Nie tylko Trump. Oto jak wyglądały wcześniejsze wojny handlowe USA. „Jedna z najbardziej katastrofalnych ustaw w historii Kongresu”

opublikowano: 2025-02-12, 08:04
wszelkie prawa zastrzeżone
Decyzja Donalda Trumpa o nałożeniu nowych ceł na produkty chińskie oraz groźba objęcia nimi importu z Meksyku i Kanady wywołały gwałtowną reakcję na świecie. Krytycznie zareagowała na nią też Amerykańska Izba Handlowa, a redakcja „The Wall Street Journal” nazwała ją „najgłupszą wojną handlową w historii”. Mimo sporego zamieszania wywołanego przez Trumpa nie on pierwszy sięga po cła, by zmusić inne kraje do działania zgodnie z interesem USA. Oto jak robili to jego poprzednicy.
reklama
Prezydent USA Lyndon B. Johnson podczas konferencji prasowej; w kółku ferma kurczaków (fot. Yoichi Okamoto / U.S. Department of Agriculture)

Wojna paraliżująca świat, czyli ustawa Smoota-Hawleya

Ta ustawa została podpisana chyba w najgorszym możliwym momencie, a więc w czasie Wielkiego Kryzysu, który ogarnął świat pod koniec lat 20. XX wieku. Wszystko zaczęło się od problemów gospodarczych będących efektem I wojny światowej. W latach 1915-1918 gwałtownie wzrosły ceny żywności, a wysoki popyt na nią doprowadził do spekulacji gruntami rolnymi. Aby móc kupić ziemię oraz dalej prowadzić uprawy, wielu rolników zaciągało kredyty. To doprowadziło do tego, że gdy Europa podnosiła się z trudności gospodarczych po wojnie, amerykańscy rolnicy stanęli w obliczu bankructwa i nie byli w stanie konkurować z rolnikami europejskimi. A że amerykańscy farmerzy stanowili około 20% społeczeństwa USA, władze postanowiły działać.

Kongres zaproponował kilka ustaw mających ochronić rolników przed tanim importem. Nie weszły one jednak w życie, ówczesny prezydent USA Calvin Coolidge wszystkie zawetował. Dlatego też ustawodawcy zmienili strategię – postanowili podnieść cła na zagraniczne produkty rolne. Zrobili to ustawą Smoota-Hawleya z 1930 roku – została tak nazwana od jej głównych zwolenników, kongresmana Willisa Hawleya z Oregonu i senatora Reeda Smoota z Utah. Choć blisko tysiąc ekonomistów zaapelowało do Herberta Hoovera, który został nowym prezydentem USA, o zawetowanie ustawy, przewidując, że pociągnie za sobą katastrofalne skutki, ten się na to nie zdecydował. 17 czerwca 1930 roku podpisał akt prawny i wszedł on w życie.

Willis Hawley i Reed Smoot, 1929 rok

Początkowo chodziło głównie o ochronę producentów cukru, szybko jednak senatorzy zaczęli wnioskować o ochronę produktów pochodzących z ich stanów. W efekcie ustawa nakładała cła na blisko 20 tysięcy importowanych towarów – w przypadku 900 produktów zwiększała je o średnio 40-48%. Na reakcję europejskich krajów, ale i Kanady, nie trzeba było długo czekać – 25 państw odpowiedziało cłami odwetowymi. W efekcie eksport z 7 miliardów dolarów w 1929 roku trzy lata później spadł do 2,5 miliarda dolarów, a eksport produktów rolnych w 1933 roku osiągnął tylko jedną trzecią wartości z 1929 roku. Spadło także amerykańskie PKB – o 12,9 proc. – i globalny handel – o 65%.

Wbrew założeniom ustawa nie poprawiła sytuacji amerykańskich rolników, zwiększyła natomiast koszty życia Amerykanów i odcięła ich od zagranicznych produktów. Był to skutek samego mechanizmu działania ceł. Jak tłumaczyła Erica York, starsza ekonomistka i dyrektor ds. badań w Tax Foundation, na którą powołuje się Business Insider, cła nałożone przykładowo przez Waszyngton uderzają nie tyle w zagraniczne podmioty, ile w amerykańskie firmy, które zajmują się importem, bo to one ponoszą koszty z tym związane.

reklama
To amerykański nabywca, importer tych towarów, dokonuje fizycznej płatności na rzecz rządu USA

– powiedziała. Cła sprawiają, że towary stają się droższe dla amerykańskich firm i konsumentów, a cła odwetowe nałożone na towary wyprodukowane w USA prowadzą do zmniejszenia konkurencyjności rodzimych producentów.

Poza tym wszystkim ustawa Smoota-Hawleya zmniejszyła także popularność Hoovera, nawet wśród jego zwolenników. Wielu z tych, którzy wcześniej pomagali mu prowadzić kampanię wyborczą, w 1932 roku poparło Franklina Delano Roosevelta. Ten po objęciu urzędu podjął działania mające doprowadzić do obniżenia ceł. W 1934 roku Kongres uchwalił ustawę o wzajemnych umowach handlowych, która przekazała Białemu Domowi uprawnienia do ustalania polityki taryfowej, a jednocześnie upoważniała prezydenta do negocjowania z zagranicznymi przywódcami niższych taryf. W kolejnych latach USA zaangażowały się także w promowanie handlu międzynarodowego.

Senat USA na swojej stronie internetowej nazwał ustawę Smoota-Hawleya „jedną z najbardziej katastrofalnych ustaw w historii Kongresu”.

Wojna o kurczaka

Do kolejnego kryzysu związanego z cłami doszło po drugim światowym konflikcie. Po 1945 roku amerykańscy producenci drobiu przeszli na hodowlę przemysłową, co mocno obniżyło ceny kurczaków i pozwoliło na ich masową produkcję – i eksportowanie ich do Europy. Ta nie zareagowała na to zbyt entuzjastycznie. W odbudowujących się po wojnie krajach drób był dość drogim mięsem, przez co lokalni producenci nie mieli szans konkurować z producentami amerykańskimi, zalewającymi europejski rynek tanimi kurczakami. Postanowiły w zdecydowany sposób bronić swoich interesów.

W 1962 roku kraje Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, w tym Francja i Niemcy Zachodnie, nałożyły cła na amerykańskie kurczaki sięgające nawet 50%. To szybko pociągnęło za sobą wymierne skutki – według szacunków Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych w latach 1962–1963 globalny eksport kurczaków z tego kraju spadł o około 30%. Ówczesny prezydent Lyndon B. Johnson nie pozostał dłużny – odpowiedział środkami odwetowymi.

Volkswagen Transporter objęty amerykańskim cłem, 1964 rok (fot. Sicnag)

W 1963 roku nałożył cło w wysokości 25% na skrobię ziemniaczaną, dekstryny, brandy oraz samochody dostawcze z Europy. O włączenie tych ostatnich zabiegali przedstawiciele amerykańskiej branży motoryzacyjnej zaniepokojeni sukcesami europejskich pojazdów na amerykańskim rynku – w szczególności niemieckiego Volkswagena Garbusa i Volkswagena Transportera.

Cło weszło w życie w 1964 roku. Doprowadziło m.in. do wieloletniej izolacji amerykańskich samochodów dostawczych – pick-upów i vanów. Aby ich import okazał się opłacalny, producenci musieliby znacząco podnieść ich cenę, co z kolei sprawiłoby, że stałyby się niekonkurencyjne w porównaniu z rodzimymi modelami. Choć na przestrzeni lat udało się rozwiązać problem z kurczakami, cło na amerykańskie ciężarówki (tzw. Chicken tax) pozostało w mocy. Do dziś mają one znaczącą dominację na rynku krajowym.

Polecamy e-book Kacpra Walczaka pt. „Cywilizacja śmierci. Rosyjski kolonializm na Wschodzie”:

Kacper Walczak
„Cywilizacja śmierci. Rosyjski kolonializm na Wschodzie”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
100
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-75-4
reklama

Wojna o japońskie samochody

Kolejna z potyczek celnych również dotyczyła w dużej mierze samochodów – ale tym razem tych sprowadzanych z Japonii. W latach 80. XX wieku USA miały znaczący deficyt handlowy z tym krajem – w 1986 roku sięgał on około 55 mld dolarów. Dlatego też Waszyngton zawarł z Tokio umowę handlową, która wymagała od tego drugiego otwarcia swojego rynku na eksport półprzewodników komputerowych wyprodukowanych przez USA. Podejście Japonii do tego porozumienia nie zadowalało jednak administracji Reagana – z czasem zaczęła ona oskarżać Tokio o jego nieprzestrzeganie. Na skutki nie trzeba było długo czekać.

W 1987 roku Ronald Reagan nałożył cło w wysokości 100% na szereg towarów produkowanych przez gigantów elektronicznych z tego kraju – w szczególności pojazdów. Jego administracja przedstawiła to jako odwet „za nieprzestrzeganie przez Tokio umowy handlowej między dwoma państwami dotyczącej półprzewodników”.

Myślę, że jest całkiem sporo Japończyków, jak również Amerykanów, którzy zauważyli, że Wujek Sam groził lub przemawiał stanowczo około 50 razy, ale nigdy nie poparł tych słów [działaniami]

– stwierdził wówczas Malcolm Baldrige, sekretarz handlu USA.

Amerykańskie władze zbagatelizowały obawy dotyczące tego, że ich posunięcie może doprowadzić do wybuchu wojny handlowej z Japonią. Twierdziły, że jest mało prawdopodobne, by ograniczyła ona import z USA – spodziewały się, że prędzej podejmie działania w celu większego egzekwowania porozumienia z 1986 roku. Choć Japonia zdecydowała się nie podejmować działań odwetowych – „by nie wyrządzić poważnych szkód światowemu systemowi wolnego handlu” – posunięcie Reagana mocno odbiło się na jej gospodarce. W latach 90. popadła w recesję, która trwała do początku lat 2000.

Wojna bananowa

Korzenie tego sporu sięgają 1993 roku, a więc okresu tuż po wprowadzeniu jednolitego rynku na obszarze ówczesnej Wspólnoty Europejskiej. UE postanowiła przyznać preferencyjny dostęp do bananów z byłych kolonii brytyjskich i francuskich w Afryce, na Karaibach i w regionie Pacyfiku, nakładając tym samym wyższe cła na producentów z Ameryki Łacińskiej. Posunięcie to wywołało sprzeciw ze strony eksporterów z tego kontynentu – m.in. Ekwadoru, Gwatemali, Hondurasu i Meksyku – ale i Stanów Zjednoczonych.

reklama

Waszyngton przekonywał, że jest to sprzeczne z zasadami wolnego handlu. Choć sam nie eksportował bananów do Europy, miał w tym swój interes – amerykańskie korporacje (Chiquita, Dole, Del Monte) były właścicielami większości plantacji bananów w Ameryce Łacińskiej. Nagle więc ich interesy zostały zagrożone. Waszyngton postanowił ich bronić.

Złożył osiem skarg do Światowej Organizacji Handlu. Już w pierwszej orzekła ona na korzyść Stanów Zjednoczonych – Bruksela została zmuszona, by zmienić zasady importu bananów. W opinii amerykańskiej nie zrobiła tego, wobec czego Waszyngton w odwecie nałożył 100-procentowe cła na niektóre europejskie produkty, takie jak szkocki kaszmir czy francuski ser. Pewne rozstrzygnięcie w tej sprawie pojawiło się w 2006 roku – UE zrównała wówczas cła na towary eksporterów ze wszystkich regionów świata. I to rozwiązanie przyznawało jednak preferencyjne warunki członkom Organizacji Państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku (zrzeszającej głównie byłe europejskie kolonie), co potwierdziła Światowa Organizacja Handlu w 2008 roku.

Ostatecznie spór trwał szesnaście lat. W 2009 roku UE podpisała Porozumienie genewskie w sprawie handlu bananami z Brazylią, Kolumbią, Kostaryką, Ekwadorem, Gwatemalą, Hondurasem, Meksykiem, Nikaraguą, Panamą, Peru i Wenezuelą. Zakładało ono stopniową, rozciągniętą w czasie obniżkę ceł na banany importowane z Ameryki Łacińskiej. W 2012 roku UE podpisała kolejne porozumienie z krajami tego kontynentu, by formalnie zakończyć sprawy rozpatrywane w Światowej Organizacji Handlu.

Wojna o stal

Do kolejnej wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Europą doszło na początku XXI wieku – tym razem z inicjatywy Waszyngtonu. Chcąc chronić amerykański przemysł stali, ówczesny prezydent George W. Bush w 2002 roku zdecydował się nałożyć cła w wysokość od 8 do 30% na stal zza granicy. Posunięcie to nie objęło wszystkich partnerów Stanów Zjednoczonych – z ceł wyłączone były przykładowo Meksyk i Kanada. Dotknęło za to kraje europejskie.

George W. Bush w dniu swojej inauguracji prezydenckiej, Waszyngton, 20 stycznia 2001 rok (fot. TSgt. Lou Briscese)

Francuski instytut badawczy Centre d'Etudes Prospectives et d'Informations Internationales (CEPII) wyliczył, że po posunięciu Busha amerykański import stali z krajów objętych cłami spadł w 2002 roku o około 27%, a do 2003 roku – o 37%. Posunięcie to odbiło się również na amerykańskim rynku stali, ale nie w taki sposób, jak planował Reagan. Po wprowadzeniu ceł i wzroście ceny stali część mniejszych firma stalowych albo zbankrutowała, albo została wchłonięta przez większe podmioty.

Europa nie pozostawiła tego posunięcia bez odpowiedzi. Zagroziła cłami odwetowymi na szereg amerykańskich produktów – od pomarańczy z Florydy po motocykle Harley Davidson. Ostatecznie do tego jednak nie doszło. W 2003 roku, kilka dni przed ich wprowadzeniem, George W. Bush zniósł cła na stal.

Polecamy e-book Marcina Winkowskiego – „Gdy Polacy nosili dredy. Kołtun – historia prawdziwa”

Marcin Winkowski
„Gdy Polacy nosili dredy. Kołtun – historia prawdziwa”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
108
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-28-0

Książka dostępna również jako audiobook!

Bibliografia

Źródła

Opracowania

reklama
Komentarze
o autorze
Katarzyna Łabicka
Absolwentka dziennikarstwa i nauk politycznych. Miłośniczka historii, reportaży i kultury hiszpańskiej.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone