Philip Matyszak – „24 godziny w starożytnym Rzymie. Życie codzienne oczami mieszkańców” – recenzja i ocena
Philip Matyszak – „24 godziny w starożytnym Rzymie. Życie codzienne oczami mieszkańców: od niewolnika do cesarza, od prostytutki do kapłanki” – recenzja i ocena
Ich życie toczyło się z dala od głównego nurtu zdarzeń i koncentrowało się na rozwiązywaniu przyziemnych problemów. To oni właśnie stali się bohaterami wydanej w bieżącym roku pracy Philipa Matyszaka: 24 godziny w starożytnym Rzymie. Dzieło to opublikowane zostało oryginalnie siedem lat temu (24 hours in Ancient Rome: A day in the life of the people who lived there, 2017). Za polską edycją stoi wydawnictwo Lira, a przekładu dokonała Dominika Krupińska.
Philip „Maty” Matyszak pracuje jako wykładowca w Institute of Continuing Education na Uniwersytecie w Cambridge, gdzie prowadzi kursy dotyczące rzymskiej i greckiej mitologii, osoby Oktawiana Augusta i jego czasów, a także Aten w V wieku p.n.e. Jest autorem licznych publikacji popularnonaukowych, poświęconych historii starożytnej. Polskiemu czytelnikowi dał się poznać za sprawą takich prac jak: Synowie Cezara: dynastia julijsko-klaudyjska; Wrogowie Rzymu: od Hannibala do Attyli, króla Hunów; czy Rzym za pięć denarów dziennie.
Najnowsze swoje dzieło autor poświęcił życiu codziennemu mieszkańców Rzymu. Nie zdecydował się na klasyczne omówienie osobno poszczególnych elementów codzienności, takich jak np. praca, relacje społeczne i rodzinne, czy sprawy religijne. Książkę podzielił na dwadzieścia cztery rozdziały, odpowiadające kolejnym godzinom i w ten sposób oprowadza nas po Wiecznym Mieście. Opisywane wydarzenia osadził w konkretnym punkcie na osi czasu: w początku września 137 roku n.e., tj. za panowania cesarza Hadriana. Pod względem kompozycji praca ta przypomina Jeden dzień w starożytnym Rzymie Alberto Angeli.
Nie dość, że każde 60 minut zostało zamknięte w innym rozdziale, to zmienia się także perspektywa – w każdej z części pracy towarzyszymy innej osobie. Raz znajdujemy się na zatłoczonej ulicy z kupcem wiozącym swoje towary na lokalny targ. Innym razem przyglądamy się produkcji chleba w piekarni, by za moment obserwować pracę kamieniarza, kucharza, czy praczki. Na około 260 stronach tekstu poznamy zatem realia życia dwudziestu czterech osób, pełniących w rzymskim społeczeństwie rozmaite funkcje – od niewolnika do senatora. Warto nadmienić, że poszczególne rozdziały płynnie się ze sobą zazębiają, tworząc spójną kompozycyjnie opowieść. Podążając śladem dwudziestu czterech mieszkańców starożytnego Rzymu poznajemy ich codzienne problemy, śledzimy ich pracę, zagłębiamy się w tajniki życia rodzinnego i religijnego. W książce aż roi się od szczegółów i ciekawostek, pozwalających zapoznać się z codziennością mieszkańców stolicy imperium.
Choć książka Matyszaka w żaden sposób nie aspiruje do bycia podręcznikiem akademickim czy poważną pracą naukową, została zaopatrzona w solidną podstawę źródłową. Na jej kartach znajdują się cytaty zarówno z dzieł literackich, epigraficznych czy nawet graffiti pompejańskiego. Co szczególnie zasługuje na uznanie, to wplatanie materiału źródłowego tak, że tworzy on albo trzon konkretnego rozdziału (np. rozdział V: Hora Noctis X, którego kanwą była inskrypcja z VI tomu Corpus Inscriptionum Latinarum), albo zostaje wpleciony w opowieść tak, że staje się jej ważnym elementem (np. Pieśń 37 Katullusa, która została sparafrazowana przez właścicielkę karczmy – Copę, na s. 141-142). Część pojawiających się na kartach książki osób również wymienionych była bezpośrednio w rzymskich źródłach (choć tutaj pisarz sam zaznacza, że wplata ich w wymyślone wydarzenia). Dowodzi to iż autor świetnie orientuje się w piśmiennictwie starożytnego Rzymu i kreatywnie nim operuje. Warto także nadmienić, że Matyszak jest świetnym gawędziarzem, przez co jego dzieło naprawdę dobrze się czyta.
Na końcu pracy została zawarta krótka, bo licząca zaledwie czternaście pozycji lista najważniejszych prac, wykorzystanych przy powstawaniu 24 godzin w starożytnym Rzymie oraz jeszcze krótszy, bo zawierający jedynie sześć książek spis propozycji do dalszej lektury. Obie listy są zdecydowanie za krótkie. To niedociągnięcie należy Matyszakowi wybaczyć, gdyż jego dzieło ma charakter popularnonaukowy. Czytelnik chcący rozszerzyć swoją wiedzę na tematy poruszone na kartach książki, z pewnością odnajdzie interesujące go pozycje w zestawieniach bibliografii dwudziestu wymienionych wyżej publikacji.
Do materiałów dodatkowych zaliczyć należy także dwadzieścia siedem (niestety czarno-białych) ilustracji, rozsianych po kartach pracy i prezentujących zarówno obiekty (np. rzymską pralnię, łaźnię czy piekarnię), jak i ludzi (np. Westalkę czy kamieniarza). Pozwalają one lepiej wyobrazić sobie opisywane wydarzenia i miejsca. Autor zawarł w swojej pracy także rozbudowany indeks. Znajdują się w nim zarówno miejsca, terminy i postacie historyczne, urzędy rzymskie oraz łacińskie terminy wplecione w tekst. Osobno natomiast zestawione zostały postacie fikcyjne lub – jak określiła to tłumaczka – „częściowo zbeletryzowane przez autora”. Tak skonstruowany indeks pozwala z łatwością poruszać się po książce.
Najnowsze dzieło Philipa Matyszaka jest bez wątpienia książką bardzo dobrą. Po pierwsze: jest solidną pracą popularnonaukową, opartą na szerokiej i dobrze dobranej bazie źródłowej i (dość skąpej co prawda) literaturze przedmiotu. Przedstawił jeden dzień z życia starożytnych rzymian bardzo szczegółowo, wielokrotnie oddając głos materiałom z epoki. Po drugie: 24 w starożytnym Rzymie czyta się bardzo przyjemnie, co jest zasługą stylu i talentu literackiego autora. Na pewno każdy, kto jest zainteresowany życiem codziennym w Rzymie okresu cesarstwa powinien po tę książkę sięgnąć. Poświęcony jej czas na pewno nie będzie czasem straconym.