Nieudane oblężenie Malborka – nieunikniona porażka, czy zmarnowana szansa?
Skala zwycięstwa w bitwie na polach grunwaldzkich przerosła najśmielsze oczekiwania strony polsko-litewskiej. Oto cała armia wystawiona przez Krzyżaków została doszczętnie rozbita. Zginął Wielki Mistrz oraz duża część elity zakonnej. Jednak pomimo tak oszałamiającego zwycięstwa od razu pojawiło się pytanie co dalej? W końcu wojen nie wygrywa się jedynie poprzez rozbicie wojsk przeciwnika, lecz o wiele istotniejsze jest zajmowanie terytorium wroga – miast, zamków, twierdz.
Ponadto, żeby zakończyć konflikt należy rozpocząć pertraktacje… Tylko z kim? Mistrz i większość dostojników zakonu poległa. Wobec tych rozterek podjęto decyzję o następnym kroku – uderzeniu na Malbork! Potężna twierdza i stolica Państwa Zakonnego była naturalnym celem dla zwycięskiej armii. Jej zajęcie ostatecznie rzuciłoby zakon na kolana.
Na Malbork!
Pierwsze dni po bitwie grunwaldzkiej traktowane są w polskiej historiografii jako wyścig z czasem. Wyścig przegrany przez Jagiełłę i jego wojska. Tezę o opieszalstwie Polaków, przez które nie udało się zająć malborskiej twierdzy snuł już Jan Długosz. Kronikarz opisał pierwsze momenty po bitwie następująco:
„Podczas gdy jedni doradcy królewscy na naradzie nalegali, by król polski Władysław z całym swoim wojskiem spędził trzy dni na polu walki jako zwycięzca, inni byli temu przeciwni i najusilniej doradzali, by niezwłocznie zmierzać dniem i nocą w kierunku Malborka.”
Kronikarz uznał opóźnienie marszu na Malbork za kardynalny błąd. Według niego: „Gdyby zwycięski król natychmiast po starciu sił krzyżackich był sprowadził w porę zwycięskie wojsko celem otoczenia i zdobycia zamku Malborka, bez najmniejszej wątpliwości byłby osiągnął pełne powodzenie i jemu wyłącznie byłaby przypadła chwała zakończenia wojny.”
Czy kronikarz oraz owa część rady optująca za niezwłocznym rajdem na twierdzę mieli rację? Zdania są podzielone. Na pewno wielka armia polsko-litewska nie była zdolna do wymarszu już na drugi dzień po wielogodzinnej bitwie. Należało opatrzyć rannych, pogrzebać poległych i po prostu odpocząć po wielkim trudzie jakim była stoczona bitwa.
Wojska Jagiełły i tak wyruszyły w drogę na Malbork już dwa dni po bitwie, tj. 17 lipca. Po drodze otwierały przed nimi swoje podwoje krzyżackie miasta. Zajmowanie kolejnych miast i twierdz wydłużyło jednak znacznie czas przemarszu, skutkiem czego armia Jagiełły przybyła pod Malbork dopiero 25 lipca. Jak tymczasem wyglądała sytuacja w samym zamku krzyżackim?
Pod murami wielkiej twierdzy
W zamku, gdy tylko przybyli do niego uciekinierzy spod Grunwaldu z wiadomością o klęsce, zapanowała panika. Według Długosza, w chaosie jaki ogarnął Malbork udałoby się zająć twierdzę szturmem, gdyby tylko wojska króla dotarły na czas. Jednak, gdy wojska królewskie z ociąganiem odbywały swój „triumfalny marsz”, Krzyżacy zdążyli przygotować się do obrony. Już 18 lipca do zamku przybył Henryk von Plauen, komtur Świecia. Zdając sobie sprawę, że zakon pozbawiony został dowództwa, przejął władzę jako namiestnik, opanował chaos i rozpoczął przygotowania do obrony twierdzy. Oddział, z którym przybył Plauen znacznie powiększył stan liczebny załogi Malborka. Jednak największym atutem obrońców nie była żelazna dyscyplina wprowadzona przez nowego namiestnika, czy ilość zbrojnych. Najistotniejszy był sam zamek.
Malbork stanowił szczyt ówczesnej technologii, był twierdzą praktycznie nie do zdobycia, zwłaszcza dla armii przygotowanej przede wszystkim do walki w otwartym polu, nie zaś do prowadzenia długotrwałego oblężenia. Co prawda Długosz wspomina o wielkim wyłomie w murze zamkowym, przez który rycerze polscy mogliby już pierwszego dnia zająć zamek, najprawdopodobniej jednak opisany przez kronikarza wyłom znajdował się murze podzamcza, a nie któregoś z dwóch właściwych zamków składających się na twierdzę malborską.
Strona polska po zajęciu miasta Malborka rozpoczęła ostrzał zamku. Według Długosza, działa biły w twierdzę z czterech stron. Kilka ustawiono nawet w miejskim kościele. Całością oblężenia dowodził osobiście Jagiełło z „wyniosłego wzgórza nad Wisłą” gdzie umieszczono królewski namiot. Oczywiście strona krzyżacka nie pozostawała bierna, kronikarz ze szczegółami opisał wypady z zamku jakich dokonywało rycerstwo zakonne, by zdobyć lub zniszczyć królewskie działa. Ciekawym epizodem były również działania Tatarów, którzy nienawykli do wojny oblężniczej pustoszyli okolicę zdobywając wraz z litewskimi lekkozbrojnymi prowiant dla wojsk Jagiełły.
Oblężenie się przeciągało. W sierpniu Henryk von Plauen wyszedł z propozycją pertraktacji. Niestety ze względu na rozbieżność źródeł, którą wykazuje Stefan Kuczyński, nie jesteśmy w stanie stwierdzić co namiestnik oferował królowi polskiemu w zamian za odejście spod murów twierdzy. Według Długosza Plauen proponował oddanie ziem jakimi zawładnął zakon tj. ziemię chełmińską, michałowską i Pomorze. Jednak inne źródło, list Henryka von Plauen, w którym tenże opisał rozmowy z królem polskim nie wspomina o obietnicach takich ustępstw. Niezależnie jednak jakie były propozycje, Jagiełło nie zgodził się odstąpić od oblężenia.
Wreszcie stagnację przerwał czyn księcia litewskiego Witolda, który namówił króla by ten pozwolił wojskom litewskim odstąpić do oblężenia i udać się na Litwę. Według Długosza, głównym powodem odejścia wojsk litewskich była panująca wśród Litwinów biegunka. Dodatkowo, królowi kończyły się pieniądze przeznaczone na opłacanie najemników biorących udział w oblężeniu. Wobec powyższego ostatecznie podjęto decyzję o przerwaniu oblężenia i 19 września wojska królewskie odeszły spod murów krzyżackiej twierdzy.
Oblężenie Malborka – zmarnowana szansa?
Jan Długosz obarczył całą winą za porażkę pod Malborkiem króla Władysława Jagiełłę. Gdyby nie jego opieszałość stołeczna twierdza zakonu wpadłaby w ręce polskie i udałoby się zakończyć wojnę. Jednak w opiniach badaczy przeważa pogląd, iż nawet gdyby Jagiełło zajął Malbork, to i tak nie wpłynęłoby to na ostateczne zwycięstwo nad Krzyżakami. Przede wszystkim wojsko królewskie złożone w głównej mierze z pospolitego ruszenia nie byłoby w stanie utrzymać zajętych twierdz i miast pruskich.
Ponadto, społeczeństwo pruskie, nadal było silnie związane z zakonem, a obietnice lojalności jakimi poddani krzyżaccy łudzili Jagiełłę w czasie oblężenia były jedynie przejawem chwilowej paniki. Istotne było także wsparcie zza granicy jakie oferowali Krzyżakom Wacław IV, Zygmunt Luksemburski oraz książęta Rzeszy. Jednym słowem zakon nadal miał możliwości toczenia wojny, a jego struktura była zdolna przetrwać nawet tak wielką klęskę jaką była bitwa pod Grunwaldem.
Bibliografia:
- Białas Marcin, Oblężenie Malborka (26 lipca – 19 września 1411 roku), w: Wsparcie inżynieryjne w Wielkiej Wojnie z Zakonem Krzyżackim 1409-1411, red. Białas Marcin, Centralna Biblioteka Wojskowa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, Warszawa 2010, s. 53-56.
- Długosz Jan, Jana Długosza roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. X-XI, oprac. tekstu łac: Danuta Turkowska i Maria Kowalczyk ; przekł. na jęz. pol. Julia Mrukówna ; red. i koment. Józef Garbacik i Krystyna Pieradzka, wyd. II, Wydawnictwo PWN, Warszawa 2009.
- Krzyżaniakowa Jadwiga, Ochmański Jerzy, Władysław II Jagiełło, Ossolineum, Wrocław 1990.
- Kuczyński Stefan M., Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim, w latach 1409-1411, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, wydanie IV poprawione, Warszawa 1980.
- Łowmiański Henryk, Polityka Jagiellonów, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1999.
Redakcja: Maciej Zaremba
Polecamy e-book Antoniego Olbrychskiego – „Pojedynki, biesiady, modlitwy. Świat średniowiecznych rycerzy”:
Książka dostępna również jako audiobook!