Piotr Pytlakowski – „Ich matki, nasi ojcowie. Niewygodna historia powojennej Polski” – recenzja i ocena
Piotr Pytlakowski – „Ich matki, nasi ojcowie. Niewygodna historia powojennej Polski” – recenzja i ocena
„W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu, wyciągamy do Was, siedzących tu, na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”. W takich słowach polscy biskupi zwrócili się do niemieckiego episkopatu z okazji Millenium Chrztu Polski. Odważna deklaracja duchownych, wypowiedziana po upływie zaledwie dwudziestu lat od zakończenia krwawej wojny przypłaconej przez miliony Polaków życiem własnym, najbliższych i utratą całego dorobku, wywołała wzburzenie, zarówno opinii publicznej, jak i władz PRL, które w odwecie zapoczątkowały własną kampanię pod hasłem „Nie zapomnimy i nie przebaczymy”. Polacy, doświadczeni ogromem zła i pamiętni zbrodni jakich dopuścili się Niemcy podczas wojny, nie potrafili zrozumieć, o jakie wybaczenie biskupi proszą niedawnych oprawców. Nie dopuszczali do siebie również, że także i oni mogą mieć przyczyny do tego, by nie przebaczyć i nie zapomnieć. O tym właśnie przypomina w swojej książce Piotr Pytlakowski.
Publikacja „Ich matki, nasi ojcowie. Niewygodna historia powojennej Polski” opowiada o ludziach mieszkających przed wojną na terenach III Rzeszy, których rok 1945 zastał w nowej ojczyźnie – Polsce. Poprzez historie swoich bohaterów oraz nierzadko oddając głos im samym, autor opisuje trudną sytuację, w jakiej znalazło się wielu Niemców w nowej dla nich sytuacji. Zakrojone na szeroką skalę wysiedlenia w głąb Rosji sowieckiej i nieludzkie warunki ich organizacji, głodowe przydziały żywności, bezkarne napaści, rabunki, gwałty, problemy w szkołach czy urzędach, skutkujące koniecznością wyrzeczenia się tożsamości – to w książce Pytlakowskiego codzienna rzeczywistość, z jaką przyszło zmagać się wielu niemieckim mieszkańcom przedwojennej Rzeszy. Oprócz tego, powołując się na Marka Łuszczynę – autora książki „Mała zbrodnia” i stosowaną przezeń nomenklaturę „polskich obozów koncentracyjnych”, Pytlakowski porusza również temat działających w Polsce od 1945 r. obozów odosobnienia dla ludności niemieckiej oraz trudnych warunków ich funkcjonowania.
Poza tymi przykładami, szczególną uwagę autor poświęca jednak opisowi zbrodni dokonanych na ludności niemieckiej w 1945 r. w Aleksandrowie Kujawskim i innych miejscowościach powiatu nieszawskiego. Do pierwszej miało dojść na terenie tzw. „Młyna Parowego”, w którym to funkcjonariusze samorzutnie utworzonej milicji, a następnie MO i UB, według relacji przywołanych w książce osób w bezwzględny sposób terroryzowali i mordowali przetrzymywanych w nich Niemców. Drugi przypadek dotyczy natomiast zabójstwa do jakiego doszło w nocy z 7 na 8 sierpnia 1945 r. w Nieszawie, na Bulwarze Wiślanym. Według zeznań świadków, działający wspólnie i w porozumieniu funkcjonariusze miejscowego posterunku MO i KPMO w Aleksandrowie Kujawskim, pijani zapędzili kilkunastu Niemców na brzeg rzeki, po czym zrzucili ich z wysokiego na cztery – pięć metrów bulwaru do Wisły.
Nad obiema sprawami pochylił się pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku, wszczynając postępowanie wyjaśniające. Obie jednak – z powodu braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa oraz wobec śmierci części sprawców i niemożności wykrycia pozostałych – umorzył. To też Pytlakowski wypomina tej instytucji w swojej publikacji. Głośno i odważnie zarzuty formułuje również wobec wymienionych z imienia i nazwiska Polaków, służących w samozwańczej milicji i odpowiedzialnych za powyższe zbrodnie, wobec ówczesnych władz PRL, odpowiedzialnych za politykę dyskryminacji ludności niemieckiej, wreszcie wobec rządu III Rzeczpospolitej, w tym głównie służ specjalnych, inwigilujących polityków mniejszości niemieckiej, podejrzanych o współpracę z SB. W sposób pośredni autor odwołuje się także do polskich sumień, domagając się od nich rozliczania z prawdą i uznania historycznej winy.
Omawiana pozycja nie jest pierwszą książką Piotra Pytlakowskiego, poruszającą odważną, dla wielu być może kontrowersyjną tematykę. Dziennikarz i scenarzysta ma na swoim koncie wiele publikacji dotykających trudnych, ważnych politycznie tematów – zaliczają się do nich m.in. „Republika MSW”, „Agent Tomasz i Inni. Przykrywkowcy”, „Olewnik. Śmierć za 300 tysięcy”, „Czekając na kata. Rozmowy ze skazanymi na śmierć” czy „Alfabet mafii”. Mimo iż przyznaje, że nie lubi określać się mianem dziennikarza śledczego, większość książek, które napisał sam lub we współpracy z innymi autorami zalicza się do sztandarowych dzieł literatury faktu, w 1999 r. został zaś laureatem nagrody Grand Press w kategorii „dziennikarstwo śledcze”. W tym też sensie najnowsza książka autora – „Ich matki, nasi ojcowie. Niewygodna historia powojennej Polski” idealnie wpisuje się w jego dorobek – tak jak pozostałe pozycje rzuca wyzwanie poprawności politycznej i skłania do zmierzenia się z wstydliwą, pomijaną przez długi czas milczeniem prawdą. Czy jednak na pewno jest ona tak jednostronna jak przedstawia ją Pytlakowski?
Omawiana publikacja ma formę reportażu i oparta jest głównie na wypowiedziach świadków historii – osób niemieckiego pochodzenia bezpośrednio dotkniętych „jarzmem polskiej niesprawiedliwości”. Już choćby z tego powodu ma ona poruszający charakter. Autor umiejętnie i nie bez powodzenia gra na emocjach czytelników – czyni to poprzez dobór rozmówców i ukazanie ich trudnych losów z perspektywy kilkuletnich, bezbronnych dzieci czy kobiet, poprzez dosadny język bohaterów, opisujących okrucieństwo rabunków czy zbrodni czy przez stosowane nazewnictwo – jak chociażby „transporty śmierci” czy „obozy śmierci” – wywołujące u polskich czytelników jednoznaczne skojarzenia. Nie sposób oczywiście umniejszać krzywd doznanych przez ludność niemiecką na ziemiach polskich czy odbierać im prawa do cierpienia. O ile jednak trudno zaprzeczyć, że do takowych doszło, o tyle skonstruowana w taki sposób publikacja ukazuje dość jednostronny obraz historii powojennej Polski, bez wysłuchania drugiej strony, co mogłoby niewątpliwie znacząco ubogacić podjętą przez autora dyskusję. Dodatkowo momentami autor zbyt wysoce generalizuje swój opis, obarczając winą za samozwańcze akcje odwetowe na ludności niemieckiej sumienie całego narodu, na co wskazuje już chociażby sam tytuł książki. Tymczasem rzeczywistość jest często o wiele bardziej złożona i rzadko kiedy daje się ująć w prosty schemat: krzywdzący – ofiara.
Temat losów niemieckiej ludności w powojennej Polsce to temat trudny, momentami wstydliwy i niewygodny, ale również temat, o którym trzeba mówić. Na chłodno, bez emocji i z dużą pokorą wobec historycznej prawdy oraz tych, którzy są jej świadkami. Książka Piotra Pytlakowskiego do takiej dyskusji skłania i mimo iż głos w niej oddaje wyłącznie jednej stronie – prowokuje i zachęca do zagłębienia się w temat i rozliczenia z niełatwą historią. Polecam uwadze.