„Nowa Historia Meksyku” – red. Erik Velasquez Garcia – recenzja i ocena
Meksyk jest obecnie największym pod względem liczby ludności i – po Argentynie – drugim pod względem obszaru krajem hiszpańskojęzycznym. Jego historia nie jest w naszym kraju dobrze znana. Nie pomagają ani oddalenie geograficzne, ani znikome kontakty pomiędzy Polską i Meksykiem na przestrzeni dziejów. Jedyna istniejąca dotychczas na naszym rynku synteza historii Meksyku, autorstwa Tadeusza Łepkowskiego (opublikowana w 1986 roku), jest już w znacznej mierze przestarzała. Nie znajdziemy w niej choćby informacji o końcu ponad 70-letnich rządów Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej (1929-2000), czy też o ostatecznym unormowaniu stosunków pomiędzy Meksykiem a Kościołem katolickim (1992).
W tym kontekście trzeba docenić „Nową Historię Meksyku” opublikowaną staraniem Wydawnictwa Naukowego PWN. Stanowi ona polski przekład pracy zbiorowej, autorstwa 24 meksykańskich historyków pod redakcją Erika Velasqueza Garcii, która w oryginale ukazała się w Meksyku w 2010 roku. Tytuł publikacji wprost prezentuje zamiar autorów, którzy postawili sobie za cel zastąpienie dosyć już nieaktualnej (wydanej w 1976) „Historii Meksyku” przygotowanej przez zespół pod redakcją Daniela Cosio Villegasa.
Publikacja jest obszerna, liczy 800 stron, podzielonych na 16 rozdziałów. Połowa z nich poświęcona jest okresowi od pojawienia się pierwszych ludzi na terenie ziem dzisiejszego Meksyku do momentu uzyskania przez ten kraju niepodległości od Hiszpanii (1821 rok). Należy docenić fakt, że autorzy uniknęli pokusy zlekceważenia „prehistorii Meksyku” poprzez omówienie jej w sposób zbyt skrótowy i pobieżny. Dzięki temu historia tego obszaru z okresu „sprzed narodzin Meksyku”, a także geneza narodu meksykańskiego, będą bardzo dobrze znane każdemu z czytelników publikacji.
Druga część książki poświęcona jest historii Meksyku w sensie ścisłym, a zatem okresowi 1821-2010. Autorzy poświęcili w niej dużo uwagi kwestiom politycznym, mniej zaś kulturalnym, społecznym i gospodarczym, choć nie można powiedzieć, że te ostatnie zostały przez nich zlekceważone. Przedstawiony został również problem złej struktury własności ziemskiej w Meksyku, która polegała na koncentracji ziemi w rękach wąskiej grupy właścicieli ziemskich, kosztem szerokich rzesz ubogiego chłopstwa. Problem ten co i rusz przewija się przez cała historię Meksyku. Wystarczy w tym kontekście wspomnieć, że nawet po reformach prezydenta Lazaro Cardenasa w latach 1934-1940, które przekazały w ręce chłopów 18 mln ha ziemi, właściciele majątków o powierzchni ponad 1000 ha skupiali w swoich rękach 61,9% ziem uprawnych kraju.
W książce zaprezentowano także system rządów Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej w latach 1929-2000. Tak długie utrzymywanie się tej formacji u władzy było możliwe m.in. dzięki działaniom sprzecznym z zasadami demokracji. Często dochodziło do odmowy uznania wyników wyborów (zarówno na poziomie stanowym, jak i w federalnym) i arbitralnego przyznawania mandatów deputowanych członkom PRI. Zmieniło się to dopiero na przełomie XX i XXI wieku.
Autorzy „Nowej Historii Meksyku” sprawnie i rzetelnie wywiązali się ze swojego zadania, choć nie ustrzegli się pewnych błędów. Najważniejszą ze słabości jest dla mnie fakt, że kluczowe postacie w historii Meksyku przedstawiono jedynie w kontekście ich działań, natomiast poza tym nie dowiadujemy się o nich praktycznie nic. I tak, np. ksiądz katolicki Miguel Hidalgo y Costilla, który w 1810 roku wzniecił w Meksyku powstanie, które ostatecznie doprowadziło do uzyskania przez ten kraj niepodległości w 1821 roku, pojawia się w książce dokładnie w momencie wzniecenia powstania, by zniknąć wraz z chwilą śmierci, poniesionej w 1811 roku, z wyroku hiszpańskich władz kolonialnych. Poza tym nie dowiemy się o nim niczego: ani o jego pochodzeniu społecznym, ani w ogóle o wcześniejszym życiu, czy o procesie formowania się jego poglądów politycznych. Podobnie jest w przypadku innych ważnych postaci z historii Meksyku.
Moim zdaniem po macoszemu potraktowano prześladowania religijne w dwudziestowiecznym Meksyku. W pewnym momencie w książce pojawia się stwierdzenie: „w konstytucji z 1917 r. pojawiły się akcenty bardziej antyklerykalne, a nawet antyreligijne” (s. 573). Niemniej jednak autorzy wchodzą w ten problem powierzchownie. Omawiając przyczyny katolickiego powstania tzw. cristeros z lat 1926-1929, skierowanego przeciwko rządowi piszą: „wprowadzenie zakazu nabywania i posiadania nieruchomości przez Kościół, obowiązek poddawania się regulacjom rządowym w kwestii kultu i treści edukacyjnych, to tylko niektóre składniki antyklerykalizmu, który istniał w różnych frakcjach regulacyjnych”.(s.593). Tymczasem konstytucja Meksyku z 1917 roku zawierała zapisy, których ścisłe egzekwowanie w znacznym stopniu uniemożliwiało Kościołowi katolickiemu normalne funkcjonowanie. Odbierały mu status osoby prawnej, znosiła zakony, duchownych oddano pod nadzór władz państwowych, zakazywano wyświęcania nowych kapłanów, a władzom poszczególnych meksykańskich stanów nadano prawo do określania liczby kapłanów mogących przebywać na ich terytorium. Ponadto m.in. wprowadzono zakaz jakichkolwiek form kultu religijnego poza lokalami zamkniętymi.
Owe zapisy konstytucji meksykańskiej, jak również polityka prezydenta Plutarco Eliasa Callesa doprowadziły do wybuchu wspomnianego już powstania tzw cristeros, skierowanego przeciwko rządowi meksykańskiemu w latach 1926-1929. Ostatecznie stosunki pomiędzy Kościołem katolickim, a władzami Meksyku, zaczęły się normować w latach prezydentury Lazaro Cardenasa w latach 1934-1940, na zasadzie nie wprowadzania w życie najbardziej antyklerykalnych zapisów meksykańskiej konstytucji (aczkolwiek nie zostały one zniesione). Ostatecznie zaś stosunki te uległy normalizacji w 1992 roku, kiedy to nowelizacja konstytucji zniosła większość antyklerykalnych zapisów (choć nie wszystkie np. pozostał zakaz tworzenia przez Kościół swoich własnych stacji radiowych i telewizyjnych), zaś Meksyk nawiązał stosunki dyplomatyczne z Watykanem.
Oceniając ogólnie „Nową Historię Meksyku” trzeba stwierdzić, iż pomimo wskazanych przeze mnie słabszych stron, książka ta będzie przez długie lata dobrze wypełniać rolę całościowej syntezy tego kraju na naszym rynku. Meksyk stanie się nam bliższy, a jego pasjonującą historię na pewno warto poznać. Zachęcam do lektury!