Oblężenie Wrocławia – śmierć ostatniej twierdzy Rzeszy

opublikowano: 2017-11-10, 15:48
wolna licencja
Oblężenie Wrocławia było najdłużej trwającą bitwą o niemieckie miasto w ostatnim etapie II wojny światowej. Chwiejące się w posadach Niemcy zdecydowane były bronić się do ostatka.
reklama

Oblężenie Wrocławia to niejedyny przykład zaciekłej obrony miast-twierdz przez Niemców pod koniec wojny. Dowiedz się więcej o „Festung Kolberg”

Druga połowa września 1944 roku obfitowała w niekorzystne dla Niemiec wydarzenia. 19 skapitulowała Finlandia, 21 Brytyjczycy zdobyli Rimini, 22 padło Boulogne… Wprawdzie 25 września skapitulowały brytyjskie oddziały w Arnhem, jednak tego samego dnia do Wrocławia przybył generał major Johannes Krause.

O ile dla samych Niemiec fakt ten nie był może specjalnie złowróżbny, o tyle dla samego Wrocławia był niczym podpisanie wyroku. Do tego momentu wojna go omijała, Śląsk zwano wręcz „schronem przeciwlotniczym III Rzeszy”. To często tutaj ewakuowano cywili z bombardowanych miast niemieckich, alianckie siły powietrzne nie miały tu bowiem zbyt wielu interesujących celów prócz fabryki benzyny syntetycznej w Blachowni Śląskiej. Propaganda dbała, by zbyt wiele informacji o niemieckich niepowodzeniach nie przedostawało się do publicznej wiadomości, mieszkańcy żyli więc w mniej lub bardziej zgodnym przeświadczeniu o swoim bezpieczeństwie.

Wrocław w latach 20. XX wieku (domena publiczna).

Tymczasem rok 1944 był rokiem klęsk Wehrmachtu. 3 stycznia Armia Czerwona wkroczyła na teren przedwojennej Rzeczpospolitej. W ciągu kolejnych miesięcy sowieckie oddziały coraz głębiej wdzierały się w głąb Polski, zaplecze niemieckie zaś było ciągle atakowane przez Armię Krajową w ramach Akcji „Burza”. 13 lipca 1944 roku rozpoczęła się operacja lwowsko-sandomierska, w wyniku której wypchnięto Wehrmacht z południowo-wschodniej Polski i uchwycono przyczółek baranowsko-sandomierski. 8 września ruszyła operacja dukielsko-preszowska, którą Niemcom za cenę potężnych strat udało się zatrzymać, mimo to jednak linia frontu była już na Wiśle, na domiar złego ziała w niej wyrwa w postaci wciąż walczącej Warszawy. Oddziały Wehrmachtu podczas długotrwałego odwrotu zdezorganizowały się, na domiar złego tracąc sporą część stanów osobowych i znaczną ilość wyposażenia.

Na domiar złego od 6 czerwca Rzesza walczyła na dwa fronty. Alianci od czasu lądowania w Normandii parli na wschód. 4 dni przed rozpoczęciem operacji lwowsko-sandomierskiej padło Caen. Dzień przed wyzwoleniem warszawskiej Pragi i dotarciu oddziałów 1 Armii Wojska Polskiego do Wisły Amerykanie dotarli do Linii Zygfryda, „pukając” do bram Niemiec. Sytuacja była tragiczna i wierzyć w ostateczne zwycięstwo Rzeszy mogli tylko albo niedoinformowani, albo fanatycznie wierni Hitlerowi.

reklama

Johannes Krause nie należał do żadnej z tych kategorii, był jednak żołnierzem, który otrzymał precyzyjny rozkaz: ufortyfikować „Festung Breslau”. Nie był zbyt rozpoznawalnym dowódcą, większość wojny spędził w Grecji, z dala od bardziej aktywnych frontów. Nie miał wielkiego doświadczenia, postawiono go zaś przed olbrzymim wyzwaniem.

Określenie „twierdza” żadną miarą nie pasowało do Wrocławia w tym okresie. Miejskie fortyfikacje zostały rozebrane jeszcze za Napoleona i przez długi czas nie uważano za konieczne naprawienie tego, Śląsk znajdował się bowiem daleko od wszelkich potencjalnych zagrożeń. Dopiero wraz z wybuchem wojny przystąpiono do fortyfikowania miasta, efekt jednak był daleki od zadowalającego. Gdy więc Krause objął dowództwo garnizonu, „Festung Breslau” składała się z kilku rowów przeciwczołgowych i ciągów okopów, paru lekkich fortyfikacji oraz trzech fortów piechoty: I-Werke 41, 42 i 43. Załogę stanowiły dwa bataliony rezerwowe piechoty, kilka grup Volkssturmu oraz nieco artylerii, przy czym ta ostatnia stanowiła zbieraninę dział polskich, francuskich, czechosłowackich i niemieckich, nierzadko bez tablic balistycznych lub dalmierzy i z niewielką ilością amunicji.

Niemieccy żołnierze wycofują się do Wrocławia (fot. ze zbiorów Bundesarchiv, Bild 183-H26408, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Niemcy).

Krause miał w swej pracy sprzymierzeńca w postaci gauleitera Dolnego Śląska Karla Hankego, który zanim został nazistowskim oficjelem był młynarzem. Jego kariera zaczęła się po przystąpieniu do NSDAP – w cztery lata przeszedł drogę od niskiego urzędnika do sekretarza Josepha Goebbelsa. Wdał się wtedy w romans z żoną szefa, zaniedbywaną przez na potęgę romansującego ministra propagandy. Sprawa rozwijała się w kierunku rozbicia małżeństwa Goebbelsów, interweniował jednak Hitler żądając, by małżonkowie się pogodzili. Oznaczało to złamanie kariery Hankego, który ochotniczo wstąpił do Wehrmachtu. Służył w Polsce w 3. Dywizji Pancernej i we Francji w 7. Dywizji Pancernej pod generałem Erwinem Rommlem. Przedstawił go on zresztą do Krzyża Rycerskiego za odwagę, odwołał jednak wniosek, gdy Hanke z fascynującą arogancją stwierdził, że jako partyjny funkcjonariusz stoi wyżej od Rommla.

reklama

W 1941 roku został zwolniony z armii w stopniu porucznika i następnie mianowany przez Hitlera gauleiterem Dolnego Śląska. Fanatycznie wierny swemu dobroczyńcy, rozpoczął bezwzględne wcielanie w życie jego zarządzeń, co rychło przysporzy mu przydomku „kata z Breslau”. W końcowym okresie wojny z dumą ogłosił Wrocław „miastem wolnym od Żydów”, a gdy Berlin uczynił Wrocław twierdzą, Hanke z pełną energią przystąpił do wcielania rozkazu w życie. Przekonał się o tym Wolfgang Spelhagen, burmistrz Worcławia, który starał się o posadę w Berlinie i, według niektórych relacji, chciał ogłosić Wrocław miastem otwartym i w ten sposób ocalić go od zniszczeń. Decyzją Hankego został rozstrzelany.

Gauleiter Karl Hanke we Wrocławiu w 1945 roku (fot. Mitschke, ze zbiorów Bundesarchiv, Bild 183-1989-1120-502, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Niemcy).

Karl Hanke czuł się za w równym stopniu odpowiedzialnego za obronę Wrocławia, co Krause. Zaprzągł do pracy nad tym całą podlegającą mu machinę partyjną. Każdego dnia wygłaszał przemówienia zagrzewające ludność do wysiłku i ofiar na rzecz walczących żołnierzy – podobno z mieszanymi skutkami, mówcą był bowiem, jak się zdaje, raczej miernym. Volkssturm oraz Hitlerjugend zostały zmobilizowane i wysłane do akcji kopania okopów i rowów przeciwczołgowych, najpierw w ramach Ostwallu, później zaś obrony samego miasta. Przez całą zimę 1944/45 ludność cywilna oraz żołnierze próbowali kopać zmarzniętą ziemię, nierzadko posiłkując się kilofami. Równocześnie burzono budynki i wycinano drzewa, szykując pola ostrzału dla artylerii i gniazd karabinów maszynowych.

Do Wrocławia płynęły rozbite jednostki z całego Śląska i Polski, cofające się przez sowieckim walcem. Krause usiłował zorganizować z nich w miarę jednolite formacje, łatał je rezerwistami i szykował do obrony. Do końca stycznia garnizon Wrocławia rozrósł się do dwudziestu pięciu tysięcy ludzi, zarówno żołnierzy Wehrmachtu, głównie z 269. Dywizji Piechoty, jak i Luftwaffe, SS, policji i Volkssturmu. Dysponowali oni 1200 karabinami maszynowymi, 120 działami przeciwlotniczymi różnych kalibrów, 11 000 pancerfaustów oraz niemal siedemdziesięcioma działami i haubicami. 3 lutego 1945 roku nowy dowódca Grupy Armii „Środek”, generał Ferdinand Schörner, zdjął ze stanowiska chorego Krausego i mianował nowym dowódcą obrony generała Hansa von Ahlfena.

reklama

Artykuł inspirowany programem „Poszukiwacze zaginionej prawdy” w telewizji HISTORY. Dowiedz się więcej o programie i oglądaj kolejne odcinki w soboty i niedziele o 13:00!

Generał Hans von Ahlfen, pierwszy dowódca obrony Wrocławia (fot. ze zbiorów Bundesarchiv, B 145 Bild-F016218-0032A, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Niemcy).

Równocześnie trwałą gorączkowa ewakuacja. Część ludności cywilnej, której nie uznano za niezbędną do obrony miasta, wywożono na zachód. Była to logistyczna gehenna, nie dysponowano bowiem wystarczającą ilością składów kolejowych ani samochodów by ewakuować miasto które, przypomnijmy, dotychczas samo było celem ewakuacji. W efekcie drogami ciągnął się pochód ludzi uciekającej przed Armią Czerwoną przez skuty lodem Śląsk. Dla cywili zaczął się koszmar, wielu umierało z wycieńczenia i wychłodzenia. Mróz zgarniał wysokie żniwo zwłaszcza wśród dzieci, którym nie sposób było zapewnić ani dość pożywienia, ani ciepła. Nie wszystkim udało się wydostać i duża część mieszkańców pozostałą w mieści. 9 lutego oddziały sowieckie przecięły ostatnią linię kolejową prowadzącą z Wrocławia, 15 lutego zaś zdobyły Domasław. „Festung Breslau” faktycznie stał się twierdzą, otoczoną przez sowieckie 6. Armię i 5. Armię Gwardyjską.

W mieście znalazło się co najmniej 150 000 ludzi, z czego ludność cywilna stanowiła, jak się szacuje, jakieś 115 000 osób. Garnizon rozrósł się ostatecznie do około 37 000 żołnierzy. Trzon obrony stanowiły elementy 609. Dywizji Piechoty pod dowództwem generała porucznika Siegfrieda Ruffa. Wcielono do niej także tych żołnierzy 269. Dywizji Piechoty, którzy nie zdołali się przebić przez pierścień okrążenia. 609. Dywizję wspierała znajdująca się w garnizonie w momencie zamknięcia kotła zbieranina podzielona na 5 pułków, nazwanych od nazwisk ich dowódców. Naprzeciwko stanęło sześć dywizji piechoty 6. Armii: 181., 218., 273., 294., 309. i 359. Całością sił dowodził generał Władimir Głuzdowski, młody oficer uważany za jednego ze zdolniejszych i bardziej błyskotliwych. W sumie Wrocław oblegało około 50 tysięcy ludzi ze wsparciem niemal tysiąca dział i haubic, jednak z małą ilością pojazdów pancernych.

reklama

Dla miasta zaczął się koszmar blisko trzymiesięcznego oblężenia. Pierwsze starcia rozegrały się o podwrocławskie wioski, które po parodniowych walkach zostały zajęte. Gdy jednak walki doszły do pierwszych części miasta, postęp wojsk sowieckich został niemal całkowicie zahamowany. Żołnierze 6. Armii wywodzili się w przeważającej większości ze wsi, środowisko miejskie było więc dla nich całkowicie dezorientujące. Do tego przez pierwszą część oblężenia funkcjonowało lotnisko na Gądowie Małym, które pozwoliło Luftwaffe na utrzymanie mostu powietrznego i ewakuację rannych oraz transport zaopatrzenia. Niezgorzej wyglądała też sytuacja zaopatrzeniowa, zmagazynowano bowiem spore zapasy z okresu, gdy miasto było przystanią dla uchodźców z Niemiec.

Przedwojenny budynek lotniska na Gądowie (domena publiczna).

Dość szybko jednak zaczęło się to zmieniać. Po paru tygodniach rychło zaczęło brakować żywności, zaś na domiar złego do głosu doszła megalomania Hankego, który zaczął się czuć panem życia i śmierci zamkniętych we Wrocławiu, jednym z dowódców obrony miasta. Struktury partyjne szybko podchwyciły to myślenie swego szefa i coraz częściej dochodziło do aresztowań i egzekucji ludzi, którzy dotychczas uchowali się przed czujnym spojrzeniem nazistowskiej machiny władzy. Sterroryzowani, gnieżdżący się w coraz gorszych warunkach mieszkańcy szukali pociechy w alkoholu i seksie. Jednym z częstych widoków stały się „bunkrowe kochanki”, czyli jaskrawo ubrane cywilne kobiety, uwodzące mężczyzn nie dla pieniędzy, lecz zapomnienia tragedii swojej sytuacji. Postępowała demoralizacja a nieliczne próby ratowania ześlizgującego się w otchłań miasta, podejmowane przez księży, nauczycieli czy urzędników, skazane były na porażkę.

reklama

Von Ahlfen dowodził obroną do końca lutego. Zarówno Schörner, jak i Hanke uznali go jednak za zbyt mało energicznego, nie zatrzymał bowiem postępów sowieckich, które bezpośrednio zagroziły lotnisku. Nowym dowódcą został generał Hermann Niehoff, jeszcze do 1 marca dowodzący z Raciborza 371. Dywizją Piechoty. Decyzją dowódcy Grupy Armii „Środek” został pozbawiony dowództwa tego związku, przewieziony do Świdnicy i tam 3 marca załadowany do samolotu. Dopiero za trzecim podejściem pilotowi udało się przerzucić generała do Wrocławia, lądował jednak pod gęstym ogniem, zmuszając Niehoffa do skakania w biegu z kołującej maszyny.

Nowy dowódca kontynuował pracę von Ahlfena. Udało mu się powstrzymać dalsze natarcie Sowietów, które utknęło na zabudowaniach Wrocławia. Utrzymał też lądowisko na Gądawie, które dopiero na początku kwietnia wpadło w sowieckie ręce. Wrocław jednak pomału zamieniał się w cmentarz. Kolejne tygodnie przynosiły zniszczenia i pożary. Niemcy odgradzali się od atakujących podpalonymi budynkami, często kontratakowali, minowali opuszczane budynki i w każdy możliwy sposób utrudniali dalsze postępy. Improwizowano broń chemiczną i gazową (np. wrzucano do piwnic atakowanych budynków woreczki z silnie żrącym ługiem) oraz konstruowano prowizoryczne wyrzutnie granatów na podobieństwo tych znanych z powstania warszawskiego. W podwrocławskich zakładach FAMO robotnicy zbudowali improwizowany pociąg pancerny, który pod dowództwem porucznika Paula Poersela zadał poważne straty atakującym serią błyskawicznych wypadów. Wzdłuż dzisiejszego Placu Grunwaldzkiego rozpoczęto, rękoma ludności cywilnej, budowę pasa startowego, który rychło stał się ulubionym celem sowieckiego lotnictwa.

Niemieccy parlamentariusze zmierzają na rozmowy o kapitulacji Wrocławia (domena publiczna).

Wrocław skapitulował 6 maja 1945 roku, cztery dni po kapitulacji Berlina i tego samego dnia, gdy pancerniacy Maczka zdobyli Wilhelmshaven. Dwa dni później Niemcy podpisały akt bezwarunkowej kapitulacji. Wrocław był wtedy wypalonym morzem ruin, grobem około 90 tysięcy Niemców i 60 tysięcy Rosjan. Czy pod gruzami znalazło się też podziemne miasto z własną koleją, które wybudować mieli Niemcy? Poświęcony zostanie temu kolejny odcinek programu „Poszukiwacze zaginionej prawdy” – premiera w sobotę 11 listopada o godzinie 13:00 na kanale HISTORY.

Karl Hanke, od 29 kwietnia Reichsführer-SS i szef niemieckiej policji, uciekł z prowizorycznego lądowiska w noc przed kapitulacją samolotem Fieseler Storch. Feldmarszałek Schörner, awansowany na ten stopień 4 kwietnia, a od 30 kwietnia naczelny dowódca wojsk lądowych, niemal do ostatniej chwili obiecywał Niehoffowi pancerne kontruderzenie, które zdejmie oblężenie twierdzy.

Bibliografia:

  • Grupa Rekonstrukcji Historycznej FESTUNG BRESLAU [dostęp: 8 listopada 2017 roku] <[http://www.festungbreslau.wroclaw.pl/]>.
  • Hargreaves, Richard, Ostatnia twierdza Hitlera. Breslau 1945, Rebis, Poznań 2014.
  • Majewski Ryszard, Wrocław – godzina zero, Krajowa Agencja Wydawnicza, Wrocław 1985.
  • Solarz Jacek, Breslau 1945, Militaria, Warszawa 2007.
  • Waage Ursula, Przeżyj! Zapiski z Festung Breslau i polskiego Wrocławia 1945-1949: relacja świadka, Oficyna Wydawnicza Atut, Wrocław 2016.

Artykuł inspirowany programem „Poszukiwacze zaginionej prawdy” w telewizji HISTORY. Dowiedz się więcej o programie i oglądaj kolejne odcinki w soboty i niedziele o 13:00!

reklama
Komentarze
o autorze
Przemysław Mrówka
Absolwent Instytut Historycznego UW, były członek zarządu Koła Naukowego Historyków Wojskowości. Zajmuje się głównie historią wojskowości i drugiej połowy XX wieku, publikował, m. in. w „Gońcu Wolności”, „Uważam Rze Historia” i „Teologii Politycznej”. Były redaktor naczelny portalu Histmag.org. Miłośnik niezdrowego trybu życia.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone