Patrycja Dołowy – „Wrócę, gdy będziesz spała. Rozmowy z dziećmi Holokaustu” – recenzja i ocena
Patrycja Dołowy – „Wrócę, gdy będziesz spała. Rozmowy z dziećmi Holokaustu” – recenzja i ocena
Patrycja Dołowy jest pisarką, artystką multimedialną, działaczką społeczną oraz popularyzatorką nauki i sztuki. Do jej głównego obszaru zainteresowań należy problematyka tożsamości i pamięci. Jest autorką i współautorką trzech książek oraz wielu sztuk teatralnych. Laureatka Nagrody im. Kazimierza Sabatha za najlepszy tekst popularno-naukowy i wyróżnienia na festiwalu teatralnym Kontrapunkt za scenariusz Hideout/Kryjówka.
W swojej najnowszej książce Dołowy porusza bardzo ciekawą kwestię trudnych wyborów dokonywanych przez żydowskie matki oraz tragedii, jaka siedemdziesiąt pięć lat od zakończenia wojny jest ciągle na nowo udziałem wielu rodzin. Rozmówcy autorki doskonale wiedzą, co to znaczy żyć z poczuciem, że jest się dzieckiem szczęścia. Osobą, która ocalała tylko dlatego, że jej rodzice zdecydowali się oddać ją zupełnie obcym ludziom; pozwolić, by ktoś inny stał się tatusiem i mamusią. Niejednokrotnie wojenne matki nie potrafiły rozstać się z dziećmi, które miały tylko przechować. Uciekały, zacierały za sobą ślady, starały się, by nikt ich nie rozpoznał, nie odebrał im córki czy syna.
U dzieci ocalonych przez swoje biologiczne matki narasta, i chyba nigdy nie przestanie narastać, konflikt pomiędzy uczuciami do obu rodzin. Dramat jest tym większy, im później dowiadują się o swojej prawdziwej tożsamości. Stają się wtedy ludźmi bez korzeni: czy jestem Żydem czy katolikiem? Która matka jest bardziej matką: ta, która dwukrotnie dała życie rodząc i oddając na aryjską stronę czy ta, która dała je raz przyjmując żydowskiego zbiega do swojej rodziny oraz dała wychowanie? W opowieściach rozmówców Patrycji Dołowy wdzięczność przeplata się z żalem, a często również wściekłością. Bo nie wszystkie przybrane rodziny były oazami szczęścia i rodzicielskiej miłości. A nawet jeśli były, to jednak gdzieś w sercu pozostaje pytanie: dlaczego nie zdobyli się wcześniej na szczerą rozmowę?
Każdy z przypadków (jak dziwnie to brzmi w kontekście żywych ludzi, rozdartych pomiędzy samymi sobą) jest inny. Inna była ich droga do poznania prawdy, często bardzo szczątkowej, o swoim prawdziwym pochodzeniu. Niektórzy pamiętają obie matki, niektórzy po wojnie wrócili do swojej rodzicielki, niektórzy dopiero po latach dowiadują się, że ktoś z prawdziwej rodziny ocalał, poszukiwał ich, a wojenni rodzice starali się ich ukryć. Jednak co w nich wszystkich uderza to konflikt pomiędzy własnymi uczuciami, a poczucie powinności. Z resztą niejednokrotnie spotykają się z zarzutem, że ich obowiązkiem jest wdzięczność wobec wojennych rodziców za ocalenie. Wszak ryzykowali oni własnym życiem. Cóż, nic nie jest takie proste, gdy chodzi o własną historię i nagłe poczucie całkowitego wyobcowania, wydarcia z tego, co wydawało się stałe i bardzo moje.
Niezwykłą umiejętnością autorki recenzowanej pozycji jest umiejętność słuchania. Nie przeszkadza swoim rozmówcom, pozwala im się „wygadać”. Może dzięki temu zbiór rozmów, które oddała do rąk czytelnika jest tak boleśnie szczery i otwarty. Nie ma tam cedzonych słów, okrągłych zdań i formułek wypowiedzianych tylko dlatego, że tak wypada. Jest dużo człowieczeństwa w tym najbardziej dotkliwym aspekcie: własnego ocalenia, które połączone jest ze stratą. Jest swoista terapia poprzez wyrzucenie z siebie ogromu często sprzecznych uczuć. To również piękny zbiorowy portret żydowskich matek, które ratowały swoje dzieci (często przy tym decydując się na zadanie im własnoręcznie litościwej, szybkiej śmierci), ale także tych, które decydowały się na ich przechowanie. Choć bywały wśród nich również takie, które nigdy nie zdobyły się na miłość w stosunku do żydowskiego dziecka, to jednak umożliwiły mu przetrwanie. W tym rachunku nie ma łatwego wyniku, nic nie jest oczywiste, nie ma miejsca na wartościowanie.
„Wrócę, gdy będziesz spała. Rozmowy z dziećmi Holokaustu” pomimo nasycenia rynku księgarskiego tego typu pozycja plasuje się w kategorii prac niezwykłych, które powinny być punktem wyjścia do bardzo głębokiej, empatycznej refleksji.