Ostatnie bezkrólewie – bomba z opóźnionym zapłonem

opublikowano: 2016-12-16, 13:25 — aktualizowano: 2020-05-06, 22:25
wolna licencja
7 maja 1764 r. cała Warszawa wstrzymała oddech. Tego dnia rozstrzygnąć się miało, czy będzie to początek sejmu konwokacyjnego czy wojny domowej. Przyszłość miała pokazać, że w rzeczywistości był to początek końca.
reklama

Marna spuścizna po Sasach

Napięcie, którego apogeum miało miejsce w maju 1764 r., narastało w Rzeczpospolitej już od dawna. Na anarchię, w której pogrążał się kraj za rządów Augusta III Sasa, ogromny wpływ miała rywalizacja między koteriami i klanami magnackimi, podczas gdy król przez większą część czasu przebył w Dreźnie, niezdolny pełnić rolę rozjemcy. Zrywane raz po raz sejmy nie pozwalały na wprowadzenie jakichkolwiek reform, których kraj od dawna już potrzebował. Tym bardziej, że w tym samym czasie sąsiednie Prusy i Rosja coraz bardziej rosły w siłę.

Elekcja Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1764 r. (domena publiczna)

Z czasem na czoło rywalizacji o miano najpotężniejszego rodu wysunęły się dwie najbardziej skłócone ze sobą rodziny: Potoccy i Czartoryscy. Obie strony tak były zaabsorbowane tworzeniem własnej potęgi rodowej przy jednoczesnym niweczeniu planów przeciwników politycznych, iż kraj niepostrzeżenie znalazł się w coraz bardziej toksycznym impasie. Przetaczające się nad głowami Polaków kolejne wojny (wojna o sukcesję austriacką, wojna siedmioletnia) zmieniały rzeczywistość polityczną Europy, czego Rzeczpospolita nie potrafiła wykorzystać, ani nawet dostrzec.

Patologia polskiego życia politycznego musiała w końcu dojść do punktu krytycznego, w którym szala przechyliłaby się jednoznacznie na czyjąś korzyść. Pierwsi do takiego wniosku doszli jeszcze pod koniec panowania Augusta III Czartoryscy, którzy uznali siebie za jedyne stronnictwo zdolne do uleczenia kraju. To właśnie oni w tym konflikcie wysunęli się na pozycję wyraźnie ofensywną. O ich nastawienie wiele mówiło ulubione powiedzenie Michała Czartoryskiego: „na skrajne choroby - skrajne lekarstwa.”

W tym wypadku oznaczało to w ich mniemaniu konieczność przeprowadzenia zamachu stanu, zaplanowanego na sierpień 1763 r. Zdawało się, że nie można już dłużej czekać. Powstał zatem w Puławach, rodowej siedzibie Czartoryskich, plan zamachu stanu, który miałby zostać przeprowadzony za wiedzą, zgodą i z pomocą Rosji. Pod Puławami poczęto więc gromadzić wojska. W ostatniej jednak chwili caryca Katarzyna II wycofała się ze swojego poparcia i plany musiały ulec zmianie. Postawiło to Familię niewątpliwie w kłopotliwym położeniu, lecz nie na długo. Tykająca bomba, która zagrażała całej Rzeczpospolitej, wcale nie została w ten sposób zdetonowana. Mogła wybuchnąć już wkrótce, zbliżała się bowiem nadarzająca okazja – reasumpcja Trybunału w Piotrkowie.

reklama

Rozpoczęte przez Familię uzbrajanie swojego stronnictwa jedynie pobudziło opozycję. Tym razem zdawało się, że rzeczywiście dojdzie do rozlewu bratniej krwi. Zarówno Franciszek Salezy Potocki reprezentujący partię hetmańską, jak i dwaj młodzi kuzyni Stanisław A. Poniatowski i Adam Czartoryski, przedstawiciele młodego pokolenia Familii, przybyli wraz z prywatnymi wojskami i licznymi uzbrojonymi stronnikami. Obie partie zarzuciły sobie nielegalny wybór deputatów i żadna nie zamierzała ustąpić ze stanowiska, sposobiąc się do walki. Do zaprzysiężenia jednak szczęśliwie nie doszło, w niedzielę po południu przybył bowiem kurier oznajmiający śmierć Augusta III. W tej sytuacji trybunał nie mógł dojść do skutku i oba obozy musiały się rozjechać.

Ostatnia szansa

Śmierć króla całkowicie zmieniła naturę rywalizacji magnackiej. Tłumione dotąd ambicje niektórych magnatów w końcu ujawniły się w pełnej krasie, nie była to już walka o wpływy, lecz o najwyższą władzę. Stronnictwo hetmańskie marzyło o osadzeniu na tronie syna zmarłego króla, Fryderyka Krystiana, zaś kandydatem forsowanym przez Familię stał się szerzej nieznany, młody stolnik litewski, Stanisław Antoni Poniatowski. Plotkowano jednak powszechnie, iż skrywane ambicje do korony żywią także Franciszek Salezy Potocki, Jan Klemens Branicki, a być może nawet August Czartoryski. Familii nie potrafiono wybaczyć, że popiera kandydaturę człowieka bez nazwiska, ani odpowiedniej fortuny czy wpływów, lecz gdy okazało się, że ten właśnie niepozorny kandydat posiada coś znacznie cenniejszego – poparcie Rosji i Prus. Kiedy w grudniu 1763 r. zmarł przedwcześnie Fryderyk Krystian, kandydaturze stolnika nikt już właściwie nie mógł zagrozić. Tym bardziej, że tym razem Familia bardzo dobrze przygotowała się do sięgnięcia po władzę. Opozycja nie zamierzała jednak dawać za wygraną.

Herb rodziny Czartoryskich (fot. Bastian, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0)

Przesilenie nastąpiło wraz z początkiem maja, kiedy to rozpocząć się miał sejm konwokacyjny, poprzedzający elekcję. Obie strony spodziewały się nieczystego zagrania ze strony przeciwnej, rozpoczęto więc pełną mobilizację. Sprawa wydawała się już przez Familię wygrana, tym bardziej, że mieli po swojej stronie także wojsko rosyjskie oraz marszałka wielkiego koronnego wraz z podlegającą mu strażą marszałkowską. Sejm konwokacyjny, poza prezentacją kandydatów do tronu, miał jednak także na celu przeprowadzenie wielu reform. Stawka więc ciąż była wysoka i obie strony miały wystarczająco dobre powody, aby starać się ugrać dla siebie jak najwięcej.

reklama

Czartoryscy byli zdeterminowani, aby rozpoczęty przez siebie projekt doprowadzić do końca i przygotowali się do jego realizacji najlepiej jak potrafili. Familia wydawała się być nie do zatrzymania. Wiosną 1764 r. na tereny Polski wkroczyło kilka tysięcy wojsk rosyjskich, co tłumaczone było obawą przed użyciem wojsk przez opozycję. Cała sytuacja bowiem była Rosji niezwykle na rękę – dzięki tak wysokiemu napięciu między frakcjami politycznymi i realnej obawie przez zamieszkami Rosja mogła wystąpić jako rozjemca, którego jedyną intencją jest czuwać nad spokojnym procesem obrania nowego króla. W rzeczywistości w Petersburg chciano mieć pewność, że wybrany zostanie właśnie stolnik.

Machina propagandowa ruszyła. Obie strony umiejętnie dbały o podgrzewanie atmosfery. Podczas gdy stronnictwo hetmańskie gromadziło ludzi oburzonych na bezprawne działania Familii, ta tłumaczyła swój flirt z Rosją koniecznością obrony przed Janem Klemensem Branickim, który, jako hetman wielki koronny, dysponował wojskiem. Już w kwietniu straszono, że Branicki przyjedzie na sejm konwokacyjny na czele całej armii. Adam Czartoryski tłumaczył więc: „Niewolnictwo za niewolnictwo. Mniej boimy się Rosjan niż hetmana Branickiego…”.

Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”

Sebastian Adamkiewicz
„Zrozumieć Polskę szlachecką”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
82
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-4-6

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Warszawa się zbroi

Stanisław August Poniatowski w stroju koronacyjnym (domena publiczna)

Na kilka dni przed rozpoczęciem sejmu konwokacyjnego stronnicy ich poczęli ściągać tłumnie do Warszawy. Zaczęła się demonstracja siły. Dla postronnego widza musiało to być zdumiewające widowisko. Przygotowania do sejmu do złudzenia przypominały przygotowania do wojny, tym bardziej, że każdy magnat przybywał w towarzystwie niezwykle licznych orszaków oraz prywatnej milicji dworskiej, którą rozlokowywał na terenie swoich posiadłości. Radziwiłłowie przyprowadzili ich ok. 6000, Potoccy ok. 7000, Czartoryscy 1200. Dla porównania całe wojsko koronne w tych dniach liczyło raptem kilkanaście tysięcy.

W Warszawie zrobiło się tak tłoczno, że Familia dla rozróżnienia swoich popleczników nakazała im nosić czerwono-biało-zielone kokardy, aby łatwiej im było się zidentyfikować. Anonimowy świadek tamtych zdarzeń odnotował: „Pan widziałeś zjazd na sejmy zwyczajne, pomimo to pan nie potrafisz sobie wystawić co to jest sejm konwokacyjny w stosunku do drugich. Magnat, który niema 20 do 50 assystentów, nie zwraca na siebie niczyjej uwagi. Orszak z 60 do 80 Polaków szlachty i pachołków jest zupełnie zwyczajny. Wszystko błyszczy od złota na ekwipażach i na pachołkach.” Wspomina także, iż „(…) wielki marszałek koronny kazał ogłosić przedwczora, aby każdy miał się na ostrożności, aby zamykano bramy, aby wychodzono tylko w gwałtownej potrzebie, aby się zaopatrzono w żywność na dni ośm przynajmniej.”

reklama

Przeciwnicy Familii skupili się natomiast w pałacu Branickich na Podwalu. Mimo jednak zebrania w jednym miejscu wielu wpływowych osób, tj. hetmana Branickiego czy Franciszka Salezego Potockiego, ale także biskupa Adama Krasińskiego czy biskupa Kajetana Sołtyka, nie stworzono żadnego planu, który mógłby rzeczywiście zagrozić Familii. Ograniczono się do pomstowania na Czartoryskich, zarzucając im gwałty i bezprawie. Uzgodniono więc jedynie, iż należy się wycofać.

7 maja Familia z samego rana obsadziła zarówno Zamek Królewski, jak okoliczne budynki i uliczki swoimi ludźmi. Wzdłuż traktów prowadzących do Warszawy rozstawiono wojsko rosyjskie z armatami skierowanymi w stronę miasta. Odnotowano również że: „ (…) pełno żołnierstwa było także w pałacach braci Czartoryskich i stolnika. Dziury nawet w parkanie otaczającym dziedziniec tego ostatniego były do strzelania powycinane, tak iż postać powierzchowna rzeczy bardziej wydawała przygotowanie do bitwy niż do sejmu.” Tego typu zabiegi stanowiły jednak raczej element wojny psychologicznej. Oponenci mieli wzbudzić przekonanie o miażdżącej przewadze Familii i konieczności podporządkowania się jej woli.

Tak się też stało, gdyż opozycja nie stawiła się na sejmie. Do wypowiedzenia słynnej formułki „Nie masz zgody na sejm” wytypowano zaufanego człowieka hetmana, Andrzeja Mokronowskiego. Reszta opozycji zaś czekała na wieści w pałacu Branickich. Gdy padło zwyczajowe: „Mci panie marszałku, prosiemy o zagajenie sejmu” Mokronowski odezwał się: „Nie masz zgody na zagajenie sejmu”. Na pytanie o powód wykrztusił jedynie: „Moskwa na karku, jestem poseł, mam liberum veto!”. „Ledwo domówiwszy tej krótkiej perory, kiedy ułani Familii u drzwi stojący porwali się do szabel, rozumiejąc, że książę Adam Czartoryski i strażnik koronny Lubomirski, kiwając ku nim rękami w górę podniesionymi, ten im znak na dobycie onych dali, ci zaś dlatego kiwali, aby izbę poselską zamknęli, gdy taki rozkaz słowny dla wielkiej wszczętej w tym punkcie wrzawy nie mógł być od ułanów usłyszany”– relacjonuje J. Kitowicz. „Skoro w izbie postrzeżono ułanów z dobytymi pałaszami, natychmiast cała izba, tak w kole poselskim, jako i po gankach i lożach, porwała się do szabel. (…) lubo sami nie wiedzieli na kogo, bo z przeciwnej strony nie było żadnej farsy. Ten tumult pociągnął się aż na ulice (…). Wielu z arbitrów, niemających do żadnej strony interesu, poczęło uciekać hurmem z poselskiej izby, kalecząc się o szable dobyte, na które, strachem przejęci, oślep lecieli”. Opozycji zostało jedynie złożenie manifestu: „(…) manifestujemy się naprzód przed całą Ojczyzną, jakośmy tu Moskwy nie sprowadzili, ani o przysłanie onej nie prosili, ani za przyjście onej nie dziękowali.”

reklama

8 maja partia saska opuściła Warszawę wraz ze swymi wojskami nadwornymi, a sejm konwokacyjny zdominowali odtąd stronnicy Familii. Długi pochód przegranych ciągnął się Krakowskim Przedmieściem, podczas gdy zwycięzcy rozlokowali się po bokach, żegnając rywali. W jednej z karet siedzieli Jan Klemens Branicki, Karol Radziwiłł i Franciszek Salezy Potocki. Kitowicz wspomina, iż:

tę karetę otaczali żołnierze konni po obu stronach, na koźle przednim siedziało dwóch strzelców ze sztućcami skwerującymi, za karetą z takimiż sztućcami drugich dwóch strzelców klęczało tyłem do karety, na stopniach tyłem u drzwi karety stało po dwóch takichże, a raczej wisiało strzelców, trzymając się jedną ręką karety, a w drugiej mając sztuciec złożony do wystrzału z odwiedzionym kurkiem. Książę Radziwiłł, wojewoda, pijany na fantazję, mijając Poniatowskich, szarpał się w karecie i wytrząsał ręką ku komorzemu [Kazimierz Poniatowski]. Ten zaś uśmiechał się na takie głupstwo.

reklama

Familia rzeczywiście miała powody do radości. Triumfowała. Udało się przeforsować na sejmie konwokacyjnym aż 180 ustaw (nazywanych ówcześnie konstytucjami), które stanowiły pierwszy ważny krok na drodze do naprawy Rzeczpospolitej, ale także pozbyto się (na jakiś czas) wszelkich oponentów zagrażających w najbliższej przyszłości. Ustanowienie Komisji Wojskowej pozwoliło odebrać buławę hetmańską Branickiemu, zaś zwierzchnikiem wojska koronnego stał się August Czartoryski jako marszałek konfederacji koronnej. Karol Radziwiłł zyskał status banity i uszedł z kraju, inni zaś jeszcze przed elekcją Stanisława Augusta Poniatowskiego zdążyli powrócić, choć niechętnie, jak Franciszek Salezy Potocki czy biskup K. Sołtyk i pogodzić się z Familią. Sama elekcja przeszła zaś do historii jako jedna z najspokojniejszych w historii. Znów udało się rozładować atmosferę i uniknąć rozlewu krwi.

Dobre złego początki

Jan Klemens Branicki - hetman wielki koronny i rywal rodziny Czartoryskich (domena publiczna)

Historia się tutaj jednak nie kończy, a dopiero zaczyna. Niniejszym Familia rozpoczęła bowiem bardzo ryzykowną grę. Ich poczynania nie zapewniły im poparcia ani w kraju, ani w Rosji. Upokorzeni oponenci nie mogli im bowiem wybaczyć i czekali tylko na odpowiedni moment, by wrócić do gry. Rosja zaś szybko odkryła, że została jedynie wykorzystana do intronizowania człowieka Familii, która niepostrzeżenie próbowała reformować kraj, czego Rosja sobie nie życzyła.

Musiało się w końcu wydarzyć to, co wydarzyło się kilka lat później. Wrogowie się zjednoczyli - Rosja porzuciła Czartoryskich, popierając ich oponentów, dzięki czemu w 1767 r. zawiązała się konfederacja radomska, rok później zaś w 1768 r. wybuchła konfederacja barska, która stała się rzeczywistą wojną domową. Chaos, w jaki Polska się staczała, zakończył dopiero I rozbiór.

Zwycięstwo Familii mogło przynieść Polsce ratunek, ponieważ wydawali się jedynym stronnictwem, które w ogóle wiedziało co zrobić ze zdobytą władzą. Dzięki temu od początku, już od sejmu konwokacyjnego, jeszcze przed elekcją, mogli zacząć wdrażać potrzebne reformy. Poważnym błędem było jednak oparcie się na pomocy rosyjskiej. Łatwo bowiem było wprowadzić wojska rosyjskie, ale jak pokazała dalsza historia, wyprowadzenie ich stało się ogromnym kłopotem. Innymi słowy Czartoryscy zapraszając Rosję do Polski, nie wiedzieli, że tak naprawdę podpisują cyrograf.

Bibliografia:

  • Dernałowicz Maria, Portret Familii, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1982
  • Listy nad wypadkami politycznemi w Polsce pisane w latach 1763 i 1766, Nakładem i drukiem N. Kamieńskiego i spółki, Poznań 1846
  • Kitowicz Jędrzej, Pamiętniki do panowania Augusta III i Stanisława Augusta, W. Decker i Spółka, Poznań 1840
  • Kraushar Aleksander, Książę Repnin i Polska w pierwszym czteroleciu panowania Stanisława Augusta (1764-1768), t. 1, Gebethner i Wolff, Warszawa 1900

Redakcja: Antoni Olbrychski

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

reklama
Komentarze
o autorze
Aleksandra Niedźwiedź
Magister historii sztuki. Studia ukończyła na Uniwersytecie Warszawskim. Z zawodu licencjonowany przewodnik miejski po Warszawie. Lubi łączyć nieprzystające do siebie rzeczy, takie jak zainteresowanie historią średniowiecza oraz epoką stanisławowską, czy zamiłowanie do muzyki klasycznej i punk rocka.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone