„Nielegalne, ale moralne”? Operacja „Allied Force”: przyczyny i konsekwencje
24 marca mija kolejna rocznica od dnia, w którym siły Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO) rozpoczęły operację „Allied Force” (tł. „Sojusznicza Siła”). Te stosunkowo niedawne wydarzenia do dziś wzbudzają kontrowersje, mogą jednak być przyczynkiem do pewnych refleksji, czy wręcz prowokować do zadawania pytań, zwłaszcza o porządek współczesnego świata.
Operacja „Allied Force”: przyczyny operacji, podłoże konfliktu
Kosowo stanowiło jedną z dwóch autonomicznych prowincji Jugosławii. Wprowadzona w 1974 roku konstytucja nadawała jej dużą autonomię w zakresie działań zewnętrznych. Ponadto znaczną większość mieszkańców tej krainy stanowili Albańczycy (ok. 90%). Pozostałymi obywatelami prowincji byli Serbowie. Obie nacje łączy długotrwała, uzasadniona historycznie, wzajemna niechęć. Nic dziwnego, że albańska społeczność Kosowa postanowiła w 1991 roku wykorzystać sytuację i zażądać niepodległości. Przeprowadzono więc referendum, którego wynik wskazywał na oddzielenie prowincji. Odbyły się wybory, podczas których wybrano prezydenta i parlament, jednak nowe władze nie zostały uznane przez Belgrad.
Innym czynnikiem, który zdecydowanie doprowadził do konfliktu było utworzenie przez Albańczyków Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UÇK – alb. Ushtria Çlirimtare Kosovës) w 1992 roku. Jej głównym celem było dążenie do niepodległości Kosowa, a ideologią walka z siłami policyjnymi oraz wojskiem Jugosławii, a później Serbii. Władze w Belgradzie nie były dłużne aktom brutalności członków UÇK – stosowano wobec nich represje. Sytuacja wymknęła się spod kontroli w 1998 roku. Zarówno strona albańska, jak i serbska, zintensyfikowały akty przemocy wobec przeciwników. Wśród Albańczyków, poddawanym nieustannym represjom, rosła chęć zemsty. Apogeum kryzysu, jak i główny powód wszczęcia działań przeciwko Serbom przez państwa NATO była domniemana masakra w Raczaku.
Raczak – masakra czy prowokacja?
15 stycznia 1999 roku policja otoczyła albańską wioskę Raczak, gdzie miał znajdować się oddział UÇK, który pięć dni wcześniej zabił serbskiego policjanta. Walki doprowadziły do spalenia wioski i śmierci 45 Albańczyków. Wśród ofiar znaleźli się m.in. starszy mężczyzna, trzy kobiety i dwunastoletni chłopiec, którzy nie byli członkami organizacji i zginęli niewinnie, ale czy możemy mówić od razu o masakrze?
Odpowiedź na to pytanie w dalszym ciągu wzbudza wiele kontrowersji. Tak naprawdę nie wiadomo, jak dokładnie wyglądał przebieg wydarzeń w Raczaku. Powstało jednak kilka hipotez, które mogą wpłynąć na rzeczywisty obraz tamtych wydarzeń.
Pierwsza z nich dotyczy przekroczenia kompetencji w prowadzonych przez serbskich policjantów działaniach „antyterrorystycznych”, w wyniku których śmierć ponieśli niewinni cywile. To akurat nie ulega wątpliwości. Niejasne natomiast są kolejne zarzuty. Druga hipoteza przedstawia Serbów jako brutalnych egzekutorów, którzy z zimną krwią mordowali albańskich cywilów. Ostatnia teoria zakłada, że zbrodnia w Raczaku była prowokacją jednostek UÇK, które zainscenizowaną tragedią chciały doprowadzić do interwencji państw zachodnich. Warto więc zastanowić się po czyjej stronie znajduje się prawda.
W dniu 16 stycznia 1999 roku William Walker, amerykański obserwator OBWE (Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) oświadczył, że ma niezbite dowody na serbską zbrodnie dokonaną w Raczaku. Owe dowody nie zostały wówczas potwierdzone w żaden sposób, ale wieść o zbrodni na albańskich cywilach odbiła się szerokim echem na całym świecie. Zwłaszcza Zachód uznał winę Serbów i nadał wydarzeniom w Raczaku miano masakry. Władze Jugosławii nieskutecznie próbowały odeprzeć oskarżenia, argumentując, że wśród ofiar znajduje się jedynie pięć ciał przypadkowo zabitych cywilów, zaś pozostałe ciała należą do bojowników UÇK. Wersję zupełnie odwrotną przyjęli partyzanci, którzy twierdzili, że wśród ofiar znajduje się jedynie dziewięciu członków organizacji. Zachodnia opinia publiczna zdecydowanie popierała stronę kosowskich Albańczyków i w żaden sposób nie przyjmowała tłumaczeń władz jugosłowiańskich. Masakra w Raczaku była jednym z uzasadnień dla ewentualnej interwencji NATO w trwającym konflikcie.
Można rzec, że słowa nie są żadnym dowodem, ale sekcja zwłok przeprowadzona na ciałach ofiar z Raczaka była już w stanie odpowiedzieć na nurtujące wszystkich pytania. Ciała Albańczyków zostały przeniesione do kostnicy i poddane autopsji, początkowo prowadzonej przez lekarzy serbskich i białoruskich. Dnia 22 stycznia do zespołu dołączyli lekarze z Finlandii, specjalizujący się w medycynie sądowej. Pod kierownictwem doktor Heleny Ranty przeprowadzono szczegółowe badania. Na ciałach ofiar znaleziono rany postrzałowe, ale tylko w jednym przypadku odkryto obecność śladów prochu – świadczących o postrzale z bliskiej odległości. Miał być to niezbity dowód potwierdzający mord ludności albańskiej przez Serbów. Nie wszystkie wyniki badań pasowały jednak do głoszonych o masakrze tez, a raport fińskich naukowców został uznany za „ściśle tajny”.
Śledztwo niemieckich dziennikarzy „Berliner Zeitung” ujawniło, że część wysokich urzędników OBWE nie postrzegało wydarzeń w Raczaku za masakrę, tylko za „albańską inscenizację”. W 2000 roku ta sama gazeta uzyskała kopie protokołów z autopsji dokonanych przez fińskich lekarzy. Ukazywały one całkowicie odmienne stanowisko, niż to podane do opinii publicznej. Sekcja wykazała, że zwłoki nie były poddawane okaleczeniom, a ofiary nie zginęły od postrzałów z bliskiej odległości. Najważniejszym wnioskiem protokołów było jednak stwierdzenie, że tezę o masakrze ludności cywilnej należy uznać za co najmniej „nieudowodnioną”.
Ponadto argumentem przemawiającym za prowokacją UÇK był sposób w jaki zostali ułożeni zmarli. W zbiorowej mogile rzekomo zamordowani przez siły jugosłowiańskie Albańczycy głowami byli zwróceni ku wschodowi, zgodnie z muzułmańskim obrządkiem pogrzebowym. Można więc zastanowić się, czy prawosławni Serbowie, którzy z zimną krwią dokonali tak okrutnej zbrodni, zadbaliby o godny pochówek swych ofiar?
Polecamy e-book: „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”
Operacja „Allied Force” – główne cele
24 marca 1999 roku lotnictwo NATO przystąpiło do trwającej 78 dni operacji reagowania kryzysowego pod kryptonimem „Allied Force”. Głównym celem politycznym nalotów było przerwanie konfliktu zbrojnego w Kosowie i wymuszenie demokratyzacji Jugosławii. Działania NATO miały również doprowadzić do zakończenia trwających na tym terenie czystek etnicznych oraz zbrodni wojennych. Operację „Allied Force” można podzielić na trzy fazy, w których atakom uległy kolejno: cele wojskowe, obiekty o znaczeniu strategicznym, a wreszcie w ostatniej fazie nalotów nie oszczędzono również celów cywilnych.
Operacja „Allied Force” – akt pierwszy
Pierwszym i głównym celem nalotów było zniszczenie systemu przeciwlotniczego Jugosławii. Ostrzelano pociskami Tomahawk radary oraz baterie pocisków przeciwlotniczych o dużym zasięgu i pułapie. Następnie do ataku przystąpiło lotnictwo. W sumie ruszyło na Jugosławię 430 samolotów. Przy takiej przewadze militarnej, serbskie myśliwce nie miały żadnych szans. Każda próba podjęcia kontrataku kończyła się dla Serbów niepowodzeniem. Mimo wszystko pierwsza faza działań operacyjnych nie była również uznawana za zwycięską dla sił NATO. Okazało się, że zrealizowanie pierwszego celu graniczy z cudem. Wojska sił sojuszniczych nie były w stanie wykryć na tak wysokim pułapie (ok. 5000 metrów) fal elektromagnetycznych wysyłanych z urządzeń systemu obrony przeciwlotniczej. Byli oni prowokowani do obniżenia pułapu, aby znaleźć się w zasięgu jugosłowiańskich rakiet przeciwlotniczych. Wojskom NATO-wskim udało się zlikwidować kilka obiektów stałych, takich jak koszary lub inne budynki wojskowe.
Pierwsza faza, trwająca do 27 marca, nie przyniosła większych strat po obu stronach, ale przyczyniła się do innego, znaczącego problemu. Dopiero wtedy rozpoczęły się masowe prześladowania i czystki etniczne społeczności albańskiej w Kosowie, gdyż właśnie wtedy wojska serbskie nasiliły ataki na UÇK. Poskutkowało to masowym napływem albańskich uchodźców do państw ościennych. Albańczycy uciekali z Kosowa, wypędzani z domów przez serbskich policjantów, żołnierzy oraz uzbrojonych cywili, którzy brali odwet za naloty. Inną przyczyną opuszczenia Kosowa przez Albańczyków była niewątpliwie groźba bombardowań z samolotów NATO. Szacuje się, że w tym czasie liczba albańskich uchodźców sięgnęła 100 000 osób.
Operacja „Allied Force” – akt drugi
Siły NATO zakładały, że pierwsza faza ataków będzie również ostatnią, jednak niemal cała jugosłowiańska opinia publiczna potępiła działania sił Paktu. Rozpoczęto więc drugą fazę operacji, w której za cel obrano obiekty o znaczeniu strategicznym. Początkowo były to koszary, oddziały, czołgi oraz pozycje wojsk jugosłowiańskich. Od 30 marca zaczęto bombardować jednostki serbskie na terenie całego kraju, składy paliwa, nadajniki radarowe oraz mosty. Tak jak obiekty stałe były łatwym celem, tak serbskie wojska przegrupowały się i rozproszyły. Podjęto więc w kwietniu nową falę ataków, która miała zmusić Jugosławię do kapitulacji, ale tak się nie stało.
Głównodowodzący operacją amerykański generał Wesley Clark zażądał dodatkowych samolotów i możliwości rozszerzenia ataków na inne cele, takie jak infrastruktura przemysłowa. Zniszczono więc jugosłowiańskie rafinerie w nadziei, że groźba zupełnego zniszczenia przemysłu krajowego skłoni Serbów do ustąpienia. W samym Kosowie operacja nie przebiegała tak łatwo. Jednostki NATO postanowiły eliminować serbskie czołgi specjalnymi rakietami samonaprowadzającymi na ciepło silników. Niestety nie tylko czołgi emitowały ciepło, dlatego ofiarami rakiet stali się również serbscy i albańscy cywile. Do pomyłek dochodziło zbyt często. Przykładowo 12 kwietnia przypadkowo zbombardowano pociąg osobowy, który znajdował się na moście na który akurat był skierowany atak. Zginęło 25 niewinnych ludzi. Dwa dni później NATO-wski samolot zaatakował pojazd cywilny, w którym przewożono albańskich uchodźców. Śmierć poniosło 75 cywili.
Druga faza przyniosła o wiele więcej szkód, głównie dla sił Jugosławii. W tym okresie nastąpiła intensyfikacja czystek etnicznych przez serbskie oddziały wojskowe i paramilitarne, a liczba albańskich uchodźców sięgnęła 400 000 ludzi. Pomyłki lotnictwa NATO spowodowały spadek poparcia interwencji wśród opinii publicznej krajów zachodnich.
Operacja Allied Force – akt trzeci
Trzecia faza ataków, z moralnego punktu widzenia najbardziej niegodna, wynikała z niemożności zniszczenia armii jugosłowiańskiej. Podjęto ostateczny krok i oddziały NATO skierowały swoje działania przeciwko celom cywilnym. Jedną z najgłośniejszych operacji było zaatakowanie siedziby belgradzkiej telewizji, które miało miejsce 23 kwietnia. W wyniku bombardowania śmierć poniosło szesnastu dziennikarzy i pracowników stacji. Pierwotnie celem ataku miał być minister informacji Aleksandar Vučić, który na swoje szczęście spóźnił się na nagranie i dzięki temu przeżył. Strona Paktu, aby zachować twarz, oznajmiła, że atak na siedzibę belgradzkiej telewizji był uzasadniony „niszczeniem machiny propagandowej Miloševica”. Sprawa ta nie była jednoznaczna, zwłaszcza, że w samych strukturach NATO wysuwały się głosy sprzeciwu wobec ataków na cele cywilne. Zwłaszcza Włochy i Francja stanowczo protestowały przeciwko takim działaniom. Być może dlatego w późniejszych nalotach, bomby kierowano na nadajniki i przekaźniki jugosłowiańskich mediów. Dziś, oprócz ruin w miejscu siedziby belgradzkiej telewizji, o tamtych wydarzeniach przypomina również umieszczona w pobliskim parku tablica z nazwiskami ofiar i napisem „Зашто?” – „Dlaczego?”.
Siły NATO po wydarzeniach z 23 kwietnia, pod naciskiem opinii publicznej, miały zaprzestać nalotów na cele cywilne. Niestety okazało się, że ambicje likwidacji serbskich wojsk były silniejsze od bezpieczeństwa cywilnej społeczności. Już kolejnego dnia, 24 kwietnia zbombardowano ZOO w Belgradzie. Następnymi punktami ataku stały się zakłady chemiczne, których zniszczenie spowodowało katastrofę ekologiczną. Likwidowano urządzenia energetyczne, które oprócz prądu, pozbawiły ludność również wody, co w efekcie mogło być przyczynkiem do epidemii.
W maju doszło do kolejnych omyłkowych bombardowań. Celem jednego z nich została 7 maja ambasada Chin w Belgradzie. Wydarzenie to poważnie naruszyło stosunki chińsko-amerykańskie, gdyż w wyniku nalotu zginęło trzech pracowników tej instytucji. Ponadto Chiny nie wierzyły w przypadkowość trasy bomby. Prawdziwym celem ataku w owym czasie miał być hotel „Jugosławia”, w którym to prawdopodobnie znajdował się przywódca serbskiej organizacji paramilitarnej „Tygrysy” – „Arkan”. W tym samym hotelu mieścił się również schron dla mieszkańców miasta oraz punkt gastronomiczny, który żywił szpital, dom dziecka oraz dom spokojnej starości. Kolejne samoloty NATO już się nie pomyliły i spuściły bomby na hotel. W ten sposób pokojowe jednostki chcąc zlikwidować jednego człowieka, pozbawiły ludność cywilną podstawowych warunków egzystencji.
W wyniku nieprzemyślanych decyzji ginęli również Albańczycy. Stało się tak 14 maja, kiedy to samoloty obrały za cel obóz wojsk jugosłowiańskich Korisa w Kosowie. Podczas nalotów zginęło 87 Albańczyków, wykorzystywanych przez serbskie wojsko jako żywe tarcze. Oczywiście i w tym przypadku doszło do pomyłki, w trakcie której zbombardowano również budynki mieszkalne.
Polecamy e-book Przemysława Mrówki – „Krwawy Kaukaz: Czeczenia”:
Takich działań, celowych lub omyłkowych, było niestety więcej i nie sposób wymienić wszystkich. Można jedynie stwierdzić, że ostatnia faza operacji, trwająca do 20 czerwca, przyniosła najwięcej szkód Jugosławii, a sposób walki wojsk NATO można w tym czasie określić jako co najmniej niehumanitarny. Przykładem mogą być bomby kasetowe, które wybuchały dopiero kilka dni po zrzucie, a zostały użyte przez siły Paktu w bombardowaniu miejscowości Niš. W Kosowie użyto również bomb ze zubożonym uranem, który pozostaje wiecznie aktywny i wnika w organizm człowieka poprzez drogi oddechowe, układ trawienny, czy zanieczyszczone rany. Stosowanie tej chemicznej broni spowodowało, oprócz znaczącego uszczerbku na zdrowiu osób znajdujących się w jej zasięgu, również katastrofę ekologiczną.
Serbowie oprócz ataków powietrznych, musieli również odpierać partyzanckie zaczepki oddziałów UÇK, które niebawem zaczęły niemal oficjalnie współpracować z NATO. Jugosławia była wyniszczona i zmęczona wojną, co przejawiało się w nastrojach społecznych. Ostatnim aktem działań państw sprzymierzonych było postawienie prezydenta Slobodana Miloševica w stan oskarżenia przed Trybunałem ONZ do spraw Zbrodni w Byłej Jugosławii, które miało miejsce 27 maja 1999 roku. Nigdy dotąd nie przydarzyła się podobna sytuacja. Miloševic wiedział, że musi jak najszybciej dojść do porozumienia z krajami NATO, zwłaszcza że widmo interwencji lądowej stawało się coraz bardziej realne.
Konsekwencje operacji „Allied Force”
Główny cel interwencji sił NATO został zrealizowany. Zakończono działania wojenne na terenie Kosowa. Pierwszym inicjatorem planu pokojowego była grupa G8, która już 6 maja przedstawiła swoje postulaty rządowi Jugosławii. Niestety nie wszystkie punkty odpowiadały interesom NATO, dlatego na kolejne negocjacje trzeba było czekać kolejny miesiąc. Ostateczne porozumienie zostało podpisane 9 czerwca 1999 roku. W jego wyniku wojska serbskie zobowiązały się wycofać w ciągu 11 dni z Kosowa. To samo miały uczynić oddziały NATO. Ponadto układ przewidywał powrót do Kosowa albańskich uchodźców, jak również wprowadzenie na terytorium Kosowa sił pokojowych KFOR (Kosovo Force).
Pozornie założenia planu sił NATO zostały zrealizowane, ale w rzeczywistości Jugosławia została porzucona w stanie ruiny i chaosu. Potencjał gospodarczy tego państwa praktycznie stracił rację bytu, podobnie zresztą jak infrastruktura, przez co cierpiały również kraje ościenne. Naloty przyczyniły się także do katastrof ekologicznych. Zniszczone fabryki chemiczne, czy wspomniane wyżej bomby ze zubożonym uranem doprowadziły do trwałych szkód w środowisku oraz spowodowały wiele chorób.
Straty w ludności cywilnej, nawet przy największych chęciach, były wliczone w błąd statystyczny. Tylko w tym przypadku błąd ten był niezwykle powtarzalny. Nie mogło być inaczej, zwłaszcza, że odmienne są szanse walki twarzą w twarz i bombardowań z wysokości nawet kilku kilometrów. Nie tylko śmierć była konsekwencją działań wojennych. Cywile cierpieli z różnych przyczyn. Jedni w wyniku nalotów stracili pracę i główne źródło utrzymania, drudzy dach nad głową, a jeszcze inni cierpieli na uchodźstwie lub w wyniku głodu. Wszystkim jednak brakowało poczucia bezpieczeństwa, czyli tak elementarnego czynnika do godnego życia.
Kosowo zostało pozostawione tak naprawdę samo sobie. Niezależnie czy stacjonowałyby na jego terenie jednostki sił pokojowych, czy nie, dwie pałające wobec siebie nienawiścią nacje nie były w stanie z dnia na dzień zapomnieć o urazach. A w tym przypadku uraz był otwartą, krwawiącą raną, która przypominała o wzajemnych aktach brutalności. Po wojnie oddziały KFOR nie zapanowały nad prześladowaniami skierowanymi w stronę kosowskich Serbów. Pozostali oni we wrogim otoczeniu bez żadnej ochrony. Byli napadani i gnębieni przez Albańczyków, zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Nikt nie reagował. Sytuacja ta wykazała problem, który towarzyszy państwom Paktu, zwłaszcza USA, od samego początku. Widać tutaj pewną jednostronność, wynikającą być może z niechęci wobec Serbii, która posiadała dobre relacje z Rosją.
Wydaje się, że prawdziwego powodu operacji „Allied Force” można doszukiwać się w rywalizacji między siłami USA i Rosji. Przyczyny ataku na Jugosławię można więc tłumaczyć jako akt uzmysłowienia Rosji jej słabości, zarówno pod względem militarnym, gospodarczym jak i politycznym. Zwłaszcza, że Rosja miała odmienną wizję rozwiązania konfliktu w byłej Jugosławii i Kosowie. W tym przypadku Serbowie stali się kozłami ofiarnymi polityki militarnej wielkich mocarstw.
Polecamy e-book Tomasza Kruka pt. „Dramat Afganistanu: XX wiek” :
NATO agresorem?
Operacja „Allied Force” była ewenementem na skalę światową. Wszystkie działania były przeprowadzone z powietrza. Podczas jej trwania miało miejsce 38 000 lotów bojowych. Ponadto po raz pierwszy w historii użyto bezzałogowych aparatów latających, czyli dronów. Co najważniejsze, zgoda na jej wprowadzenie nie miała racji bytu w prawie międzynarodowym.
„Allied Force” była w historii NATO wydarzeniem bez precedensu. W roku 1949, kiedy Pakt Północnoatlantycki został powołany do istnienia, miał to być sojusz obronny skierowany przeciwko potencjalnym agresorom. Po pięćdziesięciu latach trwania w tych postanowieniach coś się zmieniło. W przypadku operacji z 1999 roku nie można wysunąć żadnych logicznych argumentów, które nie stawałyby w opozycji z założeniami Paktu. Państwa sojuszu zaatakowały kraj, który nie wypowiedział nikomu wojny, nie naruszył integralności innego państwa i nie podjął żadnych działań skierowanych przeciw któremukolwiek z państw Sojuszu. Jugosławia usiłowała wówczas zapanować nad działaniami mniejszości narodowej, która dążyła do oderwania części terytorium i utworzenia na niej suwerennego państwa lub przyłączenia go do innego kraju. Atak sił sojuszniczych uzasadniano moralnym obowiązkiem ochrony i obrony prześladowanych Albańczyków. Interwencję usprawiedliwiano doktryną strategiczną, której celem było utrzymanie bezpieczeństwa i stabilizacji w rejonie euroatlantyckim przez członków sojuszu.
Najlepszym sformułowaniem postępowania państw NATO względem Kosowa i chyba poniekąd usprawiedliwieniem ich działań jest stwierdzenie „nielegalne, ale moralne”. W ten sposób brytyjska Izba Gmin uzasadniła prawo do bombardowań w Kosowie. Ale czy było to w pełni prawe i moralne?
Dnia 19 maja 2000 roku strategia wprowadzona w Kosowie została umieszczona w NATO-wskim dokumencie MC-400/2, w myśl którego rozszerzono politykę o prawo do zadania pierwszego uderzenia. Od tej pory kraje członkowskie Paktu mogły obierać za cel państwa, które uznają za niewygodne. Nowa doktryna pozwala NATO na interwencje zbrojne w sprawy dowolnie wybranego kraju, który w mniemaniu organizacji stanowi niebezpieczeństwo.
Bibliografia:
- Benson Leslie, Jugosławia. Historia w zarysie, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2011.
- Kuczyński Maciej, Ray-Ciemięga Marian, Bałkański Syndrom. Konflikty zbrojne w byłej Jugosławii 1990–1999, Ministerstwo Obrony Narodowej, Warszawa 2000.
- Marszałek Maciej, Sojusznicza operacja „Allied Force”. Przebieg – ocena – wnioski, Dom wydawniczy Duet, Toruń 2009.
- Pawłowski Konrad, Kosowo – konflikt i interwencja, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2008.
- Rycerska Izabela, Rozpad Jugosławii. Przyczyny i przebieg, Wydawnictwo Akademii Świętokrzyskiej, Kielce 2003.
- Walkiewicz Wiesław, Jugosławia: byt wspólny i rozpad, Wyd. Trio, Warszawa 2000.
Redakcja: Paweł Czechowski