Paweł Wieczorkiewicz – „Sowiety. Historia ZSRS” – recenzja i ocena
Paweł Wieczorkiewicz był nie tylko wszechstronnym badaczem o uznanym dorobku, ale także niezrównanym popularyzatorem historii oraz prawdziwą osobowością. Na jego książkach, artykułach i wywiadach wychowało się wielu młodych adeptów historii, niżej podpisanego nie wyłączając. Tezy stawiane przez niego były nieraz uznawane za bardzo kontrowersyjne, ale wciąż znajdują oddźwięk w debacie historycznej.
Z pewnością warto zapoznać się z tym, co historyk miał do powiedzenia o Związku Sowieckim. Zwłaszcza, że Sowiety. Historia ZSRS to książka świetnie napisana. Dzieje siedmiu dekad – od rewolucji październikowej do upadku Gorbaczowa – zostały w niej przedstawione syntetycznie na niespełna trzystu stronach. W książce znajdziemy też przydatne aneksy w postaci biogramów sowieckich przywódców. Chociaż autor nie żyje od 2009 r., zasadnicza część książki została opublikowana po raz pierwszy dopiero teraz. Tekst, pierwotnie powstały na potrzeby kolejnego wydania Historii Rosji Ludwika Bazylowa, został oparty na maszynopisie znajdującym się w posiadaniu spadkobierców prof. Wieczorkiewicza.
Na kartach książki zdecydowanie dominuje historia polityczna. Autor nie pominął jednak przemian społecznych i zagadnień gospodarczych, a także zjawisk z obszaru kultury. Treść książki obejmuje wojnę domową w ogarniętej rewolucją Rosji, komunizm wojenny i Nową Ekonomiczną Politykę, walkę o schedę po Leninie i stalinowską konsolidację władzy sowieckiej skutkującą terrorem wielkiej czystki. Choć praca pisana jest z pozycji jednoznacznie antysowieckich i antykomunistycznych, Wieczorkiewicz potrafił również docenić sukcesy komunistycznego państwa. Podkreślał m.in. wartość artystyczną niektórych filmów socrealistycznych, zaś lot Gagarina traktował jako osiągniecie całej ludzkości, a nie tylko komunizmu.
Wieczorkiewicz był pasjonatem i znawcą historii wojskowości, nie dziwi zatem, że dużo uwagi poświęcił „Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej”. Analizował nieudolność sowieckiego dowództwa, skutkującą oszałamiającymi sukcesami Niemców w pierwszej fazie wojny. Potwierdził też tezę, że wojna wprawdzie została wygrana przez żołnierza radzieckiego, ale dzięki amerykańskiemu sprzętowi z lend-leasu. Zwracał uwagę na męstwo żołnierzy Armii Czerwonej, nie przemilczając jednak popełnianych przez nich zbrodni, a także otwarcie pisząc o nieliczeniu się z ich życiem przez dowódców. Wieczorkiewicz doceniał bardzo dobrą, znacznie lepszą niż w przypadku III Rzeszy, umiejętność mobilizacji zasobów ludzkich i gospodarczych przez totalitarne państwo. Autor nie wahał się występować przeciwko utrwalonym poglądom – np. negując rolę bitwy stalingradzkiej jako punktu zwrotnego II wojny światowej.
Wieczorkiewicz zwracał uwagę na to, że Niemcy nie potrafili pokazać się mieszkańcom Związku Sowieckiego z pozytywnej strony – jako wyzwoliciele od komunizmu. Mogło to zaważyć na wyniku całej wojny. Opisując politykę ministra ds. okupowanych terytoriów wschodnich Alfreda Rosenberga i generalnego komisarza Białorusi Wilhelma Kube udowadniał, że próby takie były podejmowane. Ostatecznie jednak zwyciężyła koncepcja Heinricha Himmlera, sprowadzająca się do brutalnej eksploatacji podbitych ziem.
Z II wojny światowej Stalin wyszedł jako zwycięzca. Nie zawsze osiągał jednak wszystko czego pragnął – nie udało mu się chociażby wywalczyć członkostwa w ONZ dla wszystkich republik związkowych ZSRS. Amerykanie zażądali, aby w takim razie taki status otrzymał każdy z ich wówczas 48 stanów. Wujaszek Joe musiał „kompromisowo” przystać na członkostwo dla Ukrainy i Białorusi – tego typu ciekawostek na kartach książki jest więcej.
Autor uchwycił też ciekawy proces powojennego, datującego się już od późnego stalinizmu, powolnego zastępowania komunizmu swoistą „ideologią państwową”. Dosyć niezręcznie było potępiać ekspansjonizm carski, samemu kontrolując połowę Europy. Wieczorkiewicz, opierając się choćby na depeszach odszyfrowanych w ramach projektu Venona, pokazywał ogromną skalę infiltracji państw zachodnich przez wywiad sowiecki. W świetle tego potoczna ocena chociażby działań senatora Josepha McCarthy’ego jako „polowań na czarownice” wydaje się niesłuszna.
Moskwa umieszczała swoich ludzi w najbliższym otoczeniu zachodnich przywódców. Brytyjski wywiad był kontrolowany przez Sowietów już podczas wojny. Także i w latach późniejszych wspierano, zdaniem Wieczorkiewicza, wszelkie ruchy (m.in. pacyfistyczne czy ekologiczne) mogące destabilizować sytuację w krajach „burżuazyjnych”.
Paweł Wieczorkiewicz występował też przeciw mitowi Nikity Chruszczowa jako „wielkiego destalinizatora”. Zdaniem polskiego historyka na to miano mógłby zasłużyć – gdyby doszedł do władzy – raczej... Ławrientij Beria. Dość powiedzieć, że plan Berii zakładał m.in. federalizację Związku Sowieckiego i wprowadzenie w gospodarce daleko posuniętych mechanizmów rynkowych.
Stagnację i degrengoladę państwa komunistycznego za rządów Breżniewa i jego następców autor opisywał przez pryzmat procesów politycznych, gospodarczych i społecznych. Przedstawił także radzieckie życie kulturalne i rozwój ruchu dysydenckiego.
Wieczorkiewicz występował też przeciwko mitowi światłego reformatora, którym miał być Michaił Gorbaczow. Mit ten wciąż jest żywy na Zachodzie, ale także w naszym kraju. Zdaniem autora był on jednak osobą o dość ograniczonych horyzontach, która do końca wierzyła w komunizm. Z drugiej strony autor nie zawahał się pochwalić Gorbaczowa za walkę z korupcją czy chociażby za to, że po przeprowadzce do Moskwy korzystał z lokalu komunalnego. Generalnie jednak uznać należy, że większe zasługi w demontażu sowieckiego imperium ma Borys Jelcyn. W dość szczegółowo opisywanym rozpadzie ZSRS zwraca uwagę także pozytywna rola, jaką w tym procesie odegrał gen. Dżochar Dudajew, późniejszy przywódca walczącej o niezawisłość od Rosji Czeczenii.
Wieczorkiewicz niewątpliwie obdarzony był lekkim piórem i lektura Sowietów tylko to potwierdza. Nie dość, że książka spełnia wszelkie wymogi stawiane pracom naukowym, to jeszcze jej lektura będzie źródłem autentycznej przyjemności dla każdego czytelnika.
Ktoś może zapytać czy zatem pozycja ta ma jakiekolwiek wady? Cóż, z uwagi na syntetyczny charakter wydać się – mimo wszystko – nazbyt ogólna. Tym niemniej polecam ją gorąco wszystkim pasjonatom dziejów Związku Sowieckiego i, szerzej, historii XX wieku.