Muzeum Solidarności otwarte. Kto jest „na tak”, kto „na nie”?
– W żadnym innym muzeum w Gdańsku roli eksponatu nie gra samochód ciężarowy STAR i stoczniowa suwnica. Wewnątrz żadnego innego budynku w Gdańsku nie rosną drzewa. A żadna inna biblioteka nie ma antresoli i pomostów – zachwalają pracownicy otwartego dziś Europejskiego Centrum Solidarności.
Budynek ECS został usytuowany na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej, tuż obok pomnika Trzech Krzyży, w rejonie przyszłej dzielnicy Nowe Miasto. Jest więc i historia i nowoczesność.
Zaprojektowana przez Pracownię Architektoniczną FORT bryła siedziby ECS nawiązuje swoją sylwetką do statku. Choć w Trójmieście często słychać głosy, że całość przypomina raczej gigantycznej postury bunkier.
O gustach rozwodzić się nie będziemy, ale gabaryty siedziby ECS rzeczywiście robią wrażenie. Jego powierzchnia użytkowa wynosi prawie 20 tysięcy m2. Dla porównania Muzeum Powstania Warszawskiego liczy sobie około 6 tys. m2, a Muzeum Armii Krajowej w Krakowie 6,5 tys. m2. Pod względem powierzchni z gdańskim Muzeum może równać się Muzeum Historii Żydów Polskich (18,5 tys. m2).
Zobacz też:
- Basil Kerski: Jesteśmy po to, żeby współpracować
- Ojciec Maciej Zięba dyrektorem Europejskiego Centrum Solidarności
Co znajdziemy wewnątrz otwartego dzisiaj Europejskiego Centrum Solidarności?
Będzie stała wystawa poświęcona historii ruchu „Solidarności”, sala wystaw czasowych i archiwum, jak i ośrodek badawczo-naukowy, biblioteka, czytelnia i mediateka, ośrodek edukacyjno-szkoleniowy, oraz pracownie warsztatów twórczych dla młodzieży. Nie zabraknie również miejsca dla całorocznego ogrodu zimowego, punktów gastronomii i sprzedaży pamiątek oraz specjalistycznej księgarni – odpowiadają gdańscy urzędnicy.
Lech Wałęsa zadowolony
Sale Muzeum pokażą nam m.in. realia życia w PRL, opowiedzą o narodzinach „Solidarności”, strajkach sierpniowych, stanie wojennym. Prześledzimy powolny upadek komunizmu, dowiemy się o procesie, który doprowadził do Okrągłego Stołu.
Jednym z tysięcy gości, którzy odwiedzili dzisiaj ECS, był Lech Wałęsa, dawny przywódca „Solidarności”. Wspólnie z Basilem Kerskim, dyrektorem ECS i towarzyszącym tłumem dziennikarzy (tłok był tak wielki, że jedna z gdańszczanek stwierdziła z przekąsem: „Niczym na pielgrzymce z Ojcem Świętym”), prezydent oglądał gdańskie Muzeum.
Na dłużej zatrzymał się w sali, gdzie odwzorowany został Okrągły Stół. Ten symboliczny dla historii Polski mebel został oznakowany nazwiskami ludzi, którzy w 1989 roku zasiadali przy jego oryginale. Na jednym z krzeseł usiadł dzisiaj starszy mężczyzna. Zauważył go prezydent Wałęsa. – A to ładne Pan sobie miejsce wybrał, nie ma co. Usiadł Pan tam gdzie „czerwoni” – żartował polityk, któremu Europejskie Centrum Solidarności wyraźnie przypadło do gustu.
– Pierwsze wrażenie na pewno dobre. Podoba mi się. Choć przyznam, myślałem, że tej ekipie takie Muzeum może nie wyjść. Myliłem się – mówił.
Dla prezydenta ważne jest, by ECS łączył w sobie zarówno historię jak i „przyszłość”. – W tym historycznym umocowaniu, w tym budynku będziemy wywoływać tematy, które są obecnie istotne, na przykład Ukraina – dodawał prezydent Wałęsa. Jego zdaniem, Muzeum powinno skupić się na jeszcze jednym zadaniu. – Trzeba odbudować w świadomości ludzi nasze zwycięstwo. Musimy nauczyć się żyć w demokracji. W tamtym czasie wszystko co robiła komuna, to my byliśmy przeciw. A w demokracji to my nie możemy być przeciw wszystkiemu – przekonywał.
Drogie ECS popularniejsze od Muzeum Powstania?
Nowy budynek robi wrażenie, ale w Gdańsku nie brakuje osób, które krytykują nowe Muzeum i stawiają kolejne pytania. Często przytaczane argumenty „na nie” dotyczą kwestii wizualnych i finansowych. W publicznej dyskusji co rusz pojawiają się głosy, że ECS jest po prostu zbyt drogi. Koszt budowy obiektu wyniósł blisko 230 milionów, z czego ponad połowę pokrył gdański budżet. Samo roczne utrzymanie tej instytucji liczy się w milionach złotych.
Walczący w nadchodzących wyborach samorządowych komitet Gdańsk Obywatelski, skupiający rzesze aktywnych mieszkańców miasta, przygotował z okazji otwarcia ECS krótką notkę, w której przed nowym Muzeum stawianych jest kilka kluczowych zadań.
Przeczytaj również:
- Przekujmy ideę solidarności w konkrety - rozmowa z Jakubem Kuflem
- Europejskie Centrum Solidarności przechodzi na wolne licencje!
„Europejskie Centrum Solidarności dodatkowo powinno brać udział w przekonywaniu międzynarodowej opinii publicznej, że początek końca komunizmu w Europie to Gdańsk i Solidarność, a nie obalenie muru berlińskiego. To wyzwanie wymaga współpracy z wieloma instytucjami i środowiskami w Polsce i za granicą.” – piszą gdańscy społecznicy, którzy chcą także, by ECS zyskało większą popularność od Muzeum Powstania Warszawskiego. „ECS jest znacząco większe, było dużo droższe w budowie. Wobec tego oczekujemy, że będzie nowocześniejsze i bardziej atrakcyjne.” – komentują.
Chwila o pieniądzach i obcokrajowcach
Basil Kerski, dyrektor ECS, broni instytucji. – Te wszystkie debaty na temat finansów są dobre, pod warunkiem, że posługujemy się w nich porównaniami. Wydaję mi się że koszty naszego Muzeum nie są za wysokie, porównując je z innymi kosztami europejskich instytucji. Mieścimy się w normalnym wymiarze – komentuje w rozmowie ze mną. – Myślę, że niektórzy gdańszczanie patrzą na to w ten sposób: jeżeli inwestycja jest finansowana „z Warszawy”, to nie są to już nasze podatki. A w przypadku ECS, gdzie inicjatorem projektu było miasto i to Gdańsk wyłożył pierwszy kwotę, niektórzy mieszkańcy czują, że to jest już finansowane tylko przez gdańszczan. A to iluzja, każde Muzeum jest finansowane z naszych podatków – przekonuje Kerski.
Dyrektor ECS prosi, by pamiętać o jeszcze jednej sprawie. – To nie jest biurowiec dla ECS, to nie jest tylko Muzeum, ta przestrzeń ma funkcjonować dla gdańszczan. Tutaj swoją siedzibę będzie miało 9 organizacji pozarządowych. W grudniu otworzymy salę dziecięcą, na wiosnę otworzymy wystawę filozoficzną... – wymienia kolejne projekty.
Czuję Pan sporą odpowiedzialność? – pytam na koniec rozmowy.
Wie Pan, nie jestem dyrektorem od dzisiaj. Wydaję mi się, że przeżyłem w tej instytucji gorsze czasy – uśmiecha się szef ECS.
Jeden ze zwiedzających dzisiaj Muzeum mieszkańców podniósł jeszcze jedną kwestię. – Wystawa świetna, ale czy zrozumieją ją obcokrajowcy?
Zapytałem o to obecnego na otwarciu Aleksandra Masłowskiego, trójmiejskiego przewodnika i historyka. – Właśnie oprowadzam tutaj wycieczkę z Irlandii. Ludzie są zachwyceni tym, co dzisiaj zobaczyli. Myślę, że wystawa jest przygotowana naprawdę dobrze.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz