Piotr Zychowicz – „Sowieci” – recenzja i ocena
Piotr Zychowicz, absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego swą karierę zawodową związał z prasą. Był dziennikarzem „Rzeczpospolitej”, pracował w „Uważam Rze”, obecnie pisuje do tygodnika „Do Rzeczy” i jest redaktorem naczelnym „historycznej” mutacji tego periodyku. Prawdziwy rozgłos zyskał w 2012 roku po wydaniu książki „Pakt Ribbentrop-Beck”, w której postawił uznawaną za obrazoburczą tezę, że w 1939 r. władze polskie powinny były zawrzeć antysowiecki sojusz z III Rzesza, dzięki czemu II wojna światowa zakończyłaby się dla naszego kraju pomyślniej niż miało to miejsce w rzeczywistości.
Jedni oburzali się, jak w ogóle można sugerować możliwość aliansu z Hitlerem, inni uznawali argumentację autora za trafną i odkrywczą. Problem w tym, że nie był to autorski pomysł Zychowicza. O tym, że należało sprzymierzyć się z Niemcami, a w dalszej fazie wojny zdradzić ich na rzecz aliantów zachodnich pisał już w swej publicystyce Stanisław Cat-Mackiewicz, tezy takie stawiali też Jerzy Łojek czy Paweł Wieczorkiewicz. Zychowicz lubił zresztą określać się jako uczeń prof. Wieczorkiewicza. Złośliwi komentowali, iż polegało to jedynie na tym że Zychowicz chodził na zajęcia Wieczorkiewicza, skoro jednak „Sowieci” zawierają m.in. kompilację kilku rozmów autora z nieżyjącym już historykiem, to trudno zaprzeczać relacjom między nimi.
Sam miałem do Piotra Zychowicza pewną pretensję o to, że wykreował swoje nazwisko na popularyzowaniu tak naprawdę cudzych tez, podając je w dodatku w formie - bądź co bądź - czytadła. Potem jednak stwierdziłem, że niekoniecznie było to coś złego. „Pakt Ribbentrop-Beck” dotarł do czytelników, którzy niekoniecznie sięgnęliby po prace stricte naukowe czy nawet bardziej finezyjną eseistykę historyczną. Książka odegrała więc znaczną rolę popularyzatorską. Jeśli komuś przeszkadzają nikłe jego zdaniem walory naukowe pisarstwa Zychowicza, to przypominam, że sam określa się on nawet nie jako historyk a publicysta historyczny (choć przecież jest dyplomowanym historykiem). Trudno uważać za przywarę to, że umiał się wypromować. Trzeba też przyznać, że na swą popularność Piotr Zychowicz uczciwie zapracował, z dużą częstotliwością wydając kolejne książki.
W „Obłędzie'44” poddał on druzgocącej krytyce decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego, co przecież też nie jest w historiografii tezą nową, a jednak dla niektórych wciąż budzi kontrowersje. Dużo krytyki i oskarżeń o przesadną germanofilię na autora ściągnęła „Opcja niemiecka”, w której opisywał on niedoszłych „polskich Quislingów”, do większości z nich odnosząc się pozytywnie. Tomem „Żydzi” rozpoczął Zychowicz cykl „Opowieści niepoprawne politycznie”, których „Sowieci” stanowią drugą część.
Pierwsza z nich, „Rozmowy o Sowietach” to zbiór rozmów przeprowadzonych przez Zychowicza z historykami i autorami książek historii dotyczących bądź to różnych aspektów życia w Związku Sowieckim, bądź rozmaitych kwestii związanych z komunizmem. Wśród interlokutorów autora znaleźli się m.in. Simon Sebag Montefiore (którego Zychowicz zaszachował, że nie napisałby „Dworu brunatnego kaisera” na wzór „Dworu czerwonego cara”), Nicolas Werth, Jorg Baberowski, Anne Aplebaum, Jan Ciechanowski, czy też akademicy z Alma Mater Zychowicza – Paweł Skibiński i wspomniany już Paweł Wieczorkiewicz. Większość wywiadów była już publikowana na łamach pism z którymi współpracował autor, część ukazała się tym razem w wersjach rozszerzonych, a niektóre po raz pierwszy ujrzały światło dzienne.
Tematyka jest naprawdę różnorodna – od dziejowego znaczenia polskiego zwycięstwa w 1920 r. po stosunek ZSRR do wojny domowej w Hiszpanii. Najbardziej przejmujące są te wywiady, które opisują beznadzieję życia w Związku Sowieckim i okropności z nim związane. W kilku rozmowach pojawia się wątek kanibalizmu – na syberyjskiej wyspie-łagrze, w oblężonym Leningradzie, czy podczas wielkiego głodu na Ukrainie. Bardzo ciekawy jest zwłaszcza jeden z wywiadów, poruszający ten ostatni temat. Obecnie przyjmuje się że głód został wywołany celowo, władze w Kijowie stoją na stanowisku że była to zbrodnia wymierzona w ludność ukraińską i jej poczucie narodowe. Australijski badacz Stephen Wheatcroft utrzymuje jednak, że tragedia ta nie była wcale zaplanowana, a doprowadziły do niej po prostu piramidalne absurdy ekonomiczne komunizmu. Wielu rozmówców podkreśla, jak koszmarnie niewydolny ekonomicznie był to system.
Inny z mitów obalanych przez rozmówców Zychowicza to np. ten o oddanych komunistach, szczerze składających samokrytyki, wierzących bowiem że Partia zawsze wie lepiej nawet gdy ich oskarża. W rzeczywistości mieli to być ludzie umęczeni i złamani procesem i torturami. Można się jednak zastanawiać, czy było tak w każdym przypadku. Komunizm jest jednak systemem ideokratycznym (podobnie jak nazizm) i ma w sobie coś z religii, miał nie tylko zwolenników, ale i wyznawców. Dość popatrzeć na zamieszczone w książce ilustracje (barwne i opatrzone komentarzami okraszonymi specyficznym poczuciem humoru) wśród których znajdziemy reprodukcje sztuki sowieckiej i to nie tylko czasów stalinowskich – dzisiejsza Korea Północna z niemal deifikacją umiłowanego przywódcy nie jawi się już jako ewenement.
W innej z rozmów przypomniana zostaje historia Marchlewszczyzny – polskiego okręgu autonomicznego oraz ludobójstwa dokonanego na zamieszkujących Sowiety Polakach, kiedy takie struktury przestały być potrzebne kierownictwu komunistycznego państwa. O Marchlewszczyźnie w ostatnich latach mówi się nieco więcej, wciąż jest to jednak temat dziwnie nieobecny w polskiej świadomości historycznej, tak przecież wyczulonej na punkcie martyrologii. Przypomniane zostaje również, że liczba ofiar sowieckich zbrodni na jeńcach w wojnie 1920 r. dorównuje liczebnie liczbie ofiar zbrodni katyńskiej. Są też znani interlokutorzy, którzy prezentują swe sztandarowe tezy. Wiktor Suworow utrzymuje, że atak Hitlera na Związek Sowiecki ubiegł nieznacznie planowaną napaść Stalina na Zachód, zaś Władimir Bukowski przekonuje, że transformacja ustrojowa w bloku wschodnim była procesem zaplanowanym w Moskwie i przez nią kontrolowanym.
W drugiej części książki, zatytułowanej „Antysowieci”, Piotr Zychowicz prezentuje sylwetki podziwianych przez siebie, jak sam ich określa, watażków kresowych – Feliksa Jaworskiego i Stanisława Bułaka-Bałachowicza. Opisuje również zamach dokonany w Warszawie przez Borysa Kowerdę na sowieckim dyplomacie Piotrze Wojkowie w zemście za jego udział w mordzie na rodzinie carskiej.
Część trzecia, „Długie macki GPU” dotyczy spraw związanych z walką wywiadów. Są to chyba najbardziej przystępne partie książki, utrzymano je bowiem w konwencji reporterskiej. W niektórych przypadkach są to bardziej spekulacje na temat potencjalnego przebiegu wydarzeń niż oparte na źródłach relacje, co zresztą sam Zychowicz wyraźnie zaznacza. Autor opisuje m.in. przejście na stronę sowiecką polskiego szpiega Ignacego Dobrzyńskiego, który po zdradzie wyrządził służbom swej ojczyzny znacze szkody, by po latach samemu zginąć w czystce.
Przedstawiona zostaje operacja Trust, czyli przejęcie przez sowiecką bezpiekę kanapowej organizacji monarchistycznej, a następnie wykorzystanie jej do infiltracji środowisk białych Rosjan na emigracji. Zaprezentował też Zychowicz w jak skrajnie naiwny sposób, dając się uwieść własnym chorobliwym ambicjom, dał się Sowietom ograć rosyjski opozycjonista Borys Sawinkow. Z kolei zamach na Semena Petlurę pokazany został jako coś więcej niż tylko skuteczna likwidacja przeciwnika politycznego, towarzyszyła mu bowiem zmasowana akcja propagandowa i dezinformacyjna.
Najciekawsza hipoteza wiążę się z zabiciem przez krewkiego policjanta dwóch polskich komunistów, Walerego Bagińskiego i Antoniego Wieczorkiewicza, na stacji kolejowej w Stołpcach przez krewkiego policjanta. Wskutek tego mordu nie doszło do zaplanowanej wymiany jeńców z Sowietami. Zychowicz zastanawia się, czy mogło być tak, że Bagiński i Wieczorkiewicz byli w istocie agentami polskiego wywiadu wojskowego, których starano się umieścić w centrali wroga.
Kolejna część książki, zatytułowana „Obca planeta” ma charakter bardziej eseistyczny Zychowicz jawi się w niej jako integralny antykomunista, czerpiący z myśli np. Józefa Mackiewicza. Przeciwstawia się wyróżnianiu stalinizmu od wcześniejszego i późniejszego okresu trwania systemu sowieckiego. Dla niego cały czas był to po prostu komunizm i był tak samo zły. Z tego punktu widzenia krytykuje autor głośną przed kilkunastu laty również i w naszym kraju „Czarną księgę komunizmu”, której autorom zarzuca, że np. pisząc o wojnie w Hiszpanii, za największe zbrodnie komunistów uznali te popełnione na innych komunistach.
Ostatnia część powraca do tematyki sowieckich zbrodni na Polakach. Bardzo interesujący - i dla niektórych pewnie kontrowersyjny - jest tekst o współpracy zamieszkujących II Rzeczpospolitą mniejszości narodowych z okupantami w 1939 r. A zaangażowanie w takie działania przedstawicieli mniejszości ukraińskiej, żydowskiej czy białoruskiej było pokaźnie. Nie jest to przy tym tekst pisany z pozycji oblężonej twierdzy – Zychowicz sam stwierdza, że przedwojenna Polska nie miała żadnej sensownej oferty dla mniejszości. Wstrząsające świadectwa przytaczane przez autora każą uznać, że krytykowany przez niektórych obraz panujących na Kresach stosunków społecznych na początku i w trakcie wojny ukazany w filmie Smarzowskiego „Wołyń” nie odbiegał zbytnio od rzeczywistości. Inny ciekawy tekst, również oparty na solidnej bazie źródłowej, dotyczy zagadnienia gwałtów dokonywanych przez Armię Czerwoną na Polkach.
Lektura „Sowietów” dostarcza odpowiedzi na pytanie, co przyczyniło się do sukcesów Piotra Zychowicza. Nie tylko umiejętność wykreowania się i owocująca kolejnymi publikacjami pracowitość. Przede wszystkim talent. Z Zychowiczem można się nie we wszystkim zgadzać, ale czyta się go wyśmienicie. Książkę, choć objętościowo obszerna, czyta się bardzo szybko, wręcz się ją połyka. Choć wydawać się może, że tom zawiera zbiór jakichś miscellaneów, to jednak całość wydaje się być spójna i przemyślana. Polecam lekturę „Sowietów” wszystkim zainteresowanym historią XX wieku i nie obawiającym się podważania ustalonych schematów myślenia. Przyjemnej lektury!