Oleg Zakirov: Miałem mistyczne poczucie, że ofiary Katynia wołają o prawdę
Łukasz Grzesiczak: Pod koniec lat 80. prowadził Pan badania nad zbrodnią katyńską w samej paszczy lwa, w smoleńskich archiwach KGB. Jak trafił Pan do KGB i dlaczego rozpoczął Pan to śledztwo?
Oleg Zakirov: Będąc studentem naiwnie myślałem, że chcę coś zrobić dla ojczyzny, oczyszczę ją od skorumpowanych urzędników, poszedłem więc do pracy w KGB. Szybko okazało się, że KGB jest narzędziem w rękach polityków i nie działa bez dyrektyw z góry. Po kilku latach służby dotarła wreszcie do mnie świadomość, że KGB jest oportunistyczną organizacją chroniącą polityczne interesy grupy, która jest u władzy. Pracowałem wówczas w Smoleńsku i myślałem o odejściu z KGB, ale w pracy trzymało mnie prywatne śledztwo w sprawie Katynia, które sam prowadziłem, a o jego wynikach informowałem rosyjskich dziennikarzy.
Skąd u Pana ta wewnętrzna potrzeba prowadzenia prywatnego śledztwa?
Pracowałem w Komisji ds. Rehabilitacji Ofiar Stalinizmu i obserwowałem ogrom zbrodni NKWD. W najgorszym położeniu byli zamordowani polscy oficerowie, o których nie wolno było nawet mówić. Wtedy postanowiłem wyjawić tę tajemnicę. Dzięki Bogu, odnalazłem świadka, który powiedział mi prawdę o tamtych wydarzeniach. Kiedy prowadziłem własne śledztwo, miałem takie mistyczne poczucie, że zabici polscy oficerowie wołają o prawdę.
W swojej książce „Obcy element” pisze Pan, że od 1917 roku w ZSRR represje spotykały wszystkich – nie tylko obywateli radzieckich, a szczególne represje spotykały Polaków. Dlaczego?
Dziwnym dla mnie jest, że wszyscy zajmują się Katyniem, a przed zbrodnią katyńską, przede wszystkim w drugiej połowie lat 30. – wedle dokumentów NKWD – 111 tysięcy Polaków zostało rozstrzelanych. Dziwi mnie to milczenie polskich śledczych o tragicznej śmierci ponad 100 tysięcy Polaków.
Uważa Pan, że poznamy całą prawdę o Katyniu?
Miałem kiedyś taki koszmar – chciałem zresztą o nim napisać felieton – że obudziłem się w 2150 roku i siedząc przed ekranem telewizora oglądam wiadomości. A tam podają newsy z ostatniej chwili: „w końcu poznaliśmy całą prawdę o Katyniu”. Druga wiadomość brzmi: „katastrofa z 10 kwietnia 2010 roku była wypadkiem, zamach albo błąd pilota”. Wiadomość trzecia brzmi: „Polska i kraje UE pytają, czy i kiedy Rosjanie otworzą swoje archiwa”. Niech ten sen będzie odpowiedzią na Pana pytanie.
Rosjanie przekażą Polakom wszystkie akta śledztwa katyńskiego z lat 90.?
Nawet Anglia – która jest sojusznikiem Polski – nie odtajniła jeszcze wszystkich dokumentów z katastrofy Sikorskiego. W sprawie Katynia, moim zdaniem, wszystko idzie ku temu, że Polacy poznają te dokumenty. Szczerze wątpię jednak, czy kiedykolwiek poznamy wszystkie dokumenty o Katyniu.
Proszę powiedzieć, czy po katastrofie prezydenckiego samolotu mamy do czynienia – jak twierdzą niektórzy politycy i komentatorzy – z nowym otwarciem w stosunkach polsko-rosyjskich?
Odradzałbym nadmierną nadzieję. Łatwiej się potem rozczarować.