Peter Englund - „Srebrna maska. Biografia królowej Krystyny” – recenzja i ocena
Peter Englund, jak głosi notatka na czwartej stronie okładki książki, jest absolwentem filozofii, archeologii i historii, ponadto od 2002 roku członkiem Akademii Szwedzkiej. Poszukując informacji o tym mało znanym w Polsce autorze książek, znalazłem na stronie Szwedzkiej Akademii, wzmiankę, że jest on specjalistą historii Szwecji XVII wieku. Autor napisał scenariusz do serialu „Ramona”, który opowiada o relacjach szwedzko-sowieckich w latach 50. XX wieku oraz scenariusz serialu fabularnego poświęconego Karolowi XII. Z równą pasją Englund oddawał się dziennikarstwu - relacjonował przebieg walk w krajach byłej Jugosławii. Później, jako korespondent wojenny, przebywał w Afganistanie i Iraku (1996, 2005).
Książka podzielona jest na 83 stosunkowo krótkie rozdziały. Stanowią one rozważania nad postacią i życiem królowej Krystyny, jej osobowością i mentalnością. W omawianej publikacji trudno rozgraniczyć elementy zwykłej biografii od autorskiego komentarza. Można śmiało stwierdzić, że dzięki temu książka jest zbiorem oryginalnych poglądów o królowej Krystynie. Z drugiej strony, taki sposób opowiadania wprowadza momentami poczucie nieuporządkowania i chaosu. Życie królowej zostało ukazane na tle prądów kulturowych epoki.
Od samego początku czytelnik jest prowadzony szlakiem podróży Krystyny po Europie, potem wraca do wydarzeń sprzed abdykacji w 1650 roku, by znów przenieść się do czasów jej powrotu do kraju w 1656 roku. Autor, w sposób ciekawy, przeplata te wydarzenia materiałem źródłowym - wspomnieniami i listami autorstwa Krystyny. Niestety niecodzienny materiał źródłowy, do którego miał dostęp z racji swego wykształcenia i pozycji naukowej, pozostaje wyłącznie jego udziałem. Czytelnik nie jest nigdzie odsyłany, w którym archiwum i pod jaką sygnaturą znajdują się przytoczone źródła. Wszystko to wywołuje wrażenie wątpliwej (bo nie weryfikowalnej) prawdziwości, oparcia dyskursu na specjalnie i świadomie wyselekcjonowanych materiałach. Przypisy pojawiają się incydentalne. Jeśli już, to stanowią one formy objaśniające i wyjaśniające, dopowiadające, niekiedy polemizujące z dotychczasową wiedzą na temat Krystyny. Potraktować je można wówczas, jako niewielki plus pracy.
Publikacja oparta została na bardzo ograniczonej literaturze. Bibliografia wylicza zaledwie 9 źródeł i 30 opracowań - głównie proweniencji szwedzkiej, rzadko angielskiej. Dostrzegalny jest brak kwerendy w archiwach zagranicznych w Rzymie i w Polsce.
Cieniem na pracy kładzie się brak opieki redaktora naukowego polskiego wydania. Wskazuje na to wiele potknięć językowych, gramatycznych i stylistycznych. Zdziwienie i zażenowanie budzą zapisy imienia twórcy teorii geocentrycznej – „Prolomeusza” a nie „Ptolomeusza” (s. 35), króla „Ludwiga XIV”, a nie „Ludwika XIV” (s. 104) oraz stosowanie źle przetłumaczonych zwrotów, że wspomnę tylko – „bizantyjska polityka Kościoła” (s. 166) Razi sformułowanie o konflikcie Rzymu z Watykanem [sic!], podczas gdy podmiotowość państwową Watykan uzyskał dopiero w 1929 roku.
Błędy te niewątpliwe wpływają na odbiór treści. Nadużycia pojawiają się, co ciekawe, nawet w warstwie ikonograficznej. Jedna z reprodukcji pochodząca z Biblioteki PAN w Gdańsku przedstawia, zdaniem wydawcy lub autora, Krystynę, a tym czasem z podpisu pod nią wynika, że jest to typiczne przedstawienie arystokratki szwedzkiej.
Chcąc zrównoważyć ostrze krytyki wspomnę też o walorach pracy. Autor – w niesztampowej biografii - wprowadza czytelnika w świat mentalności baroku, bardzo trudny i niejednoznaczny, a jednak czyni to z łatwością i mistrzostwem. Ulega jednak momentami zbędnemu, w moim przekonaniu, psychologizowaniu.
Wątki, które rozważa autor: konwersja królowej na katolicyzm, jej abdykacja i płciowość - stanowiły zawsze przedmiot dociekań historyków, ale w jego książce zyskały nową interpretację. Dotychczasowy biograf Krystyny – Sven Stolpe („Królowa Krystyna szwedzka”, Warszawa 1989, wyd. PIW) - przedstawiał hipotezy, jakoby królowa miała nosić cechy hermafrodytyzmu przejawiającego się w anatomii jej ciała, zachowaniu, sposobie ubioru. Englund stara się raczej identyfikować przywiązanie królowej do własnej płci, mechanizmami obronnymi. Postrzega ją nawet, jako „prekursorkę feminizmu”. Nie wyklucza jednak jak wyżej wymieniony autor, że mogły ją łączyć relacje homoseksualne z arystokratką Ebbą Brahe. Pewne cechy femmé fatal odnajduje Englund, w takich zachowaniach władczyni, jak przelotne romanse z markizem Monaldesco czy kardynałem Dezio Azzolino, a także w stosunku do ciężarnych, które nazywała „krowami”. Typ kobiety niezależnej i samodzielnej, rozporządzającej własnym losem, to - zdaniem Englunda - powody bardzo nie-kobiecych zachowań i decyzji niejednokrotnie ryzykownych posunięć królowej.
W książce nie brak miejsca poświęconego intelektualnym pasjom władczyni. Autor postarał się przeanalizować jej pierwsze kroki nawiązywania kontaktów z intelektualistami (Pascal oraz holenderscy badacze przyrody), zakup dzieł bibliofilskich. Nie brak oczywiście wzmianek na temat kontaktów z Kartezjuszem czy Spinozą. Królowa, poza opieką nad umysłami XVII-wiecznej Europy, sama pretendowała do miana luminarza sztuki. Englund taki pogląd argumentuje, przytaczaną w tekście, twórczością poetycką, dramatopisarską i filozoficzną władczyni. Pod koniec życia była nawet właścicielką prywatnego teatru Tor di Nona.
„Srebrna maska” jest książką wartą przeczytania i polecenia, ale jak stwierdziłem - nie jest wolna od poważnych błędów i nadużyć. Lektura niniejszej pozycji uświadomiła mi, że temat życia i działalności Krystyny nie został wyczerpany.