Piękne kwiecie na tamten świat zaniesie – symbolika roślinności w średniowiecznych i nowożytnych zwyczajach pogrzebowych
Natura od zawsze stanowiła ważny element ludzkiej egzystencji oraz wyobraźni. Człowiek, konfrontując się na co dzień z jej potęgą i nieobliczalnością nie miał wątpliwości, że natura jest elementem boskim. W myśl kultury ludowej przyroda należała do sfery sakralnej, gdzie przyjmowała dwa przeciwstawne oblicza. Istniało więc, pojęcie sacrum oswojonego oraz sacrum obcego. Pierwsze było związane z Bogiem oraz ludzką ekumeną, natomiast drugie z niebezpieczną sferą demoniczną, znajdującą się poza granicami wsi lub miasta Tak samo jak wielbiono florę i faunę, tak również się ich obawiano. W rezultacie świat roślinny ściśle wiązał się ze sferą eschatologiczną, która wywoływała w człowieku pierwotny lęk. Można było się mu poddać lub próbować go ujarzmić. Jak najlepiej tego dokonać? Obserwując i analizując naturę, a następnie stopniowo się do niej dostosowując.
Człowiek bacznie przyglądał się światu przyrody i widział w nim odzwierciedlenie swojego kruchego życia. W końcu cykl roczny stanowił odwieczną analogię ludzkiej egzystencji. Przypatrując się wszelkiej roślinności, można było w niej dostrzec fazę narodzin, wzrostu, rozkwitu i stadium obumierania. Na szczęście po każdej zimie następowała wiosna, gdzie flora i fauna budziły się znów do życia, ukazując „zmartwychwstanie” i zwycięstwo życia nad śmiercią. Zieleń łąk, sadów i ogrodów niosła nadzieję, przypominała o życiu wiecznym w raju, który w wyobraźni ludowej jawił się jako piękne, wiecznie zielone i ukwiecone miejsce pełne dobrobytu, szczęścia i zdrowia. W jego centrum miało znajdować się wszechświatowe drzewo życia. Może z tego powodu w polskiej obrzędowości pogrzebowej rośliny zajęły tak istotną rolę? Flora pojawia się na każdym etapie ceremoniału funeralnego. Towarzyszy praktykom, gestom oraz rytuałom począwszy od chwili konania na łożu śmierci aż po moment zagrzebania zwłok w ziemi cmentarnej.
Okadzając śmierć
Jedynym prawidłowym i dobrym rodzajem śmierci była ta naturalna. Zarówno zbyt długie konanie, jak i nienaturalnie szybki zgon były negatywnie postrzegane i odbierane w społeczeństwie. Mogły w znacznym stopniu utrudnić zaświatową egzystencję duszy zmarłego. Zbyt długa i męcząca agonia mogła w końcu oznaczać karę za grzechy umierającego. Dlatego rodzinie i bliskim zależało, aby zgon przebiegał jak najbardziej łagodnie. Wierzono, że niektóre rodzaje roślin ułatwiają odejście na tamten świat. W tym przypadku były to rośliny poświęcone, zwłaszcza zioła z wianeczków święconych podczas oktawy Bożego Ciała. W zależności od regionu wkładano je pod głowę konającego, okadzano nimi jego ciało lub podawano umierającemu wywar sporządzony z poświęconych ziół.
Wianki z Bożego Ciała, bukieciki święcone na Matki Boskiej Zielnej czy palmy wielkanocne stanowiły również element wyposażenia grobowego. Wkładano je zmarłym pod głowę lub wypychano uświęconym zielem trumienne poduszki. Rzadziej spotykaną w trumnach palmą zmarły miał stukać do bram raju. Obecność poświęconych roślin podczas pochówku świadczyła niejako o osobie zmarłego. Miały one być dowodem potwierdzającym, że prowadził prawe oraz porządne życie, co w konsekwencji miało mu zapewnić wstęp do raju. Ze względu na boską moc miały one również ochraniać zmarłego przed siłami demonicznymi.
Innym sposobem na skrócenie agonii było ułożenie umierającego na ziemi wyłożonej słomą lub grochowinami. Zalecano także podkładanie ziarenek grochu pod jego głowę. Wszystkie te zabiegi miały ułatwić konającemu zgon. Ale w jaki sposób? Jedną z interpretacji jest brak komfortu. Umierający specjalnie był lokowany na podłodze izby, ponieważ znajdując się bliżej ziemi był bliżej stanu śmierci, czyli grobu, w którym miał spocząć. Z kolei niewygodne posłanie miało go wręcz zniechęcić do dalszego życia. Owy zabieg tłumaczy także ludowe przysłowie: „Na słomie człowiek się rodzi i człowiek umiera”.
Bez czarny – kompan śmierci
Bez czarny był rośliną ambiwalentną. Krzew czarnego bzu postrzegano jako święty i magiczny. Jednocześnie wierzono, że jest on symbolem nieszczęść oraz śmierci. Z tej przyczyny większość zastosowań tej rośliny łączyła się ze zwyczajami oraz obrzędami związanymi z pogrzebem. W Skandynawii, na terenach niemieckich oraz polskich używano pręta bzowego, aby ściągać miarę z nieboszczyka, by następnie móc sporządzić dla niego trumnę. Na obręczach z okorowanej gałęzi bzu robiono wieńce pogrzebowe, a z mniejszych jego gałązek daszki na krzyże nagrobne. Z uwagi na wieszcze moce bzu, nie wolno było wykopywać go, gdy rósł na grobie, gdyż przynosiło to wielkie nieszczęście wykopującemu. Ponadto pod krzew bzu czarnego wylewano wodę, którą obmywano nieboszczyka, wierząc, że ten zabieg uchroni rodzinę zmarłego przed nagłą śmiercią. Należało także pamiętać, aby w przyszłości unikać tego miejsca aż do zakończenia okresu trwania żałoby. W innym przypadku zabieg mógł nie zadziałać.
Drewno na trumnę
Nie bez znaczenia był również dobór drewna, z którego zamierzało się wykonać trumnę. Oprócz wytrzymałości i solidności materiału, ważną rolę odgrywało znaczenie symboliczne drzewa, z którego miała powstać trumna. Nie każde drzewo się do tego nadawało. Musiało ono posiadać specjalne właściwości, które gwarantowały zmarłemu permanentny spokój duszy. Jednym z takich drzew był klon, postrzegany w kulturze ludowej jako drzewo omijane przez złe duchy. Wierzono, że klonowa trumna ochroni zmarłego przed nagabywaniem diabła. Odpowiednim materiałem było również drewno ze świerku lub sosny. Oba drzewa pełniły funkcje ochronne i zapobiegały powrotom zmarłych. Z tego powodu najchętniej łączono klon z drewnem świerkowym lub sosnowym. Taki zabieg był najskuteczniejszą formą obrony nieboszczyka przed samym sobą, ale i chronił przed niebezpiecznymi mocami demonicznymi, które mogły nadejść z zewnątrz.
Istotnymi aspektami pracy przy drewnie była solidność i skrupulatność. Deski sosny lub świerku nie mogły zawierać żadnych sęków, gdyż zmarły mógł przez nie wypatrzeć i zabrać do zaświatów kolejnego nieszczęśnika. Atutem świerku i sosny była ich konotacja ze światem chtonicznym. Według podań korzenie tych drzew miały się lokować w królestwie podziemnym i rozciągać wśród legowisk zmarłych. Trumny wykonywano również z drewna dębowego, które było doskonałe zarówno pod względem jakości budulca jak i w kontekście symbolicznym. Dąb uważany był za króla roślin na ziemi, za drzewo uświęcone, które w mitologii słowiańskiej przynależało do głównego bóstwa – gromowładnego Peruna. Utożsamiano dąb z pierwiastkiem męskim oraz długowiecznością. Kojarzono go również z mocami, które zapewniały światu odnowę życia, czyli zmartwychwstanie.
Wieczna wiosna, wieczne wesele…
Wśród roślinności, którą najczęściej spotyka się w trumnach z okresu XVI – XVIII w. można wymienić: mirt, asparagus (szparag lekarski), barwinek, rozmaryn, bylicę piołun, rutę oraz bukszpan. Przeważnie występują one w formach wianków. Ich cechą wspólną jest trwała zieleń, przywołująca w symbolice wieczne życie, ponowne narodziny, a także obraz rajskich łąk. Jest to zjawisko ciekawe, gdyż wiąże się ono z grobami głównie bardzo młodych ludzi –zwłaszcza dziewcząt oraz dzieci. Co mogło być wspólnym mianownikiem tej kategorii zmarłych? Najpewniej status cywilny.
Osoby, które zmarły przed zamążpójściem jednocześnie nie dostąpiły inicjacji, która według tradycji miała wprowadzić je w dorosłość. Obawiano się, że przedwczesna śmierć spowoduje przemianę tych młodych osób w istoty demoniczne, dlatego podlegały one specyficznemu obrządkowi pogrzebowemu. Ceremoniał pogrzebowy łączył się z ceremoniałem weselnym, aby dopełnić cykl życia, który powinien zawierać trzy główne fazy. W ten sposób kondukt pogrzebowy przybierał formę orszaku weselnego, któremu przygrywała kapela, a trumnie w drodze na cmentarz towarzyszyli drużbowie i druhny. Dziewczęta do trumny były ubierane w białe suknie i przystrajane w ślubne wianki, natomiast kawalerowie do swego ślubnego garnituru mieli przyczepiany kwietny bukiecik.
Szczególnym elementem był sam wianek, który postrzegano jako symbol dziewictwa, niewinności oraz cnoty. Składał się on z roślin, którym przypisywano magiczne, często przeciwstawne cechy. Mirt symbolizował dziewictwo, a jego specyficzna woń miała chronić osobę zmarłą przed złymi duchami. Bylica piołun była ściśle związana ze strefą śmierci, zwłaszcza ze względu na jej halucynogenne właściwości. Mogła wprowadzać śmiertelników do odmiennej rzeczywistości, związanej ze sferą sacrum. Rozmaryn, symbolizujący pamięć oraz wieczność łączył się z krainą zmarłych. Ze względu na wilgotne środowisko, w którym się rozwijał, kojarzono go ze światem podziemnym i wegetacją. Wiecznie zielone listki ruty nawiązywały do nieśmiertelności, a także wiecznego cyklu przyrody. Ze względu na właściwości apotropaiczne wkładano ją do trumien młodych panien, które ze względu na swój nieokreślony status w zaświatach były szczególnie narażone na niebezpieczeństwo ze strony złych duchów oraz istot demonicznych.
Symbolika roślin umieszczanych w grobach młodych ludzi przypomina o ich nieskalanym stanie czystości. Po dopełnieniu ceremoniału mieli oni wreszcie zaznać spokoju i znaleźć się wśród aniołów. Symbolika zawarta we florze przypomina o wieczności, pamięci, ale również smutku ich najbliższych. Na szczęście rośliny z których pleciono trumienne wianki były zielone, w kolorze przywołującym na myśl nadzieję, zarówno na życie wieczne jak i ponowne odrodzenie pośród wiecznej wiosny.
Subtelny symbol śmierci
Śmierć mogła zaistnieć przez symbol. Zanim pojawiła się fotografia post mortem, bliscy pragnąc zachować cząstkę ukochanych zmarłych, zamawiali portrety żałobne. Były one bardzo popularną formą pamiątki w XVIII i na początku XIX wieku, przede wszystkim na terenach anglosaskich. Co było w nich niezwykłego? Patrząc na obraz, nie można było stwierdzić, czy dana osoba w rzeczywistości już odeszła z tego świata. Tę wiedzę ujawniały dopiero subtelne szczegóły, które ściśle wiązały się z symboliką przemijania. Wśród nich można było również spotkać detale florystyczne. Przekwitłe kwiaty tuż obok zegara były najpopularniejszymi wskazówkami uobecnienia śmierci. Często na obrazach pojawiały się róże trzymane w dół lub ze złamaną łodygą. Miały one nawiązywać do śmierci bardzo młodej osoby, wskazywać na krótki okres życia zmarłego. Obecność powoju polnego symbolizowała kruchość ludzkiej egzystencji, gdyż był to kwiat, który zakwitał i więdnął tego samego dnia. Wśród drzew najpopularniejszym motywem była wierzba płacząca, która przywoływała na myśl żałobę. Portret dopełniano splecionymi puklami włosów, należącymi do zmarłego i jego najbliższej osoby. Ich połączenie miało symbolizować wieczną miłość, silną zarówno za życia jak i po śmierci. Dzięki symbolice i niepodlegającej rozkładowi namiastce ciała zmarłego, śmierć w pewien sposób się zacierała, aby ustąpić pamięci.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Strażnicy grobu i cmentarza
Obecność szaty roślinnej w miejscu pochówku miała być gwarantem wiecznego odrodzenia. Uważali tak już starożytni Egipcjanie, Grecy i Rzymianie. W czasach średniowiecza oraz nowożytności cmentarz pełnił także rolę ogrodu. Z nadejściem chrześcijaństwa wiele tradycyjnych roślin uzyskało nowe, symboliczne znaczenie, ale pojawiły się również kolejne gatunki. Wśród nich znalazła się róża, która do Europy przybyła wraz z krzyżowcami z Ziemi Świętej. W kulturze chrześcijańskiej przypisywano jej wiele religijnych znaczeń. Białe róże miały symbolizować zmartwychwstanie oraz miłość Matki Boskiej do swego Syna. Czerwoną różę z kolei wiązano z Męką Pańską. Jej ostre kolce przypominały o cierpieniu, grzechu i koronie cierniowej, którą Jezus przybrał, umierając za grzechy ludzkości.
Wśród kwiecia cmentarnego należy także wyróżnić barwinek pospolity symbolizujący nieśmiertelność oraz raj. Białe, wiosenne konwalie miały przypominać zmarłemu o zbawieniu, natomiast lilie o światłości wiekuistej oraz odkupieniu win. W XVI wieku, dzięki wielkim odkryciom geograficznym, na cmentarzach pojawiły się astry z Dalekiego Wschodu oraz aksamitki z Ameryki Środkowej. Kwiaty te ze względu na swą barwę wiązały się z troską i pogrzebem. Aksamitki dosłownie określano jako kwiaty śmierci – Flor de muero, gdyż w kulturze Ameryki Łacińskiej czas ich rozkwitu był ściśle związany ze świętem zmarłych. W podobnym nurcie alegorycznym występowały fiołki, wiążące się z pokutą i śmiercią. Do wiązanek na grobach używano bratków, a także niezapominajek, czyli kwiatów, które symbolizowały pamięć o zmarłych. Wśród kolorystyki cmentarnej flory przeważała biel i błękit. W semiotyce barw były one, podobnie jak zieleń, wiązane ze zmartwychwstaniem, nowym początkiem oraz zwycięstwem życia nad śmiercią. W opozycji do nich stawał czerwony mak, ale i on był ściśle związany ze strefą eschatologiczną. Ze względu na swoje narkotyczne, usypiające właściwości symbolizował sen, który był jedną z wariacji wyobrażeń śmierci. Ponadto wieniec z makówek i przewrócona pochodnia stanowiły metaforę gasnącego życia. Były to atrybuty wywodzącego się z mitologii greckiej skrzydlatego bóstwa śmierci Tanatosa.
Groby oplatał bluszcz pospolity, który podobnie jak róża był symbolem zmartwychwstania oraz nieśmiertelności duszy. Ze względu na swą naturę wyróżnia się go jako roślinę mediacyjną, która pośredniczy między elementami wszechświata. Symbolizował on wieczność, zwłaszcza w kontekście miłości i przyjaźni. Oplatając inne rośliny, rzeźby lub nagrobki, symbolizował trwałą i wierną pamięć o zmarłych.
Sentymentalnym elementem alejek cmentarnych, zwłaszcza na przełomie XVIII i XIX wieku, były formy drzew zwisających, czyli tak zwanych „płaczących”. Zaliczały się do nich wierzby, jesiony „płaczące” oraz brzozy. Ich długie, zwisające pędy przyrównywano do włosów pochylonej, rozpaczającej niewiasty. Zwłaszcza brzoza była pożądanym na cmentarzu drzewem. Sadzono ją za głową zmarłego, zawsze od północy, aby nie przysłoniła spoczywającemu w grobie zaświatów, które według tradycji znajdowały się na zachodzie. Brzoza tak jak bluszcz pełniła rolę mediatora i łączyła świat żywych i umarłych. Z niej wykonywano krzyżyki mogilne oraz wierzono, że ściółka z gałązek brzozowych pozostawionych na świeżym grobie dawała komfort i stanowiła tymczasowe miejsce odpoczynku duszy, która jeszcze nie zdążyła w pełni odejść z tego świata.
Wejście na cmentarz zwyczajowo powinno być obsadzone cisami, gdyż te właśnie drzewa poświęcono zmarłym. Miały one stanowić naturalną granicę między ekumeną żyjących a przestrzenią należącą do zmarłych, zwłaszcza że symbolizowały wejście do innego świata. Wśród innych cmentarnych drzew należy wyróżnić topolę czarną, która z uwagi na nieprzychylny klimat zastąpiła na terenach środkowej oraz północnej Europy cyprysy, czyli drzewa utożsamiane z bogiem podziemia Hadesem. Chętnie na nekropoliach sadzono również jodły oraz sosny o ciemnym zabarwieniu igieł. W końcu wieczna zieleń przywoływała na myśl zaświaty.
Ochrona przed złem
Nie każda śmierć była spokojna, lekka i we własnym łożu, czyli taka jaką być powinna. Znacznie częściej, przede wszystkim ze względu na złożoną obrzędowość pogrzebową, zmarły mógł powrócić i gnębić swoich bliskich. W świadomości zwykłego człowieka istniało jeszcze pojęcie „złej” lub „niegodnej” śmierci. Mogło być to samobójstwo, morderstwo lub nagły zgon. Człowiek także już za życia mógł wykazywać predyspozycje, które po śmierci skazywałyby go na wieczną tułaczkę na granicy światów. Wystarczył defekt fizyczny lub psychiczny, niezwykła cecha wyglądu, a czasem po prostu paskudny charakter. Zabiegi magiczne i zabobonne wierzenia miały na celu uchronić go przed mrocznymi siłami świata metafizycznego, do którego zmarły już przynależał. Aspekt ochronny jest zauważalny w samych zwyczajach pogrzebowych ludu. W każdym geście, w zachowaniu wobec zmarłego, w chwili „opuszczania” domostwa przez niego, w pogrzebie, w składaniu go do grobu kryją się różne zabiegi i rytuały, które w sposób jednoznaczny wiążą się z przesądami i zabobonnymi praktykami. Czynności ochronne miały za zadanie częściowo bądź całkowicie zlikwidować szkodliwego zmarłego, pojmowanego najczęściej jako upiora lub strzygonia.
Rolę apotropaionów (chroniących przed złem przedmiotów) przyjęły również rośliny. Niektóre z nich zostały obdarzone szczególnymi cechami, które ułatwiały walkę ze sferą demoniczną. Do trumny lub na jej wieko składano więc kwiecie, które mogło szybko się rozrosnąć i tym samym oplątać duszę zmarłego, zatrzymując go w trumnie. Na grobach sadzono drzewa i krzewy, miłe dla nieboszczyka, aby ten nie chciał opuszczać swego pochówku. Na mogiłach znajdowały się także rośliny kolczaste, takie jak choćby głóg albo jałowiec, które poprzez swój specjalny charakter odstraszały złe duchy. Uważano je za naturalną barierę ochronną odgradzającą żywych od umarłych. Struktura roślin miała stanowić przeszkodę w powrotach z zaświatów, dlatego najczęściej cierniami pokrywano groby ludzi, którzy ponieśli śmierć nagłą, nienaturalną. Podobne znaczenie mogło mieć sadzenie na mogiłach krzewów róż, które oprócz motywu ozdobnego i symbolicznego, pełniły także rolę środka zapobiegawczego przed powrotem niebezpiecznych zmarłych.
Metodą, która miała zatrzymać upiora w mogile, było wkładanie do trumny przedmiotów, których przeliczenie, rozwikłanie lub obróbka zajmowało wiele czasu. Najbardziej czasochłonnym z zajęć było liczenie ziarenek maku. W rytuałach funeralnych ziarenka maku były sypane bezpośrednio do trumny, na drogę, podczas konduktu pogrzebowego do kościoła i na cmentarz oraz na groby. Robiono to w celu ochrony i zabezpieczenia ludzi przed powracającymi zmarłymi. Mak jako środek zaradczy jest znany głównie z terenów Słowiańszczyzny, gdyż na innych obszarach Europy nie był tak często stosowany. Tam używano odmiennych gatunków roślin, które z kolei nie posiadały takiej skuteczności jak nasiona maku. Praktyka polegała na tym, iż rozsypane ziarenka maku stanowiły przeszkodę dla zmarłego, który mógł wydostać się ze swojego grobu tylko wtedy, kiedy zliczył je wszystkie. W różnych rejonach obowiązywały odmienne metody tego zabobonu. W Prusach Zachodnich sypano do trumny garść maku, a zmarły zjadał jedno ziarenko rocznie. W przypadku, kiedy w grobie potencjalnego upiora pojawiały się otwory lub szpary, należało jak najszybciej zasypać je makiem. W ten sposób postępowano w kieleckim. Duch bowiem, aby wydostać się z mogiły, musiał pozbierać wszystkie ziarenka maku, co zajmowało mu czas do północy – czasu piania kurów, czyli okresu, kiedy zjawy traciły swą swobodę błądzenia po świecie. Mak, jako roślina związana z wierzeniami eschatologicznymi, był skutecznym antidotum w zwalczaniu złych dusz, wampirów oraz czarownic. Nie likwidował ich zupełnie, ale na bardzo długi czas ograniczał ich moce.
Najpopularniejszym motywem walki z upiorem-wampirem było przebicie ciała podejrzanego kołkiem. Obiekt ten można przyjąć za umowny, gdyż w zwyczajach ludowych oraz w materiale archeologicznym daje się zauważyć brak jakichkolwiek reguł w związku z przedmiotami używanymi do przebijania zmarłych. Prawdopodobnie wykorzystywano to, co akurat było pod ręką. Były więc to zaostrzone kołki, ciernie, zęby od brony, żelazne kolce, groty strzał, gwoździe i inne ostre przedmioty. Na południu Polski stosowano kołki głogowe, natomiast na Północy najczęściej osikowe. Topolę osikę postrzegano jako drzewo zaklęte. Miało ono wielką władzę nad zmarłymi, zwłaszcza tymi, którzy z jakichś powodów ulegli potępieniu. Wynikać to mogło z przeświadczenia, że właśnie na tym drzewie powiesił się zdrajca Jezusa – Judasz Iskariota. Lud używał także kołków klonowych oraz lipowych. Osikowym kołkiem, czy jakimkolwiek innym, przebijano zwykle serce, ale zdarzało się również przekłuć pośladki. Kołek miał za zadanie przyszpilić zmarłego do trumny i unieruchomić na wieczność jego ciało. Stosowano także ciernie głogu, aby wbić je pod język. Wierzono, że taka przeszkoda zapobiegnie dalszemu pożeraniu ciała oraz wsysaniu krwi przez upiora. Ponadto ciernie wbijano pod paznokcie palców u nóg i w okolicach pępka, co również miało zatrzymać w grobie wampira.
Rośliny stanowiły bardzo ważny element obrządku pogrzebowego, gdyż flora pojawiała się na każdym etapie tej żmudnej zrytualizowanej procedury. Człowiek obserwując świat flory otrzymywał bardzo ważną lekcję o naturze przemijania oraz kruchości własnego ziemskiego życia, które w ostatecznie nie było zupełnym końcem. Roślinność, zwłaszcza ta uświęcona, ułatwiała odejście z tego świata, gdyż człowiek umierając upewniał się, że po drugiej stronie nadal będzie trwać w jeszcze lepszym i piękniejszym miejscu. Flora dawała nadzieję, pocieszenie w żałobie, a w niektórych przypadkach utrwalała również pamięć o zmarłym. Rośliny pełniły również funkcję apotropaiczną, zwłaszcza w przypadkach, kiedy bliscy nie byli pewni, czy zmarły zaznał spokoju. Ponadto trzeba pamiętać, iż mimo tych wszystkich upiększeń i roślinnych ozdobników, kwiaty oraz rośliny o silnej woni przeznaczano przede wszystkim do celów pragmatycznych. Zwyczajnie miały niwelować zapach śmierci.
Bibliografia:
- Ariès Philippe, Człowiek i śmierć, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1992.
- Bohdanowicz Janusz, Wyposażenie zmarłych [w:] Komentarz do Polskiego Atlasu Etnograficznego, t. V. Zwyczaje, obrzędy i wierzenia pogrzebowe, red. J. Bohdanowicz, wyd. Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, Wrocław 1999, ss. 98-111.
- Fischer Adam, Zwyczaje pogrzebowe ludu polskiego, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Lwów 1921.
- Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych. Słownik Adama Fischera, red. Kujawska Monika, Łuczaj Łukasz, Polskie Towarzystwo ludoznawcze, Wrocław 2016.
- Paluch Adam, Miejsce roślin w praktykach i zwyczajach związanych ze śmiercią człowieka na wsi polskiej [w:] Etnobotanika. Materiały i Ogólnopolskiego Seminarium Etnobotanicznego, Kolbuszowa 19-20 VII 1980 r., red. A. Paluch, Wrocław 1985, ss. 43-54.
- Petrycka Anna, „Umrzeć w wianku”: próba interpretacji nowożytnych pochówków z wiankami, Kwartalnik Historii Kultury Materialnej, t. 51, nr 1 (2003), s. 17-26.
- Studium etnobotaniczne. Znaczenie roślin w kulturze, tradycji i życiu człowieka, red. Trąba Czesław, Wolański Paweł, Rogut Krzysztof, Rzeszów 2014.
- Szcześniak Krystyna, Świat roślin światem ludzi na pograniczu wschodniej i zachodniej Słowiańszczyzny, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2008.
- Wyrwa Andrzej Marek, Zabobony, „wampiry” i remedia antywampiryczne. Przyczynek do poznania zachowań funeralnych [w:] Czarownice. Funeralia Lednickie 2, wyd. 2, red. J. Wrzesiński, Poznań 2008, ss. 43-66.
- Zieliński Jarosław, Symbolika roślin na cmentarzach, [w:] Nekropolie, kirkuty, cmentarze, T. 1, red. A. Łazowski, M. Opęchowski, Towarzystwo Wspierania Rozwoju Pomorza Zachodniego, Szczecina 2002, ss. 141-145
redakcja: Mateusz Balcerkiewicz
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!