Piotr Stelmach – „Lżejszy od fotografii – o Grzegorzu Ciechowskim” – recenzja i ocena
Piotr Stelmach – „Lżejszy od fotografii – o Grzegorzu Ciechowskim” – recenzja i ocena
Grzegorz Ciechowski, Obywatel G.C., Grzegorz z Ciechowa – ile artystycznych wcieleń, tyle twarzy lidera Republiki. Jeżeli nie z imienia i nazwiska, to znamy go dzięki jego twórczości. Bo kto nie słyszał „Zostawcie Titanica”, „Białej flagi”, czy „Oko za oko”? Flagi w czarno-białe pasy, logotyp inspirowany solidarycą Jerzego Janiszewskiego oraz niezapomniane utwory, które cały czas powracają w nowych wykonaniach, aranżacjach i kontekstach. Uniwersalna i jednocześnie intymna twórczość Ciechowskiego, porównywanego do Czesława Niemena, nieustannie zyskuje aplauz coraz to nowych pokoleń słuchaczy.
Piotr Stelmach (rocznik 1971), dziennikarz radiowy związany z Programem Trzecim Polskiego Radia, i co nie bez znaczenia, fan twórczości Ciechowskiego i Republiki, przeprowadził ponad sto pięćdziesiąt wywiadów z rodziną, przyjaciółmi i współpracownikami zmarłego w 2001 roku wokalisty. Wśród nich znajdujemy gwiazdy polskiej muzyki, jak chociażby Kora, Grzegorz Markowski, Zbigniew Hołdys, Justyna Steczkowska, Kasia Kowalska i wielu, wielu innych. Oczywiście głos zabierają także pozostali członkowie Republiki oraz ci, którzy z Obywatelem G. C. zetknęli się jedynie na pewnym etapie jego działalności artystycznej. Choć Ciechowski przed mikrofonem stanął przez przypadek, rola lidera jednego z najbardziej charakterystycznych i najpopularniejszych polskich zespołów wciąż wydaje się skrojona wprost dla niego. Pełen energii na scenie, na co dzień trzymał się swojej wieloletniej rutyny, w której poczesne miejsce zajmowała kanapka z żółtym serem na śniadanie i spacery z psem.
Te dwa oblicza Ciechowskiego układają się w opowieściach zamieszczonych w książce w może nie pełny, ale wiarygodny obraz człowieka, któremu determinacji, wizji kariery i talentu może pozazdrościć niejeden artysta. Jak każdy wdawał się w konflikty z najbliższym otoczeniem i zdarzały mu się większe lub mniejsze zawirowania w życiu osobistym, jednak potrafił utrzymać swój wewnętrzny kompas w kierunku, który wyznaczył sobie w początkach kariery. Sama Republika, reinkarnacja zespołu Res Publica, od początku była produktem, a przynajmniej tak była, brzydko mówiąc, sprzedawana. Dzisiaj nie mogłaby liczyć na poparcie zwolenników alternatywnych scen i muzyki, wtedy (czyli na początku lat osiemdziesiątych XX wieku) stanowiła fenomen, pozwalający sprzedawać jej płyty nie tylko w setkach tysięcy egzemplarzy, ale także w cenach siedmiokrotnie wyższych od albumów innych wykonawców.
Biografia Ciechowskiego pióra Piotra Stelmacha to pozycja wyjątkowa pod wieloma względami. Po pierwsze, kompozycyjnie przypomina tekst F. Scotta Fitzgeralda o Benjaminie Buttonie, czyli idzie pod prąd schematowi pisania biografii od urodzenia do śmierci bohatera. W związku z tym po lekturze Czytelnik raczej ma poczucie początku, niż smutnego końca. Ale tak naprawdę książka rozpoczyna się od opowieści o stracie, a nie śmierci. Pustka, którą pozostawił w życiu swoich najbliższych oraz wciąż żywe wspomnienia i niekłamana tęsknota poruszają najczulsze struny w Czytelniku, jednak podkreślają także wyjątkowość samego Ciechowskiego.
Wpływ, jaki miał na swoje otoczenie, nie poprzez swoje sukcesy, ale przez sam fakt współegzystowania z zespołem, rodziną i współpracownikami najpełniej oddają wspomnienia związane z pierwszymi reakcjami po informacji o jego śmierci. Często o przełomowych wydarzeniach w życiu danej jednostki możemy mówić, gdy szczegółowo pamięta swoje zajęcie, miejsce lub myśli w chwili, gdy owe wydarzenie miało miejsce. Rozmówcy Stelmacha nie mają problemu ze wskazaniem momentu, gdy dowiedzieli się o śmierci lidera Republiki i powiązaniem go z danym miejscem, zajęciem, czy emocjami. Fakt ten, chyba najlepiej świadczy o roli Ciechowskiego w życiu tych ludzi.
Dwa kolejne powody wyjątkowości książki Stelmacha są ze sobą powiązane. Pierwszy z nich to oddanie głosu innym i rezygnacja z odgórnej narracji na rzecz wsłuchania się w opowieści ludzi z otoczenia Ciechowskiego. Zebranie tych ulotnych i „lżejszych niż fotografie” wspomnień daje efekt piorunujący. Nie przeszkadza, że niektóre wydarzenia przedstawiane są z często bardzo odmiennych perspektyw, inaczej interpretowane czy całkowicie inaczej zapamiętane, że pojawiają się w książce kilkukrotnie w odmiennych kontekstach. Ważny jest fakt, że osobiste wspomnienia o Ciechowskim zebrane w jednym tomie tworzą spójną całość, a różnice w nich płyną z indywidualnych interpretacji rozmówców. Tutaj dochodzimy do kolejnego z powodów. Pomimo, że Stelmach oddaje głos tak licznej grupie różnych osobistości, to potrafił przedstawić historię życia Ciechowskiego w sposób stylistycznie spójny jednocześnie zachowując charakter i maniery wypowiedzi swoich rozmówców.
Czwarty powód to połączenie życia gwiazdy rock’n’rolla ze wspomnieniami samego Autora, gdy jako nastolatek wsłuchiwał się w płyty Republiki i Obywatela G. C. Rozpoczynanie niemal każdej części książki od wstępu opartego na własnych doświadczeniach nadaje jej dodatkowego charakteru. Z jednej strony mamy tu perspektywę osób zaangażowanych w „dzianie się” Republiki, z drugiej nastolatka i jego fascynację – dwa końce tej samej historii, której mianownikiem jest twórczość Ciechowskiego i jego kolegów. Takich smaczków można znaleźć dużo więcej.
Od strony technicznej książka została bardzo dobrze przygotowana. Pięknie wydana, z licznymi fotografiami dokumentującymi kolejne etapy życia Ciechowskiego oraz kopiami rękopisów jego wierszy. Materiały graficzne są jednak tylko dodatkiem, który nie wpływa na wciągający charakter samej opowieści. Aby docenić i czerpać przyjemność z książki Piotra Stelmacha nie trzeba być fanem twórczości Ciechowskiego. Każdy, kto po nią sięgnie, może liczyć na bardzo dobrą lekturę, w której głos zabierają osoby znane oraz te, których imiona i nazwiska kojarzone są jedynie z postacią Grzegorza Ciechowskiego. Biografia Ciechowskiego to jednocześnie szansa zajrzenia za kulisy polskiego przemysłu rozrywkowego schyłkowego okresu PRL i rodzącej się III RP. Gorąco polecam!