Oravais – najkrwawsza bitwa wojny rosyjsko-szwedzkiej
Ten tekst jest fragmentem książki Krzysztofa Mazowskiego „Oravais 1808”.
Klingspor na początku września działał chaotycznie. W zależności od uzyskanych informacji o ruchach wojsk rosyjskich wysyłał rozkazy i kontrrozkazy, w rezultacie czego oddziały maszerowały tam i z powrotem, nie znając dokładnie celu, którym w końcu okazało się miasto Vasa (fiń. Vaasa) na zachodnim wybrzeżu w prowincji Österbotten. Początkowo port w Vasa miał być miejscem ewakuacji armii do Szwecji. Oceniano, że własne siły wystarczą zaledwie do ochrony załadunku wojska na transportowce. Kompletowano statki i jednostki żeglugi przybrzeżnej, aby przewieźć jak najwięcej ludzi na drugą stronę Zatoki Botnickiej. Takie były zresztą oczekiwania żołnierzy, którzy czuli się zawiedzeni, gdy ewakuację odwołano. Wielu wtedy zdezerterowało. Wiadomość o planowanej ewakuacji wojsk szwedzkich dotarła także do Rosjan, którzy spieszyli się, aby odciąć im drogę odwrotu. Potem Klingspor zdecydował, że w zaistniałej sytuacji trzeba po prostu wycofać się jeszcze dalej na północ, w kierunku Uleåborga (fiń. Oulu), co jednak okazało się dość skomplikowane. W tym czasie bowiem wydał rozkaz zniszczenia mostów na drodze do tego miasta, leżącego w prowincji Norra Österbotten.
Patrząc na mapę, można się zastanowić, jaką logiką kierowało się szwedzkie dowództwo, wydając rozkaz niszczenia przepraw i mostów na drodze do Uleåborga, gdzie były usytuowane główne magazyny armii. Było to też alternatywne miejsce odwrotu wojsk. Mosty niszczy się po ewakuacji, a nie przed nią. Kiedy dowódcy szwedzcy odzyskali na chwilę zdolność logicznego myślenia, wydano rozkaz odbudowy zniszczonych przepraw. Wszystko to potęgowało tylko chaos i wskazywało na brak jakiegokolwiek pomysłu, co teraz należy zrobić. Cofano się zatem pod naporem następujących jednostek rosyjskich, ograniczając się do działań defensywnych. Nie pomogło kilka spektakularnych zwycięstw i chwilowe wahania Rosjan, oczekujących na posiłki i rozważających wręcz zaniechanie ofensywy na północ. To wahanie było spowodowane politycznymi kalkulacjami Aleksandra I po francuskiej klęsce pod hiszpańskim Bailén i wobec zapowiedzianej konferencji w Erfurcie. Napoleon przygotowywał się wtedy do wojny z Austrią, w której liczył na poparcie rosyjskie. Aleksander, przedłużając wojnę w Finlandii, chciał zapewnić sobie alibi, dlaczego nie wesprze Napoleona w tej wojnie, a w wypadku, gdyby cesarzowi Francuzów nie szło najlepiej w Austrii i Hiszpanii, rosyjskie dywizje zaangażowane w Finlandii mogłyby zostać wykorzystane na innym froncie.
Klingspor zdawał sobie sprawę, że decydujący atak nieprzyjaciela może nastąpić, gdy tylko Rosjanie otrzymają wsparcie i nowe rozkazy. Starał się przegrupować swoje oddziały, biorąc pod uwagę rozmaite scenariusze – koncentrację armii w celu podjęcia wyzwania do decydującej bitwy albo ochrony ewakuacji do Szwecji. To drugie rozwiązanie wydawało się nieaktualne ze względu na stanowisko króla, który uważał, że należy pozostać w Finlandii i walczyć „do ostatniego Fina”. Gdyby jednak ta decydująca bitwa została przegrana, to przecież pozostawała już tylko ewakuacja jak najdalej na północ bez uwzględniania zdania monarchy.
Przyjrzyjmy się przez chwilę ruchom wojsk szwedzkich na początku września, które doprowadziły do bitwy pod Oravais. 3 września armia szwedzka rejterowała z Tistenjoki do Lappo. Ponieważ Klingspor uznał, że tamtejsze ważne skrzyżowanie dróg nie zapewni dobrej pozycji do obrony, wydał 4 września rozkaz dalszego marszu w kierunku Vasa. Wysłał jedną słabą brygadę, aby chroniła flankę od strony Nykarleby. Sam zajął kwaterę w Ylistaro. 5 września do Ylistaro dotarła szwedzka brygada Vegesacka. 6 września 4. Brygada wymaszerowała do Tuokkola na południe od Ylistaro. Do Nykarleby przypłynęły dwie szwedzkie kanonierki. Oczywiście po drodze dochodziło do drobnych starć, takich jak potyczka stoczona 4 września pod Ömossa, kiedy to Rosjanie zaatakowali najbardziej wysunięty batalion szwedzkiej brygady, który musiał się wycofać do Lappfjärd. Takich incydentów po drodze było więcej. Tymczasem główne siły rosyjskie zbliżyły się 8 września do Lappo, gdzie pozostawała szwedzka 3. Brygada, która wycofała się wtedy do Kruovi. Rosjanie zajęli Lappo 9 września, a ich awangarda kierowała się w stronę Kruovi.
10 września Klingspor wydał rozkaz koncentracji w Lillkyro (fiń. Vähäkyrö), gdzie dotarły także oddziały Vegesacka. W okolicy Waldarla awangarda rosyjska dogoniła 4. Brygadę, która po krótkiej walce wycofała się w kierunku miejsca koncentracji. Dotarły tam wkrótce także 2. Brygada pułkownika Pamfelta i mniejsze jednostki. Przez cały czas dochodziło do drobnych starć z Rosjanami. Do kwatery głównej w Lillkyro przyszedł raport dowódcy oddziału z Nykarleby o zbliżających się siłach rosyjskich i zniszczeniu mostów na drodze do Uleåborga, zgodnie z wcześniejszym rozkazem. Inny raport mówił o zagrożeniu przez Rosjan drogi odwrotu w okolicach Gamla Karleby i Nykarleby. Dopiero wtedy Klingspor wydał nowy rozkaz o zaprzestaniu niszczenia mostów i rekonstrukcji już zniszczonych. 11 września nakazał też dwóm batalionom z 2. Brygady marsz w stronę Nykarleby, aby osłoniły drogę dalszego odwrotu. Brygady 3. i 4. oraz szwedzka brygada pozostawały tego dnia nadal w Lillkyro, czekając na ewentualny atak nieprzyjaciela. Jednocześnie likwidowano magazyny w Vasa i wysyłano transportem morskim do Umeå w Szwecji rannych i chorych. Część z nich skierowano transportem lądowym do Brahestad. 12 września zarówno kwaterę główną, jak i wszystkie zgromadzone tam oddziały przeniesiono do Wöro, a potem do Munsala. 2. Brygada maszerowała przez Oravais do Munsala, a 1. Brygada po potyczkach z Rosjanami powróciła do Nykarleby.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Krzysztofa Mazowskiego „Oravais 1808” bezpośrednio pod tym linkiem!
Sytuacja strategiczna była ze wszech miar niekorzystna, padały nawet głosy, aby podczas ewakuacji oddziałów szwedzkich na północ zacząć rokowania z Rosjanami o zawieszeniu broni, ale skończyło się tylko na projektach. Oddziały nie zostały skoncentrowane na tyle, aby stawić czoło Rosjanom. Żołnierze byli wyczerpani i głodni, rosła liczba rannych i chorych, w tym także wśród dowódców (zachorował m.in. pułkownik von Döbeln). Zresztą w obliczu braku zezwolenia króla musiałoby stać się coś naprawdę poważnego, aby móc myśleć o ewakuacji do szwedzkiego Umeå. Czymś takim mogła być tylko wielka i przegrana bitwa. Trzeba więc było wycofywać się nadal.
Nadmorską drogę na północ, w stronę Uleåborga, blokowali już jednak Rosjanie w okolicy Jutas (fiń. Juutas). Klingspor, stacjonujący wówczas w Munsala niedaleko Nykarleby, wydał rozkaz Döbelnowi, który nie doszedł jeszcze do siebie po przebytej chorobie, aby otworzył przejście i uchronił armię przed otoczeniem. Do starcia doszło 13 września i choć nie była to duża bitwa, to zyskała sławę dzięki poematowi Fänrik Ståls sägner (Opowieści chorążego Ståla) fińsko-szwedzkiego poety Johana Ludwiga Runeberga, którego jeden z wierszy został poświęcony zwycięzcy – Döbeln vid Jutas. Pułkownik Döbeln dysponował wtedy dwoma batalionami regimentu Björneborgs, oddziałem ochotników (Gyllenbögels frikår) oraz artylerią porucznika Johana Petera Hesseliusa (cztery działa sześciofuntowe).
Döbeln zajął pozycję wyjściową na południe od Nykarleby. Jako rezerwę umieścił jedną kompanię na południe od Jutas, na drodze do Munsala. Do starcia doszło ok. godziny 15.00, kiedy jego pozycje zaatakowali Rosjanie. Zostali odrzuceni, tracąc przy tym 33 zabitych i 129 rannych. Straty szwedzkie wyniosły pięciu zabitych i 43 rannych. Droga odwrotu na północ była wolna. Pułkownik Döbeln zakończył w tym dniu swój udział w tej kampanii, rozchorował się bowiem powtórnie i został odesłany do kraju.
Teraz należało już tylko zebrać możliwie jak najwięcej oddziałów i wycofywać się jak najdalej. Oczywiście ktoś powinien chronić tyły. Ponieważ co najmniej połowa armii pozostawała jeszcze w rejonie miejscowości Oravais, w trójkącie pomiędzy Vasa, Lappo i Jutas, to siłą rzeczy zadaniem tych oddziałów stała się teraz osłona odwrotu armii.
Układ sił w środę 14 września 1808 roku zdaniem fińskiego autora wyglądał mniej więcej tak, że ok. 5 tys. Finów maszerowało na północ, a za nimi postępowało ok. 3 tys. Rosjan, usiłując odciąć im drogę odwrotu. Jednocześnie ok. 5 tys. innych Finów i Szwedów blokowało drogę oddziałom rosyjskim złożonym z ok. 7 tys. żołnierzy, a ponad 5 tys. Rosjan maszerowało w kierunku Vasa. Celem Klingspora było zatrzymanie Rosjan pod Oravais tak długo, jak to tylko możliwe, aby umożliwić wycofanie drugiej połowy armii.
Siły rosyjskie w tym rejonie liczyły 6–7 tys. żołnierzy i składały się z następujących jednostek: awangarda Kulniewa – pułk siewski i 3. pułk strzelców, dwa szwadrony z grodzieńskiego pułku huzarów, 100 dońskich kozaków. Cztery wiorsty za nim stały oddziały Demidowa – pułku permski i pietrowski; w rezerwie 15 wiorst dalej pozostawały dowodzone przez Uszakowa pułki mohylewski i litewski, batalion z 25. pułku strzelców, szwadron polskich ułanów i pół szwadronu huzarów grodzieńskich. Towarzyszyły im dwie kompanie z 17. i 21. Brygady Artylerii. Całością dowodził generał Kamieński. Kulniew otrzymał rozkaz rozpoczęcia ataku o godzinie 10.00.
Cała rozgrywka zaczęła się, jak napisaliśmy wyżej, we wtorek 13 września od starcia w Jutas oraz równoległej potyczki w Wöro, gdzie pięć szwedzkich batalionów zostało zaatakowanych przez Rosjan i odrzuconych w stronę Oravais. A tam już koncentrowały się oddziały Adlercreutza.
Pozycja, na której oddziały szwedzkie miały zająć stanowiska, opierała się z jednej strony na morzu – były tam dwa ciągi wodne możliwe do przeprawy w bród, dwa jeziora, niewielkie wzgórza i porośnięty rzadkim lasem kamienisty teren. Główne siły Adlercreutza miały zająć dogodną strategicznie pozycję u podnóża leżącego nad brzegiem morza skalistego wzniesienia Karlsberget. Nad brzegiem zatoki biegła droga od Vasa do Oravais i dalej na północ do Jutas i Nykarleby, z odgałęzieniem do Kimo bruk. Drogę przecinały dwa wspomniane ciągi wodne – rzeka Fjällån, która uchodzi do zatoki Oravais södra fjärd (fiord południowy), i dalej na południe mniejszy strumień łączący jeziora Storträsket i Lillträsket, również wpadający do zatoki. Większość oddziałów szwedzkich zatrzymała się na noc na kwaterach w okolicznych wsiach niedaleko Oravais.
„Już o piątej nad ranem obudził nas w kwaterze głośny ogień muszkietów, skrzyżowany z dudnieniem dział, który dochodził do naszych uszu od strony naszych wysuniętych placówek ustawionych w lesie wzdłuż wybrzeża zatoki Oravais. Wszystko wskazywało na to, że Rosjanie atakują, a my przeklinaliśmy ich w duchu. Sama walka to nie sztuka, ale walczyć na głodnego, to już inna sprawa. Oczywiście byliśmy zgodni, że nieprzyjaciel nie powinien czekać, zanim zjemy śniadanie. Już za chwilę byliśmy na nogach i na dworze. Delikatne promienie słoneczne łagodziły nastrój duszy i opromieniały ten szczególny dzień. Wszystkie oddziały stacjonujące we wsi i obok spieszyły pod broń z niezłomnym postanowieniem, aby wypełnić swój obowiązek. I kiedy kanonada trwała dalej, żołnierze zaczynali rozumieć, co to dla nich oznacza. Czyścili broń i przygotowywali naboje. Brygada została sformowana już we wsi i była gotowa na pierwsze rozkazy. I tak upłynęło kilka godzin. Dopiero ok. godziny dziesiątej przyszedł rozkaz dla batalionu Västmanlands, aby się przygotował do drogi. Reszta brygady miała pozostać w rezerwie. Na wiejskiej drodze przepychali się w jedną stronę adiutanci, w drugą powracający żołnierze, mijaliśmy działa, jaszcze amunicyjne i powracających żołnierzy z batalionu Hälsinge, którzy brali udział w pierwszej akcji, a teraz odpoczywali po obu stronach drogi. Wyglądali na wyczerpanych po tym, co przeszli w pierwszym starciu. Nawet dowódca brygady, pułkownik von Platen, został już ranny; widziałem, jak siedział na lawecie armatniej i opatrywano go pod gołym niebem. Wołało to o pomstę do niebios. Widok rannego dowódcy stał się dla nas sygnałem do rewanżu na wrogu. Wiedzieliśmy, że czeka nas krwawa bitwa”.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Krzysztofa Mazowskiego „Oravais 1808” bezpośrednio pod tym linkiem!
W okolicy mostu przy Lillträsket, ok. 5 km przed linią szwedzką, ustawiono forpocztę – przed mostem od strony nacierającego wroga stał prawdopodobnie oddział strzelców wyborowych i 30 kawalerzystów z Livgardet. Za mostem od strony morza pozycję zajęły dwie kompanie z regimentu Hälsinge. Po lewej stronie, wzdłuż jeziora, stały kolejne dwie kompanie z tego regimentu (Hälsinge vargering). Główny historyk wojny fińskiej podaje, że pierwszą linię tworzyły cztery bataliony 2. Brygady, ok. 1600 żołnierzy dowodzonych przez pułkownika von Platena. Później Adlercreutz wzmocnił forpocztę, wysyłając tam Karelska jägarebataljonen. Potwierdza to także inny fiński autor, który pisze, że oddział strzelców karelskich zjawił się w tym miejscu później jako wsparcie dla regimentu Hälsinge. Na marginesie tych rozbieżności – czy były to kompanie, czy bataliony – należy wspomnieć, że praktycznie każdy autor podaje nieco inne dane, a bataliony były często tak zredukowane liczebnie, że raczej można było mówić o kompaniach. Samej przeprawy mostowej broniły dwa 6-funtowe działa Sveartilleri, dowodzone przez piętnastoletniego podporucznika, hrabiego Wilhelma von Schwerina, uwiecznionego w poemacie Runeberga. Ta placówka została zaatakowana najwcześniej, bo już ok. godz. 5.00 nad ranem, przez oddział kozaków, huzarów i piechoty, mimo że Rosjanie mieli zgodnie z własnymi planami atakować dopiero o godzinie 10.00. Forpoczta szwedzka walczyła samotnie aż do godziny 11.00 i wycofała się, dopiero gdy Rosjanie otrzymali posiłki.
Na prawym skrzydle, przy wielkiej skale schodzącej aż do morza, w początkowej fazie bitwy zajął pozycję batalion Hälsinge, w centrum stały regimenty Upplands i Västerbotten, ustawione na łąkach za strumieniem, na lewym skrzydle stała 4. Brygada, czyli bataliony piechoty i strzelców Savolax. Artylerię umieszczono w dogodnych miejscach po obu stronach głównej drogi, na niewielkim wzgórzu, z którego był widok na całe pole walki. Cały front wzdłuż strumienia obsadzono strzelcami wyborowymi ukrytymi początkowo za szałasami stojącymi na łące. Rezerwę, którą stanowiły bataliony Västmanlands i Österbottens oraz szwadrony kawalerii, ukryto nieco dalej.
Nie ma dokładnych danych, ale szacuje się, że po stronie szwedzkiej walczyło ok. 5 tys. żołnierzy. Niektóre źródła podają, że było ich od 3,5 tys. do 4 tys.
[…]
Bitwa pod Oravais miała trzy główne fazy rozłożone na wiele godzin walki. Przypomnijmy, że czas liczono wtedy lokalnie według wysokości słońca w południe. Jak wspomnieliśmy, pomiędzy 5.00 rano a 11.00 przed południem Rosjanie Kulniewa atakowali szwedzką placówkę przy pierwszym moście. Około godziny 11.00 na polu walki zjawiły się oddziały Demidowa, co zwiększyło nacisk na szwedzką forpocztę. Sytuacji nie poprawiło wzmocnienie obrony przez Karelska jägarebataljonen. Został wtedy ranny pułkownik von Platen, który był tam razem z piechotą Hälsinge regemente. Oddziały pierwszej linii wycofały się wówczas przez las i łąkę za główną linię szwedzką i na razie pozostały w rezerwie.
Po odwrocie forpoczty Adlercreutz, oczekujący na kolejny atak Rosjan, rozkazał 4. Brygadzie i szwedzkiej brygadzie zająć pozycje na lewo od drogi. Batalion piechoty Savolax i obydwa półbataliony Savolax jägare rozproszyły się grupami na łące za rzeką, chroniąc się za stojącymi tam zabudowaniami – szopami czy szałasami pastuchów. Bataliony szwedzkiej brygady zajęły pozycję na lewo od pozycji obsadzanej dotąd przez oddziały von Vegesacka, a 1. batalion piechoty Savolax stanął najbardziej na lewo.
Koło południa rozmieszczenie walczących jednostek było następujące – najdalej na północ, wzdłuż drogi w stronę Oravais, znajdowała się szwedzko-fińska kawaleria (Karelska Dragoner i Livgardet), nieco dalej na południe stały dwa bataliony Upplands regemente – te jednostki nie były jeszcze zwrócone w stronę wroga, jako że droga była usytuowana w tym miejscu prostopadle do pozycji rosyjskich. Dalej rozmieszczono stanowiska artylerii (ok. 10 dział, stojących w dotychczasowym miejscu po obu stronach drogi, zwróconych lufami w stronę wroga). Po prawej stronie drogi znajdował się batalion Österbottens regemente i stały kolejne trzy działa. Na lewo od drogi rozmieszczone były: batalion Västerbottens regemente, Karelska Jägare, dwa półbataliony piechoty Savolax, batalion strzelców Savolax i kolejny batalion piechoty Savolax. Niebawem szwedzką pozycję wzmocnił także batalion z Västmanlands regemente.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Krzysztofa Mazowskiego „Oravais 1808” bezpośrednio pod tym linkiem!
Nieco po godzinie 12.00 na skraju przeciwległego lasu pojawiły się oddziały rosyjskie i zajęły pozycje za strumieniem, naprzeciwko pozycji szwedzkich. Jakow Kulniew ustawił cztery działa i haubicę wzdłuż drogi, mniej więcej naprzeciwko szwedzkiej baterii. Po obu stronach drogi usytuował bataliony pułku siewskiego od strony morza, a trzy kolejne pułki strzelców po drugiej stronie drogi. Równoległe do szwedzkiego lewego skrzydła pozycję zajęły oddziały z pułków permskiego i pietrowskiego generała Nikołaja Demidowa. Rozpoczęła się wzajemna wymiana ognia artyleryjskiego i muszkietowego, trwająca mniej więcej godzinę, po czym oddziały Demidowa usiłowały okrążyć lewe skrzydło szwedzkie bronione przez piechotę z Brygady Savolax. Około godziny 13.00 Rosjanie przeszli do otwartego natarcia na pozycje zajmowane przez 4. Brygadę, ale napotkali silny opór.
Tu mamy do czynienia z momentem, który mógł już wtedy przesądzić o losach bitwy. Otóż kiedy piechocie z regimentu Savolax udało się odeprzeć natarcie rosyjskie, żołnierze fińscy nie poprzestali na tym, lecz sami przeszli do ataku, podobno bez wyraźnego rozkazu Adlercreutza. Uczestnik wydarzeń i kronikarz brygady Savolax twierdzi jednak, że był taki rozkaz, choć nie precyzuje, kto go wydał. Natomiast inny uczestnik walki Carl Johan Ljunggren, chorąży piechoty Västmanlands regemente, relacjonował:
„Aby odciążyć tak ciężko narażone lewe skrzydło, generał Adlercreutz wydał rozkaz przecięcia rosyjskiego centrum. Wreszcie przyszła kolej na nas. Wydano rozkaz oddziałom szwedzkim, aby zeszły ze wzgórz, przeszły przez rzekę i zaatakowały rosyjską linię na bagnety”.
Pierwsi do natarcia ruszyli strzelcy z regimentu Savolax, a za nimi posuwały się inne oddziały piechoty z Savolax i szwedzkiej brygady, stojące w drugiej linii. Przekroczono rzekę i uderzono na Rosjan. W wielu punktach odrzucono nieprzyjaciela, ale Rosjanom udało się obsadzić silnym oddziałem jedno ze wzgórz na drodze szwedzkiego natarcia. Atakowała je piechota z Västerbottens regemente. Napotkano jednak skoncentrowany ogień muszkietów trzech linii rosyjskiej piechoty i wycofano się za rzekę.
Wtedy do ataku poderwali się Rosjanie, co zaowocowało także odwrotem innych oddziałów szwedzkich znajdujących się na polu walki i wywołało chaos w szeregach wojsk Adlercreutza. Kiedy Rosjanie podążali za rejterującymi oddziałami ze szwedzkiego lewego skrzydła, przeprowadzili także równoległy atak na prawe skrzydło wroga. Adlercreutz został zmuszony rzucić do walki rezerwy. Na lewe skrzydło skierował Västmanlands regemente i Österbottens regemente. Ponadto ok. godziny 14.00 Adlercreutz i Vegesack z dwoma batalionami Upplands i dwoma 6-funtówkami pomaszerowali na Rosjan, idąc wzdłuż drogi i przez most, atakując po jego drugiej stronie. Jednocześnie do ataku poszła cała linia szwedzka i odrzuciła Rosjan aż do drugiego strumienia, mniej więcej do pozycji, gdzie rano znajdowały się forpoczty szwedzkie. Było to już ok. godziny 17.00. Wyglądało na to, że Rosjanie przegrywają, ale…
Niedaleko pola walki znajdowało się zgrupowanie generała Kamieńskiego, który o samej bitwie dowiedział się dzięki hukowi armat. Skierował więc swoje oddziały w tamtą stronę. Na miejsce starcia dotarła najpierw część brygady Uszakowa, która przyjęła na siebie atak szwedzki, a za jej plecami schroniły się uchodzące dotąd z pola oddziały rosyjskie. I wtedy zaczęła się kolejna, trzecia już faza bitwy. Niebawem dotarła tu bowiem reszta rosyjskiej brygady, która włączyła się do walki ze świeżymi siłami i w pełnym porządku taktycznym. Jak relacjonuje rosyjski generał i historyk wojny, generał Kamieński zjawił się na pozycji przed mostem bronionym przez 25. batalion strzelców i dwie kompanie pułku mohylewskiego, podczas gdy żołnierze z pułków siewskiego, petrowskiego i permskiego oraz 3. pułku strzelców trwali nadal w defensywnym zwarciu ze Szwedami i Finami. Kamieński wezwał wówczas na pole walki pozostające dotąd w rezerwie oddziały Uszakowa – pułk litewski, sześć kompanii pułku mohylewskiego, szwadrony huzarów grodzieńskich i polskich ułanów. Kiedy nadeszły, Kamieński wydał rozkaz: „Pokażcie Szwedom, jacy są Rosjanie! Nie odejdziemy stąd żywi, dopóki nie pokonamy Szwedów. Za mną! Bóg z nami! Naprzód! Hurra!”. Oddziały odkrzyknęły „hurra”, zabrzmiały werble i ruszono do ataku przez most. Zdziwiony nieprzyjaciel zaczął się wycofywać. «Tylko naprzód» – krzyczał Kamieński. Oficerowie i żołnierze rzucili się na Szwedów i wydzierali im broń z rąk. Nieprzyjaciel rejterował i cofnął się na swoje dawne pozycje”.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Krzysztofa Mazowskiego „Oravais 1808” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ciekawy jest tu udział oddziałów polskich, które, jak wynika z rosyjskiej relacji, w decydującym momencie pomogły pokonać przeciwnika. Cóż, często tak robiliśmy w historii, pomagając bardziej obcym niż sobie… (później wojska fińskie pomagały armii rosyjskiej tłumić powstanie listopadowe). Tak czy inaczej, Szwedzi zostali odparci i musieli wrócić na swoje pozycje, a część trafiła do niewoli. Generalnie zapanował chaos, trudno było odróżnić na polu walki atakujących od atakowanych. Dochodziło do walk wręcz. Ljunggren wspominał:
„W dzikiej zaciekłości bitwa trwała aż do zmroku. Strzelano gęsto. Nikt nie chciał ustąpić z pola, linia strzelców walczyła człowiek przeciwko człowiekowi. Wielu moich żołnierzy padło, a mnie samemu przestrzelono kapelusz nad samym czołem. I tak jak przewidziałem, zostaliśmy zmuszeni do odwrotu. Starałem się jednak, aby ciężko rannych odtransportowano na czas do Oravais, a zajęli się tym mniej poszkodowani”.
Adlercreutz rzucił w tym momencie do walki jednostki, które walczyły rano, a teraz były w rezerwie. Rejterujący żołnierze mieli dzięki temu czas i możliwość zajęcia nowych pozycji. Tymczasem Rosjanom udało się obejść lewe skrzydło szwedzkie i zepchnąć walczące tam oddziały, którym brakowało już amunicji, na boczną drogę do Kimo bruk. Prawe skrzydło szwedzkie utrzymywało nadal swoją pozycję, a Adlercreutz usiłował zreorganizować obronę. Dopóki wystarczyło amunicji jego podkomendni jeszcze się trzymali, ok. godziny 21 wieczorem zarządził odwrót w stronę Nykarleby. Z resztek rozbitych oddziałów 4. Brygady i dwóch armat utworzył ariergardę. Tak zakończyła się bitwa pod Oravais. Odwrót Szwedów i Finów był także dość chaotyczny, ale na szczęście wyczerpani walką Rosjanie nie podjęli pościgu.
„Strumień ludzi i koni wypełnił wiejską drogę. Ciemności były takie, że wszyscy wpadali na siebie i popychali się nawzajem, a kiedy nic nie było widać, trzeba było zdać się wyłącznie na słuch. A tej nocy słychać było wiele dźwięków, zewsząd dochodziły narzekania i jęki rannych w różnych językach, artylerzyści i woźnice poganiali swoje znużone konie, koła skrzypiały, broń szczękała, żołnierze porozumiewali się krzykiem. Wszyscy cierpieli z powodu wyczerpania i głodu”.
Rozbitkowie z armii szwedzko-fińskiej armii dotarli do Nykarleby ok. godziny 5.00 nad ranem. Tam i w okolicznych wsiach znaleźli wreszcie kwatery po 24 godzinach czuwania i walki. 4. Brygada cofała się w innym kierunku i doszła do Munsala. Kwatera główna została przeniesiona do Nykarleby, a następnie do Kråknäs.
Jak ocenia większość autorów, bitwa pod Oravais była najbardziej krwawa w całej wojnie. Rosjanie obliczali straty szwedzko-fińskie na ponad 1000 żołnierzy, a własne na 400 zabitych i 700 rannych. Fiński autor i uczestnik wydarzeń Ljunggren twierdzi, powołując się na rozmowy z Rosjanami biorącymi udział w boju, że straty rosyjskie wyniosły blisko 3 tys. żołnierzy. Natomiast własne szacuje na 40 oficerów i pomiędzy 1000 a 1200 żołnierzy zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Inny fiński badacz Mankell ocenia straty po obu stronach na 1000 do 1200 żołnierzy, choć, jak wspomina, niektórzy szacują straty rosyjskie na 3 tys. Zdaniem Suchtelena obie strony utraciły po 2 tys. żołnierzy. Oficjalny szwedzki raport przesłany królowi przez Vegesacka mówi o 527 zabitych, rannych i zaginionych.
Porucznik Schwerin, ranny w bitwie, który zmarł niebawem z odniesionych ran, zdążył napisać do swoich rodziców przed śmiercią:
„Zaraz po bitwie pod Ömossa zdarzyła się bitwa najdłuższa i najbardziej krwawa w całej wojnie. Stało się to pod Oravais, gdzie walka trwała od szóstej rano do dziesiątej wieczorem. Sam dowodziłem ogniem z moich dział aż do godziny dwunastej, kiedy zostałem ranny. Chciano odesłać mnie na tyły, ale jeden z moich ludzi powiedział, że to nic groźnego. Wtedy zebrałem się do kupy i wsiadłem na jednego konia z zaprzęgu, bo mój już był zastrzelony. Ustawiłem się na przedzie. Kazałem ludziom krzyczeć «hurra» i dałem rozkaz do ataku. Przebiliśmy się przez nieprzyjaciela, który przyjął nas bagnetami. Wielu z moich ludzi padło, a ja sam miałem płaszcz przestrzelony w trzech miejscach. Potem dziękował mi sam generał Adlercreutz. Rankiem następnego dnia udałem się na rekonesans i wtedy ponownie do mnie strzelano. Zobaczyłem wroga ukrytego za kamieniem i zastrzeliłem go. Wieczorem znowu zostałem ranny i zaniesiono mnie do pobliskiej wsi”.
Zdaniem Mankela powodem szwedzkiej klęski pod Oravais nie była wcale przewaga liczebna Rosjan, lecz błędy taktyczne Adlercreutza. Fiński generał jego zdaniem często tracił w ogniu walki dotychczasowy spokój. W normalnej sytuacji potrafił wybrać najlepszą pozycję, ale podczas bitwy zdarzało mu się działać odruchowo, atakować przedwcześnie. Wygląda też na to, że sama bitwa była czymś przypadkowym. Nie uczyniono bowiem niezbędnych przygotowań na polu walki, sądząc, że wcale nie dojdzie do starcia. Dopiero po godzinie 11.00, po pierwszym starciu szwedzkiej awangardy z Rosjanami, zaczęto ustawiać oddziały w szyku bojowym. Gdyby Kulniew nie zaatakował tego dnia szwedzkiej awangardy, to prawdo[1]podobnie następnego dnia Adlercreutz wycofałby się bez strat do Nykarleby.