Ordensburg nad Krosinem (cz. II)
Zobacz pierwszą część artykułu
Na północ od Placu Honorowego znajduje się kompleks niewysokich budynków administracyjno-gospodarczych, a także monumentalne dwie wieże, będące najbardziej charakterystycznym elementem Ordensburga nad Krosinem. Pierwotnie w ośrodku wzniesiono tylko jedną niższą, okrągłą wieżę, na której szczycie zlokalizowano posterunek wartowniczy. We wnętrzu tej wieży znajdował się również zbiornik z wodą, który – połączony z siecią wodociągową – odgrywał rolę wieży ciśnień. Po wybudowaniu hydroforni wyposażonej w wydajne pompy ta druga funkcja przestała być potrzebna. Smukła wieża wznosiła się nad równymi rzędami stosunkowo niskich budowli, które miały swym wyglądem nawiązywać do osiedli starogermańskich. Podobno taki wygląd ośrodka nie wzbudził entuzjazmu Hitlera, gdy wiosną 1936 roku uroczyście otwierał będący jeszcze w trakcie budowy obiekt. Tak czy inaczej, zdecydowano się na rozebranie okrągłej wieży, zamiast której planowano budowę czterech innych o kwadratowym przekroju.
Te nowe wieże miały otaczać gigantyczny budynek Domu Wiedzy. Wspominałem już, że naziści byli przekonani, że lepiej odczytują wolę bożą, niż czyniły to kościoły chrześcijańskie. Dom Wiedzy miał stanowić rodzaj nazistowskiej katedry, gdzie zbierać się mieli wyznawcy tej „nowej wiary” dla celebrowania swoich licznych uroczystości. Nie przypadkiem w oryginalnych dokumentach z tego okresu stosowany jest czasownik „predigen” (wygłaszać kazanie) dla określenia przemówień wysokich funkcjonariuszy partyjnych. Ponadto projekt tego kompleksu do złudzenia przypominał wielki zamek zakonny z czterema wieżami obronnymi na rogach. Tej wielkiej budowli nie udało się zrealizować do końca. Do lata 1940 roku wyrosły dwie wielkie wieże, a prace nad trzecią zostały przerwane. Budowy Domu Wiedzy nawet nie rozpoczęto. Piętnastometrową niedokończoną trzecią wieżę rozebrali polscy saperzy w latach sześćdziesiątych.
Warto wspomnieć, że wieże miały również charakter użytkowy, służąc jako kominy dla podziemnej kotłowni. Według pracowników Wojskowej Administracji Koszar, w jednej z wież znajduje się też zbiornik wyrównawczy, należący do systemu zasilania obiektu w ciepłą wodę.
Każdy komu uda się uzyskać zezwolenie na zwiedzenie obiektu powinien koniecznie wspiąć się po krętych schodach na szczyt północnej wieży, żeby móc podziwiać piękno okolicy i doskonały widok na cały dawny ordensburg.
Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Warszawa — miasto grzechu: Prostytucja w II RP”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Po obejrzeniu wież udajemy się na dawny Plac Uroczystości w centrum którego umiejscowiony jest kamienny amfiteatr. Po obu stronach placu rozmieszczone są kompleksy domów słuchaczy, nazywanych dzisiaj popularnie „olimpijkami”. Ta dziwna nazwa pochodzi z lat 1947-1951, kiedy na terenie ordensburga polskie władze zorganizowały Centralny Ośrodek Sportowy. Trenowali tu między innymi sportowcy przygotowujący się do startu w igrzyskach olimpijskich w Londynie.
Każde trzy budynki mieszkalne dla słuchaczy („olimpijki”) połączone były w jeden segment za pomocą umieszczonych na tyłach poprzecznych dobudówek, mieszczących łazienki i toalety. Znajdująca się najbliżej jeziora para segmentów składała się dla odmiany aż z czterech budowli. Tu poprzeczny budynek łączący pełnił rolę sali wykładowej, natomiast sanitariaty znajdowały się w piwnicy. Te dwa ostatnie segmenty nie zostały poddane renowacji i zachowały swój pierwotny układ i wystrój. W budynkach mieszkalnych znajdowały się pomieszczenia do pracy oraz dwie duże sypialnie, każda mieszcząca 20 łóżek. Sypialnie były z kolei podzielone ściankami działowymi na otwarte dwułóżkowe izby. W odróżnieniu od innych budowli ośrodka domy mieszkalne ordensjunkrów pokryte były dachówką.
Od zachodniej strony z Placem Uroczystości sąsiadował tak zwany Dom Wspólnoty, mieszczący między innymi wielką stołówkę. Budowla miała dwuspadowy dach kryty dachówką, którą w późniejszym okresie zastąpiła trzcinowa strzecha. Dalej w kierunku zachodnim znajdował się kompleks budynków administracyjno-socjalnych, mieszczących kuchnię, stolarnię, mieszkania urzędników i muzyków, pralnię oraz garaż samochodowy. Na północ wysunięta była kantyna, z tarasu której roztaczał się piękny widok na jezioro Krosino. Część tego kompleksu, w tym pralnia i kantyna, padła ofiarą pożaru w 1944 roku.
Idąc w kierunku jeziora dotrzemy do stadionu, przy którym znajduje się ciekawy obiekt. Jest to postument pomnika zaprojektowanego przez Willy’ego Mellera. Na postumencie miała stanąć brązowa figura nagiego mężczyzny, który w jednej ręce trzymał miecz, a w drugiej gałązkę lauru. Figura przedstawiała tak zwanego „Niemieckiego Człowieka”. Nigdy jednak nie dotarła do Budowa.
Na północ od domów dla słuchaczy, na wysokiej skarpie nad jeziorem Krosino wybudowano duży Dom Gościnny (Gaestehaus). Dziś kwaterują tam żołnierze i pracuje izba chorych. Jest to chyba najokazalszy gmach zbudowany w „burg-stylu”, który dotrwał dzisiejszych czasów. Wcześniej mieścił się tutaj hotel dla kadry zawodowej, a nieco później sztab jednostki artyleryjskiej.
Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”
Książka dostępna również jako audiobook!
Nieco dalej na wschód odnajdziemy budynek, który nosił nazwę domu dwurodzinnego, a dziś zupełnie niesłusznie określany jest jako „willa Ewy Braun”. Nie ma on żadnego związku z partnerką Adolfa Hitlera, jednak wielu mieszkańców okolic chce widzieć to inaczej i tak rozwija się kolejny mit dotyczący tajemniczego ordensburga. W rzeczywistości był to budynek mieszkalny, w którym między innymi mieszkał zastępca komendanta ordensburga wraz z rodziną.
Niemal nad brzegiem jeziora Krosino, na zachód od Domu Gościnnego zlokalizowana jest hydrofornia wraz ze stacją uzdatniania wody. Budynek i urządzenia są do dziś w bardzo dobrym stanie. Polscy pracownicy zainstalowali tylko dodatkowe nowoczesne pompy głębinowe. Urządzenia techniczne ośrodka takie jak agregat prądotwórczy, kotłownia wraz ze zautomatyzowanym zasilaniem w miał węglowy oraz oczyszczalnie ścieków, zasługują na odrębny artykuł.
Na wyobraźnię zarówno powojennych mieszkańców Złocieńca, jak też stacjonujących tutaj polskich żołnierzy mocno oddziaływały dwa podziemne kanały grzewcze: południowy i północny. Kanały miały dwa metry wysokości, a ich ściany były wyłożone grubymi rurami grzewczymi. Pomimo, że stara, opalana węglem, podziemna kotłownia została zastąpiona w 2002 roku przez kilka nowoczesnych gazowych, kanały grzewcze są nadal wykorzystywane do transportu ciepłej wody.
W tym rejonie zbudowano jeszcze dwa okazałe gmachy, które zostały zniszczone w nieznanych okolicznościach, w czasie pobytu wojsk rosyjskich w Budowie (1945-1946). Nad brzegiem jeziora stał dom komendanta, a jeszcze dalej na zachód wznosił się olbrzymi internat dla żeńskiego personelu. Dziś po obydwu budynkach zostały jedynie porośnięte mchem fundamenty. Dom komendanta położony jest poza ogrodzeniem koszar w pobliżu uroczej, nieco zdziczałej plaży.
Specjalnością złocienieckiego ordensburga miały być obiekty do uprawiania sportów wodnych. Propaganda huczała, że powstanie tutaj największy śródlądowy port żeglarski świata, podobnie jak w Ordensburgu Vogelsang miała powstać największa na świecie hala sportowa. Tych ambitnych planów nie zrealizowano, ale wyposażenie dwóch przystani wodnych, które wzniesiono nad jeziorem Krosino było naprawdę imponujące: kajaki, łodzie wiosłowe, żaglówki i duża łódź motorowa Danzig (Gdańsk).
Niestety obydwie przystanie zostały również zniszczone w czasie pobytu wojsk rosyjskich nad Krosinem. Dziś można odnaleźć tylko ich żałosne resztki.
Jako podsumowanie wirtualnej wyprawy umieściłem zdjęcie wykonane z lotu ptaka przed 1936 rokiem, na którym widać ośrodek w trakcie budowy. Pozwoli ono zorientować się w rozkładzie poszczególnych budynków i placów. Na zdjęciu nie znajdziemy budynku komendantury, który powstał znacznie później. Nie wybudowano też jeszcze domu dwurodzinnego i domu gościnnego. Widzimy okrągłą wieżę, gdyż dwie inne powstały później.
Wybrane informacje dotyczące historii obiektu
Losy Ordensburga nad Krosinem obfitują w wiele ciekawych momentów, jednak ich szczegółowy opis wykracza poza ramy tego artykułu. Temat ten zasługuje na odrębne potraktowanie. Nie sposób jednak zakończyć artykułu bez przekazania czytelnikom informacji dotyczących choćby najważniejszych zdarzeń z przedwojennej i powojennej historii tego unikatowego w skali kraju obiektu.
Pompatycznego otwarcia trzech ordensburgów: Krosino, Vogelsang i Sonthofen dokonano jednocześnie 24 kwietnia 1936 r. Uroczystości były transmitowane przez niemieckie radio. Do Ordensburga nad Krosinem udał się osobiście Adolf Hitler, który był entuzjastycznie witany przez mieszkańców Falkenburga, zadowolonych z niezwykle korzystnej dla miasta inwestycji.
Szkolenie w tym ośrodku rozpoczęło się jednak dopiero w październiku 1937 roku.
Wybuch wojny w 1939 roku zakończył standardowe szkolenia ordensjunkrów, których większość otrzymała powołania do wojska. W latach wojny ośrodek był intensywnie wykorzystywany jako miejsce szkolenia młodzieży Hitler Jugend i BDM (Bund der Deutschen Maedel), folksdojczów z terenów zdobytych na wschodzie, rzemieślników, a w końcowej fazie wojny również żołnierzy Volkssturmu. Interesującym pomysłem było zrealizowanie cyklu szkoleń dla żołnierzy inwalidów w celu ich przekwalifikowania.
Jednakże najważniejszym zadaniem jaki miał do zrealizowania personel Ordensburga nad Krosinem było zorganizowanie i prowadzenie w latach 1941-1943 tak zwanego „Sztabu Specjalnego R”. “R” w nazwie odnosiło się do Alfreda Rosenberga, który od listopada 1941 roku został ministrem Rzeszy do spraw terenów zajętych na Wschodzie. Akcja miała na celu przeprowadzenie intensywnych szkoleń zaufanej kadry, która obejmowała później funkcje komisarzy obszarów i ich zastępców ds. kwestii żydowskiej na terenach zajętych przez Wehrmacht. Powstała potężna baza zaopatrująca przedstawicieli władz niemieckich udających się na wschód. Do ośrodka ściągnięto wtedy wielu byłych ordensjunkrów, którzy aktywnie uczestniczyli i byli odpowiedzialni za masakry ludności żydowskiej dokonane na Wschodzie.
Ze względu na sukcesy wojsk rosyjskich, we wrześniu 1943 roku rozwiązano zbrodniczy „Sztab Specjalny R”.
W marcu 1945 roku ordensburg został bez walki opanowany przez żołnierzy 1 Armii Wojska Polskiego. Komendant ośrodka Otto Gohdes zginął podczas próby przebijania się przez tak zwany kocioł świdwiński.
Według relacji świadków w 1945 roku do Budowa wkroczyły wojska rosyjskie, które dokonały rabunku wyposażenia ośrodka (łodzie, maszyny, narzędzia). Wywieziono wszystkie kotły i zdemontowano instalacje automatycznego zasilania miałem węglowym. W tym okresie dokonano poważnych zniszczeń w obiekcie. Zniszczono między innymi: dwie przystanie wodne, dom komendanta, halę sportową i internat dla personelu żeńskiego.
Po kilkunastu miesiącach Armia Czerwona opuściła obiekt, a władze polskie zorganizowały tutaj Centralny Ośrodek Sportowy, gdzie trenowali sportowcy różnych dyscyplin: ciężarowcy, lekkoatleci, kajakarze. Od 1952 roku do dziś nad Krosinem stacjonują jednostki Wojska Polskiego.
Podsumowując niniejszy artykuł pragnę zwrócić uwagę czytelników na fakt, że organizacja Sztabu Specjalnego „R” była najważniejszym wydarzeniem w historii Ordensburga nad Krosinem. Ośrodek odegrał bardzo istotną rolę w zaprowadzaniu „nazistowskiego porządku” na terenach dzisiejszej Białorusi, Ukrainy i Litwy. Nie tylko przeszkolono tutaj ordensjunkrów, którzy stanowili znaczną część niemieckich władz cywilnych na Wschodzie, ale także zorganizowano wielką bazę przygotowawczo-zaopatrzeniową dla Sztabu Specjalnego „R”. Przedsięwzięcie to miało tak szeroko zakrojony zakres, że nie można mówić o historii ośrodka szkoleniowego w Budowie koło Złocieńca w oderwaniu od masakry dokonanej na bezbronnej ludności cywilnej na terenach wschodnich, dzieje ośrodka Krossinsee wykraczają bowiem daleko poza historię regionalną. Dziś, kiedy patrzę na monumentalne wieże nad jeziorem Krosino, myślę o nieludzkich selekcjach, dokonywanych przez elitę kadry kierowniczej „tysiącletniej Rzeszy”, o kobietach, dzieciach i starcach mordowanych przez podpite oddziały żandarmerii i milicji pomocniczych przy asyście i aprobacie ordensjunkrów, o wrzucanych do masowych grobów i grzebanych żywcem rannych, o krzyku przerażonych dzieci i bezsilności ich rodziców. F.A. Heinen przytacza w swojej książce liczne relacje dotyczące indywidualnych i masowych mordów, których dokonywano w miejscowościach o swojsko brzmiących nazwach: Kowel, Słonim, Lida, Łuck, Wilejka, Wilno, Pińsk, Łuniniec. Większość masakr odbywała się na terenach odebranych w 1939 roku państwu polskiemu, a mordy dotyczyły naszych braci, obywateli II Rzeczypospolitej żydowskiego pochodzenia. Jako Polacy powinniśmy o tym pamiętać! Na terenach wschodnich w okrutny, bezduszny sposób wymordowano niemal całkowicie ludność żydowską. Szukając przyczyn tej straszliwej zbrodni, nie można pominąć nazistowskiego sytemu kształcenia elit kierowniczych, którego wizytówką były ordensburgi.
Wielu bezpośrednich sprawców lub uczestników tych nieludzkich zbrodni nigdy nie stanęło przed sądem. Wychowankowie ordensburgów niezwykle rzadko musieli tłumaczyć się ze swoich poczynań przed wymiarem sprawiedliwości. Pomimo starań niemieckiej prokuratury, podjętych w latach sześćdziesiątych, udowodnienie im winy okazywało się bardzo trudne. Powojenni prokuratorzy, działający w ramach państwa prawa, byli wielokrotnie bezsilni i z goryczą przyjmowali wyroki uniewinniające z braku jednoznacznych dowodów. Panowie życia i śmierci na terenach zdobytych przez armię niemiecką zdążyli zadbać o to, żeby świadkowie ich działań już nigdy nie mogli zeznawać.
Zwiedzając dzisiejsze koszary nie znajdziemy informacji o związkach dawnego ordensburga z eksterminacją ludności żydowskiej na Kresach. Tę lukę należy szybko wypełnić. Obiekt w Budowie koło Złocieńca powinien stać się miejscem zadumy i refleksji nad bezmiarem nazistowskich zbrodni i chorego zafascynowania szerokich rzesz niemieckiego społeczeństwa zbrodniczym nacjonalizmem. Nad Krosinem powinien powstać swojego rodzaju pomnik ofiar narodowosocjalistycznej działalności na polskich Kresach, przypomnienie i ostrzeżenie dla przyszłych pokoleń przed wszelkiego rodzaju nacjonalistycznymi i rasistowskimi ruchami politycznymi.
Zapisz się za darmo do naszego cotygodniowego newslettera!
Zobacz też
- Twierdza Iwangorod (Dęblin);
- Twierdza Toruń — sposób na podróż w wiek pary i telegrafu?;
- Nadnarwiański bastion – twierdza Łomża: część 1, część 2;
- Okopy św. Trójcy
Bibliografia
- F. Brill, Die Burggemeinschaft. NS Ordensburg „Falkenburg am Krossinsee”, odcinek 11/1943.
- F. A. Heinen, Gottlos, schamlos, gewissenlos. Zum Osteinsatz der Ordensburg-Manschaften, Duesseldorf 2007.
- J. Leszczełowski, Ostatnie stulecie Falkenburga, Warszawa 2007.
- R. Sawinski, J. Leszczełowski, Od nazistowskiej twierdzy do polskich koszar. Historia obiektu w Budowie koło Złocieńca, Warszawa 2008.
Zredagował: Kamil Janicki