Pavel Kosatík – „Czeskie sny” - recenzja i ocena

opublikowano: 2015-01-31, 13:30
wolna licencja
Polacy często patrzą na swoich południowych sąsiadów z wyższością. Czesi mówią śmiesznym językiem, większość czasu spędzają w knajpach, a jak przychodzi co do czego, to nie wychodzą w pole się bić, tylko zamykają się w koszarach. A co Czesi myślą o swoich sąsiadach?
reklama
Pavel Kosatik
Czeskie Sny
nasza ocena:
8/10
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Książkowe Klimaty
Tłumaczenie:
Elżbieta Zimny
Rok wydania:
2014
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
356
Format:
125x195 mm
ISBN:
978-83-64887-00-0

Moda na Czechy w Polsce kwitnie w najlepsze nie od wczoraj. Wielką popularnością cieszą się książki Hrabala czy Kundery, nie wypada też nie znać czeskiej „nowej fali”. Legendę czechosłowackiej opozycji, a następnie wieloletniego prezydenta Czecho-Słowacji i Czech Václava Havla niektórzy z Polaków chętnie widzieliby na prezydenckim stolcu, o czym świadczyło podnoszone półżartem hasło „Havel na Wawel!”. Obecnie na popularność tematyki czeskiej najwytrwalej pracują Mariusz Szczygieł, autor hitowych „Gottlandu” i „Zrób sobie raj”, portal novinka.pl oraz wydawnictwo Książkowe Klimaty z jego serią Czeskie Klimaty. To właśnie w tej ostatniej serii ukazała się książka Pavla Kosatíka „Czeskie sny”.

Możnaby bardzo długo pisać czym książka Kosatíka nie jest. Przede wszystkim nie jest zwięzłą i wyczerpującą akademicką narracją poświęconą stosunkom Czechów ze wszystkimi sąsiednimi narodami. Nie jest też przeładowaną faktami próbą obrony dobrego imienia czeskiego narodu – tak na wypadek gdyby ktoś chciał je zaatakować. „Czeskie sny” nie są też książką, która może w Polsce utrwalić stereotypy na temat Czechów – najczęściej uważanych za „Szwejków”, „pepików” i nieuleczalnych ateistów.

Czym zatem książka Kosatíka jest? Jest to zbiór napisanych barwnym językiem esejów poświęconych iluzjom, jakie sami Czesi żywią wobec siebie i swoich najbliższych sąsiadów. Polskie wydanie tej książki zasadniczo różni się od wydania czeskiego. Wydawnictwo Książkowe Klimaty zdecydowało się na zaprezentowanie nadwiślańskim czytelnikom połowy książki, która na półkach księgarskich na Wełtawą ukazała się jako „České snění”. Dlaczego wydawnictwo zdecydowało się na taki krok? Nie wiem. Taki sposób przystosowywania książki do przewidywanych oczekiwań rynkowych wydaje mi się dość ryzykowny. Pozostaje więc cieszyć się, że choć w takiej formie Polacy mogą przeczytać Kosatíka. W tym miejscu warto jednak zasygnalizować inną, chyba ważniejszą rzecz. Otóż „Czeskie sny” zostały na szczególną sugestię polskiego wydawcy poszerzone o rozdział poświęcony stosunkom polsko-czeskim. To wymowne i jednocześnie dość gorzkie. Jeżeli pierwotnie „Czeskie sny” nie dotyczyły relacji czesko-polskich, to może Czesi – i czescy intelektualiści – nie interesują się Polską tak, jak chcieliby tego nadwiślańscy czechofile?

Przeczytaj:

Zbiór esejów Kosatíka składa się z ośmiu powiązanych ze sobą tekstów. Traktują one – jak już wspomniałem – o iluzjach jakie Czesi żywili (i w niektórych wypadkach zapewne wciąż żywią) wobec swoich sąsiadów i samych siebie. Obok eseju poświęconego Polakom, znajdziemy tam rozdziały na temat Niemców, Słowaków, Rosji, Związku Radzieckiego, Rusi Podkarpackiej, Łużyc oraz potencjalnych czeskich kolonii. Zgadzam się w pełni z tłumaczką, Elżbietą Zimną, która we wprowadzeniu stwierdziła, że styl pisarski Kosatíka jest pełen autoironii i samokrytycyzmu. Dzięki tym dwóm cechom potrafi on powiedzieć coś ciekawego i nowego nie tylko na temat Czechów i ich sąsiadów.

reklama

Czytając część poświęconą stosunkom czesko-niemieckim dojdziemy do wniosku, że Czesi nigdy nie mieszkali na swojej ziemi samodzielnie, właściwie od początku dzieląc ją z Niemcami. Wszelkie opowieści o „czystej czeskości” Czech i Moraw są efektem bojów narodotwórczych prowadzonych przez Czechów i Niemców w toku XIX wieku. Historiograficzne próby ukazania historii Czech przez pryzmat odwiecznego konfliktu ze znacznie silniejszym przeciwnikiem wydadzą się polskiemu czytelnikowi tyleż wymuszone, co aż nadto znajome.

Podobnie będzie, gdy przeczytamy o stosunkach czesko-słowackich. Również tu kluczowa historia rozgrywa się w XIX wieku. Czesi przez lata z uporem twierdzili wówczas, że język słowacki jest jedynie dialektem czeskiego i robili wszystko, by przynieść „młodszym braciom” kaganek oświaty i polityczną wolność. Przynajmniej tak jak rozumiano ją w Pradze. Na tak rozumianą „czechizację” miało ochotę niewielu Słowaków. Okazało się zresztą, że wzajemna bliskość pomiędzy Czechami a Słowakami wynikała w znacznej mierze z nacisku jaki na oba narody wywierali Niemcy oraz Węgrzy. A to wszystko pomimo rzeczywistej, niewydumanej przecież bliskości, choćby językowej. To wszystko jednak nie wystarczyło. Wspólne państwo Czechów i Słowaków bez wspólnych wrogów przestało mieć rację bytu i w latach 90. przestało istnieć.

Zupełnie inaczej niż w Polsce myślano w Czechach o Rosji i Związku Radzieckim. Daleki kraj na Wschodzie był widziany przede wszystkim jako nadzieja na pokonanie żywiołu germańskiego, który tu na miejscu zagrażał bytowi narodowemu Czechów. Śniono więc, że Czechy będą głową słowiańskiego imperium utworzonego przez Romanowów, a na praskim hradzie wyobrażano sobie namiestnicze rządy rosyjskiego arcyksięcia. Gdy w pewnym sensie sytuacja taka stała się faktem po roku 1948 – czar prysł. Dramatyczne zdławienie Praskiej Wiosny w 1968 tylko pogłębiło wielkiego czeskiego kaca.

Sny o Łużycach były z kolei jednocześnie groteskowe i pełne trwogi. Groteskowe, bo niektórzy fantaści chcieli przyłączenia tych silnie zgermanizowanych terenów do Czech, pomimo kompletnej nieracjonalności tego kroku. Pełne trwogi, bo Łużyczanie stanowili dla Czechów przykład tego co może się z nimi stać, gdy przegrają walkę o narodową tożsamość. Z kolei sny o Rusi Podkarpackiej to już historie wyraźnie groteskowe: marzenia o ucywilizowaniu „dzikich”, którzy wcale nie chcą dać się cywilizować. No i w końcu sny o koloniach – tak zupełnie nie różniące się od polskich wyobrażeń, że kawałek ziemi w Afryce stanowi panaceum na wszelkie problemy jakich nie potrafi rozwiązać państwo.

W książce Kosatíka znajdziemy ciekawe fakty, poznamy w niej wiele ciekawych postaci, których do tej pory zapewne nigdzie wcześniej nie spotkaliśmy. Największym walorem tej książki jest jednak uniwersalność opowiadanej przez nią historii. Chociaż autor pisze przede wszystkim o Czechach i wobec nich jest najbardziej krytyczny, to jednak Polacy bez trudu dostrzegą historyczne podobieństwa pomiędzy losami czeskimi i polskimi. Nie patrząc daleko: wydaje się nam, że mesjanizm jest zjawiskiem typowo polskim, a tymczasem okazuje się, że w trudnych momentach nasi południowi sąsiedzi też się do niego odwoływali. W ten sposób najlepiej widać, jak jesteśmy sobie bliscy. I to chyba bardziej jako ludzie, a niekoniecznie jako reprezentanci swoich narodów.

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Przeperski
(ur. 1986), doktor historii, pracownik Instytutu Historii Nauki PAN. Od stycznia 2012 do czerwca 2014 redaktor naczelny Histmaga. Specjalizuje się w dziejach Europy Środkowej w XX wieku, historii dziennikarstwa i badaniach nad transformacją ustrojową. Autor m.in. książek „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą” (2014) i „Nieznośny ciężar braterstwa. Konflikty polsko-czeskie w XX wieku” (2016). Laureat nagrody „Nowych Książek” dla najlepszej książki roku (2017), drugiej nagrody w VII edycji Konkursu im. Inki Brodzkiej-Wald na najlepsze prace doktorskie z dziedziny humanistyki (2019). Silas Palmer Research Fellow w Stanford University (2015), laureat Stypendium im. Krystyny Kersten (2015), stypendysta Funduszu Wyszehradzkiego w Open Society Archives w Budapeszcie (2019). Kontakt: [email protected]

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone