O czym Churchill rozmawiał z gen. Andersem?
Ten tekst jest fragmentem książki Jerzego Kirszaka, Bogusława Polaka i Michała Polaka „Generał broni Władysław Anders 1892–1970. Czyny i pamięć”.
W okresie od końca lipca do połowy grudnia 1944 r. 2 Korpus prowadził działania bojowe w terenie nadmorskim, na pogórzu apenińskim oraz w terenie górzystym. Rzeźba terenu, silnie pociętego, kanalizowała możliwości prowadzenia działań taktycznych, utrudniając manewr sił i środków. Dlatego z punktu widzenia całości działań 2 Korpusu manewr ograniczał się do przełamania obrony w formie uderzenia czołowego, bez oskrzydlania i obejścia pozycji niemieckich, jednak gen. Anders dążył do tego, aby na każdym szczeblu dowodzenia, wszędzie tam, gdzie było to wykonalne, szeroko stosować manewr na poziomie taktycznym – batalionu, pułku, brygady i dywizji.
[…]
Okres zimowy na przełomie 1944 i 1945 r. został przez gen. Andersa wykorzystany na reorganizację 2 Korpusu. W chwili rozpoczęcia działania we Włoszech w lutym 1944 r. 2 Korpus miał ograniczone możliwości uzupełnień. Kiedy w maju 1944 r. rozpoczęła się ofensywa sprzymierzonych na terenie Włoch, a w czerwcu inwazja w Normandii, wojska sprzymierzonych wzięły tysiące jeńców, wśród których znalazło się wielu obywateli polskich pochodzących z ziem bezprawnie inkorporowanych do Rzeszy Niemieckiej. Polacy ci licznie zgłaszali się ochotniczo do Wojska Polskiego, dzięki czemu z tego źródła, a następnie spośród rozproszonych Polaków żyjących na obszarach zajętych przez sprzymierzonych uzyskano możliwość uzupełnienia 2 Korpusu we Włoszech. Ponadto pewna liczba junaków kształcących się na Środkowym Wschodzie dorosła do wieku poborowego i zasiliła szeregi Korpusu. Łącznie w okresie od 18 maja 1944 do 8 stycznia 1945 r. Korpus zasiliło 26 904 żołnierzy. Z tej liczby około 4 tys. uzupełniło straty Korpusu w dotychczasowych walkach we Włoszech, a resztę (ponad 20 tys. żołnierzy) wykorzystano do rozbudowy 2 Korpusu.
[…]
Mało znanym epizodem z życia generała była nieudana próba porwania dowódcy 2 Korpusu. We wrześniu 1944 r., gdy gen. Anders z Caserty odlatywał do Londynu, jego kierowca wracał pustym samochodem do Rzymu i natknął się na bandę dezerterów amerykańskich, których hersztem był szer. Werner Schmidel. Banda napadała na magazyny i sklepy. Kierowcy udało się uciec, gdyż bandyci wystrzelali magazynki pistoletów. Jak się okazało w trakcie śledztwa, szajka zamierzała porwać jednego z generałów alianckich w celu uzyskania okupu. Ujęty Schmidel po procesie został skazany na karę śmierci.
Rozmowa gen. Władysława Andersa z Winstonem Churchillem 21 lutego 1945 r.
Był to trudny okres. Po 12 lutego 1945 r. do generała i 2 Korpusu nadeszły fatalne informacje z Jałty dotyczące kształtu powojennej Europy i formalnego przejęcia władzy w Polsce przez komunistów i ich zwolenników. Anders był załamany, ale nawet ten fakt nie zdołał ostatecznie podważyć jego zaufania do aliantów. Wprawdzie nazajutrz, 13 lutego, poprosił dowódcę 8 Armii gen. Richarda McCreery’ego o wycofanie korpusu z frontu, ale ustąpił po wyjaśnieniach, że uniemożliwiłoby to planowaną ofensywę, ponieważ alianci nie mieliby czym zastąpić korpusu polskiego. Ponadto Brytyjczyk dodał, że Polacy we własnym interesie powinni nadal brać udział w walkach z Niemcami. Jednocześnie gen. McCreery wysłał depeszę do Churchilla, aby ten jak najszybciej spotkał się z Andersem, który „jest rozpaczliwie przygnębiony i bez nadziei na przyszłość”. Rozmowa odbyła się w gabinecie premiera z udziałem ministra sir Alexandra Cadogana. Porucznik Eugeniusz Lubomirski jako tłumacz pozostał w poczekalni.
Generał Anders opublikował stenogram z tej rozmowy prowadzonej w języku francuskim, przy czym należy zaznaczyć, że znacznie różniący się od wersji Churchilla. Jej przebieg według gen. Andersa był niezwykle dramatyczny:
„Churchill: Pan nie jest zadowolony z konferencji jałtańskiej.
Anders: Mało powiedzieć, że nie jestem zadowolony. Uważam, że stało się wielkie nieszczęście. Na takie załatwienie sprawy naród polski nie zasłużył i my, walczący tutaj, nie mogliśmy tego oczekiwać. (Przedstawiam polski punkt widzenia, używając argumentów podobnych jak w rozmowie z marszałkiem Alexandrem). Polska pierwsza krwawiła w tej wojnie i poniosła ogromne straty. Była sojuszniczką Wielkiej Brytanii od początku i w najcięższych dla niej chwilach. Na obczyźnie zdobyliśmy się na największy wysiłek, na jaki stać było żołnierza, w powietrzu, na morzu i lądzie. W kraju zorganizowaliśmy największy podziemny ruch oporu przeciw Niemcom. Żołnierz walczył o Polskę, walczył o wolność swego narodu. Co dzisiaj my, dowódcy, mamy powiedzieć żołnierzowi? Rosja sowiecka, która do 1941 r. była w ścisłym sojuszu z Niemcami, zabiera nam obecnie połowę naszego terytorium, a w pozostałej części Polski chce ustanowić swoje rządy. Wiemy z doświadczenia, do czego to zmierza.
Churchill (bardzo gwałtownie): Wy sami jesteście temu winni. Już od dawna namawiałem was do załatwienia sprawy granic z Rosją sowiecką i oddania jej ziem na wschód od linii Curzona. Gdybyście mnie posłuchali, dzisiaj cała sprawa wyglądałaby inaczej. Myśmy wschodnich granic Polski nigdy nie gwarantowali. Mamy dzisiaj dosyć wojska i waszej pomocy nie potrzebujemy. Może pan swoje dywizje zabrać. Obejdziemy się bez nich.
Anders: Nie mówił pan tego przez ostatnich kilka lat. My nadal chcemy się bić, ale o Polskę wolną i niepodległą. Rosja nie ma żadnego prawa do naszego terytorium, którego nigdy nie kwestionowała. Złamała wszystkie umowy i ziemie te w swoim czasie zagrabiła na mocy układu i przymierza z Hitlerem. Na tych ziemiach nie ma Rosjan. Prócz Polaków są tylko Ukraińcy i Białorusini. Nikt się ich nie pytał, do kogo chcą należeć. Rozumie pan dobrze, że wybory, przeprowadzone w 1939 r. pod naciskiem bagnetów sowieckich, były czystą farsą.
Churchill szeroko uzasadnia potrzebę takiego właśnie załatwienia sprawy polskiej. Kilkakrotnie podkreśla, że Wielka Brytania nigdy nie gwarantowała wschodnich granic Polski. Oświadcza, że sprawę granic ostatecznie załatwi konferencja pokojowa. Powraca do rozmowy z 26 sierpnia 1944 r. we Włoszech i mówi o odszkodowaniach dla Polski w ziemiach na zachodzie po Odrę i Nissę”.
Churchill na zakończenie oświadczył, że Wielka Brytania uzna tylko rząd składający się z przedstawicieli wszystkich nurtów politycznych.
Generał Anders p.o. Naczelny Wódz
Sytuacja, w jakiej znalazły się Polskie Siły Zbrojne po konferencji jałtańskiej, zmusiła rząd premiera Tomasza Arciszewskiego do zaktywizowania stanowiska Naczelnego Wodza, lekkomyślnie dezawuowanego przez poprzedni gabinet Mikołajczyka. Ponieważ Naczelny Wódz gen. Komorowski przebywał w niewoli, jego funkcję mógł sprawować inny wyznaczony przez prezydenta generał jako pełniący obowiązki. Kandydat był jeden: gen. Anders. Poza uwarunkowaniami wojskowymi prezydent Raczkiewicz brał pod uwagę również to, że dobre stosunki zwycięskiego dowódcy 2 Korpusu z Anglikami, zarówno wojskowymi we Włoszech, jak i z samym Churchillem, mogą się przyczynić do poprawy relacji polsko-brytyjskich. Między innymi z tych powodów 26 lutego 1945 r. mianował gen. Andersa pełniącym obowiązki Naczelnym Wodzem.
Nominacja ta nie przyniosła zamierzonego efektu, gdyż Churchill nigdy już nie przyjął Andersa. Stanowisko to generał sprawował do 28 maja 1945 r., kiedy przekazał je przybyłemu do Londynu gen. Komorowskiemu. Anders, nie wchodząc w szczegóły, tak opisał okoliczności, w jakich doszło do nominacji: „Uchwały jałtańskie stanowiły dla nas klęskę polityczną i działalność rządu została ograniczona. Ciężar sprawy polskiej siłą rzeczy przesunął się na wojsko i dalszy jego udział w walkach. A wobec tego, że gen. Bór-Komorowski, mianowany Naczelnym Wodzem w chwili upadku powstania warszawskiego, był w niewoli niemieckiej na kierowniczym stanowisku była pustka. Prezydent powierzył mi w tych ciężkich chwilach pełnienie obowiązków Naczelnego Wodza”. Z kolei Jan Ciechanowski tak przedstawił ten problem:
„Gen[erał] Anders był wspaniałym, wysoko wykształconym i doświadczonym żołnierzem o pięknej postawie i sylwetce, którego bardzo cenił Wielki Marszałek, pomimo że nie był legionistą i walczył przeciwko niemu w czasie przewrotu majowego w 1926 r. Gen[erał] Anders był dowódcą z krwi i kości, który umiał zjednać sobie żołnierzy. Był też świetnym kawalerzystą, uwielbiał konie i kobiety, umiał działać samodzielnie, nawet wbrew poleceniom swych przełożonych.
Politycznie był jednak bardzo surowy i zupełnie nieprzygotowany do stanowiska Naczelnego Wodza. Nie rozumiał, że po Jałcie powojenne losy Polski były na długie lata przesądzone, że Polskie Siły Zbrojne były już Anglikom właściwie niepotrzebne oraz że zaczynali oni myśleć o ich likwidacji raczej niż rozbudowaniu”.