Paul Lieberman – „Gangster Squad. Pogromcy mafii” – recenzja i ocena
Pracę nad książką Paul Lieberman rozpoczął w 1992 r., publikując na łamach „Los Angeles Times” artykuł poświęcony historii tzw. Gangster Squadu (wydziału gangsterskiego) – specjalnej jednostki utworzonej w strukturach policji miasta Los Angeles (LAPD), powołanej do zwalczania rodzącej się wtedy przestępczości zorganizowanej. Poruszona w artykule kwestia związków organów ścigania i świata przestępczego przez lata była skutecznie skrywana przez członków wydziału wywiadowczego, których zmowa milczenia była godna mafijnej omerty. W 1992 r. sierżant Jack O'Mara uznał, że upłynęło już dość dużo czasu, należy więc to milczenie przerwać i zacząć mówić o przeszłości. W swojej książce Paul Lieberman odkrywa przed czytelnikami historię początków zorganizowanej przestępczości Los Angeles. Na przestępczej mapie Stanów Zjednoczonych Al Capone ma więc kolejnego rywala.
Głównym bohaterem książki jest Mickey Cohen – były żydowski bokser wagi lekkiej, który pojawił się w Los Angeles, jak wielu jemu podobnych, w poszukiwaniu przysłowiowej „żyły złota”. Dzięki sprytowi, własnej zaradności i łutowi szczęścia Cohen odnalazł ją w nielegalnych zakładach bukmacherskich. Używając nie zawsze czystych ciosów, pokonał kolejnych przeciwników na bukmacherskim ringu i stał się królem przestępczego świata Los Angeles. Jego historię poznajemy oczami funkcjonariuszy wydziału gangsterskiego, którzy stanęli z nim do walki.
Książkę Liebermana ze względu na jej treść możemy rozpatrywać wielopłaszczyznowo. Przede wszystkim poznajemy kulisy gangsterskiego świata. Oprócz sylwetki Mickey Cohena w książce pojawia się jeszcze kilku innych gangsterów o odmiennym charakterze i sposobie działania, na przykład Jack i Fred Whalenowie. Nie są oni tak cyniczni i bezwzględni w swoich poczynaniach jak Cohen i bazują bardziej na ludzkiej naiwności i chęci szybkiego zysku, wykorzystując to bez litości.
Kolejnym zagadnieniem poruszanym w książce są działania Gangster Squadu. Czytelnik ma okazję zapoznać się z działaniami policjantów oraz ewolucją metod, którymi się posługiwali w zmieniającej się rzeczywistości prawnej. Obawiam się jednak, że przeprowadzone przez autora liczne wywiady z policjantami i uzyskane w ten sposób informacje są tylko częścią fascynującej historii, która kryje jeszcze wiele tajemnic.
Najciekawszym wątkiem tej książki i jej najważniejszym bohaterem jest jednak samo Los Angeles. Historia miasta jest niezwykła i trochę szkoda, że autor nie opowiedział o niej szerzej. Los Angeles ma odmienną genezę powstania niż inne znane europejskiemu czytelnikowi miasta amerykańskie i nie powinno kojarzyć się tylko z napisem HOLLYWOOD. Podobnie jak w czasach Dzikiego Zachodu, do Los Angeles tuż po II wojnie światowej przybywało wielu ludzi o wyrazistych osobowościach. Docierali oni na Zachodni Brzeg z nadzieją rozpoczęcia wszystkiego od nowa i szybkiego dorobienia się, nie zawsze w legalny sposób. Łączyło ich jedno – instynkt przetrwania, który pozwalał im na odnoszenie sukcesów i lądowanie na przysłowiowych czterech łapach w przypadku porażki. Mozaika charakterów ówczesnego Los Angeles tworzyła niesamowity koloryt i sprawiła, że w przyszłości miasto to stało się jednym z najważniejszych w Stanach Zjednoczonych. Niestety, w książce Liebermana trudno odnaleźć prawdziwą duszę L.A.
Z rozmysłem używałem dotychczas w tekście w odniesieniu do pracy Liebermana określenia „książka”, trudno bowiem zaklasyfikować ją do jednego ze znanych mi gatunków literackich. Pomimo wielu ciekawych wątków fabularnych autor nie pozwala im wyjść poza nawias zebranych przez siebie materiałów i usłyszanych opowieści. Przytacza wiele anegdot, popisuje się znajomością policyjnego świata, nie nadaje jednak tym kwestiom znaczenia kontekstowego, a aż prosi się, by osadzić je głębiej w amerykańskiej historii.
Nie można przy tym jednak odmówić autorowi pracowitości. Wykonał tytaniczną pracę, wertując archiwalia LAPD i prasę z tamtego okresu, ale przede wszystkim miał możliwość obcować z żywymi świadkami tamtych wydarzeń.
Osobiście jednak uważam, że książce brakuje swoistego spoiwa, które połączyłoby w jedną całość zebrany przez Liebermana materiał. Może jest nim film? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam czytającym, ale jeśli ktoś chce poznać inną twarz Los Angeles, książkę na pewno warto przeczytać.
Zobacz też:
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska