Marcin Mamoń – „Wojna Braci. Bojownicy, Dżihadyści, Kidnaperzy” – recenzja i ocena
Autorem „Wojny Braci” jest Marcin Mamoń – dziennikarz, reżyser filmów dokumentalnych, znany z głośnych relacji z terenów ogarniętych konfliktami. Współpracował z wieloma stacjami telewizyjnymi: przygotowywał reportaże z Czeczenii, reżyserował filmy ukazujące konflikty m.in. w arabskich krajach północnej Afryki, Afganistanie, Somalii, Kongo, Strefie Gazy, Iraku i na Kaukazie. Za swoje prace wyróżniano go licznymi nagrodami – teraz oddaje w ręce czytelników książkę.
Uwagę przykuwa już sama okładka książki: na froncie tytuł, a w tle czarno-białe zdjęcie, kanapa, tablica i karabiny. Zaskakuje, bo wzbudza sprzeczne uczucia. Samo sformułowanie „wojna braci” może kojarzyć się dobrze. Tytułowi bojownicy to – być może – bojownicy o wolność, co też może wnieść zaskakująco pozytywne konotacje. Z drugiej strony dżihadyści kojarzą się już przeciętnemu czytelnikowi z terroryzmem, a kidnaperzy – z jednym z najohydniejszych przestępstw. Wszystko to stanowi świetny wstęp do książki, która zaskakuje z każdą przeczytaną stroną.
Mamoń, wraz z fotografem Tomaszem Głowackim, spędził sześć tygodni w niewoli w syryjskim odłamie Al-Kaidy. Jego książka to w pewnym sensie relacja z tego dramatycznego czasu. Ale nie tylko, okazuje się ona bowiem punktem wyjścia do szerszych rozważań. Autor sporo pisze np. o Czeczenach. O tych, których poznał dawno temu, o tych, którzy pomogli mu dostać się do Syrii i o tych, którzy go z tej niewoli uratowali. Dzięki „Wojnie Braci” poznamy lepiej nie tylko specyfikę wojny w Syrii, ale również to co łączy ją z konfliktami Czeczenii, na południowym Kaukazie czy na Ukrainie. Również i tutaj nie zabraknie zaskoczeń. Jednym z nich będzie choćby fakt, że walczą na nich ci sami ludzie.
Ale samo w sobie bardzo interesujące będzie wnikliwe spojrzenie na tragiczną wojnę rozrywającą Syrię. Z perspektywy przeciętnego oglądacza wiadomości, walka toczy się tam pomiędzy prezydentem Baszarem Al-Asadem wspieranym przez Rosję i Iran, rebeliantami wspieranymi przez Stany Zjednoczone i Turcję oraz Państwem Islamskim. W rzeczywistości jednak, jest to obraz uproszczony. Mało kto bierze pod uwagę, że ugrupowań walczących w Syrii jest kilka setek. Podobnie, mało kto zastanawia się co robi tam Al-Kaida, z czego żyją bojownicy oraz czy rządy państw zachodnich nie negocjują przypadkiem z terrorystami. Dla europejczyków Państwo Islamskie jest synonimem największego zła, ale po lekturze książki zdamy sobie sprawę ile krwi na rękach na prezydent Asad. Materiału do gorzkich refleksji jest tutaj bardzo wiele.
Do perspektywy międzynarodowej dochodzi jeszcze ta osobista, którą autor niezwykle plastycznie pokazuje czytelnikom. Co czuje osoba uprowadzona przez organizacje uważaną, nie bez słuszności, za jedną z najgroźniejszych w świecie? O czym się wtedy myśli? Czy można przygotować się na taką sytuację? Szczęśliwie dla czytelników, Marcin Mamoń nawet w niewoli zachowywał się jak rasowy dziennikarz. Starał się rozmawiać ze współwięźniami i strażnikami, poznać ich historie. Dzięki jego zimnej krwi i opanowaniu sporo dowiemy się o działaniu syryjskiej Al-Kaidy.
Bardzo ciekawym wątkiem opowieści Mamonia są historie ludzi, przedostających się do Państwa Islamskiego. W ten sposób poznamy choćby Janinę, niemiecką dziennikarkę, która udała się do Syrii, by nakręcić film o swojej szkolnej koleżance – „siostrze” ISIS. Janina, będąc w zaawansowanej ciąży, została jednak uprowadzona, zażądano okupu za nią i jej dziecko. Aby dowiedzieć się, jakie były jej dalsze losy proponuję sięgnąć po książkę.
Książka Marcina Mamonia wciąga od pierwszej strony. Dzięki mapom oraz czarno-białym zdjęciom możemy zasadniczo poszerzyć swoją wiedzę na temat konfliktu syryjskiego – jego uczestników i ofiar. Na końcu odnajdziemy „słowniczek”, który ułatwi lekturę osobom na co dzień nie zajmującym się Bliskim Wschodem, islamem czy terroryzmem. Jedynym minusem książki są momenty gdy podawanych jest zbyt wiele nazwisk, miejsc i faktów, co tworzy trochę przytłaczające wrażenie. Z drugiej jednak strony pokazuje to, że Mamoń wie o czym pisze i nie żałuje nam rzetelnej wiedzy. Zachęcam do lektury!