McNapoleon, Wycofujący się Joe i kampania półwyspowa

opublikowano: 2012-06-01, 11:37
wolna licencja
W pierwszej połowie 1862 roku Abraham Lincoln otrzymał od sekretarza skarbu Salomona Chase’a ostrzeżenie: jeśli obecne tempo wydatków będzie utrzymane, budżet wojenny Stanów Zjednoczonych zostanie zrealizowany najpóźniej do lata 1862 roku. Mimo to prezydent nie zmartwił się zbytnio.
reklama

W pierwszych miesiącach 1862 roku zrewoltowane stany Południa otrzymały szereg mocnych ciosów. Po przechwyceniu kontroli nad dwoma tak zwanymi stanami pogranicza ([Border States]), tj. Kentucky i Missouri, wojska federalne ruszyły do boju. W styczniu ostatecznie wypchnięto rebeliantów z Kentucky. Miesiąc później Ulysses Grant w błyskotliwej kampanii zdobył forty Henry i Donelson, przełamując pierwszą linię obrony Konfederacji w Tennessee i biorąc do niewoli 12 tysięcy jeńców. Świeżo upieczony generał major ochotników natychmiast ruszył przed siebie, wykazując się szybkością i bojowością. Takich cech nie posiadał dowódca wojski Unii działający w Wirginii…

Ideał generała

36-letni George Brinton McClellan zajął 2. miejsce wśród absolwentów West Point rocznika 1846. Walczył w Meksyku, gdzie odznaczył się wybitnym talentem inżynierskim, a po wojnie zajmował się szkoleniem saperów, naprawą fortyfikacji i topograficzną stroną wypraw odkrywczych. Pełnił również funkcję obserwatora w czasie wojny krymskiej i zaprojektował nowy typ siodła (do dziś używanego przez wojsko). Z armii wystąpił w roku 1857 i rozpoczął pracę dla spółki kolejowej. Tęsknił jednak za wojskiem i po wybuchu wojny zgłosił się do służby. Dzięki koneksjom politycznym i świetnej opinii otrzymał od razu stopień generała majora armii regularnej (przewyższał go rangą tylko generał Winfield Scott). Odznaczył się w walkach w zachodniej Wirginii – sekretarz wojny Simon Cameron poprosił go nawet w telegramie o zwolnienie tempa prowadzonej tam ofensywy! Gdyby młody generał miał dar jasnowidzenia, zachowałby sobie ten rozkaz na pamiątkę…

Siodło McClellana (fot. SimonATL, na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Po klęsce wojsk Unii nad Bull Run (21 lipca 1861 roku) McClellan przejął dowództwo nad oddziałami federalnymi w rejonie Waszyngtonu. Dzięki talentom organizacyjnym i przede wszystkim uporowi (pozwolił mu on zdobyć serce wybitnie wybrednej Ellen Marcy, która odrzuciła wcześniej dziewięciu konkurentów do własnej ręki!) stworzył formację, która przeszła do historii jako Armia Potomacu. Wydawało się, że władze w Waszyngtonie mają idealnego generała.

George B. McClellan z żoną Ellen Mary Marcy, 1860–1865 r. (fot. zbiorów Biblioteki Kongresu USA)

Ukoronowaniem kariery McClellana było objęcie stanowiska Naczelnego Dowódcy Armii USA, które łączył z dowodzeniem Armią Potomacu. Lincoln wiele spodziewał się po generale, który bojowo prezentował się na przeglądach, był hardy i pewny siebie. Żołnierze nazywali go „Walecznym McC” albo po prostu „McNapoleonem”. To drugie przezwisko świetnie oddawało pozy, w jakich McClellan stawał do zdjęć… Ale były to tylko pozory.

reklama

McNapoleon o słomianym zapale

George B. McClellan, „McNapoleon” ok. 1860–1865 r. (fot. Mathew B. Brady, ze zbiorów National Archives)

McClellan panicznie bał się porażki, która mogłaby zwichnąć mu karierę wojskową i polityczną. Waszyngtońskie dowody uznania osłabiły nieco jego skromność i zaczął uważać się za zbawcę Unii. Na różny sposób podkreślał swoją pozycję, choćby w doborze adiutantów (byli nimi między innymi książęta orleańscy: Filip hrabia Paryża oraz Robert diuk Chartres), czy poprzez swój stosunek do elit. Kiedy pewnego wieczora Lincoln czekał wraz swoim sekretarzem na McClellana w jego własnym domu, wracający późno generał ominął gości i od razu poszedł spać. Lincoln przełknął zniewagę, koncentrując się na głównym celu, czyli prowadzeniu wojny, ale McClellan nie wydawał się tym zbyt zainteresowany. Lincoln postanowił w końcu zmusić swego generała do działania.

Prawdą jest, że Lincoln wtrącał się do dowodzenia, ale robił to o wiele rzadziej niż prezydent Konfederacji Jefferson Davis. Poza tym, jeżeli dany generał rozumiał na czym polega prowadzenie wojny, przywódca Unii nie ingerował w jego decyzje i ograniczał się do wskazywania celów. Tak właśnie układała się jego współpraca z Grantem.

Zmienne oblicza wojny

Podczas gdy za Appalachami armie federalne zaczęły odnosić zwycięstwa, McClellan wciąż siedział nad Potomakiem. Lincoln już późną jesienią nakłaniał swojego głównodowodzącego do uderzenia na wschodnie Tennessee. Region ten był na początku wojny silnym bastionem unionistów na Południu, który prezydent chciał wesprzeć. McClellan w końcu zaplanował operację, w której wojsko miało skorzystać z transportowców na kanale Ohio–Potomac. Niestety, okazało się, że przewidziane środki transportu okazały się zbyt duże, by przepłynąć przez śluzy na kanale. Dziwny błąd jak na czołowego absolwenta West Point i żołnierza elitarnego korpusu inżynieryjnego… Ostatecznie z ofensywy nic nie wyszło i południowcy spacyfikowali unionistyczne nastroje we wschodnim Tennessee. W sferach rządowych stosunek do McClellana zmienił się z uwielbienia w nieufność. Po blamażu wojsk federalnych w potyczce nad Ball’s Bluff powołano nawet specjalny organ kontrolny: Połączoną Komisję Kongresową ds. Prowadzenia Wojny. Towarzyszyło temu poparcie udzielone przez McClellana opozycyjnej Partii Demokratycznej…

reklama

McClellan powstrzymywał się przed ofensywą w Wirginii przeciwko konfederackiej armii Josepha Eggelstona Johnstona z powodu jej przewagi liczebnej nad Armią Potomacu – rebeliantów miało być blisko 150 tysięcy! Nawet kiedy późną jesienią 1861 roku konfederackie forpoczty artyleryjskie w rejonie Waszyngtonu okazały się… kłodami drewna i słupami telegraficznymi, nie przekonało to McClellana do działania. W końcu, na początku 1862 roku, Lincoln zwołał konferencję generalicji bez udziału McClellana. Zaalarmowało to McNapoleona, który stawił się w Białym Domu i przedstawił tam swój plan amfibijnej operacji przeciwko wojskom konfederackim – część armii miano przerzucić Potomakiem nad morze i następnie rzucić na flankę konfederatów. Pozostałe siły miały w tym czasie wiązać rebeliantów. Lincoln zgodził się na ten śmiały plan, nakazując jedynie podział armii na cztery korpusy (McClellan miał pod swoimi rozkazami 12 dywizji), jednak operacja została opóźniona – 8 marca 1862 roku pancernik CSS Virginia pobił flotę federalną w rejonie Hampton Roads. Niebawem cały plan McClellana stał się nieaktualny, gdyż konfederaci wycofali się znad Bull Run na południe. 11 marca Lincoln odwołał McClellana ze stanowiska głównodowodzącego i pozostawił mu tylko Armię Potomacu.

CSS Virginia (rys. Clary Ray; U.S. Navy Art Collection/ Naval History & Heritage Command)

Potęga plotki

Przez resztę 1861 roku Joseph Eggelston Johnston zastanawiał się jak, poprowadzić ofensywę na Waszyngton. Rząd w Richmondzie oczekiwał szybkiego i zwycięskiego zakończenia wojny. Południowcy mieli ciężki orzech do zgryzienia – z powodu swoistej fluktuacji kadr (oddziały stanowe przychodziły i odchodziły z frontu) liczebność wojsk konfederackich stale się wahała i nigdy nie przekroczyła 60 tysięcy żołnierzy (co kłóciło się z szacunkami McClellana). Tymczasem za Potomakiem armia federalna rosła z tygodnia na tydzień… Dodatkowo Johnston zdawał sobie sprawę, że najpóźniej latem nie będzie miał armii – większość konfederatów zaciągnęła się na rok służby, co oznaczało automatyczne rozejście się wojska po upływie tego czasu.

reklama

Wiedząc o tym wszystkim, Johnston udał się do Richmondu i przedstawił opisaną sytuację prezydentowi Davisowi. Ten zgodził się z oceną generała i wydał wstępną zgodę na odwrót, który miał odbywać się w tajemnicy. Niewiele z tego wyszło – zaraz po wyjściu z hotelu wielu zainteresowanych zaczęło pytać Johnstona, czy to prawda, że armia się wycofuje. Rozpoczęto chaotyczny odwrót, w czasie którego od razu pojawiły się problemy logistyczne i organizacyjne. Porzucono ciężką artylerię oblężniczą, zaś zapasy żywności spalono. Ponoć w rejonie Centerville czuć było jedynie zapach pieczonego bekonu. W późniejszym okresie wojny Johnstona ochrzczono mianem „Wycofującego się Joe” ([Retreating Joe]), ale w 1862 roku nie wglądało na to, żeby znał na tym manewrze aż tak dobrze…

Kierunek : Półwysep Yorktown

Kampania półwyspowa (rys. Hal Jespersen / http://www.cwmaps.com/ , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0)

Plan federalny był w swojej prostocie genialny – wielka flota miała przerzucić trzy korpusy armijne wraz z kawalerią i artylerią na Półwysep Yorktown. Po wylądowaniu w federalnym Forcie Monroe armia miała ruszyć na Richmond. Ponad 120-tysięczne wojsko opuściło 17 marca port w Alexandrii i wypłynęło w stronę Wirginii. Monroe osiągnięto 4 kwietnia, po czym rozpoczęto wyładunek wielkiej armii. Wydawało się, że McClellan ma wszystkie atuty. Choć konfederaci zbudowali wzdłuż półwyspu dwie linie fortyfikacji polowych (trzecia była na ukończeniu), do ich obsady mieli tylko 11 tysięcy żołnierzy. Pozostałe siły znajdowały się w różnych częściach Wirginii: w Culpeper, Norfolk, Fredericksburgu i w Dolinie Shenandoah. Wydawało się, że pierwsza linia obrony w rejonie rzeki Warwick nie jest dla unionistów przeszkodą, jednak rebelianci posiadali jeden ciekawy atut – artystę-amatora jako dowódcę.

Teatrzyk Księcia Jana

Generał major John Magruder był wysokim, przystojnym mężczyzną o przyjemnym głosie i eleganckiej aparycji. Z tej racji już w Akademii nosił przydomek „Książę Jan” ([Prince John]). Sprawny oficer i dobry artylerzysta, za zasługi w wojnie meksykańskiej otrzymał honorowy stopień majora ([brevet major]), jednak jego największą pasją był teatr. Magrudera znano nie tylko ze znakomitych występów wokalnych czy aktorskich, ale również z pomysłowości w organizacji spektakli teatralnych wystawianych dla ożywienia monotonii garnizonowego życia. Jak się okazało, umiejętności te bardzo przydały się armii konfederackiej.

reklama
Erasmus Keyes, 1860–1865 r. (fot. zbiorów Biblioteki Kongresu USA)

5 kwietnia 1862 roku IV Korpus Armijny generała majora Erasmusa Keysa podszedł pod rebelianckie linie w rejonie Yorktown. Keys zameldował, że ma przed sobą od 50 do 100 tysięcy żołnierzy. Jako metodyczny saper McClellan natychmiast wstrzymał ofensywę, rozpoczął regularne oblężenie i nakazał ściągnąć z Waszyngtonu artylerię oblężniczą i posiłki w postaci I Korpusu Armijnego generała majora Irvina McDowella. Dowództwo Armii Potomacu nie zdawało sobie sprawy, że padło ofiarą... przedstawienia teatralnego! Magruder umiejętnie przerzucał oddziały z miejsca na miejsce, stwarzając złudzenie dużej liczebności swoich wojsk. Jednocześnie Johnston pospiesznie maszerował na półwysep i wzmocnił siły w pobliżu Yorktown do około 57 tysięcy ludzi. Po miesiącu potyczek federalni podciągnęli w rejon walk artylerię oblężniczą, na co Johnston zareagował 4 maja wycofaniem się na drugą linię obrony w rejonie Williamsburga.

Pożar w Dolinie

Nie dość, że konfederaci wymknęli się z Yorktown, to McClellan nie otrzymał posiłków. Z obiecanego I Korpusu na półwysep dotarła pojedyncza dywizja. Reszta oddziałów musiała zostać w rejonie Waszyngtonu z powodu pojawienia się nowego niebezpieczeństwa – w dolinie Shenandoah (okolice Waszyngtonu) znajdowały się spore konfederackie siły. Dowodzący nimi generał major Thomas Jonathan Jackson prosił zwierzchników o wskazówki. Główny doradca militarny Davisa zalecił mu ogólnie odciągnięcie jak największej liczby wojsk wroga poprzez demonstrację siły. Był to początek owocnej współpracy między oboma oficerami, wspomnianym doradcą był bowiem Robert Edward Lee.

Jackson zrozumiał te rozkazy po swojemu – zebrał swoich obszarpańców i wyruszył do boju. 23 marca uderzył na federalne pozycje pod Kernstown, ale został odparty przez oddziały federalne. Niepowodzenie wynikało z przesadnego pośpiechu Jacksona. Ten pobożny chrześcijanin unikał zazwyczaj walki w niedzielę, ale tego dnia niepotrzebnie zrobił wyjątek. Unioniści mieli przynajmniej dwukrotną przewagę nad rebeliantami (8–9 tysięcy przeciwko 2,5–4 tysiącom), odparli więc nawet uderzenie słynnej macierzystej jednostki Jacksona, Brygady „Kamiennej Ściany” ([Stonewall’s Brigade]).

reklama
Thomas Jonathan „Stonewall” Jackson, 26 kwietnia 1863

Jackson nie przejął się porażką i rozpoczął aktywną kampanię w Dolinie Shenandoah. Przez dwa miesiące jego chłopcy obeszli ja wzdłuż i wszerz, bijąc cztery armie federalne, kończąc kariery kilku generałów i – co najważniejsze – unieruchamiając 75 tysięcy żołnierzy.

Wśród tych wojsk był nieszczęsny I Korpus. Do osłony Waszyngtonu potrzebowano około 50 tysięcy żołnierzy i tyle też McClellan miał zostawić na miejscu. Przedstawiając stan wojsk wokół miasta, McNapoleon dokonał jednak drobnej sztuczki księgowej, podając jako zabezpieczenie nowo powstające jednostki oraz oddziały stacjonujące jedynie w bardzo szeroko pojętym rejonie stolicy. Lincoln zorientował się w tych machinacjach i wstrzymał wysyłkę I Korpusu. McClellan uznał to za wymierzony weń spisek rządowy mający uniemożliwić mu szybkie zdobycie Yorktown! Zważywszy na to, że informacje o braku wsparcia przyszły już po wstrzymaniu natarcia i rozpoczęciu oblężenia, była to dość naciągana argumentacja.

Prezydentów kłopoty z generałami

5 maja elementy 40-tysięcznej Armii Potomacu starły się z 30 tysiącami konfederatów w rejonie Williamsburga. Broniący się konfederaci ponieśli lżejsze straty, po czym wycofali się. McClellan ogłosił tę bitwę jako „wielkie zwycięstwo” jednak to Johnston odniósł sukces, bo opóźnił marsz federalnych. Kolejne starcia ograniczały się do walk straży tylnej konfederatów z oddziałami pościgowymi unionistów, na przykład pod Eltham’s Landing (7 maja) czy pod Hanover Court House (27 maja). Ofensywa federalna zaczęła zamierać, nie udał się również atak floty federalnej na rzece James. Choć zajęto Norfolk i zlikwidowało zagrożenie ze strony Virginii (z powodu dużej wyporności nie mogła uciec w górę rzeki i południowcy wysadzili ją w powietrze), 25 maja okręty utknęły w okolicy fortu leżącego w rejonie Drewry’s Bluff. Mimo wszystko walki zbliżały się coraz bardziej do Richmondu.

Joseph Eggleston Johnston (fot. Mathew Brady, ze zbiorów National Archives)

Johnston unikał walki ze skoncentrowaną armią federalną, zdając sobie sprawę z jej przewagi. Jego odwrót wywołał irytację Davisa, który nie chciał dopuścić do upadku stolicy. Konfederacki dowódca nie zamierzał pozwolić na utratę miasta, jednak nie informował o swoich planach prezydenta, gdyż nie wierzył w możliwość utrzymania dyskrecji. Obaj panowie nie przepadali zresztą za sobą: Johnston pamiętał Davisowi wstrzymanie awansu na pułkownika przed wojną (za prezydentury Franklina Pierce’a Davis był sekretarzem wojny). Kiedy powstawała armia konfederacka, zawodowych oficerów przyjmowano do służby na podstawie hierarchii z US Army. Z racji swojego stopnia (w 1860 roku został kwatermistrzem generalnym armii USA w stopniu generała brygady), Johnston liczył na stanowisko głównodowodzącego i spotkało go wielkie rozczarowanie, gdy umieszczono go na czwartej pozycji na liście starszeństwa (po Samuelu Cooperze, Albercie Johnstonie i Robercie Lee). Okazało się, że Davis wziął pod uwagę jedynie stanowiska dowódcze w polu ([field comission]), a nie sztabowe. Nic więc dziwnego, że stosunki pomiędzy obu panami nie układały się najlepiej.

reklama

W tym czasie Lincoln starał się z kolei zmusić McClellana do jakiegokolwiek wysiłku. Generał maszerował na Richmond powoli, reorganizując przy okazji armię (powstały dwa nowe korpusy armijne: V i VI). „Mały Mac” nie spieszył się. Armia Potomacu posuwała się wzdłuż rzeki Chickahominy: trzy korpusy północnym brzegiem, dwa południowym. W normalnych warunkach rzeczka nie stanowiła problemu, jednak pod koniec maja spadły silne ulewy i potok zmienił się w rwącą rzekę. I to właśnie postanowił wykorzystać Johnston.

Bałagan pod Seven Pines

Plan „Wujka Joe” był śmiały, agresywny i dość skomplikowany. Podczas gdy Magruder miał absorbować północne zgrupowanie federalne, blisko 40 tysięcy żołnierzy pod dowództwem generała majora Jamesa Longstreeta miało dokonać synchronicznego uderzenia na III i IV Korpus Armijny w rejonie skrzyżowania Seven Pines. Co zaskakujące, Johnston zapomniał o kilku ważnych szczegółach. Nie upewnił się między innymi, że jego podwładni rozumieją rozkazy i nie poinformował nikogo, że atakiem dowodzi Longstreet. Dodatkowo ten ostatni zabłądził w trakcie marszu na pozycje wyjściowe, przez co cały atak się opóźnił. Jak by tego było mało, jeden z adiutantów Johnstona przez pomyłkę wyjechał poza linie Unii i dostał się do niewoli, co wzbudziło czujność Keysa.

reklama
Bitwa pod Seven Pines (rys. Hal Jespersen / http://www.cwmaps.com/ , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0)

31 maja zniecierpliwiony generał Daniel Hill sam wyruszył do ataku, odnosząc zresztą pewne sukcesy. Zaalarmował jednak żołnierzy federalnych, w tym odpoczywającego w namiocie McClellana (chorował na malarię). Rozpoczęła się chaotyczna bitwa, w której nikt praktycznie nie dowodził. O tym, że już ona trwa, Johnston dowiedział się po trzech godzinach (z powodu zjawiska cienia akustycznego nie słyszał odgłosów walk). Z kolei McClellan ograniczył się do wysłania walczącym na południowym brzegu rzeki posiłków w postaci II Korpusu Armijnego. Decyzja była dość ryzykowna, ponieważ oficer saperów zawiadujący mostami na Chickahominy poinformował prowadzącego wsparcie generała majora Edwina Sumnera, że most jest nie tyle niebezpieczny, co niemożliwy do przejścia. Sumner, 65-letni weteran mający za sobą 43 lata służby, zdawał się tym nie przejmować. Stwierdził, że przekroczy rzekę, bo otrzymał taki rozkaz. Słowa dotrzymał – most rozpadł się jak tylko zszedł z niego ostatni żołnierz II Korpusu, co powiększyło krwawy chaos. Ostatecznie bitwa zakończyła się pod wieczór, a jej ostatnim akordem było ciężkie zranienie wizytującego pole bitwy Josepha Johnstona przez odłamek szrapnela.

Dowództwo obejmuje Lee!

Na zasadzie starszeństwa dowództwo nad konfederatami objął generał major Gustavus Smith, nie wzbudził on jednak zaufania przybyłego na pole bitwy Davisa. Smith nie znał planów Johnstona, zupełnie nie orientował się w sytuacji i dodatkowo zdradzał objawy paniki. Davis potrzebował generała sprawnego i zdeterminowanego, dlatego nocą 31 maja dowódcą Armii Północnej Wirginii mianował swojego doradcę, Roberta Lee. Ten już następnego dnia ponowił atak, ale widząc chaos i demoralizację wojska wycofał się ostatecznie około południa 1 czerwca Jankesi nie ścigali konfederatów, ciesząc się z uzyskanego sukcesu. Byli jednak w błędzie. Chociaż konfederaci ponieśli nieco większe straty, to oni wygrali, po raz kolejny opóźniając federalną ofensywę. Dzięki temu Lee miał czas na reorganizację wojsk i ściągnięcie z Doliny Shenandoah „Stonewalla” Jacksona. Miesiąc później wyruszył ze swoimi chłopcami na trwającą blisko trzy lata epopeję wojenną. Jej pierwszym rozdziałem była Bitwa Siedmiodniowa

Inne artykuły poświęcone wojnie secesyjnej:

Bibliografia

  • Bruce Catton, Terrible Swift Sword [The centennial history of the Civil War, t. 2], Doubleday, Garden City, N.Y. 1963.
  • Shelby Foote, The Civil War: A Narrative, vol. 1, Fort Sumter to Perryville, Random House, New York 1958.
  • James M. McPherson, Battle Cry of Freedom: The Civil War Era, Oxford University Press, New York 1988.
  • Stephen W. Sears, George B. McClellan: The Young Napoleon, Ticknor & Fields, New York 1988.
  • Tenże, To the Gates of Richmond: The Peninsula Campaign, Ticknor and Fields, New York 1992.

Redakcja: Roman Sidorski

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone