Młody Ludwik Zamenhof i lingwe uniwersala

opublikowano: 2024-03-05, 17:30
wszelkie prawa zastrzeżone
Już jako uczeń gimnazjum tworzy pierwszą wersję swojego języka – lingwe uniwersala. Po latach Ludwik Zamenhof zasłynie jako twórca Esperanto.
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Agnieszki Frączek „Nie krokodyluj! O drodze Ludwika Zamenhofa do języka esperanto”.

Monumento al juna Zamenhof en Bjalistoko (fot. Przemysław Wierzbowski)

Jakież było zdumienie wszystkich – i kolegów, i rodziców Ludwika – gdy ten pewnego dnia oświadczył stanowczo:

– Porzucam „nową łacinę”.

– Doprawdy? – ucieszył się tata.

– Jak to!? – zmartwili się koledzy.

– Ano tak to – odparł Ludwik i wyciągnął plik zapisanych drobnym maczkiem kartek. – Patrzcie!

Chłopcy pochylili się nad notatkami. Rzeczywiście, to nie była już ich stara znajoma, czyli „nowa łacina”. To nie był dobrze im znany język, ułożony – jak bruk z różnych kamieni – ze słów z różnych języków. To było coś zupełnie innego. Świeżego. Zaskakującego.

Koledzy długo czytali zapiski Ludwika, przerzucali strony, zagadywali raz o to, raz o tamto. Wiele słów rozumieli od razu, choć daliby głowę, że nigdy wcześniej ich nie widzieli ani nie słyszeli. Znaczenie innych odkrywali po zaledwie kilku chwilach zastanowienia.

– Jakie to łatwe!

– Brzmi lepiej niż „nowa łacina”.

– Ty to masz łeb! – chwalili koledzy.

Niektórzy z nich po kilku godzinach studiowania zapisków Ludwika sami zaczęli budować pierwsze zdania w języku – międzynarodowym języku! – który otrzymał nazwę „lingwe uniwersala”. Inni łapali się za głowę:

– Po co ci to?

– Tyle pracy!

– Że też ci się chciało!

– Jak to „po co”?

– I Ludwik wyłuszczył kolegom swoją ideę.

Tłumaczył, że w jego pracy chodzi o coś więcej niż sam język. Dużo więcej! Chodzi o ulepszenie świata. O zjednoczenie ludzkości. O braterstwo.

– Bo przecież ludzie są równi. Wszyscy mają serca i uszy, mózgi i… i te… no… pięty! – kontynuował rozgorączkowany. – Tylko języki ich różnią.

Jego zapał okazał się zaraźliwy. Nie było dnia, żeby do mieszkania państwa Zamenhofów nie wpadał tłumek kolegów Ludwika – przede wszystkim entuzjastów lingwe uniwersala, ale też niedowiarków i żartownisiów. Chrupali ciasteczka cynamonowe pani Rozalii i przekomarzali się:

– Co słychać w tym twoim narzeczu?

– Języku – poprawiał Ludwik.

– Niech ci będzie… To co słychać w tym twoim języku?

– Jęzorku chyba?

– Ozorku! – żartowali.

– Ej, panowie, dosyć wygłupów – mitygowali ich inni.

– Mówże, Ludwiczku, nie zwracaj uwagi na tych błaznów.

„Ludwiczka” nie trzeba było dwa razy namawiać.

– Język międzynarodowy musi być prosty – zaczął. – Taki, wiecie… dla każdego. Uniwersalny. Z gramatyką, to wiadomo, bo bez gramatyki ani rusz. Ona jest jak szkielet, jak kręgosłup, jak trzon języka. Albo jak wzór matematyczny, rozumiecie? Taki, do którego podstawia się dane. Pamiętacie wzór na pole trójkąta?

– Wiadomo!

– Też pytanie!

P∆ = ½ a x h

Familioj Zamenhof kaj Michaux ĉe la 1-a Universala Kongreso de Esperanto en Bulonjo-ĉe-maro en Aŭgusto 1905 (publika havaĵo)

– A czy ten wzór działa zawsze? Przy każdym trójkącie? Bez wyjątków? – dopytywał Ludwik.

– No jasne.

– Sami widzicie: w matmie nie ma odstępstw od reguł. Tak samo gramatyka nie powinna być naszpikowana wyjątkami.

– To podaj jakiś przykład tej twojej gramatyki.

– Bardzo proszę:

pli + przymiotnik dobry = lepszy

plej + przymiotnik dobry = najlepszy

– Jak?

– Że co?

– Totalna chińszczyzna!

Pliplej?!

– Właśnie tak: pli i plej. I zaraz wam udowodnię, że to nie jest żadna chińszczyzna. Weźmy jakiś przymiotnik, może… granda? Teraz postawmy przed nim pli. Widzicie? Granda w mojej lingwie znaczy duży, a pli granda – większy.

– To plej granda znaczy największy?

– Odgadł jeden z kolegów.

– Taaak! Brawo!!! – Ludwik nie posiadał się z radości. O to przecież chodziło: by zasady nowego języka wszyscy pojmowali w lot.

– To może domyślicie się też, co znaczy pli varma? Albo plej rapida? I pli kontenta?

Ludwik zasypał kolegów zagadkami. Dzięki temu, że wszystkie słowa przypominały wyrazy zadomowione w innych językach, zagadki okazały się dla chłopców fraszką.

– Łatwizna!

– Pestka.

– Kaszka z mlekiem! – Cieszyli się, dumni z siebie i swoich postępów w nauce lingwe uniwersala.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Agnieszki Frączek „Nie krokodyluj! O drodze Ludwika Zamenhofa do języka esperanto” bezpośrednio pod tym linkiem!

Agnieszka Frączek
„Nie krokodyluj! O drodze Ludwika Zamenhofa do języka esperanto”
cena:
34,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Wydawnictwo Literatura
Liczba stron:
112
Ilustracje:
Joanna Rusinek
Premiera:
22.02.2024
ISBN:
978-83-8208-237-1
EAN:
9788382082371
reklama
Komentarze
o autorze
Agnieszka Frączek
Doktor habilitowana językoznawstwa, germanistka i leksykografka. W książkach dla najmłodszych popularyzuje wiedzę o współczesnej polszczyźnie. Pisze m.in. o homonimach (Kanapka i innych wierszy kapka) i homofonach (Jedna literka, a zmiana wielka) czy przysłowiach (Gdzie przy słowie jest przysłowie). W wierszach opowiada o kulturze słowa i rozprawia się z błędami językowymi (Byk jak byk, Złap byka za rogi). Stworzyła także serię książek logopedycznych. Jest laureatką nagrody Edukacja 2008, wyróżnienia Duży Dong przyznawanego przez Polską Sekcję IBBY oraz nagrody im. Marii Weryho-Radziwiłłowicz, a w 2019 roku otrzymała tytuł Ambasadora Polszczyzny Literatury Dziecięcej i Młodzieżowej.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone