Maxwell Smart – „Chłopiec w lesie. Prawdziwa opowieść o przetrwaniu podczas II wojny światowej” – recenzja i ocena
Maxwell Smart – „Chłopiec w lesie. Prawdziwa opowieść o przetrwaniu podczas II wojny światowej” – recenzja i ocena
Nie trzeba wyjaśniać, że największymi ofiarami wszelkich działań wojennych zawsze są dzieci. Za każdym razem, gdy czyta się wspomnienia osób, które mając kilkanaście lat – przeżyły Holokaust czy zesłanie na Syberię – czytelnik zastanawia się nad tym, jakby to było, gdyby to samemu zostało się pozbawionym domu i beztroskiego życia przez tych, którzy uważają nas za odpady zasługujące jedynie na śmierć. Taki los właśnie spotkał Oziaca Fromma.
Na początku Maxwell Smart, czyli Oziac Fromm opowiada nam o życiu swojej licznej rodziny żydowskiej, która stanowiła ważną część Buczacza należącego przed 1939 rokiem do Polski. Wybuch II wojny światowej dla rodziny młodego chłopca, nie oznaczał od razu natychmiastowej gehenny. Okupacja wschodnich terenów Polski przez Sowietów – z perspektywy buczackich dzieci żydowskich, był okresem bezpiecznym. To pozorne bezpieczeństwo skończyło się w momencie ataku III Rzeszy na Związek Sowiecki. Dla większości Żydów z Buczacza oznaczało to śmiertelne zagrożenie. Wyjście na ulicę mogło oznaczać śmierć z rąk Niemca lub Ukraińca. W książce znajdziemy nawet fragment o kwitnącym od wieków ukraińskim antysemityzmie oraz przypomnienia ich zbrodni na społeczności żydowskiej – między innymi za czasów Bohdana Chmielnickiego, Symona Petlury czy Stephana Bandery z obłąkańczym hasłem – Niech żyje wielka Niepodległa Ukraina bez Żydów, Polaków i Niemców. Polacy za San, Niemcy do Berlina, Żydzi na szubienicę. Nie oznacza to, że autor wyraża nienawiść do Ukraińców. Na przykład wspomina chlubną postawę ukraińskiego burmistrza Buczacza – Iwana Bobyka, który robił co mógł, aby chronić żydowskich mieszkańców miasteczka.
Na kolejnych kartach książki narrator opisuje trudy wiązania końca z końcem. Praktycznie był jedynym żywicielem rodziny, wykonując jakieś proste czynności czy też szyjąc opaski z gwiazdą Dawida za pieniądze. Charakterystyczna „smykałka handlowa” Ozaica będzie miała dla niego olbrzymie znaczenie w przyszłości.
Zasadnicza treść lektury rozpoczyna się w momencie udanej ucieczki dwunastolatka z deportacji. Obserwujemy jego dwuletnie zmagania z głodem, walkę o uzyskanie odrobiny ciepła oraz schronienia się przed tymi, dla których nie jest człowiekiem, tylko Żydem. W trudnych chwilach zyskuje pomoc ubogiego polskiego chłopa Jaśko Rudnickiego oraz jego żony Kasi. Co ważne, bohater książki nie ma najmniejszych wątpliwości, że to dzięki ich bezinteresownej opiece, udało mu się przeżyć wojnę. Na kartach książki autor składa im hołd wdzięczności – mając nadzieję, że wspomniane polskie małżeństwo będzie mogło kiedyś otrzymać odznaczenie Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
Oprócz opisywanych zmagań związanych ze zdobywaniem jedzenia czy też znalezienia suchego miejsca, niezwykle mocną kwestią jest wyjaśnienie przez tego – jak Oziac radził z samotnością lub brakiem drugiego człowieka, do którego mógłby się odezwać? Po prostu zaczynał do siebie mówić, śpiewać, aby tylko zagłuszyć dojmującą ciszę. Ponadto patrząc w niebo, fantazjował o podróżach w czasie i przestrzeni, co dawało mu przez chwilę oderwanie się od beznadziejnej rzeczywistości. Stworzenie wyimaginowanego świata, było najlepszą metodą, żeby pozostać przy zdrowych zmysłach. Ponadto nie brakuje przy tym pytań do samego siebie i do Boga – jak choćby takich: dlaczego urodził się Żydem? Czemu Żydów nienawidzono i mordowano? Po co Bóg powołał do życia Żydów? Zastanawiał się, czy może lepiej byłoby urodzić się chrześcijaninem? – W końcu ich Bóg troszczył się o swój lud, mój Bóg się o mnie nie troszczy – Widzisz, jak wyglądam, Boże? Dopowiadając z pewnością, że nie jak człowiek – Nie myję twarzy, Nie myję ciała. Cuchnę. Nie piorę ubrań (…) Jestem brudnym Żydem. Jestem zwierzęciem. Piję wodę z rzeki, nabierając ją brudnymi łapami jak zwierzę. Takich pytań do Stwórcy jest całkiem sporo i odpowiedzią dla dwunastolatka będzie to, że spośród ośmiu tysięcy buczackich Żydów, przeżyła jedynie setka, w tym on sam.
Leśne losy Oziaca Fromma dla wielu czytelników będą stanowić najważniejszą część książki – to jeszcze ciekawiej wyglądają doświadczenia młodego bohatera, gdy zaczął się cieszyć nieskrępowaną wolnością po wyparciu wojsk niemieckich przez Armię Czerwoną. Marzył o rozpoczęciu nowego życia w Palestynie. Dotarcie do upragnionego miejsca było niezwykle skomplikowane, gdyż najpierw należało znaleźć się na terenach będących pod kontrolą mocarstw zachodnich. Najłatwiej było przemierzać duże odległości wraz sowieckim transportem wojskowym.
Dzięki Kanadyjskiemu Kongresowi Żydów Oziac Fromm jako Munio Schmerer uzyskał zgodę na emigrację do Kanady, która jest kolejną częścią życiorysu „Chłopca w lesie”. Co znamienne, w książce mamy czarno na białym napisane, że Kanada przed wybuchem wojny była na szarym końcu, jeśli chodzi o chęć udzielenia pomocy prześladowanym Żydom. Po zakończeniu działań wojennych, państwo umożliwiło przyjazd Żydom, którzy przeżyli Holokaust, ale ogólnie rzecz biorąc te drzwi dla imigrantów zostały jedynie lekko uchylone. Ponadto nowych przybyszów nie witano z otwartymi ramionami. Główny bohater opowiada, jak wiele osób nie odnosiło się do niego z szacunkiem: wszak byłem nikim, sierotą, człowiekiem bez rodziny, cenionego rodowodu, bez udokumentowanej przeszłości i bez możliwości udowodnienia historii, które opowiadałem. Jakby tego było mało, to właśnie tamtejsza społeczność żydowska nie kryła swoich uprzedzeń wobec nowych przybyszów z Europy. Mimo to, Munio Schmerer, który na nowej ziemi stał się Maxwellem Smartem – osiągnął sukces na kanwie zawodowej, hobbystycznej. jak i tej prywatnej – gdyż to, czego pragnął najbardziej, było założenie rodziny. A co z chłopcem oraz niemowlakiem, o których mowa była we wstępie. Cóż, nie będę zdradzać szczegółów. Maxwell Smart robił wiele, aby zapomnieć o swoich dziecięcych przeżyciach, to i tak duchy przeszłości nie dały za wygraną. Wyrzuty sumienia czy próby pogodzenia się z tym, co go spotkało – starał się wyrażać przez malarstwo, które było jego pasją od najmłodszych lat. Zaś odpowiedni moment spisania wspomnień nadszedł dopiero u kresu życia.
Z jednej strony „Chłopiec w lesie” to książka o Holokauście. Jednak gdy przyjrzymy się uważniej, to Maxwell Smart chce nam przekazać nie tylko lekcję o tym, do czego może prowadzić nienawiść ze względów narodowościowych. Ale przede wszystkim stara się uzmysłowić, iż głównym podłożem ludzkiego szczęścia jest rodzina. To pragnienie bycia kochanym przez najbliższych, bez względu na to ile mamy lat – buduje nasze poczucie bezpieczeństwa oraz nadaje sens ludzkiemu życiu.