Nedim Gürsel – „Mehmed Zdobywca” – recenzja i ocena

opublikowano: 2017-09-05, 08:00
wolna licencja
Pewien pisarz zaszywa się w pustej rezydencji nad brzegiem Bosforu, by napisać powieść o Mehmedzie Zdobywcy. To zadanie okazuje się jednak niełatwe, bo ani on, ani Mehmed, ani nawet Stambuł nie okazują się tym, czego byśmy oczekiwali.
reklama
Nedim Gürsel
„Mehmed Zdobywca”
nasza ocena:
7.5/10
cena:
38,00 zł
Tytuł oryginalny:
Boğazkesen: Fatih'in Romanı
Wydawca:
Wydawnictwo Literackie
Tłumaczenie:
Piotr Kawulok
Okładka:
twarda
Liczba stron:
308
Premiera:
kwiecień 2017
Format:
143x205 mm
ISBN:
978-83-08-06333-0

Przewrotność powieści i jej wieloznaczność widać dobrze, gdy spojrzy się na tytuł oryginalny ([Boğazkesen]), który może oznaczać albo potoczną nazwę twierdzy Rumeli Hisarı, albo odnosić się do Mehmeda II jako jego przydomek – „podrzynacz gardeł”. Podobnie rzecz ma się też z dalszą częścią tytułu ([Fatih’in Romanı]). Może być to „powieść o Zdobywcy”, ale też „powieść o Stambule”. Może też odnosić się do samego autora.

„Mehmed Zdobywca” – powieść niezwykła

Pierwszoosobowy narrator powieści, pracujący na paryskim uniwersytecie turecki emigrant, spędza wraz z żoną i przyjaciółmi wakacje w Stambule. Gdy nadchodzi jesień, pozostaje tam sam z zamiarem napisania powieści o Mehmedzie II, zdobywcy Konstantynopola. Sprawa zaczyna się jednak komplikować, a co za tym idzie coraz wyraźniejszy staje się postmodernistyczny charakter powieści Gürsela. Narrator dzieli się z czytelnikiem reporterskimi refleksami ze spacerów do Stambule, opowiada o mocy i niemocy twórczej oraz zmaganiach z powieściową materią z zapałem godnym teoretyka literatury, by w końcu zatracić się w erotycznej symbolice twórczości. Na kartach Mehmeda znajdziemy rozdziały dotyczące sułtana i jego otoczenia, ale tu także będziemy niejednokrotnie zwodzeni.

„Powieść” narratora zaczyna się od decyzji sułtana o budowie tytułowej twierdzy, dalej jednak narrator porzuca temat zasadniczy, jakim jest zdobycie Konstantynopola. Mehmeda będziemy więc poznawać „na około”: czy za sprawą weneckiego kapitana Antoniego Rizzo, czy losów wielkiego wezyra Czandarlego Halila Paszy, dzięki któremu poznamy też historię rodu Mehmeda. Nieoczekiwanie wejdziemy w świat arabskich baśni, gdy napotkamy rozdział zbierający legendy o powstaniu Konstantynopola. Gdy już zbliżymy się do padyszacha, nie zobaczymy go w spodziewanej akcji, tylko spotkamy już jako Zdobywcę snującego koraniczne refleksje, dumającego nad słowami swoich mistrzów czy witającego się z uczonymi w medresie. Ostatecznie dojdzie do oblężenia Konstantynopola, choć jego przebieg zrelacjonowany będzie w sposób niespodziewany, bo za sprawą… fikcyjnej kroniki weneckiej sieroty.

reklama

„Mehmed Zdobywca” – między źródłami a fikcją

Fikcja i prawda oraz ich wzajemny stosunek w literaturze (szczególnie historycznej) jest ważnym wątkiem Mehmeda. Narrator chce być początkowo wierny źródłom, natomiast fikcja ma być im podporządkowana. Potem jednak rozpoczyna się gra z czytelnikiem. Choć Gürselowi zdarza się zacytować źródła, to ma wątpliwości co do ich rzetelności, a jego narrator zwodzi nas, dowodząc że to on jako twórca ma władzę nad powieściową materią. Władza ta okazuje się być ułudą, a twórczość, obleczona w ciało kobiety, uciekinierki poszukiwanej przez wojskowe władze po tureckim puczu w roku 1980, zdaje się mieć na pisarza zgubny wpływ.

To postmodernistyczne przeplatanie przeszłości z teraźniejszością jest zabiegiem mającym przeszłość ożywić, pokazując liczne nici łączące obie płaszczyzny narracyjne. Pisarz robi jeszcze krok dalej i zaciera między nimi granicę. Postaci noszą w sobie cechy narratora, narrator natomiast upodabnia się coraz bardziej do swoich bohaterów. Ważną rolę odgrywa tu genius loci Stambułu, który zdaje się odpowiadać za stapianie się teraźniejszości i przeszłości oraz niweczy granicę między fikcją a realnością.

*

Mehmed Zdobywca to wciągająca powieść. Ma ciekawą formę, jest sprawnie napisana i dobrze przetłumaczona. Niesamowicie trafnie oddaje metafizyczną atmosferę Bliskiego Wschodu i osmańskiej Turcji. Przepełniona muzułmańskim mistycyzmem, refleksjami na temat warsztatu pisarza oraz reporterskimi spostrzeżeniami jest znakomitym przykładem powieści postmodernistycznej. To zarazem może stanowić jej największą wadę.

Żaden z wątków nie zostanie bowiem zamknięty, a narrator, nie mogąc skończyć powieści, powiadamia nas o sprawach, o których chciał napisać, ale… nie dał rady. Gdy podejdziemy do lektury świadomie i damy się wciągnąć w specyficzną grę zaproponowaną przez autora, zakończymy książkę z poczuciem satysfakcji. Jeśli nie mamy ochoty na literackie zabawy, a oczekujemy powieści historycznej czy biograficznej, możemy się rozczarować.

reklama
Komentarze
o autorze
Przemysław Chudzik
Absolwent filologii włoskiej, polskiej i klasycznej. Doktorant w zakresie literaturoznawstwa w Katedrze Filologii Klasycznej UMK w Toruniu, gdzie prowadzi badania nad anegdotą w biografiach antycznych i renesansowych. Miłośnik wycieczek rowerowych, muzyki dawnej, historii, nowoczesnych gier planszowych i kuchni śródziemnomorskiej.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone