„Nazywam się Kańska, Emilia Kańska” – nowe dokumenty w sprawie Gorgonowej
Sprawa Rity Gorgonowej, oskarżonej o to, że w nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku dżaganem (narzędziem do kruszenia lodu) zabiła Lusię Zarembiankę - córkę swojego kochanka architekta Henryka Zaremby, była najgłośniejszym procesem sądowym II Rzeczypospolitej. Emocje budzi zresztą do dziś, o czym świadczy między innymi reportaż Cezarego Łazarewicza Sprawa Gorgonowej. Dla osób przekonanych o jej winie była najsłynniejszą przedwojenną morderczynią, zaś dla pewnych jej niewinności ofiarą bezdusznego systemu sprawiedliwości w procesie poszlakowym. 14 maja 1932 roku Sąd Okręgowy we Lwowie skazał Gorgonową na karę śmierci, lecz Sąd Najwyższy uchylił wyrok po kasacji. Ponownie rozpoznał sprawę Sąd Okręgowy w Krakowie, który na podstawie przepisów nowego kodeksu karnego zmienił wyrok na karę ośmiu lat pozbawienia wolności. Emilia Margarita Gorgonowa z domu Ilić wyszła z więzienia w Fordonie (obecnie Bydgoszcz) 3 września 1939 roku na mocy amnestii z powodu wybuchu II wojny światowej. Odbycie kary i wyjście na wolność nie oznaczało jednak końca problemów Chorwatki. Niechlubna przeszłość prześladowała ją przez cały okres wojny.
Trudne zderzenie z wolnością
Przez pierwsze miesiące wojny Gorgonowa przebywała w Poznaniu, gdzie w styczniu 1940 roku widział ją strażnik poznańskiego sądu Jan Jakubowski. W niedługim czasie zdołała jednak przedostać się do Warszawy, gdzie chciała odnaleźć Romusię - swoją córkę ze związku z Henrykiem Zarembą. Na pewno przebywała w stolicy w październiku 1940 roku, bowiem zgłosiła wówczas na komisariacie policji na Powiślu kradzież złotego pierścionka o wartości stu złotych. Jej znajomy miał wyłudzić klejnot w celu sprzedaży, a następnie zniknąć bez śladu. Sprawę opisywał 11 października 1940 roku „Nowy Kurier Warszawski”, który przypomniał czytelnikom, że kradzież dotyczy „bohaterki słynnego procesu o zamordowanie Lusi Zarembianki w Brzuchowicach pod Lwowem”. Ostatecznie skończyło się na aresztowaniu delikwenta na podstawie rysopisu.
Warszawa nie okazała się miastem przychylnym dla Gorgonowej. Zapewne na początku 1941 roku zamieszkała ona w schronisku dla przesiedlonych przy Czerniakowskiej 137. W kwietniu 1941 roku jednej ze współlokatorek Janinie Czaplickiej zaginęła torebka zawierająca 102 złote, dokumenty i biżuterię o wartości 50 złotych:
Tego dnia kobieta weszła na salę, w której mieszka 13 kobiet. Na sali znajdowała się tylko Gorgonowa, która siedząc na łóżku pokrzywdzonej reperowała futro. W czasie rozmowy Gorgonowa prosiła Czaplicką o pożyczenie 50 zł. Poszkodowana odmówiła, tłumacząc się, że pieniądze są jej b. potrzebne. Czaplicka zostawiwszy przez nieuwagę torebkę na łóżku sąsiadki wyszła z sali. Gdy wróciła, Gorgonowa złożyła zreperowane już futro na łóżko, na którym leżała torebka, a następnie przeniosła je na swoje. Poza tym świadkowie stwierdzili na rozprawie, iż tegoż dnia widzieli, jak Gorgonowa wychodząc wieczorem ukrywała coś pod paltem. Torebka znalazła się po trzech dniach w koszu na śmieci, jednak już bez pieniędzy. Wszystkie poszlaki skierowały oskarżenie przeciwko Ricie Gorgonowej.
– relacjonował ze szczegółami „Nowy Kurier Warszawski” 1 maja 1941 roku. Ostatecznie sąd uniewinnił Gorgonową, ponieważ sprawa była „wybitnie poszlakowa”, a po sali schroniska kręcił się oprócz Rity tajemniczy „pan Lenart”, który zniknął bez śladu. Sprawa sądowa zebrała jednak tłumy gapiów, którzy chcieli zobaczyć jak wygląda „słynna zbrodniarka”, o której namiętnie czytali dziewięć lat wcześniej. „Szczupła, o twarzy spokojnej, na pytania odpowiadała cicho i wyraźnie” – opisywał ją dziennikarz „gadzinówki”.
Nie powiodła się Gorgonowej próba odzyskania kontaktu z córką Romusią Zarembianką, której nie widziała od czasu aresztowania. Znalazła mieszkanie Henryka Zaremby i jego nowej żony Henryki na Żoliborzu, w którym mieszkała również Romusia. Chociaż elegancko ubrana kobieta w płaszczyku uśmiechała się do córki, mówiąc: „Dziecko, ja jestem twoją matką”, dla Romusi była już obcą kobietą. Wypowiedziane przez Zarembiankę słowa „Ja nie mam matki. I nigdy nie miałam” na zawsze zamknęły jej drogę do odbudowania utraconych rodzinnych więzi. Niepowodzeniem zakończyły się również plany odnalezienia drugiej córki Ewy, urodzonej w więzieniu 20 września 1932 roku. Rok po narodzinach dziewczynka trafiła do lwowskiego sierocińca, a w 1942 roku została przewieziona do klasztoru zakonu służebniczek pańskich w Tarnowie. Gorgonowa nie wiedziała nawet, gdzie może jej szukać. Tymczasem jeszcze w 1941 roku opuściła Warszawę i udała się do Turobina (wsi w województwie lubelskim) z nadzieją, że z dala od miejskiego gwaru zazna choć odrobiny spokoju po dziesięciu latach bycia pod ciągłą obserwacją dziennikarzy.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Gorgonowa na Lubelszczyźnie
Chociaż Cezary Łazarewicz nie odnalazł śladów pobytu Rity w Turobinie w Urzędzie Stanu Cywilnego, ona sama potwierdziła swoja wizytę na lubelskiej wsi w zeznaniu złożonym 15 czerwca 1945 roku w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Lublinie: „Ja mieszkałam w kolonii Turobin pow. Krasnystaw przez trzy lata do 1 września 1944 roku, po czym przeprowadziłam się do Lublina” – zeznała pod przysięgą. Profesor Roman Tokarczyk, pochodzący z Turobina autor monografii wsi, na podstawie relacji mieszkańców opisał turobiński okres życia pochodzącej z Dalmacji bohaterki głośnego procesu. Miała zajmować się handlem i podróżować do Lublina, aby sprzedawać skupowaną po okolicznych wsiach rąbankę. Pokój wynajmowali jej Piotr i Albina Puchalowie, mieszkający w pobliżu poczty przy ulicy Szczebrzeszyńskiej. Początkowo lokum obok niej wynajmował folksdojcz, ale został zastrzelony przez polskich partyzantów. Jego miejsce zajął elegancki mężczyzna nazwiskiem Kański, którego mieszkańcy wsi nazywali „profesorem”.
W niedługim czasie „profesor” ożenił się z Gorgonową w kościele w Gródkach, lecz metryka ślubu nie zachowała się w księgach parafialnych.
Mąż dał mi duszę, wielki skarb. On mnie uszczęśliwił. Dał nowe nazwisko, a dla mnie to było najważniejsze, bo już się nie nazywam Gorgonowa.
– opowiadała jednemu z sąsiadów w czasie podróży furmanką z Turobina do Lublina. Małżeńskie szczęście Emilii Margarity Kańskiej primo voto Gorgonowej nie trwało jednak długo, bowiem mąż Dalmatynki został aresztowany za przekręty finansowe i skazany na trzy lata więzienia. Początkowo odbywał karę w Krasnymstawie, a następnie przewieziono go do innego więzienia i słuch po nim zaginął. We wrześniu 1944 roku Emilia Kańska postanowiła przenieść się z Turobina do Lublina, aby tam kontynuować swoją działalność handlową.
31 marca 1977 roku w „Kurierze Lubelskim” ukazał się artykuł Alojzego Leszka Gzelli, w którym przytaczał on wspomnienie mieszkanki Lublina Marii Nizioł na temat jej kontaktów ze słynną Gorgonową. Wczesną zimą 1943 roku, kiedy pani Nizioł spacerowała z mężem po skwerze w Krasnymstawie, zobaczyła siedzącą na ławce kobietę, którą kojarzyła z popularnego przed wojną magazynu Tajny Detektyw. Usiadła obok niej na ławce i zdumiona zapytała: „Pani… jest Gorgonową?!”. Elegancka kobieta o południowej urodzie odpowiedziała: „Tak. Tylko teraz noszę inne nazwisko. Nazywam się Kańska, Emilia Kańska. Wyszłam za profesora z Wilna, mieszkam w Turobinie no i… muszę jakoś zarabiać na życie”. Gorgonowa-Kańska opowiedziała Marii Nizioł swoją historię i zaproponowała jej współpracę oraz zapytała się, czy nowa znajoma nie znalazłaby dla niej „spokojnego miejsca w Krasnymstawie”, gdzie mogłaby składować towary, którymi handlowała. Pani Nizioł nie chciała jednak wchodzić w układy z kobietą o zszarganej reputacji – była pewna, że to Gorgonowa zabiła Lusię, bo przecież sąd nie mógł się mylić.
Po przyjeździe do Lublina Emilia Kańska zamieszkała na trzecim piętrze kamienicy przy ulicy Kołłątaja 3 m. 10. Zajmowała dwa pokoiki z kuchnią w trzypokojowym apartamencie należącym do właścicielki domu, pani Walickiej. W archiwum rodziny Niziołów był nawet przechowywany dokument przydziału mieszkania Kańskiej z datą 16 września 1944 roku. Adres znany jest jednak nie tylko z relacji Marii Nizioł, ale też z nieodkrytej wcześniej teczki w Archiwum IPN w Warszawie o sygnaturze IPN BU 831/9170, opisanej jako Akta w sprawie dot. Emilia Kańska, imię ojca: Jan, ur. 1901 r. . Zawiera ona między innymi protokół z przesłuchania Kańskiej 15 czerwca 1945 roku, dotyczącego napaści na nią we wsi Rokitów w gminie Turobin. Zeznanie nie pozostawia wątpliwości, że Kańska to Gorgonowa. Emilia Margarita Kańska podaje bowiem, że była córką Jana, urodziła się w 1901 roku w Dalmacji i odsiadywała w latach 1931–1939 karę ośmiu lat więzienia za zabójstwo. Wszystkie te informacje pokrywają się ze znanymi z karty ewidencyjnej oskarżonej ze stycznia 1932 roku danymi osobowymi Emilii Margarity Gorgonowej, która urodziła się 7 marca 1901 roku w Oćestowie koło Knina w Dalmacji jako córka Jana Ilicia i Joanny z domu Korzul. Dlaczego Emilia Kańska znów musiała stawić się w prokuraturze, tym razem jako ofiara, a nie kat? Oddajmy głos Gorgonowej-Kańskiej, która na przesłuchaniu opowiedziała dokładnie swoją historię.
Sprawa Kańskiej
Jeszcze w czasie pobytu w Turobinie Emilia Margarita Kańska pożyczyła swoje łóżko jednemu z sąsiadów Maksymilianowi Rykowi, który bez jej wiedzy wydał je Michałowi Obrosłemu ze wsi Załawcze (gm. Turobin).
Obrosły samowolnie łóżko sprzedał i już nie mogłam łóżka wydostać od niego. W końcu zgodziłam się na otrzymanie tytułem wynagrodzenia za łóżko 70 kg mąki pierwszorzędnej. Wobec tego jednak, że Obrosły w czasie całego roku zwodził mnie z oddaniem mąki, wystąpiłam przeciw niemu na drogę sądową. Sąd zarządził mi 70 kg mąki pierwszorzędnej, zaś Obrosły dał dla mnie mąkę stęchłą, której nie przyjęłam i która znajdowała się na przechowaniu u Stanisława Kapicy, skarbnika gminnego.
– relacjonowała w prokuraturze 15 czerwca 1945 roku. Po opuszczeniu Turobina przedsiębiorcza Dalmatynka zapomniała o sprawie i chciała zacząć nowe spokojne życie. Lecz Obrosły przypomniał o sobie, gdy mieszkała w Lublinie.
Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
W maju 1945 roku Obrosły ze swoim szwagrem Janem Przekazą i Janem Młynarczykiem przyszedł do lubelskiego mieszkania Kańskiej na Kołłątaja. Jak wspominała Kańska w czasie przesłuchania, kupiła od mężczyzn słoninę, lecz po ich wyjściu zauważyła, że zginął jej zegarek kieszonkowy „Cyma”. Poruszona wizytą dawnego znajomego Dalmatynka postanowiła ostatecznie załatwić sprawę stęchłej mąki, którą niegdyś od niego otrzymała. Udała się furmanką do Turobina w towarzystwie Władysława Dąbrowskiego, a w okresie swojego pobytu w gminie zamieszkała w pobliskim Rokitowie u dawnej znajomej Ludwiki Sawiny. Po drodze odwiedziła Leona Radeja, przyjaciela Michała Obrosłego, z którym prowadziła interesy. „Będąc u Radeja powiedziałam, że słyszałam, że Obrosły, odgraża się w stosunku do mnie i że niech on wie, że nawet pogróżki są karalne” – zeznała przed prokuraturą.
8 czerwca 1945 roku przed domem Ludwiki Sawiny, w którym mieszkała Gorgonowa-Kańska, przez cały dzień kręciła się grupa osób, która wypytywała starszą panią o jej osławioną znajomą. Potem przenieśli się na łąkę i tam wyczekiwali przyjazdu swojej przyszłej ofiary. Emilia Kańska przez cały dzień załatwiała sprawy finansowe z Radejem, do domu wróciła o godz. 18 i od razu została powiadomiona przez Sawinę o tym, że poszukiwała ją banda podejrzanych mężczyzn. „Wobec takiego oświadczenia, rozumiejąc, że jest to spełnienie pogróżek Obrosłego, postanowiłam uciekać” – tłumaczyła na przesłuchaniu. Nie zdążyła, gdyż w tym samym momencie do mieszkania weszło trzech ubranych po wojskowemu mężczyzn uzbrojonych w pepesze, którzy grożąc użyciem broni, ukradli Kańskiej 25 tysięcy złotych, 10 złotych dolarów i kilka elementów jej garderoby. Celem ataku była wyłącznie Emilia Margarita Kańska, jak bowiem zeznała:
W czasie napadu napastnicy działali wyłącznie przeciwko mnie, gdyż rzeczy innych ludzi, którzy w tym momencie byli obecni, nie ruszyli i nawet, gdy jedna z kobiet powiedziała, że koszula, którą chcieli zabrać, jest jej własnością, natychmiast jej zwrócili.
Napastnicy krzyczeli do Kańskiej „Ty niemiecki szpiclu”, oskarżając ją, że „sprzedała męża Niemcom”.
Emilia Kańska nie była w stanie ustalić tożsamości osób, które ją zaatakowały, lecz była pewna, że napaść została zainicjowana przez Michała Obrosłego. Przekonywał ją również o tym Władysław Dąbrowski, kiedy wracali razem furmanką do Lublina.
W drodze powrotnej Dąbrowski oświadczył, że był w okolicy domu, w którym ja zatrzymałam się, Obrosły, że wie o tym z rozmów ludzi, którzy rozmawiali o tym wypadku. Ja będąc odwrócona plecami do okna niczego, prócz tych napastników, którzy weszli do mieszkania nie widziałam. Jestem pewna, że przy konfrontacji rozpoznałabym napastników. Zaznaczam, że ci osobnicy, którzy weszli do mieszkania, przed domem byli ubrani po cywilnemu i tylko bezpośrednio przed napadem włożyli na siebie płaszcze-pałatki i czapki wojskowe.
– wyjaśniała w lubelskiej prokuraturze. Mieszkańcy małej wsi Rokitów nie byli jednak skorzy do pomocy w ustaleniu sprawców napadu. Zwyciężyła wiejska solidarność. Kańska nie tylko pochodziła z dalekiej Dalmacji, ale była przecież tą słynną Gorgonową, którą sąd skazał przed laty za brutalne morderstwo. Zmiana nazwiska nie uchroniła jej przed ostracyzmem społecznym.
27 września 1945 roku rolnik Michał Obrosły złożył swoje zeznania na posterunku milicji obywatelskiej w Turobinie. Wyjaśnił, że Emilię Kańską poznał w 1943 roku w czasie jednego ze swych wyjazdów do Lublina i w niedługim czasie został jej furmanem. Sprawę stęchłej mąki, którą miał dać Kańskiej jako zadośćuczynienie, wyjaśniał tym, że Emilia przez kilka miesięcy nie zgłaszała się po swoją własność. Tłumaczył również, że kiedy Kańskiej zginął zegarek, wezwała milicję, aby dokonała rewizji u Obrosłego i jego szwagra. Sprawcy kradzieży ostatecznie jednak nie wykryto. O swoich późniejszych kontaktach z Gorgonową-Kańską mówił:
Ponadto widziałem Kańską Emilię jeszcze kilka razy. Kupiła ode mnie świnię. Ja od niej kupowałem towary w Lublinie, ale nigdy jej nie odgrażałem, mimo żalu, jaki miałem w stosunku do niej za posądzenie mnie o kradzież zegarka. Raz w domu wymawiałem jej to, że jest mi bardzo przykro z powodu tego. Poza tym to nigdy do ludzi nie odgrażałem jej i udziału w napadzie dokonanym na Kańską Emilię nie brałem i nie miałem o tym żadnych wiadomości i podejrzenie kierowane na mnie jest bezpodstawne.
Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Warszawa — miasto grzechu: Prostytucja w II RP”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Tego samego dnia przesłuchano również w Turobinie w charakterze podejrzanego przyjaciela Obrosłego Jana Maciąga, który stanął w jego obronie:
Udziału w napaści na Kańską Emilię nie brałem i nie wiem, kto dokonał tego napadu i do podobnej rzeczy przyznać się nie mogę. Żadnych pogróżek w stosunku do Kańskiej Emilii ze strony Obrosłego nie słyszałem.
– zeznał. Więcej w sprawie mogła powiedzieć Ludwika Sawina, u której zatrzymała się dawna Gorgonowa. 26 października 1945 roku na posterunku w Turobinie sześćdziesięciolatka z Rokitowa opowiedziała swoją wersję wydarzeń:
Kiedy zmrok zapadł, wszedł nieznany osobnik wzrostu małego. Kiedy wszedł, krzyknął „ręce do góry, patrzeć na ścianę”, podszedł do Kańskiej Emilii, zabrał towar i pieniędzy około 40 tysięcy zł. A kiedy odchodził, podziękował jej za pieniądze.
Wnuk Sawiny Seweryn, kiedy usłyszał 8 czerwca 1945 roku wieczorem krzyki w domu babci, uciekł do swojego mieszkania. Jak zeznał przed turobińską milicją, następnego dnia Kańska wypytywała go, czy wie, kim byli napastnicy, lecz odpowiedział jej, że nic nie wie.
Przesłuchano również Jana Omiotka, który miał zdaniem Kańskiej gościć sprawców napadu w swoim domu i udać się z nimi na łąkę, żeby wypatrywać jej powrotu do domu Sawiny. Omiotek zaprzeczył wszystkim tym oskarżeniom stwierdzając, że nie miał żadnego związku z bandytami. 13 listopada 1945 roku Prokurator Wojskowy Okręgowy w Lublinie postanowił „postępowanie w sprawie niniejszej rozboju na szkodę Kańskiej Emilii [...] wobec nieujawnienia sprawców umorzyć”. Emilia Kańska vel Rita Gorgonowa, tym razem występująca w roli ofiary przestępstwa, a nie oskarżonej, nie doczekała się sprawiedliwego wyroku sądu. Nie dowiedziała się, kto okradł ją z majątku, którego dorobiła się przez ostatnie lata spędzone w Turobinie i Lublinie.
„Wyróżnia ją kamienny spokój”
Na początku sierpnia 1945 roku Emilia Kańska znów spotkała na swojej drodze Marię Nizioł, tym razem na Placu Litewskim w Lublinie. Mąż pani Nizioł miał zacząć pracę w urzędzie pocztowym, więc para potrzebowała mieszkania.
Rita była w doskonałym nastroju, wyglądała interesująco, nosiła się elegancko. Prawie rzuciła mi się na szyję, jak przyjaciółce… Powiedziałam jej, że mam kłopot, szukam mieszkania. Odparła, że już tego kłopotu nie mam: właśnie wyprowadza się z Lublina i może przekazać mi swój przydział. Mieszka od pewnego czasu w Lublinie i to zaraz tutaj, niedaleko.
– opowiadała Maria Nizioł Alojzemu Leszkowi Gzelli w 1977 roku. Tym sposobem małżeństwo Niziołów wprowadziło się do mieszkania należącego wcześniej do bohaterki jednego z najgłośniejszych procesów sądowych w przedwojennej Polsce.
Przekazanie mieszkania Marii Nizioł wiązało się z planowanym przez Emilię Margaritę Gorgonową-Kańską wyjazdem do Oleśnicy wraz ze znajomą wiejską Józią z Krzczonowa (lub Wólki Lubelskiej), jej mężem i trojgiem dzieci. W artykule Mirosława Dereckiego Legenda Gorgonowej z czasopisma literackiego Kamena możemy przeczytać w oparciu o relację Marii Nizioł:
Mąż Józi miał objąć jakąś poniemiecką kaszarnię czy młyn. Nie wiadomo, po co wybierała się z nimi Kańska. Podobno szukała kontaktów z rodziną z Jugosławii, chciała się tam przedostać. Urodziła się na wyspie Zlavin, w gminie Knin. Często mówiła o sobie, że jest Chorwatką, miała charakterystyczną południową urodę i takiż temperament, mówiła z lekkim obcym akcentem. Uważała się za osobę skrzywdzoną, skazaną niewinnie. Tęskniła za urodzoną w więzieniu córką Ewą Krystyną – Kropelką, która przed wojną została oddana przez sąd na wychowanie do sierocińca we Lwowie. [...] Henryk Nizioł napisał w sierpniu 1945 roku na prośbę Kańskiej list do Związku Patriotów Polskich z prośbą o wszczęcie poszukiwań Kropelki. Jakie były dalsze losy tego listu, czy w ogóle został wysłany, czy matka dostała jakąś odpowiedź już podczas pobytu w Oleśnicy – nie wiadomo.
Polecamy e-book: „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”
Sam Derecki sceptycznie podchodził do historii o pobycie Rity Gorgonowej kolejno w Turobinie i Lublinie. Dokument przydziału mieszkania przy ulicy Kołłątaja był dla niego jedynie świadectwem, że w Lublinie mieszkała Emilia Kańska. Lecz nie miał dowodów, że Kańska rzeczywiście była słynną Gorgonową. „Skądinąd wiadomo, że zdarzają się ludzie, którzy chętnie „pożyczają” sobie sławę od innych, choćby to była sława najgorsza” – tłumaczył. Zachowane w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej dokumenty są jednak niezbitym dowodem na to, że pod nazwiskiem „Emilia Margarita Kańska” skrywała się kobieta skazana za zabicie Lusi Zarembianki. Gorgonowej nigdy nie udało się odnaleźć ukochanej „Kropelki”, lecz „Kropelka” nie ustaje w poszukiwaniach grobu swojej matki i cały czas wierzy w jej niewinność. Ewa Krystyna Ilić i jej córka Margarita Ilić-Lisowska w 2014 roku zapowiedziały próbę wznowienia procesu i rewizji wyroku, lecz na razie nie udało im się doprowadzić do rehabilitacji Rity Gorgonowej.
Jakie były dalsze losy Dalmatynki? Najwięcej tropów wskazuje na to, że przez kolejne lata mieszkała na Śląsku. Cezary Łazarewicz w reportażu Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej przypuszczał, że została ona zamordowana w 1946 roku na jednej ze śląskich wsi. Powoływał się jednak wyłącznie na relacje mieszkańców i krążące po wsi plotki. W latach 50. XX wieku Gorgonową widziano w Brzezinach Śląskich (obecnie dzielnica Piekar), gdzie miała mieszkać w prowadzonym przez siostry jadwiżanki Zakładzie św. Antoniego. „Zamknięta w sobie, wyizolowana brunetka w średnim wieku, sztywna, wyróżnia ją kamienny spokój” – wspominała ją po latach kobieta, która przebywała z nią w domu opieki. Na ten sam „kamienny spokój” zwracali uwagę dwadzieścia lat wcześniej dziennikarze relacjonujący jej proces.
Mieszkanka Opola Wanda Iwanowska, która badała na własną rękę sprawę Gorgonowej, w rozmowie z prof. Stanisławem Nicieją w 2009 roku potwierdziła, że Rita mieszkała w Opolu. Podobno jeszcze w latach sześćdziesiątych prowadziła kiosk, ale w niedługim czasie została rozpoznana i zaczęto ją prześladować. Pojawiają się też świadkowie, którzy twierdzą, że przez krótki czas mieszkała we Wrocławiu. Z kolei wnuczka Zygmunta Kurczyńskiego, przyjaciela Henryka Zaremby, do listy miejsc, w których żyła Gorgonowa, dodała jeszcze Polanicę na Dolnym Śląsku. Istnieją również hipotezy, jakoby w późniejszych latach wyemigrowała do Ameryki Południowej, Jugosławii lub Włoch. Nie można wykluczyć, że w niedługim czasie odnajdą się kolejne dokumenty, które pozwolą ostatecznie rozwiązać tajemnicę powojennych losów Emilii Margarity Ilić primo voto Gorgonowej secundo voto Kańskiej.
Bibliografia
- Daszczyński Roman, Sprawa Rity Gorgonowej. „Wołali na mnie Gorgonicha”, „Duży Format”, 22 maja 2014 roku, [w:] „wyborcza.pl", [dostęp: 14 października 2019 roku], http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127290,16002686,Wolali_na_mnie_Gorgonicha.html.
- Derecki Mirosław, Legenda Gorgonowej, „Kamena” 1977, nr 26, [w:] „Teatrnn.pl", [dostęp: 14 października 2019 roku], http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/Content/90211/legenda%20gorgonowej.pdf.
- Gorgonowa w Warszawie padła ofiarą oszusta, „Nowy Kurier Warszawski” 1940, nr 240.
- Kowalski Jakub, Gorgonowa i Gorgonowa, „Rzeczpospolita”, 10 listopada 2007 roku.
- Kuźnik Grażyna, Rita Gorgonowa: zabiła czy była ofiarą?, [w:] „Dziennik Zachodni", 22 stycznia 2017 roku, [dostęp: 14 października 2019 roku], https://dziennikzachodni.pl/rita-gorgonowa-zabila-czy-byla-ofiara-historia-dz/ar/11715108.
- Łazarewicz Cezary, Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej, wyd. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018.
- Nicieja Stanisław S., Sprawa Gorgonowej. Najgłośniejsze morderstwo II Rzeczpospolitej, [w:] „Nowa Trybuna Opolska", 2 stycznia 2010 roku, [dostęp: 14 października 2019 roku], https://nto.pl/sprawa-gorgonowej-najglosniejsze-morderstwo-ii-rzeczpospolitej/ar/4137967.
- Rita Gorgonowa znów przed sądem, „Nowy Kurier Warszawski” 1941, nr 102.
- Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Lublinie 1945–1949: Akta w sprawie dot. Emilia Kańska, Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, sygn. IPN BU 831/9170.
Histmag jest darmowy. Prowadzenie go wiąże się jednak z kosztami. Pomóż nam je pokryć, ofiarowując drobne wsparcie! Każda złotówka ma dla nas znaczenie.
Redakcja: Mateusz Balcerkiewicz