Obraz ideologii nazistowskiej w prasie polskiej w przededniu wojny
Polscy publicyści w latach 1938 – 1939 bardzo interesowali się narodowosocjalistyczną ideologią. Roztrząsali jej doktrynę pod względem logicznym i naukowym, uważając, że udowodnienie absurdalności twierdzeń nazistów wystarczy do położenia tamy jej ewentualnym wpływom w Polsce. Za szczególnie groźne uważano brak humanizmu w owej doktrynie, gloryfikację siły, brutalności i nienawiści. Dziennikarze polscy nie podzielali tu zdania Hermana Rauschninga, że „(...) narodowy socjalizm nie jest ani światopoglądem, ani doktryną (...) ma wszakże pogląd na świat. Narodowy socjalizm nie robi polityki z doktryny, lecz owszem, za pomocą światopoglądu uprawia politykę”.
Istota nazizmu
Źródeł ideologii nazistowskiej dopatrywali się publicyści polscy już w dziele Francuza, hrabiego A. Gobineau „Essai sur l'inegalite des races humaines”. Za kontynuatorów hrabiego, uważano Houstona Stewarda Chamberlaina i Ludwiga Woltmana, którzy uściślili poglądy Gobineau w ten sposób, że za najbardziej wartościowy rasowo element uznali rasę germańską, względnie teutońską. Polacy krytykując w 1938 r. doktrynę nazistowską, wykazywali sprzeczności w rozumowaniu Chamberlaina i Woltmana, zarzucając im, że mieszają i mylą ze sobą pojęcia biologiczne (rasa – zespół cech psychofizycznych) z kategoriami etnicznymi, względnie kulturowymi, pisali, że „utożsamianie rasy nordyckiej z Germanami okresu wczesnohistorycznego nie posiada żadnego uzasadnienia”. Hasła rasowe zawarte w ideologii nazizmu miały służyć, zdaniem publicystyki polskiej, wzmocnieniu niemieckiej wspólnoty narodowej.
Najbardziej w ideologii niemieckiej interesowały dziennikarzy problemy rasy i krwi, a nie kwestie historyczne. Dlatego też bardziej skupiano się wówczas na analizie haseł rasowych rozwijanych przez Hansa F.K. Gunthera, w duchu nowych osiągnięć antropologii, niż dziełach Oswalda Spenglera, Arthura Moellera von den Brucka, którym oddawano co im się należało, traktując je jako ważne dla rozwoju narodowego socjalizmu, lecz nie najistotniejsze. E. Romahn, publicysta „Kultury i Wychowania” podkreślał np. brak u Moellera von den Brucka dwóch punktów, które stały się najjaskrawszymi rysami narodowej rewolucji - wojującego antysemityzmu, który w Żydach widział najistotniejsze źródło zatrucia oraz zasady wodzostwa. Zasada ta, nie tylko według prasy polskiej tego okresu była istotą ideologii nazistowskiej. Podobne stwierdzenie sformułował np. H. Olszewski, powojenny znawca ideologii III Rzeszy.
„Mein Kampf”
Dlatego też miejsce von den Brucka zajęła książka „Mein Kampf” Hitlera, która wprowadziła do ideologii nazistowskiej antysemityzm i zasadę wodzostwa. Hitler zwrócił też uwagę, że nawet najlepsza idea pozostanie jedynie w sferze koncepcji, jeśli nie poprze się jej realna siłą, która fizycznie zniszczy, przeciwstawiające się jej poglądy. Ze względu na uwarunkowania techniczne jak np. powszechny pobór do armii, niemieckie idee rasowe zaczęły dotyczyć kwestii bardziej ogólnych niż biologicznych. St. Klimek uznał, że w tym kontekście słowo „rasa”, zbliżone jest do polskiego terminu „naród”.
Polscy publicyści zdawali sobie sprawę, że wprowadzenie przez Rosenberga kryterium „sumienia rasy”, utrudnia wszelką krytykę, gdyż wg jego teorii, ten kto nie podziela poglądów rasowych autora, błądzi – zwiedziony przez antynordycką naukę... Dlatego też uznawali, że jego teorie, nie nadają się do dyskusji i naukowej polemiki. Polemizowali natomiast z teoriami dotyczącymi „hodowli rasowej”. Jak zauważył J. Szczepański „Hodowla ludzi – nie ma nic wspólnego z powiększeniem ludności. Bogactwo dzieci nic nie znaczy, jeśli nie łączy ich czystość krwi”. Publicysta podkreślał, że koncepcje te znalazły odzwierciedlenie w niemieckiej rzeczywistości. Wynikiem owej udoskonalonej hodowli, miała być germańska szlachta, która przekazywałaby dziedziczoną zagrodę, tylko synowi czystej krwi. Tworzono tu coś w rodzaju hodowlanego filtra, bowiem obejmujący majątek syn, chcąc mieć dzieci pełnej krwi, musiał ożenić się z rasowo czystą kobietą. Mógł mieć przy tym dowolną ilość dzieci nieślubnych, jednak pozostających poza obrębem wspólnoty.
Przy takich założeniach, zasadami regulującymi życie seksualne ludzi, stawały się prawa hodowli. Dlatego też nie było zdradą ze strony żony, utrzymywanie kontaktów seksualnych z innymi mężczyznami, pod warunkiem, że mąż o nich wiedział i nie mogły pociągnąć za sobą zanieczyszczenia rasy. Znana była instytucja „Zeugungshelfera”, który mógł płodzić dzieci w zastępstwie męża. W takim układzie rola kobiety sprowadzała się do tego, że mogła być ona żoną, kochanką, matką i strażniczką czystości rasowej – całkowicie jednak poddaną władzy mężczyzny.
Polscy publicyści konstatowali z pewną złośliwością, że teoretyk nazizmu Rosenberg, przyjął w tej kwestii poglądy Żyda Weiningera, który stwierdził, że fizjologiczna słabość umysłowa kobiet przeznacza je do spełniania funkcji biernych.
Tezy o Żydach
Komentowano też i polemizowano z antysemickimi publikacjami, ukazującymi się w III Rzeszy, takimi jak np. twierdzenia Himmlera, który pisał, że „Żydzi nie są narodem, jak inne narody (...) trzeba potraktować ich jak nosicieli dziedzicznej przestępczości. Wyplenienie Żydostwa nie tylko, nie oznacza dla ludzkości straty lecz jest dokładnie w takim stopniu użyteczne, jak użyteczna jest kara śmierci lub więzienie dla przestępców”.
Często podnoszoną kwestią, było też prześladowanie Kościoła w Niemczech, jak też antychrześcijańskie tezy nazistów, którzy jak Rosenberg np. twierdzili, że Chrystus miał nordyckich przodków, głosił heroiczną etykę a jego naukę sfałszowali apostołowie (Żydzi), przy pomocy Etrusków... Ponieważ spadkobiercą owych Żydów i Etrusków jest papież, rosenbergowskie zasady, nakazywały odrzucać jego autorytet.
Prasa polska dostrzegała śmiertelne zagrożenie jakie niosła ze sobą ideologia nazistowska, zwracała uwagę na czynniki, sprzyjające ewentualnemu konfliktowi, jaki mogły wywołać Niemcy, takie jak: antysemityzm, zasada wodzostwa czy intensywna indoktrynacja własnego narodu. Obrona państwa w obliczu nadchodzącego starcia nie była rzeczą prasy, jednak można powiedzieć, że polscy publicyści zrobili wiele, aby zdyskredytować teorie nazistowskie w Polsce i przyczynili się walnie do ich odrzucenia przez polskie społeczeństwo.