Oblężenie Jasnej Góry: jak było naprawdę?

opublikowano: 2022-08-14, 17:13
wszelkie prawa zastrzeżone
Oblężenie Jasnej Góry podczas potopu szwedzkiego nie było przełomowym wydarzeniem militarnym, ale skuteczna obrona wzmogła w narodzie ducha oporu przeciwko Szwedom. Czy Sienkiewicz uczciwie opisał oblężenie Jasnej Góry? Jak było naprawdę?
reklama
Obrona Jasnej Góry 1655, obraz Januarego Suchodolskiego

Kiedy w lipcu 1655 roku armia szwedzka przekroczyła granice Rzeczpospolitej, ta od siedmiu lat znajdowała się w stanie wojny. Od 1648 roku trwał konflikt z dowodzoną przez Bohdana Chmielnickiego Kozaczyzną Zaporoską, a w 1654 roku, w następstwie ugody perejasławskiej, Litwę zaatakowały sprzymierzone wojska moskiewsko-kozackie. Wyniszczonym przez wojny krajem targały również spory polityczne. Pomimo przeprowadzonych wiosną i latem 1655 roku prób rozmów pokojowych nowo obrany król szwedzki Karol X Gustaw zadecydował o przygotowaniach do wojny. Jedną z przyczyn jej wypowiedzenia były nieuregulowane pretensje polskiej dynastii Wazów do tronu Szwecji, niemniej na decyzję szwedzkiego władcy wpływ miały też inne czynniki: prowadzone od wielu dekad zmagania Szwedów o uczynienie z Bałtyku morza wewnętrznego, odbudowanie gospodarki, wyniszczonej po wojnie trzydziestoletniej, oraz znalezienie zajęcia dla rzeszy żołnierzy, bezrobotnych po jej zakończeniu.

Dlaczego doszło do oblężenia Jasnej Góry?

Do napaści na Rzeczpospolitą zmobilizowano niebagatelną wówczas liczbę 55 tysięcy żołnierzy. Siły te podzielone zostały na trzy armie, z których dwie, pod dowództwem feldmarszałka Arvida Wittenberga oraz samego Karol X Gustawa, walczyły na terytorium Korony. 21 lipca 1655 roku wojska szwedzkie wkroczyły do Wielkopolski z Pomorza Szwedzkiego. Polska szlachta zdawała sobie sprawę z nieuchronności konfliktu, jednak przygotowania do niego były ospałe. 25 lipca 1655 roku szlachta wielkopolska pod Ujściem oddała się pod protekcję króla Szwecji. Po kapitulacji Szwedzi bezkrwawo zajęli Wielkopolskę i ruszyli na Warszawę, spychając Polaków na południe. 8 września Warszawa wpadła w ręce Karola X Gustawa. Po zdobyciu stolicy Szwedzi zgrupowali się pod Opocznem. Zaatakowani przez wojska Jana Kazimierza odparli je, wygrywając bitwę pod Żarnowem (16 września 1655). Po zwycięskim starciu Szwedzi zepchnęli Polaków dalej na południe i rozpoczęli marsz na Kraków. Tymczasem oddziały polskie, składające się zarówno z pospolitego ruszenia, jak i armii zaciężnej, uległy rozprężeniu i spadkowi karności. Pospolitacy rozeszli się do domostw, a oddziały zaciężne, na skutek niewypłacania zaległego żołdu, zawiązały konfederację. Nie mając sił i środków na obronę kraju, Jan Kazimierz zmuszony został do wyznaczenia Stefanowi Czarnieckiemu zadania obrony starej stolicy, a sam opuścił granice państwa i udał się na Śląsk. Kraków skapitulował 19 października 1655 roku, a siły koronne złożyły szwedzkiemu monarsze przysięgę na wierność. Ostatnimi obrońcami Rzeczpospolitej byli górale pod dowództwem byłego dowódcy częstochowskiej załogi Jana Pawła Cellariego.

Tymczasem od jesieni 1655 roku na skutek grabieżczego postępowania wojsk szwedzkich przeciwko najeźdźcom występować zaczęli mieszkańcy kolejnych ziem koronnych. Wystąpienia te doprowadziły do fali represji ze strony Szwedów. Głównym pacyfikatorem oddziałów „rebelianckich” był Czech w służbie szwedzkiej, generał Jan Weihard Wrzesowicz. Po jednej z potyczek z polskim „ruchem oporu” Wrzesowicz podjął decyzję o zajęciu pogranicza polsko-śląskiego, aby zminimalizować kontakty „buntowników” z przebywającym w śląskim Głogówku Janem Kazimierzem. Tymczasem szwedzki monarcha, planując działania wojenne w Prusach Królewskich, oddał dowództwo armii działającej na terenie Wielkopolski i zachodniej Małopolski generałowi Burchardowi Müllerowi von der Lühnen i rozkazał mu opanowanie szeregu twierdz pogranicznych, w tym Częstochowy. Wrzesowicz nie chciał poddawać się pod dowództwo Müllera i sam 8 listopada 1655 roku stanął pod Częstochową. Mnisi jednak, pomimo usilnych przekonywań ze strony Czecha, nie zgodzili się na wpuszczenie jego oddziałów do twierdzy. Wrzesowicz z uwagi na brak artylerii nie był w stanie oblegać klasztoru na Jasnej Górze, zmuszony został więc do opuszczenia swoich pozycji następnego dnia. Wkrótce zaś, 18 listopada, pod murami jasnogórskiej twierdzy stanął generał Müller.

reklama
Oblężenie Jasnej Góry, obraz z Malarni Jasnogórskiej

Kto dowodził obroną Jasnej Góry?

Paulini z Jasnej Góry pomimo deklarowanej apolityczności od samego początku wojny zdawali sobie sprawę z możliwego ryzyka oblężenia. Już 25 lipca 1655 roku częstochowscy mnisi, tak jak i załogi innych twierdz oraz szlachta województw, otrzymali list, w którym król Jan Kazimierz nakazywał przygotowanie się do obrony przeciw najeźdźcy. Atak na klasztor na Jasnej Górze wydawał się bardzo prawdopodobny. Za możliwym szturmem przemawiało usytuowanie twierdzy, które pozwalało na kontrolowanie odcinka granicy Rzeczpospolitej ze Śląskiem oraz na zdobycie przez Szwedów skarbów klasztoru jasnogórskiego. Z uwagi na groźbę oblężenia 6 sierpnia 1655 roku zakonnicy podjęli decyzję o wysłaniu prowincjała zakonu Teofila Bronowskiego na Śląsk. Nieobecność prowincjała miała pozwolić im na unikanie wiążących zobowiązań wobec nieprzyjaciela. Gdy Szwedzi poczynali sobie coraz śmielej w opanowywanej przez siebie Rzeczpospolitej, jasnogórscy paulini przyjęli postawę wyczekującą i obserwowali, jak na obecność wojsk szwedzkich zareaguje okoliczna szlachta.

Gdy w drugiej dekadzie sierpnia 1655 roku sieradzanie poddali się najeźdźcy, częstochowscy zakonnicy zadbali o wzmocnienie załogi oraz twierdzy. Przygotowano również do ewakuacji kosztowności klasztoru na Jasnej Górze, a na początku listopada 1655 roku, w przeddzień pojawienia się pod murami twierdzy oddziału Wrzesowicza, cudowny obraz Najświętszej Marii Panny został ewakuowany na Śląsk. Na początku listopada 1655 roku paulini postanowili zabezpieczyć swój klasztor w sposób formalny. W tym celu dwóch z nich udało się do przebywającego wówczas w Krakowie feldmarszałka Wittenberga z prośbą o uzyskanie salwagwardii, czyli dokumentu potwierdzającego nietykalność klasztoru przez wojska przeciwnika. Jak wskazują późniejsze wydarzenia, dokument ten nie był w żaden sposób wiążący, a Szwedzi nadal chcieli złupić jasnogórski skarbiec, aby zapłacić zaległy żołd wojsku szwedzkiemu oraz armii zaciężnej Rzeczypospolitej, pozostającej wówczas pod komendą Szwedów. Przeor Augustyn Kordecki nie miał zaufania do szwedzkich wojskowych, więc wystarał się również o salwagwardię u samego Karola X Gustawa. Zjawisko proszenia Szwedów o nietykalność w naszych oczach może wyglądać na próbę układania się z wrogiem. Należy jednak pamiętać, że w czasach I Rzeczpospolitej pojęcie zdrady było czym innym niż obecnie, a w momencie, gdy częstochowscy paulini prosili o salwagwardię, na stronę Szwedów przeszli niemal wszyscy magnaci i znaczna część szlachty.

reklama

Jak Jasna Góra stała się twierdzą?

Początki samej twierdzy na Jasnej Górze sięgają 1620 roku, kiedy to Zygmunt III Waza zadecydował o ufortyfikowaniu jasnogórskiego sanktuarium. Decyzja ta miała na celu ochronienie klasztoru przed skutkami wojny trzydziestoletniej, która rozgrywała się tuż za śląską granicą. Zadecydowano o otoczeniu klasztoru jasnogórskiego czworobocznym systemem fortyfikacji bastionowych typu holenderskiego. Sam klasztor zbudowany został na szczycie stromego, samotnego wzgórza, na litej skale utrudniającej stosowanie podkopów. Okoliczne wzgórza, o wysokości dorównującej Jasnej Górze, położone są w odległości ponad półtora kilometra od klasztoru, co uniemożliwiało przeprowadzenie skutecznego ostrzału artyleryjskiego. Do 1655 roku fortyfikacje jasnogórskie zbudowane zostały w popularnym wówczas stylu palazzo in fortezza (pałacu lub innego zespołu budynków wewnątrz fortyfikacji) i składały się ze wspomnianych wyżej bastionów, połączonych ze sobą kurtynami, czyli cofniętymi względem bastionów fragmentami wałów. Obwód murów twierdzy liczył około czterystu siedemdziesięciu metrów długości. Klasztoru broniły również wały ziemne, omurowane skarpy oraz rowy. Elementami pozwalającymi na skuteczniejszą obronę były również flanki oraz ściśle przylegające do wałów zabudowania klasztorne, z których również można było przeprowadzać ostrzał artyleryjski. Dostęp do klasztoru możliwy był wyłącznie od strony południowej, przez bramę-basztę z prowadzącym do niej mostem zwodzonym. Mylił się więc Sienkiewicz, określając twierdzę częstochowską pogardliwym mianem „kurnika”. Aby zapobiec ewentualnym pożarom i zniszczeniom, przed nadciągnięciem wojsk szwedzkich na polecenie przeora Kordeckiego rozebrano kramy z dewocjonaliami, rozstawione pod murami twierdzy.

Tekst jest fragmentem e-booka Izabeli Śliwińskiej-Słomskiej „Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”. Kup e-booka poniżej:

Polecamy e-book Izabeli Śliwińskiej-Słomskiej – „Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”

Izabela Śliwińska-Słomska
„Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
128
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-55-6

Książka dostępna również jako audiobook!

Do skutecznej obrony jakiejkolwiek twierdzy nie wystarczą same mury. Potrzebna jest jeszcze dobrze wyszkolona załoga oraz artyleria. Jeszcze w 1652 roku uchwałą sejmu zobowiązano paulinów do utrzymywania w twierdzy jasnogórskiej załogi pieszej, która liczyła około stu pięćdziesięciu ludzi, w tym piechoty wybranieckiej z okolicznych wiosek. Dowódcą garnizonu od 1654 do września 1655 roku był wspomniany wcześniej wybitny dowódca piechoty, oberszter (pułkownik) Jan Paweł Cellari. Poziom wyszkolenia, jakie zapewnił garnizonowi częstochowskiemu Cellari, musiał być dobry, skoro przez czterdzieści dni byli oni w stanie odpierać ataki Szwedów. W twierdzy oprócz załogi, powiększonej do stu osiemdziesięciu ludzi, i rzecz jasna paulinów (w tym niektórych z wojskową przeszłością) znajdowało się kilka rodzin szlacheckich oraz zaznajomieni z wojskiem szlachcice: miecznik sieradzki Stefan Zamoyski, Piotr Czarniecki, starościc ostrzeszowski Mikołaj Krzysztoporski czy Zygmunt Muszyński. Duchowym dowódcą obrony Jasnej Góry był miejscowy przeor ojciec Augustyn Kordecki, wszystkich zaś obrońców twierdzy było co najmniej dwustu pięćdziesięciu.

reklama

Obrońcy Częstochowy dysponowali liczną artylerią, w tym dwunastoma ciężkimi działami, przysłanymi przed oblężeniem przez kasztelana krakowskiego Stanisława Warszyckiego, a także bronią palną (sześćdziesiąt muszkietów) oraz zapasami prochu. Artyleria rozmieszczona została w strategicznych miejscach, umożliwiających skuteczny ostrzał pozycji nieprzyjacielskich.

Oblężenie Jasnej Góry na XIX-wiecznej płaskorzeźbie

Jak wyglądało oblężenie Jasnej Góry?

Liczebność wojsk generała Müllera, które 18 listopada stanęły pod murami klasztoru jasnogórskiego, była o wiele większa niż załoga częstochowska i liczyła 7 kompanii i 1 oddział rajtarii, niewielki oddział dragonów, 300 żołnierzy piechoty oraz 8 lekkich dział wraz z obsługą, czyli około 1000 ludzi. Realnie do działań oblężniczych Müller mógł wykorzystać zaledwie 350 żołnierzy. Przy oddziałach szwedzkich znajdowało się jeszcze 8 chorągwi jazdy polskiej, których żołnierze odmówili uczestnictwa w zdobywaniu twierdzy. W trakcie trwania oblężenia siły szwedzkie wsparte zostały oddziałem polskiej gwardii pieszej, przymusowo wcielonej do armii szwedzkiej, oraz cięższą artylerią: 2 półkartaunami (24 funty wagomiaru, czyli armaty wystrzeliwujące pociski o wadze 24 funtów) oraz 4 lżejszymi armatami. Używana przez Szwedów artyleria nie dała im jednak wystarczającej przewagi ogniowej nad obrońcami.

Oblężenie klasztoru jasnogórskiego wyglądało w rzeczywistości o wiele mniej dramatycznie niż w filmie Hoffmana czy książce Sienkiewicza. Szwedzki generał przypuszczał, że dobrze uzbrojona i zmotywowana załoga polska nie podda się łatwo. Dlatego też zanim wojska szwedzkie przystąpiły do ostrzału artyleryjskiego, do obrońców klasztoru wysłano emisariuszy z propozycją zawieszenia broni. Warunkiem zakonników było opuszczenie przez żołnierzy przeciwnika stodół wypełnionych plonami. Gdy szwedzki dowódca na to nie przystał, przeor Kordecki polecił spalenie ich przy pomocy ładunków zapalających. Krok ten pozbawił najeźdźców części aprowizacji i miejsc noclegu. 19 listopada Szwedzi okrążyli klasztor od północy i południa i rozpoczęli ostrzał artyleryjski. Gdy zawiodły sposoby siłowe, najeźdźcy i wspierający ich Polacy zaczęli przekonywać zakonników do poddania się. Na poparcie swoich argumentów i oddalenie przypuszczeń o samowoli Müller – za pośrednictwem szlachcica Kuklinowskiego – okazał obrońcom rozkaz Karola X Gustawa nakazujący opanowanie miast nadgranicznych, w tym Częstochowy. Działania dyplomatyczne przyniosły chwilowe zawieszenie broni, w trakcie którego 21 listopada 1655 roku przeor Kordecki wysłał do Müllera pismo informujące o uzyskaniu podwójnych salwagwardii.

reklama

W tym samym liście przełożony jasnogórskich zakonników nie kwestionował prawowitości władzy najeźdźcy, nazywając króla szwedzkiego „panem naszym najłaskawszym”. Przyjął jednak postawę wyczekującą, popieraną przez mnichów w nadziei na odsiecz. Müller, wiedząc o planach oblężonych, zwrócił się do feldmarszałka Wittenberga o dostarczenie cięższej, mogącej burzyć mury artylerii oraz kontynuował ostrzał. Obrońcy klasztoru jasnogórskiego nie próżnowali i wypuszczali się pod osłoną nocy na wycieczki na pozycje szwedzkie. Nieugięta postawa obrońców nie oznaczała jednak, że w ich szeregach nie dochodziło do rozłamów. W trzeciej dekadzie listopada 1655 roku cztery rodziny szlacheckie opuściły mury twierdzy, zobowiązawszy się przedtem do dochowania Szwedom wierności. Buntowali się nie tylko szlachcice. W oddziałach piechoty broniących klasztoru zawiązał się spisek mający na celu poddanie twierdzy. Sprzysiężenie szybko jednak wykryto, a uczestniczących w nim żołnierzy wydalono z twierdzy.

Obrona Jasnej Góry: jak było naprawdę?

Pomimo reorganizacji dowództwa obrony twierdzy załoga polska zadecydowała o podjęciu rokowań ze Szwedami. Na ich mocy klasztor miał wypowiedzieć posłuszeństwo polskiemu monarsze, przyjąć załogę szwedzką, zaś polscy obrońcy mieli opuścić mury twierdzy. Protestanccy Szwedzi zagwarantowali paulinom bezpieczeństwo, zachowanie skarbów i nienakładanie danin oraz wolność w odprawianiu nabożeństw katolickich. W trakcie przeprowadzania układów obowiązywało zawieszenie broni, co zakonnicy wykorzystali, przedłużając rozmowy i negocjując warunki. Wyznaczeni do rozmów z najeźdźcą paulini podawali w wątpliwość legalność panowania Karola X Gustawa, argumentując, że nie został on wybrany w trakcie wolnej elekcji. Gdy szwedzki dowódca zauważył grę na przeczekanie, uwięził w szwedzkim obozie zakonnych posłów i zagroził obrońcom twierdzy ich egzekucją w razie ostrzału artyleryjskiego dokonanego z Jasnej Góry. Przejęcie przez Szwedów oddziałów polskich pozbawiło oblężonych szansy na odsiecz i wzmocniło liczebnie oraz sprzętowo oddziały przeciwnika. Jednocześnie nadal naciskano na obrońców i próbowano wymusić na nich kapitulację.

reklama
Oblężenie Jasnej Góry — portret Augustyna Kordeckiego, autor nieznany

Od 10 grudnia, po przybyciu ciężkich dział, rozpoczął się silny ostrzał klasztoru, w wyniku którego uszkodzeniu uległy obwarowania twierdzy, zniszczone zostały dwie armaty oraz zginęło kilku obrońców. Kanonada nie załamała ducha obrońców, którzy sposobili się do walnego szturmu, dalej ostrzeliwali pozycje nieprzyjaciela, a także wyparli Szwedów z nowo zdobytych szańców. O sile załogi jasnogórskiej świadczy fakt zniszczenia ogniem artyleryjskim jednego z ciężkich dział szwedzkich. Oblężenie przeciągało się jednak, co osłabiło morale obrońców klasztoru. Dla podniesienia ducha przeor Kordecki urządził wzdłuż murów fortecy uroczystą procesję. Załoga twierdzy częstochowskiej w dalszym ciągu wymawiała się od uznania warunków kapitulacji. Generał Müller, widząc nieprzejednaną postawę obrońców oraz skuteczność w odpieraniu przez nich ataków, rozpoczął przygotowania do podłożenia pod mury klasztoru min. W tym celu sprowadzono z Olkusza górników. Wykucie podkopu, z uwagi na twardą skałę, na której zbudowany jest klasztor, było ciężkie i czasochłonne. Załoga klasztorna wyprowadziła wycieczkę za mury i unieszkodliwiła drążących tunel górników oraz zagwoździła dwie armaty. Około 20 grudnia 1655 roku Szwedzi zostali bez amunicji, na której dostawę czekać musieli aż trzy dni.

Przymusowe zawieszenie broni przedłużyli sami zakonnicy, prosząc o zaprzestanie działań wojennych na okres świąt Bożego Narodzenia. Szwedzi nie spełnili prośby mnichów i w południe 25 grudnia ostrzelali klasztor pociskami zapalającymi. Obsługujący artylerię – nie wiadomo, czy przypadkowo, czy specjalnie – błędnie wyliczyli trajektorię pocisków, które przelatywały nad murami klasztoru i lądowały na dziedzińcach wewnętrznych, gdzie od razu były gaszone. Kanonadę Szwedów przerwał wybuch jednego z ich ciężkich dział. Tego samego dnia generał Müller jeszcze raz wystosował do obrońców list z żądaniami. Tym razem jednak nie oczekiwał kapitulacji, a zapłaty sowitej kontrybucji. Przeor Kordecki zbył szwedzkiego dowódcę argumentem braku wystarczających środków, spowodowanych zniszczeniem majątków klasztornych. Niepocieszony dowódca szwedzki, nie mając nadziei na zdobycie twierdzy jasnogórskiej, po otrzymaniu królewskiego rozkazu odstąpienia od murów klasztoru, w nocy z 26 na 27 grudnia 1655 roku zwinął oblężenie.

Obrona Jasnej Góry: czy Henryk Sienkiewicz pisał prawdę?

Obrona klasztoru na Jasnej Górze odbiła się szerokim echem w zajętej przez Szwedów Rzeczpospolitej. Nie była to wielka operacja militarna, ale wrażenie, jakie wywołał skuteczny opór wobec najeźdźcy, miało duże znaczenie z psychologicznego i moralnego punktu widzenia. Postępowanie Szwedów wobec jasnogórskiego sanktuarium oburzyło katolicką większość narodu szlacheckiego i zmotywowało ją do walki z okupantem. Literacką relacją z obrony twierdzy była wydana nie wcześniej niż w 1657 roku Nova Gigantomachia pióra bohaterskiego przeora Augustyna Kordeckiego. Ojciec Kordecki w swoim dziele przytoczył między innymi swój list do generała Müllera, lecz zręcznie pominął kompromitujący ustęp o zachowaniu wierności królowi szwedzkiemu. W zupełnie innych realiach, kiedy Polacy powoli zaczęli wypierać Szwedów z Rzeczpospolitej, lepiej było puścić w niepamięć skierowane do wroga wiernopoddańcze deklaracje…

Tekst jest fragmentem e-booka Izabeli Śliwińskiej-Słomskiej „Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”. Kup e-booka poniżej:

Polecamy e-book Izabeli Śliwińskiej-Słomskiej – „Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”

Izabela Śliwińska-Słomska
„Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
128
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-55-6

Książka dostępna również jako audiobook!

reklama
Komentarze
o autorze
Izabela Śliwińska-Słomska
Doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych UW. Zainteresowania: historia nowożytna ze szczególnym uwzględnieniem społecznej historii wojska

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone