Marek Nowakowski – „Ten stary złodziej. Benek Kwiaciarz” – recenzja i ocena
Po ostatnim jego wyczynie miasteczko wrzało. Kradzież była odważna. Wagon z cyną stojący na stacji rozpruty i wyczyszczony do cna. […] W ciemnych bramach, w poczekalni przy wódce rozprawiano o nim. Znało go przecież całe miasteczko, rósł w nim od pętaka. Stary Józef, żywa kronika tej dziury, za kieliszek czystej prawił, plącząc się, długie o nim historie. Wynikało, że Kwadratowy od najmłodszych lat już był taki arcyurke. Tak zaczyna się „Kwadratowy” – opowiadanie o złodzieju z podwarszawskiej mieściny, znanym i poważanym w swoim środowisku. Opublikowane w 1957 roku na łamach „Nowej Kultury”, stanowiło debiut Marka Nowakowskiego, jednego z najważniejszych twórców polskiej literatury powojennej. Tekst, sygnalizując określoną tematykę i charakterystyczną kompozycję, stanowił świetną zapowiedź dalszej działalności pisarskiej Autora i trafił do wydanego rok później pierwszego zbioru jego opowiadań, „Ten stary złodziej”.
Rzeczywistość ukazana przez Nowakowskiego nie jest piękna i nie napawa optymizmem. To świat doliniarzy, prostytutek i lumpów, a w najlepszym przypadku szarych mieszkańców wielkomiejskich obrzeży, często zaglądających do szklaneczki, żyjących z dnia na dzień, bez większych ambicji i nadziei na poprawę swojego bytu. Życie przeważającej części bohaterów opowiadań ze zbiorów „Ten stary złodziej” i „Benek Kwiaciarz” toczy się głównie przy budkach z piwem lub w podejrzanych lokalach, gdzie z kumplami planuje się kolejny skok albo czeka na „frajera” z drogim zegarkiem na ręku i paroma banknotami w portfelu. W tej rzeczywistości obowiązują inne prawa i obyczaje, nie ma w niej miejsca na prawdziwą miłość, a przyjaźń przelicza się na zyski. Największym grzechem, którego nikt nie odpuści, jest donos na kolegę, a najbardziej godni szacunku są tacy jak Kwadratowy – mający za sobą spektakularne skoki przestępcy, o których snuje się opowieści niemal jak o bohaterach legend i na których wygląda się z utęsknieniem, aż skończą odsiadkę i przyłączą się do innej niebezpiecznej akcji.
Nowakowski opisuje ten świat, nie oceniając go. Przedstawia czytelnikowi jedynie obraz pewnej części polskiego społeczeństwa lat tużpowojennych. Jego opowiadania pozbawione są puenty, w pewnym momencie po prostu się urywają. Niektórym może to przeszkadzać, mogą czuć pewien niedosyt czy niezadowolenie z powodu braku wyraźnego zakończenia. Moim zdaniem taka kompozycja jest jednak zaletą utworów Nowakowskiego, gdyż nadaje im pewną wyjątkowość, sprawia, że odnosi się wrażenie, jakby miało się przed oczami nie tekst, a fotografię. Zabieg ten jest zaskakująco skuteczny – tym bardziej, że Autor w swoich opowiadaniach większy nacisk kładzie na dialogi, a nie opisy, które przecież najbardziej poruszają wyobraźnię.
Język utworów jest dostosowany do ich tematyki – prosty i mocny, niepozbawiony wulgaryzmów. Wypowiedzi bohaterów są zwięzłe i konkretne, nie należy oczekiwać monologów ani głębszych przemyśleń. Czyni to sylwetki postaci dość podobnymi do siebie, zwłaszcza jeśli chodzi o pobocznych bohaterów. Z całą pewnością nie można im jednak zarzucić braku wiarygodności – tak samo jak opisom otoczenia. Jest ich zazwyczaj niewiele, ale gdy się już pojawiają, są bardzo rzeczowe i świetnie oddają klimat czasu i miejsc, w których toczy się akcja opowiadań.
A co z historią? Należy powiedzieć, że nie odgrywa ona większej roli w tych utworach i stanowi dość odległe tło wydarzeń. Jednakże ze względu na doskonały i obiektywny zapis obrazu tej cokolwiek ponurej i zapomnianej przez wielu części społeczeństwa, opowiadania Nowakowskiego powinny zainteresować badaczy historii społecznej, socjologów, a nawet psychologów.
Utwory te godne są uwagi nie tylko dlatego, że ukazują świat większości z nas nieznany, lecz również przez wzgląd na walory czysto literackie, które zawdzięczamy wyjątkowemu stylowi Autora. Opowiadań tych nie powinno się jednak czytać jednego po drugim – nie należy od razu „połykać” całej książki, ponieważ da się wówczas odczuć pewną monotonię. Poza tym tematyka utworów jest przygnębiająca i mimo, że czyta się je szybko, ich lektura nie należy do „lekkich, łatwych i przyjemnych”. Zresztą Autorowi raczej na tym nie zależało. Jak stwierdził tytułowy bohater opowiadania „Busio”: ja chcę ten świat utrwalić, pokazać wszystkim nasze życie. Charakterne, urkowskie życie. I to właśnie zrobił Marek Nowakowski.
Zobacz też:
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska