Obiad czwartkowy: Historia pewnego pomnika, pomnik pewnej historii

opublikowano: 2009-03-07, 13:38
wolna licencja
Organy Hasiora. Dla jednych dzieło sztuki i jedna z wybitniejszych konstrukcji światowej sławy rzeźbiarza, dla innych rdzewiejące straszydło oszpecające łagodne wzgórza pomiędzy Gorcami a Pieninami. Dla jeszcze innych to jednak przede wszystkim pomnik upamiętniający poległych o utrwalenie władzy ludowej na Podhalu. Niedawna dyskusja wokół Organów, odgrzebuje problem miejsca tego typu budowli w nowej rzeczywistości.
reklama

Władysław Hasior był rzeźbiarzem niecodziennym. Do polskiej kultury prowadził powiew nowoczesności, trwale przechodząc do historii, nie tylko rodzimej, ale i światowej sztuki. I być może wielu zachwycałoby się koszalińskimi Płonącymi Ptakami, czy ich szczecińskimi „braćmi”, nie kwestionując wielkości artysty, gdyby nie jedna rzeźba – Żelazne Organy na pięknie położonej przełęczy Snozka.

Spoglądającym dziś na nie turystom trudno wyjaśnić, że jest to autentyczne dzieło sztuki. Z drogi wiodącej do Czorsztyna wygląda raczej jak zardzewiały strach na wróble, niż ciekawa rzeźba plenerowa. Każde zbliżenie tylko pogarsza ten efekt. Obraźliwe napisy, wszechobecna rdza, i widoczne ślady dewastacji nasuwają pytanie, po co ten złom szpeci obraz bramy Pienin.

Pomnik Poległym o utrwalenie władzy ludowej na Podhalu na przełęczy Snozka koło Czorsztyna - Władysław Hasior 1966 (fot.Maciej Dembiniok 2004, źródło: Polska Wikipedia, lic. GNU FDL).

UBelisk

Nie to jednak wydaje się tu kluczem problemu, jest nim bowiem cel powstania obiektu i jego „dedykacja”. Organy nie są bowiem jedynie kaprysem artysty. 43 lata temu stanęły na przełęczy Snozka, aby upamiętnić „Wiernych synów Ojczyzny, poległych na Podhalu w walce o utrwalenie władzy ludowej”, jak głosi inskrypcja postawiona obok konstrukcji.

W listopadzie zeszłego ruchu wybuchła dyskusja wokół pomnika. Z inicjatywy posłanki Prawa i Sprawiedliwości – Anny Paluch – oraz stowarzyszeń i organizacji kombatanckich działających na Podhalu (Społecznego Komitetu Pamięci Żołnierzy Konfederacji Tatrzańskiej, ROCH-a i Zgrupowania „Błyskawica”), zaczęto postulować usunięcie organów, jako pomnika upamiętniającego zbrodnie komunistyczne. Obiekt zwany »Organami Hasiora« (typowy przykład ubelisku, czyli pomnika utrwalaczy władzy ludowej) był postawiony dla uczczenia ludzi służących w formacjach UB-KBW-MO […] Obrona pomników komunizmu jest w dzisiejszych czasach makabrycznym przykładem zniewolonego umysłu homo sovieticus – pisali w swoim oświadczeniu inicjatorzy protestu przeciw Organom.

W obronie konstrukcji Hasiora stanęli artyści. Środowisko artystyczne powinno zaprotestować przeciwko rozwiązaniom politycznym, których skutkiem może być zubożenie kultury narodowej – napisał prof. Andrzej Szarek – rzeźbiarz i uczeń Hasiora. Podobnego zdania był senat krakowskiej ASP. Słowa oburzenia wyrażał też prof. Andrzej Piwocki – rektor ASP w Warszawie.

reklama

Ofiara historii

Władysław Hasior

Opinia publiczna przypomniała sobie raptem o rdzewiejącej rzeźbie, straszącej turystów przybywających w okolice Czorsztyna. Sprawa odsłoniła jednak wyraźny konflikt pomiędzy historią a sztuką. Z jednej strony dzieło Hasiora, choć zniszczone przez naturę, posiada wszelkie walory artystyczne, które po odrestaurowaniu obiektu przyciągnąć mogłyby rzesze turystów. Z drugiej jednak strony nie można odbierać racji ludziom twierdzącym, że w dalszym ciągu pełni on funkcję upamiętniającą utrwalaczy „władzy ludowej”. Wojciech Czuchnowski w Gazecie Wyborczej pisał, że w dyskusji nad Organami zapomina się o ofiarach i rodzinach ofiar stalinizmu, dla których monument przyznający rację ich oprawcom był policzkiem wymierzonym przez triumfującą władzę. Dla nich nie miała i nie ma znaczenia artystyczna wartość pomnika, lecz właśnie to, ku czyjej czci był on wzniesiony. Trudno się z tym zdaniem nie zgodzić.

Historia Organów nie jest jednak tak czaro-biała, jak chcieli by ją widzieć zwolennicy likwidacji pomnika. Jak przypomina Antoni Kroch – biograf Hasiora – kiedy Żelazne Organy powstawały, miały one być znakiem pojednania, nie zaś upamiętniać „utrwalaczy komunizmu”. Późniejszy napis, oszpecające pomnik atrapy karabinów i niezbyt udane figurki żołnierzy rozrzucone wokół obelisku dodane zostały później, kiedy autor nie miał na to wpływu. Postulował zresztą ich usunięcie, gdy po roku 1989 doszło w Polsce do przemian ustrojowych i odzyskania suwerenności. Dzieło Hasiora stało się więc ofiarą historii, to ona nadała mu kontekst i przylepiła łatkę „UBelisku”, a dzisiaj domaga się jego usunięcia.

Niezagojone rany

Konflikt o Organy ma z resztą i swoje drugie dno. Podhale pod koniec lat 40-tych stało się areną walki pomiędzy partyzanckimi oddziałami tzw. II konspiracji, a „władzą ludową”. To na tych terenach działał legendarny oddział kontrowersyjnego Józefa Kurasia „Ognia”. Lokalna społeczność nie wspomina tego okresu z rozrzewnieniem.

reklama
Płomienne ptaki w Koszalinie. Inna praca Władysława Hasiora.

Mit miesza się tu z prawdą, świadectwa z zasłyszanymi historiami. Są tutaj ludzie, którzy gotowi są przysięgać, że widzieli zbrodnie oddziałów „Ognia”, inni zaś widzą w nim bohatera. Jedni powiedzą, że jest to świadectwo długiej i uporczywej propagandy... ale czy tylko? To może jednak przede wszystkim dziedzictwo wojny domowej prowadzonej u progu komunizmu, która – choć wielu historyków chce to widzieć inaczej – realnie podzieliła społeczeństwo zmęczone po 6 latach wojny i okupacji niemieckiej i nie do końca rozumiejące zachodzące zmiany.

Mieszkańcy okolicznych wsi protestują dziś i nie chcą usunięcia konstrukcji Hasiora, twierdząc, że na stałe weszła ona już do krajobrazu okolicy. Wątek historyczny odgrzebuje rany i daje upust opowieściom, których wiarygodność specjaliści muszą dopiero ocenić.

Krzyż niepojednania

Domagający się usunięcia Organów, chcą w ich miejsce postawić Krzyż Papieski. Nie jest to zresztą tradycja w Polsce nieznana. Po roku 1989, zmiany nazw ulic bardzo często szły w kierunku zastępowania aparatczyków komunistycznych świętymi i księżmi. Jedna propaganda zastępuje drugą – powiedzą złośliwi. Jest w tym zdaniu może nieco przesady, ale prezentuje ono wadę, z jaką polska rzeczywistość sobie nie poradziła. Na przykładzie konfliktu o dzieło Hasiora widać to aż nadto dobrze.

W Polsce po 1989 roku nie ma miejsca na dyskurs o historii, jest tylko miejsce na zastępowanie jednej „jedynie słusznej historii” drugą. Historycy czasów najnowszych chcą widzieć historię w wyraźnych kolorach, bez odcieni, które według nich, tylko sieją zamęt w świadomości historycznie edukowanych. I tak krzyż, który w chrześcijaństwie jest symbolem pojednania, staje się symbolem podzielonej historii, z którą trudno polemizować (pomijam już aspekt estetyczny, który zazwyczaj towarzyszy wszelkim pomnikom, które poświęcać się chce Janowi Pawłowi II).

reklama

Organy pojednania

A może wbrew pozorom to właśnie Organy mogą być znakiem pojednania i świadkiem trudnej historii. Dzieje tego dzieła to przecież nie upamiętnienie zbrodni komunistycznych, ale świadectwo ofiary, jaką ponosi społeczeństwo trawione propagandą. Odnowiona rzeźba, odpowiednio zagospodarowana i opatrzona komentarzem historycznym może być wielkim symbolem czasów minionych i przypominać o trudnych dziejach. Tak powróci ona do swoich pierwotnych założeń, które tylko z powodów czysto politycznych nie zostały zrealizowane.

Kontekstu historycznego nie da się rzecz jasna od Organów oderwać. Nie można zapomnieć, o napisie jaki im towarzyszył, lecz czy mogą stać się one znowu ofiarą nowej „polityki historycznej”, która w swoich założeniach, często łudząco podobna jest do tej z minionej epoki? Organy nie są przecież jedyną ofiarą nowomowy historycznej, która domaga się znienawidzenia przez widzów „Czterech pancernych…” czy Hansa Klossa, tylko dlatego, że produkcje te były ofiarami czasów, w jakich powstawały.

Choć z drugiej strony nie ryzykujmy komentowania Organów przez współczesnych „popularyzatorów” historii, bo być może, podobnie jak w czasie „odkłamywania Czterech Pancernych” na TVP Historia, dowiemy się w komentarzu po ostatnim odcinku, że Polska winna poprzeć Hitlera i razem z nim „budować zjednoczoną Europę”. Ale o tym w następnym Obiedzie czwartkowym.

***

Pod koniec 2008 roku, samorząd gminu Czorsztyn postanowił odnowić Organy Hasiora. Być może przestaną one straszyć przybywających tam turystów, a dyskusja nad nimi przybierze inny charakter. Być może Organy zostaną też uzupełnione o piszczałki, których Hasior ostatecznie decyzją ówczesnych władz nie zamontował. Być może dopiero teraz będą mogły one zapłakać nad trudną polską historią… o ile przygotowywana ustawa o likwidacji symboli komunistycznych wcześniej nie zdecyduje o ich usunięciu. Sprawa pozostaje więc w toku.

PS W swoim imieniu pragnę przeprosić za opóźnienie związane z publikacją tego tekstu, ale natłok pracy nie pozwolił mi dokończyć go na czas.

Zredagował: Kamil Janicki

Przypominamy, że felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji "Histmag.org".

reklama
Komentarze
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone