Miechowicka tragedia ze stycznia 1945 roku
Mechtal (pierwotnie Miechowitz, nazwę zmieniono w 1936 roku), czyli dzisiejsze Miechowice wcielono do Bytomia w 1951 roku, a status dzielnicy otrzymał dopiero w 2008 roku. Podczas II wojny światowej znajdował się po stronie niemieckiej, a od Polski oddalony był o zaledwie 2,5 km. To tam w trzy styczniowe dni rozegrał się dramat, który zapisał się na kartach historii jako jeden z epizodów Tragedii Górnośląskiej.
Styczeń 1945 roku okazał się najbardziej krwawym miesiącem w dziejach Bytomia i okolicznych miejscowości. 12 stycznia miało miejsce uderzenie inicjujące ofensywę sowiecką, a atak I Frontu Ukraińskiego pod dowództwem marszałka Koniewa rozpoczęto 18 stycznia. Wtedy też zintensyfikowano ewakuację urzędników i mieszkańców z terenu Górnego Śląska.
Radziecki plan natarcia przewidywał, że do 21 stycznia Armia Czerwona podbije przemysłową część regionu, jednakże jego realizacja okazała się daleka od planów Iwana Koniewa, który nie docenił niemieckiej siły wojskowej, szczególnie zaś 48. Korpusu Pancernego. Sowietom udało się jednak wyprzeć wrogie wojska z najbardziej uprzemysłowionych terenów.
Przygotowania do obrony przed Armią Czerwoną
20 stycznia 1945 roku w Bytomiu został zmobilizowany oddział Volkssturmu, na czele którego stanął Eugen Michna, natomiast jego szeregi zasilili mieszkańcy miasta masowo wcielani do wspomnianej formacji wojskowej. Komendanturę Bytomia powierzono generałowi Schoenerowi. Do kopania rowów przeciwczołgowych zaangażowano ludność cywilną. Atak wojsk radzieckich na Bytom nastąpił z północnego wschodu i wschodu. Do miasta kierowały się 21. i 50. Armia I Frontu Ukraińskiego.
Późnym popołudniem 22 stycznia oddziały sowieckie 21. Armii opanowały Tarnowskie Góry. Bytom broniony był wówczas przez pododdziały Grupy Bojowej „Sieler”. Generał Gusiew zaplanował opanowanie Bytomia do 23 stycznia. Do tego celu miano użyć oddziały 55. Korpusu. Natarcie planowano przeprowadzić szturmem od wschodu. Rosjanie poruszali się bardzo szybko i sukcesywnie zajmowali kolejne tereny. 23 stycznia żołnierze Armii Czerwonej wkroczyli do Górników, a 24 stycznia do Stolarzowic, gdzie przejęli stanowisko niemieckiej artylerii przeciwlotniczej i stąd kierowali atakiem na Miechowice. Dzień później o godzinie 14:00 na teren Miechowic wtargnął (prawdopodobnie) 309. pułk piechoty.
Wejście Rosjan do Miechowic
Rosjanie dotarli na północno-zachodnie przedpola Miechowic, na skraj lasu, gdzie usypali okopy. Tymczasem obrona niemiecka zajęła stanowiska w rejonie wschodnim i północno-wschodnim, od strony Dąbrowy Miejskiej. W planie obrony pominięto zachodnie rubieże Miechowic, co też wykorzystali Rosjanie, którzy wkroczyli tamtędy do miejscowości. Pierwsze czołgi pojawiły się tutaj 25 stycznia, a wraz z nimi wkroczyła piechota. Pełne opanowanie Miechowic przez żołnierzy Armii Czerwonej wchodzących w skład wspomnianego 309. pułku piechoty wraz z 1025. pułkiem piechoty miało miejsce dopiero po trzech dniach walk, czyli 27 stycznia 1945 roku.
Polecamy e-book: „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”
Bartłomiej Warzecha stawia hipotezę, że 181. pułk piechoty nacierał na Bytom od strony Piekar Śląskich – konkretnie dzielnicy Szarlej. Dodatkowo, jego siłę wzmacniały pojazdy pancerne pochodzące prawdopodobnie z 1198., bądź 1238. pułku dział samobieżnych. Natarcie to nie powiodło się ze względu na wysadzenie przez Niemców w powietrze wiaduktu kolejowego, co uniemożliwiło wdarcie się od tej strony do miasta. Obrona Wehrmachtu uległa załamaniu, kiedy siły Armii Czerwonej (prawdopodobnie jeden z pododdziałów 181. pułku piechoty), przepuściły szturm od strony Dąbrówki Wielkiej na Łagiewniki Śląskie i Bytom-Rozbark.
Warto zauważyć, że w omawianym okresie niemiecki 48. Korpus Pancerny wycofywał się sukcesywnie w kierunku Mikołowa, pozostawiwszy w Bytomiu jedynie ariergardę mającą ubezpieczać odwrót. Wycofanie się wojsk niemieckich zadecydowało o tym, że Bytom nie poniósł dotkliwszych strat, gdyż – jak zauważa Bartłomiej Warzecha w swojej pracy „Działania zbrojne w rejonie Bytomia w styczniu 1945 r.” – sowieckie uderzenie zostało wymierzone w próżnię. Wobec nikłego oporu Niemców, do miasta w niedługim czasie wkroczył od strony Miechowic 309. pułk piechoty, od strony Radzionkowa 1025. pułk piechoty, natomiast od strony Szarleja i Dąbrówki – 181. pułk piechoty.
Zbrodnie radzieckich żołnierzy
Żołnierze Armii Czerwonej dopuścili się masowego mordu ludności cywilnej, stanowiącej jeden z krwawych epizodów na drodze do opanowania terenu Górnego Śląska przez wojska sowieckie. Historia miechowickiej masakry przetrwała dzięki dokumentom zgonów zebranych w Urzędzie Stanu Cywilnego w Bytomiu, księgom parafialnym z bytomskich kościołów pw. Świętego Krzyża i Bożego Ciała, zapiskom wspomnieniowym osób, które przetrwały, zeznaniom świadków, listom księdza Krafczyka, czy działalności osób takich jak Józef Bonczol i Joachim Stopik, którzy gromadzili relacje i dokumenty dotyczące zbrodni oraz dzięki rekonstrukcji wydarzenia, której dokonała oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Jak podaje prokurator Koj, w wyniku masakry śmierć poniosło co najmniej 240 mieszkańców Miechowic.
Pierwszą ofiarą żołnierzy sowieckich był robotnik Wincenty Bober, który wyszedł przed dom, gdy nadchodził oddział armii. Następnie Rosjanie zaczęli wrzucać do domów granaty, wyciągać z piwnic mężczyzn szukających tam schronienia i rozstrzeliwać. Zginął także ksiądz Jan Frenzel, wikary z parafii Bożego Ciała, którego wezwano 25 stycznia do śmiertelnie postrzelonego Herberta Drzesgi, by udzielił mu wiatyku. Ksiądz pozostał z konającym aż do jego śmierci. Rankiem 26 stycznia do piwnicy, w której przebywali, wtargnęli żołnierze sowieccy i zabrali księdza, a wraz z nim pozostałych mieszkańców domu mieszczącego się przy Kubothstrasse 11. Ks. Frenzel został przewieziony do Stolarzowic, gdzie mieściła się tymczasowa siedziba gen. A. Naumanowa. Tam też był przesłuchiwany, torturowany, a w końcu – zabity. Dziś jego nazwisko nosi główna ulica Miechowic.
Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:
Jak zaznacza Józef Bonczol, a potwierdza prokurator Ewa Koj, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Katowicach, istnieje hipoteza mówiąca o tym, że pogrom w Miechowicach stanowił akt odwetu Sowietów za śmierć majora, który rzekomo został zastrzelony przez członka HJ. Faktycznie, radziecki major zginął w okolicy placu zabaw przy ul. Stolarzowickiej 20 i ul. Michaloka w Miechowicach (tam też został pochowany), lecz nie miało to miejsca 25 stycznia 1945 roku, a sprawca nie został znaleziony. 27 stycznia czerwonoarmijcy zastrzelili 33 mężczyzn w okolicy miejsca domniemanego zabójstwa majora: 13 mężczyzn z domu przy ulicy Michaloka 3, 8 z domu przy ul. Stolarzowickiej 16, 9 mężczyzn z domu przy ul. Stolarzowickiej 20 i trzech z domu przy ul. Stolarzowickiej 21 oraz kilkadziesiąt osób z sąsiedztwa. Jak zauważa Bonczol:
(…) ze szczególną zawziętością mordowano osoby kulejące,
lub z widocznym kalectwem kończyn. Posądzano je bowiem o to,
że zostały okaleczone na froncie wschodnim, co mijało się z prawdą.
Masowe pochówki nastąpiły w lutym
Sytuacja ustabilizowała się dopiero na początku lutego 1945 roku. Wtedy też przystąpiono do chowania zmarłych. Jak pisze Ewa Koj:
Zwłoki odnalezione na podwórkach, w mieszkaniach czy w lesie stolarzowickim
zwożono na cmentarz i w okolice kościoła pw. Świętego Krzyża
(tzw. starego kościoła w Miechowicach) sankami i wozem drabiniastym,
na którym układano je piętrowo. Ciała ofiar były przymarznięte do podłoża
i czasami trudno było je zabrać.
Ofiar było tyle, że nie sposób było pochować je wszystkie na cmentarzu. Dlatego też 4 lutego 1945 roku pochowano sto osób w masowym grobie, wykopanym naprzeciwko cmentarza, przy ul. Warszawskiej. Wiosną utworzono tuż obok mogiłę zbiorową, w której pochowano żołnierzy radzieckich.
Przez wiele lat temat Tragedii Górnośląskiej stanowił tabu. Ten niechlubny rozdział w dziejach Górnego Śląska pomijany był milczeniem. Biała plama w historii jest stopniowo wypełniana. Trudności z rekonstrukcją przebiegu wydarzeń związane są m.in. z faktem, że powstało niewiele relacji dokumentujących wspomniane wydarzenia, a dla świadków, którzy przeżyli masakrę, zajścia te były zbyt traumatyczne, by o nich opowiadać. Dużą zasługę w odkrywaniu prawdy historycznej związanej z masakrą dokonaną w Miechowicach mają badania przeprowadzone przez prokurator Ewę Koj. Powstaje też coraz więcej publikacji poruszających tę tematykę, jak chociażby najnowsza z nich - „Tragedia miechowicka” autorstwa Tomasza Saneckiego, która swoją premierę miała 18 stycznia 2019 roku w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Bytomiu.
Od trzech lat w Miechowicach za sprawą m.in. Dariusza Pietruchy i Ireneusza Okonia ze Stowarzyszenia Na Rzecz Zabytków Fortyfikacji „Pro Fortalicium” odbywa się rekonstrukcja historyczna walk o Miechowice. Podczas tegorocznej edycji, która odbyła się 26 stycznia, w widowisku wzięło udział 130 osób z 25 grup rekonstrukcyjnych z Polski, Czech oraz Słowacji.
Bibliografia:
- Boncol Józef, Działania wojenne i rozstrzelanie ludności cywilnej, [w:] Ofiary stalinizmu na ziemi bytomskiej, pod red. Jana Drabiny, Bytom 1993.
- Bytom w cieniu dwóch totalitaryzmów. Szkice z dziejów miasta 1933 - 1989, pod. red. Sebastiana Rosenbauma, Instytut Pamięci Narodowej, Katowice 2012.
- Bytomskie martyrologium powojennych lat 1945-1956. Ofiary komunistycznego terroru i ich pomnik, pod red. Jana Drabiny, Bytom 2009.
- Drabina Jan, Historia Bytomia 1254-2000, Towarzystwo Miłośników Bytomia, Bytom 2000.
- Koj Ewa, „Masakra w Miechowicach. Rekonstrukcja zbrodni", [w:] „Czasypismo o Historii Górnego Śląska”, półrocznik, 2012 nr 1, s. 72–73.
- Poremba-Wolkowa Barbara, Ofiary stalinizmu na Ziemi Bytomskiej 1945–1956, pod. red. Jana Drabiny, TML, Bytom 1993, s. 8.
- Warzecha Bartłomiej, Działania zbrojne w rejonie Bytomia w styczniu 1945 r., [w:] Bytom w cieniu dwóch totalitaryzmów. Szkice z dziejów miasta 1933–1989, Katowice 2012, s. 115–116.