etnograficznym podejściem do badań. Rzadko jednak przygotowywano nagrania dźwiękowe, a jeszcze rzadziej je archiwizowano. Taśma magnetofonowa była trudno dostępna i dosyć droga, więc zazwyczaj po przepisaniu nagrania wykorzystywano ją ponownie. Trochę nagrań wspomnieniowych z tego czasu można znaleźć w archiwach radiowych i telewizyjnych. Z kolei ciekawe materiały z badań terenowych XX-wiecznych polskich socjologów i etnologów przechowuje Archiwum Danych Jakościowych Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.
Historycy – przynajmniej niektórzy – także zaczęli sobie zdawać sprawę z potrzeby dokumentowania ludzkich wspomnień. Krystyna Kersten kilkukrotnie namawiała badaczy dziejów najnowszych, aby stali się „twórcami źródeł”. Wywiady dotyczące podziemia zbrojnego w czasie II wojny światowej przeprowadzał – na szeroką skalę, chociaż bez rozgłosu – Tomasz Strzembosz. Milowym krokiem w rozwoju historii mówionej w Polsce okazała się akcja środowiska skupionego wokół opozycyjnego, drugoobiegowego czasopisma „Karta”, polegająca na nagrywaniu wspomnień Polaków, którzy II wojnę światową przeżyli pod radziecką okupacją, często – deportowani w głąb ZSRR. Z tych nagrań, realizowanych w latach 80., powstała kolekcja znana dziś jako Archiwum Wschodnie, stanowiące część zbiorów Archiwum Historii Mówionej Fundacji Ośrodka KARTA i Domu Spotkań z Historią w Warszawie.
Po 1989 roku historia mówiona rozwijała się niezależnie od siebie w co najmniej kilku miejscach i środowiskach. Początkowo głównie w Warszawie, w Lublinie i w Łodzi (tam rozwijała się metoda wywiadu autobiograficznego, pokrewna historii mówionej). Przyjęli ją również – tym razem już pod nazwą „historia mówiona” – niektórzy polscy badacze akademiccy, inspirowani badaniami w Anglii, w Niemczech czy we Włoszech. Brzemienne w skutki było zaangażowanie Ośrodka KARTA oraz Piotra Filipkowskiego w międzynarodową sieć badawczą Mauthausen Survivors Documentation Project, którą kierował Gerhard Botz, austriacki historyk. W jej ramach na początku XXI wieku w 23 krajach nagrano 850 wywiadów z byłymi więźniami tego nazistowskiego obozu koncentracyjnego, z czego przeszło 160 – w Polsce. Wszystkie wspomniane inicjatywy doprowadziły do formalnej instytucjonalizacji polskiej historii mówionej, gdy w 2009 roku w Krakowie powstało Polskie Towarzystwo Historii Mówionej (PTHM).
Historia mówiona a wywiady socjologów, psychologów, antropologów/etnografów
Jak więc widać, wywiady, które w ten czy w inny sposób do tyczyły czyichś osobistych wspomnień, od wielu dekad niezależnie od historyków przeprowadzali także etnografowie, socjolodzy czy psycholodzy i psychoterapeuci. Jednak każdy z nich miał odmienny cel i korzystał ze swoistego zestawu zagadnień go interesujących. Nawet jeżeli nie była to historia mówiona w ścisłym sensie, to często doświadczenia innych dyscyplin, odkrywane po jakimś czasie, stanowiły inspirację dla osób zajmujących się historią mówioną. Rozwinięta na przełomie lat 70. i 80. XX wieku metoda wywiadu narracyjnego, którą zaproponował Fritz Schütze, niemiecki socjolog, zyskała duży oddźwięk wśród wielu praktykujących historię mówioną daleko poza socjologią.
Historię mówioną, socjologię, antropologię i psychologię łączy więc to, że wszystkie używają wywiadu jako podstawowej (lub jednej z kilku kluczowych) metody badawczej. W wielu przypadkach w podobny sposób prowadzi się też samą rozmowę: liczba i stopień szczegółowości pytań (nazywamy to poziomem ustrukturyzowania lub ukierunkowania wywiadu) różnią się w zależności od techniki prowadzenia wywiadu, którą się stosuje, a nie – od po szczególnej dyscypliny. Czasem etnograf, który chce zgłębić dawne zwyczaje danej społeczności, zadaje serię bardzo precyzyjnych i drobiazgowych pytań, a innym razem pozwala komuś po prostu mówić, bez naprowadzania go na konkretne tematy. Wywiad w badaniach etnograficznych najczęściej łączy się z inną metodą – z obserwacją. W psychologii czy w socjologii, a zatem w naukach, w których także badania ilościowe posługują się wywiadem – wywiadem ankietowym (potocznie nazywanym po prostu ankietą), skala zróżnicowania wywiadów okazuje się jeszcze większa: od ankiety z zamkniętą listą odpowiedzi (a, b, c, d) po wywiad narracyjny, w którym czyjąś opowieść w całości traktuje się jako dane do analizy. Ponadto nie każdy wywiad swobodny lub narracyjny w socjologii czy w antropologii musi dotyczyć przeszłości – może on celowo skupiać się na teraźniejszości albo na opiniach opowiadającego, a nie – na jego wspomnieniach. Będzie on wtedy sam w sobie źródłem historycznym odnoszącym się do okresu, w którym powstał (zwłaszcza gdy upłynie od niego już dłuższy czas), ale nie będzie historią mówioną.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marcina Jarząbka „Podręcznik do historii mówionej” bezpośrednio pod tym linkiem!
Zamówcie darmowy podręcznik tutaj: LINK
Z kolei wywiady psychologiczne mają – poza kontekstem badawczym – często też zamierzony cel terapeutyczny: ktoś mówi dlatego, żeby poczuć się lepiej. W terapii nie chodzi jednak o dokumentację, lecz o to, aby pomóc osobie opowiadającej. Dlatego najczęściej „wywiad zużywa się już w momencie opowiadania”. Jakkolwiek rozmowy historii mówionej również mogą przynosić komuś ulgę, pomagać radzić sobie z przeszłością, to jednak osoby przeprowadzające wywiady nie mają zwykle warsztatu terapeutycznego, a więc – poza czysto ludzką empatią – nie powinny wchodzić w rolę terapeuty.
Po co historii historia mówiona?
Wyjście z dychotomii Skoro wywiady w tej czy w innej formie przeprowadzają wszyscy, to dlaczego mają one tak szczególne znaczenie dla historyków? Poza powodami przywołanymi już we wstępie (możliwość badania ludzkiego doświadczenia, zjawiska pamięci oraz sfer życia ludzkiego, do których inne źródła nie mają dostępu) można wskazać dwie przeciwstawne tendencje użycia historii mówionej.
Pierwsza – nazwijmy ją pozytywistyczną – zwraca uwagę, że pamięć ludzka zapisuje to, co z różnych powodów nie zostało za rejestrowane w żadnej innej formie. Chodzi tu nie tylko o różne wymiary codzienności czy prywatności, lecz także o celowe unikanie formalnego zapisu. Wiedzą o tym dobrze dziennikarze śledczy lub historycy dopytujący po latach polityków o zakulisowe ustalenia, o nieformalne zasady. Niektóre organizacje – chociażby partyzanckie formacje zbrojne (czy szerzej: konspiracyjne w ogóle), mafia i inne związki przestępcze czy system powiązań między policją, prokuraturą, biznesem a władzą w państwie autorytarnym – celowo unikają zostawiania po sobie pisemnych śladów działalności. W ta kich przypadkach historia mówiona jest niezbędna także do tego, żeby móc ustalić, co mogło się wydarzyć – innymi słowy: służyć może pośrednio i bezpośrednio do próby rekonstrukcji przeszłości.
Drugą – przeciwną pierwszej – można by określić mianem postmodernistycznej (chociaż obie te etykietki są dosyć umowne). Głosi ona, że z chwilą, gdy uświadomiliśmy sobie kulturowe i językowe splątanie nie tylko naszych wspomnień, lecz także samego postrzegania przeszłości (a więc od czasu zwrotu językowego i kulturowego w humanistyce), zostaliśmy jako środowisko naukowe zajmujące się historią „zwolnieni z zadania, jakim było rekonstruowanie prawdziwego przebiegu zdarzeń, ustalania, jak było naprawdę”. Możemy za to analizować sam język opisu przeszłych wydarzeń i mechanizmy kulturowego konstruowania obrazu przeszłości – najpierw przez opowiadającego, a potem przez historyków. Nie mamy jednak narzędzi ku temu, aby twierdzić, że tak było naprawdę.
Te dwa podejścia, chociaż sprzeczne, rzadko wchodzą w otwarty konflikt, raczej funkcjonują obok siebie, jako dwa równoległe sposoby używania historii mówionej: jedni nagrywają historię mówioną po to, żeby dowiedzieć się, jak było, inni natomiast – po to, żeby poznać czyjś sposób opowiadania, zrozumieć kulturowe mechanizmy opowieści o przeszłości. Nie rozstrzygnę tu sporu między nimi ani nie wskażę, kto rozwiązuje to lepiej. Wiadomo, że w formie skrajnej oba są nieprawdziwe. Nawet bez głębokiej znajomości psychologii pamiętania zdajemy sobie sprawę, że wspomnienia nigdy nie są i nie będą bezpośrednim zapisem przeżytych zdarzeń. Mylenie się – zwłaszcza co do kwestii szczegółowych (a to właśnie one często interesują dociekliwych historyków) – wpływ retrospekcji oraz subiektywna perspektywa nie są jakimiś wyjątkowymi słabościami, ale okazują się trwałymi właściwościami historii mówionej. Z drugiej strony – również narratywista skrajnie krytyczny wobec wartości źródłowej musi przyznać, że osobiste wspomnienia nie są opowieścią taką samą jak każda inna, dowolna opowieść wymyślona przez pisarza czy scenarzystę, skoro opierają się na poczuciu ich autentyczności. Opowieść o własnych wspomnieniach – żeby brzmiała przekonująco dla opowiadającego i dla słuchającego – musi się odznaczać paroma istotnymi cechami. Jedną z nich jest przekonanie, że taka opowieść odnosi się do czegoś, co kiedyś rzeczywiście się wydarzyło lub – ewentualnie – mogło się wydarzyć. To dlatego większość z nas jest raczej sceptyczna wobec czyichś historii o kontaktach z przedstawicielami pozaziemskiej cywilizacji, ponieważ zakładamy, że spotkanie UFO w drodze do pracy raczej się nie zdarza. Fakt, że jednak część ludzi w takie historie święcie wierzy, świadczy po prostu o tym, że dla niektórych odbiorców spotkanie kosmity mieści się w sferze tego, co rzeczywiście może się człowiekowi przytrafić. Ponieważ opowiadanie o sobie jest sposobem kreowania i wyrażania tożsamości osoby mówiącej, dla osób zajmujących się historią mówioną zawsze jest to źródło o tożsamości osoby, z którą się rozmawia.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marcina Jarząbka „Podręcznik do historii mówionej” bezpośrednio pod tym linkiem!
Zamówcie darmowy podręcznik tutaj: LINK
Wszystkie zarzuty, że wywiady historii mówionej są niewiele wartym źródłem, że okazują się zmyślonymi lub przekręconymi historyjkami staruszków – formułowane oficjalnie i nieoficjalnie przez część historyków mających ciasne pozytywistyczne spojrzenie na historię – są chybione u pod staw. Subiektywne, osobiste spojrzenie na własną biografię, autokreacja, wybiórczość i przesunięcia w chronologii to nie wady historii mówionej, ale – na ogół – szanse wyciągnięcia z niej nowych wiadomości i nowych sposobów rozumienia przeszłości, ważniejszych czasem niż ustalenie szczegółowych danych.
Z dychotomii: szukanie faktów z przeszłości versus interpretacja narracji, jest więc wyjście. „Źródła oralne mówią nam nie tylko to, co ludzie zrobili, lecz również to, co chcieli zrobić, w co wierzyli, że robią, oraz w co teraz wierzą, że zrobili. […] To, w co informatorzy wierzą, jest rzeczywiście historycznym faktem (to znaczy faktem jest, że w to wierzą) w takim samym stopniu, jak to, co się rzeczywiście wydarzyło”. Innymi słowy: dzięki historii mówionej możemy dotrzeć do całej sfery ludzkich motywacji, wyobrażeń o przeszłości (własnej i zbiorowej) – do sfery subiektywności. O tym, że to subiektywne (często – błędne) rozumienie przeszłości musi być uwzględniane w badaniach historycznych, wiemy przy najmniej od czasu sformułowania przez Williama Thomasa twierdzenia o samospełniającej się przepowiedni. Ludzie nie działają przecież na podstawie przesłanek racjonalnych i zawsze prawdziwych, ale opierają się na tym, co wydaje im się prawdziwą wersją zdarzeń. A gdy działamy w określonych warunkach, sprawiamy, że nasze rozumowania – nawet błędne – przekładają się na rzeczywiste skutki. Fałszywa definicja sytuacji, przyjęta za prawdziwą, zaczyna mieć faktyczne konsekwencje w rezultacie działań ludzi, którzy uważają ją za prawdziwą.
Z drugiej strony – na co zwrócił uwagę Marcin Stasiak – klasyczny warsztat historyka oferuje historii mówionej coś bardzo cennego: historyk zyskuje „nie tylko z racji swej dociekliwości, ale także dlatego, że niejako automatycznie powinien potrafić dokonane odkrycie skontekstualizować. Czyli powiązać swoje znalezisko z korpusem dostępnych źródeł, tak by stworzyć atrakcyjną i wartościową poznawczo interpretację przeszłości”. Im więcej perspektywy historycznej w tym właśnie sensie, tym głębsze i wielowymiarowe może być rozumienie narracji historii mówionej.
Działa to też w drugą stronę. Historia społeczna i kulturowa ma inne cele niż prosta historia zdarzeniowa, która – niczym sędzia śledczy – skupia się na szczegółowej rekonstrukcji rzeczywistego przebiegu wydarzeń (Czy złodziej miał niebieską czy zieloną kurtkę? Albo: czy w sali były obecne trzy czy cztery osoby?). Zamiast zwracać uwagę na dokładność pojedynczych, detalicznych wspomnień, możemy je ujmować w pewne ogólniejsze kategorie badawcze, takie jak klasy lub kategorie zdarzeń, wiele mówiące o kontekście społecznym czasów, w których te zdarzenia zachodziły, lub o mentalności społeczności naszych rozmówców. W tym właśnie sensie między opowieścią autobiograficzną a kontekstem społecznym istnieje wyraźna dialektyczna (wzajemna) zależność: bez znajomości tego drugiego nie będziemy w stanie odkodować sensów tej pierwszej, ale jednocześnie dzięki pojedynczej opowieści możemy jakiś czas zrozumieć głębiej i inaczej, niż rozumieliśmy go do tej pory.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marcina Jarząbka „Podręcznik do historii mówionej” bezpośrednio pod tym linkiem!
Zamówcie darmowy podręcznik tutaj: LINK