Piotr Świątkowski – „Sprawa Floriana Kniotka” – recenzja i ocena
Piotr Świątkowski – „Sprawa Floriana Kniotka” – recenzja i ocena
Pracował w Wydziale IV Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Spotykał się z księżmi z archidiecezji poznańskiej: wikariuszami alkoholikami, proboszczami dziwkarzami, pewnym pederastą, ważnym sekretarzem katolickiego stowarzyszenia. Obudzony w nocy potrafił recytować nazwiska swoich księży. Nie czuł się funkcjonariuszem ani tym bardziej oficerem. Widział siebie raczej w roli zarządcy informacjami i opiekunka informatorów. Troskliwego opiekuna.
Problematyka współpracy z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa powraca co jakiś czas w naszej debacie publicznej. Mimo, że od upadku poprzedniego systemu minęło już trzydzieści lat, temat ten nie został jeszcze „przepracowany”. Wydaje się, że również przez kolejne lata będzie budził ożywioną dyskusję. Wychodzą na jaw nowe fakty, odkrywane są nowe dokumenty, a teczek używa się w bieżących rozgrywkach politycznych. Wciąż bowiem żyją zarówno byli esbecy, jak i tajni współpracownicy oraz ich ofiary – ludzie, którzy byli solą w oku komunistycznej władzy. Ludzie, którzy nie dali się złamać, którzy zachowali godną postawę, chociaż zostali osaczeni przez SB, zdradzeni przez najbliższych.
O jednej z takich postaci opowiada Piotr Świątkowski w powieści historycznej pod tytułem „Sprawa Floriana Kniotka”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Vesper. Jej akcja dzieje się w Poznaniu lat osiemdziesiątych. To właśnie tam posługiwał ks. Florian, pallotyn zaangażowany w działalność opozycyjną. Aktywnie wspierał „Solidarność”. Dostał propozycję pracy w polskiej sekcji Radia Wolna Europa. Nic więc dziwnego, że były nim zainteresowane komunistyczne służby.
W mojej opinii dla każdego zainteresowanego historią Polski Ludowej, pracą SB, oraz wpływem tamtego okresu na teraźniejszość jest to lektura obowiązkowa. Dlaczego? Przede wszystkim Piotr Świątkowski wiernie opisał metody, jakimi posługiwała się bezpieka. Odtworzył metody pozyskiwania agentury: w zależności od sytuacji danej osoby stosowano szantaż, przekupstwo, kłamstwa i manipulacje. Uciekano się do gróźb. Czasami oferowano lepszą pracę lub awans.
Książkę czyta się świetnie, a przyjęta przez autora forma powieści zdecydowanie ożywia narrację. Utwierdzają w tym stwierdzeniu już pierwsze strony powieści i rozmowa, jaką major SB odbywa z przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej. To właśnie podczas niej esbek żali się, że „kiedyś było łatwiej rządzić. Ludzie cieszyli się, że żyją, a teraz chcą żyć, żeby się cieszyć”. Uważny czytelnik znajdzie w książce więcej takich błyskotliwych sformułowań.
Bezpieka stopniowo osaczała kapłana. Donosili na niego ludzie z najbliższego otoczenia – współbracia zakonni, członkowie grup duszpasterskich. Autor świetnie przedstawia motywy podjęcia przez nich współpracy. Właściwie kreacja każdej z tych postaci przez Świątka zasługuje na słowa uznania.
SB wielokrotnie próbowała skłonić do współpracy samego ks. Floriana, jednak bezskutecznie. W jego przypadku „wabikiem” był paszport. Zakonnik pozostał jednak nieugięty.
Jednak – jak to zwykle bywa – historia nie daje o sobie zapomnieć. Życie dopisało ciąg dalszy. Niejako druga część książki rozgrywa się bowiem w Poznaniu w roku 2017. Za sprawą pewnego zbiegu okoliczności do sprawy ks. Kniotka wraca pewien nauczyciel historii, który odkrywa jej kulisy w archiwach IPN-u. Okazuje się bowiem, że ci, którzy teraz głośno krzyczą o „Bogu, Honorze i Ojczyźnie”, w przeszłości oblali życiowy egzamin.
Czy skrzętnie skrywana prawda wyjdzie na jaw? Czy emerytowany oficer SB po raz kolejny „rozegra” wszystkich po swojej myśli? Lektura tej książki potwierdza starą prawdę, że ze złem nie należy paktować. Nawet pod pozorem czynienia dobra. Przed złem trzeba się chronić.
Jedyny punkt w swojej ocenie odejmuję za sposób wydania książki. Wydawnictwo mogło się nieco bardziej postarać, być może w jakiś sposób wyróżnić fragmenty o „głosie prawdy”. Pomimo tego „Sprawa Floriana Kniotka” to świetna publikacja przede wszystkim dzięki znakomitej kreacji postaci tytułowego bohatera, ale także innych osób pojawiających się w powieści. Widać, że autor przed napisaniem zebrał sporo materiału. Dzięki temu czytelnik dostał rzetelną publikację o ponurej rzeczywistości PRL. Jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałem w ciągu ostatniego roku.