Marcin Gawryszczak: Łódź istnieje dzięki przemysłowi włókienniczemu
Magdalena Mikrut-Majeranek: Wernisaż wystawy zbliża się wielkimi krokami. Pewnie trwają już ostatnie prace przy jej ustawianiu?
Marcin Gawryszczak: Tak, otwarcie wystawy zaplanowano na 30 grudnia. Zajmie aż trzy piętra, a każde z nich liczy aż 800 mkw.
M.M.-M.: Tytuł wystawy jest symboliczny. „MIASTO - MODA - MASZYNA” nawiązuje do futurystycznego manifestu Tadeusza Peipera „Miasto. Masa. Maszyna” z tym zastrzeżeniem, że dokonali Państwo zmiany słowa „masa” na „moda”.
M.G.: Tak, jest to nawiązanie. Długo szukaliśmy odpowiedniego tytułu, który oddawałby to, co chcemy zawrzeć na wystawie, ale byłby też chwytliwy i prosty do zapamiętania. Kiedy wybraliśmy „MIASTO - MODA - MASZYNA”, mieliśmy dylemat, czy zmienić kolejność słów na układ odzwierciedlający ekspozycję dostępną na poszczególnych piętrach, czy też nie. Wtedy tytuł musiałby brzmieć: „MASZYNA. MIASTO. MODA”. Ostatecznie zostaliśmy przy pierwotnej wersji, czyli najbardziej wyraźnym nawiązaniu, które niekoniecznie oddaje kolejność wątków przedstawionych na wystawie, ale zapada w pamięci.
M.M.-M.: Łódź to miasto wyjątkowe, kojarzące się dziś nadal z wielkim przemysłem włókienniczym, kompleksem fabrycznym Ludwika Geyera, słynną ulicą handlową. Czy można powiedzieć, że w zasadzie to włókiennictwo ukształtowało to miasto?
M.G.: Tak. Łódź w 2023 roku będzie obchodzić 600-lecie nadania praw miejskich, a warto podkreślić, że przez 400 lat była zapomnianym, małym miasteczkiem na szlaku łęczycko-piotrkowskim. Dopiero to, co stało się 200 lat temu, w latach 1820 i 1821, czyli wizyta Rajmund Rembielińskiego, prezesa Komisji Województwa Mazowieckiego, wiele zmieniła. Kiedy został wojewodą mazowieckim, wybrał się na objazd podlegającego mu województwa. Zachwycił się wówczas Łodzią i podjął starania, aby została wpisana na listę osad fabrycznych. Decyzja ta przyczyniła się do rozwoju miasta i powstania tej Łodzi, jaką znamy i kojarzymy. Naprawdę nie będzie przesadą, gdy powiemy, że Łódź istnieje dzięki przemysłowi włókienniczemu. To naturalne i podstawowe skojarzenie.
Ulica Piotrkowska jest ważnym i chyba najbardziej charakterystycznym punktem na mapie miasta - zarówno pod kątem historycznym – położona jest na szlaku łęczycko-piotrkowskim, ale też to przy tej ulicy znajduje się siedziba naszego Centralnego Muzeum Włókiennictwa, która mieści się w dawnej fabryce Ludwika Geyera, powstałej w latach 30. XIX wieku. Piotrowska jest najbardziej charakterystycznym punktem Łodzi.
Piotrkowska przez lata funkcjonowała jako ulica handlowa – zwłaszcza w czasie PRL i wcześniej. Ze wspomnień osób związanych z modą wynika, że była największym wybiegiem modowym w Europie. Jeżeli ktoś miał coś nowego, modnego, to ubierał to i przechadzał się po ulicy Piotrkowskiej. To tu można było śledzić trendy – z jednej strony łodzianie i ich ubiór, a z drugiej – wystrój witryn sklepowych najważniejszych marek, które się tam znajdowały jak m.in.: Nestor, Moda Polska, Telimena. Na naszej wystawie także odtworzymy klimat ten ulicy. Zaprosimy też zwiedzających do na spacer po naszej Piotrowskiej. Ekspozycja na piętrze poświęconym modzie kończy się „Centralem”, czyli Spółdzielczym Domem Handlowym.
M.M.-M.: Ulica Piotrowska w Łodzi była jedną z pierwszych w Polsce zeskanowanych przez Google Street View. Nadal funkcjonuje jako wybieg modowy?
M.G.: Piotrowska pomimo funkcjonowania łódzkiej Manufaktury i wielu innych miejsc, nadal jest stanowi chętnie odwiedzane miejsce, a z racji działających to restauracji i kawiarni, także punkt spotkań towarzyskich. Nie jest już jednak centrum handlowym, ponieważ sklepów ubyło, zniknęły znane marki. Charakter handlowy i modowy został zatracony. Ta przemiana jest też jednym z wątków poruszanych przez nas na wystawie.
M.M.-M.: Łódź to miejsce kojarzące się z awangardowymi ubiorami. To tu powstał Wydział Tkaniny i Ubioru, którego początki sięgają roku 1946.
M.G.: Dlatego też ekspozycja znajdująca się na piętrze modowym zaczyna się od informacji o dzisiejszej Akademii Sztuk Pięknych. Wspomniany wydział jest jednym z najstarszych wydziałów łódzkiej uczelni. W swoich zbiorach mamy też pokaźny zbiór prac studenckich z lat 60 i 70. XX wieku, w których widać wpływy Kobro i Strzemińskiego.
M.M.-M.: Ciekawą historię ma sam budynek, w którym znajduje się wystawa, bo to wspominana już Biała Fabryka, w której powstała pierwsza maszyna parowa, tkalnia bawełny i pierwsza zmechanizowana przędzalnia.
M.G.: Tak, jeżeli mówimy o historii Łodzi przemysłowej, to bardzo charakterystyczny punkt z racji tego, że mieściła się tam pierwsza pełnowydziałowa fabryka, w której realizowane były wszystkie etapy produkcji jak przędzenie, tkanie i drukowanie. Pojawiła się tam faktycznie pierwsza maszyna parowa, ale też pierwszy komin fabryczny. Dodatkowy, to jeden z najstarszych i najsłynniejszych gmachów murowanych znajdujących się w Łodzi. Biała Fabryka powstała w latach 1835-1838, a przez to, że została otynkowana znacząco odróżnia się od innych budynków fabrycznych, które wzniesiono z czerwonej cegły. To też historia życia po życiu, bowiem był to pierwszy obiekt poprzemysłowy, który został zrewitalizowany i zaadaptowany do celów kulturalnych. Najszybciej stracił swoją pierwotną funkcję produkcyjną, ale dostał drugie życie. W latach 50. ubiegłego wieku został przystosowany do na potrzeby ekspozycyjne, muzealne.
Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi przygotowało wystawę pt. „MIASTO - MODA - MASZYNA” – Aby poznać szczegóły odwiedźcie koniecznie internetową stronę instytucji !
Otwarcie wystawy MIASTO-MODA-MASZYNA: 30 grudnia 2021!
M.M.-M.: Faktycznie, bardzo wcześnie. Trend związany z rewitalizacją obiektów postindustrialnych to właściwie początek lat 90., a dziś możemy już mówić o swoistej modzie na rewitalizację.
M.G.: Remont rozpoczął się w latach 50., a muzeum formalnie zaczęło działać pod tym adresem w 1960 roku. Tutaj trzeba oddać hołd pierwszej dyrektorce instytucji, pani Krystynie Kondratiuk. Była założycielką Działu Tkactwa w Muzeum Sztuki w Łodzi, z którego powstało Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. To ona została też pierwszą dyrektor nowo powstałej instytucji i zarządzała nią w latach 1960–1976. Sama wymyśliła projekt zmiany funkcji obiektu i była na tyle silna, żeby przeforsować swój pomysł, a to nie było proste.
Cały kompleks składa się z czterech skrzydeł fabrycznych. Trzy z nich dostaliśmy w latach 50. i 60. Czwarte skrzydło, pomimo decyzji ministra przemysłu lekkiego o przekazaniu go przez zakład na cele muzealne, trafiło do muzeum dopiero w 2008 roku, a więc już po upadku firmy.
Ministerialnej decyzji nie udało się wyegzekwować przez 40 lat. To pokazuje, jaki był to trudny i żmudny proces, ale też wizjonerstwo pani Kondratiuk. Dodatkowo, wymyśliła też, żeby na tyłach muzeum powstał skansen. Ten pomysł zrealizowano także dopiero w 2009 roku, kiedy utworzono Skansen Łódzkiej Architektury Drewnianej, dzisiejszy Łódzki Park Kultury Miejskiej.
M.M.-M.: Znając już nieco historię muzeum, muszę teraz zapytać co zobaczymy na wystawie „MIASTO - MODA - MASZYNA”?
M.G.: Wystawa zajmuje trzy piętra i dotyczy trzech tematów. Na parterze hasłem nadrzędnym jest maszyna. Staramy się tu zrekonstruować atmosferę hali fabrycznej z lat 70. i początku lat 80. ubiegłego wieku. Znajdują się tam maszyny pochodzące z różnych okresów – najstarsze z XIX wieku, a najmłodsze właśnie z lat 80. W drugiej części ekspozycji mieszczącej się na parterze mamy laboratorium tkaniny. Ta część nie jest związana z halą fabryczną, ale będzie tam można podjąć próbę wykonania podstawowych czynności wiążących się z pracą w przemyśle włókienniczym. Każdy może spróbować swoich sił i prząść na wrzecionie lub tkać na krośnie ręcznym, żeby przekonać się na własnej skórze jak kiedyś wyglądała taka praca. Co więcej, mamy też mikroskop elektroniczny, dzięki któremu możliwe jest podglądanie tkanin i splotów.
M.M.-M.: Ekspozycja znajdująca się na drugiej kondygnacji została podporządkowana miastu. Co tam zobaczymy?
M.G.: Na samym początku zwiedzający zobaczą grafikę przedstawiającą Łódź z 1820 roku, a więc z okresu zanim została wpisana na listę miast fabrycznych. Na naszej wystawie pokazujemy jak przemysł wpłynął na rozwój miasta. Pojawią się migawki z życia Łodzi i jej mieszkańców, budynki, ponieważ chcemy przedstawić rozwój przestrzenny i architektoniczny miasta. Nie zabraknie też detali architektonicznych związanych z przemysłem włókienniczym. Warto wspomnieć, że siedziba dzisiejszego Urzędu Miasta w Łodzi i Urzędu Wojewódzkiego mieści się w zabytkowym pałacu Juliusza Heinzla, jednego z łódzkich fabrykantów. Został zbudowany w 1882 roku przy dawnej fabryce wyrobów wełnianych. Jednym z detali, które zdobią fasadę pałacu jest regulator Watta. To element maszyny parowej, który pozwalał na regulowanie ciśnienia. To bezpośrednie nawiązanie do przemysłu. Co więcej, budynek zdobią też rzeźby – alegorie Wolności, Przemysłu i Handlu.
Na wystawie pojawią się także murale i neony. Jedne jeszcze istnieją w przestrzeni miasta, inne są nieczytelne lub nie istnieją, bo budynki, na których się znajdowały zostały wyburzone. Neony zostały odtworzone na postawie archiwalnej dokumentacji. Sądzę, że mieszkańcy Łodzi, którzy pamiętają ją z lat 70., zwiedzając naszą wystawę, będą mogli odbyć sentymentalną podróż w czasie.
M.M.-M.: A gdzie w tym wszystkim pierwiastek futuryzmu Awangardy Krakowskiej?
M.G.: Nawiązując do futuryzmu, dodam, że i taka przestrzeń znajdzie się na ekspozycji. Przygotowaliśmy wystawę niezrealizowanych projektów przebudowy Łodzi. Projekty te pochodzą z lat 60. i 70. Niektóre z ich wciąż są aktualne. To futurystyczna wizja Łodzi, której nie udało się wcielić w życie. Pokażemy kilka propozycji architektów, których nie udało się zrealizować z różnych przyczyn. M.in. będzie to ten pokazujący koncepcję przebudowy palmiarni czy projekt zmiany wyglądu łódzkiego Domu Mody Przemysłu Odzieżowego Telimena. Są też pomysły aktualne do dziś, czyli projekt przebudowy Placu Wolności z lat 60. Dyskusja nad jego przebudową trwa do dziś.
Wędrując dalej przechodzimy do kwestii właścicieli fabryk. Pokażemy dwa, lustrzane gabinety. Jeden z nich należy do przedwojennego fabrykanta, twórcy rodzinnej firmy. Pojawi się tu nawiązanie do rodziny Ludwika Geyera, czyli twórców fabryki, w której mieści się muzeum. Lustrzanym gabinetem będzie ten należący do dyrektora fabryki już po nacjonalizacji, czyli człowieka z nadania. Podążając dalej, zwiedzający zobaczą artefakty związane z pracą robotników. Pojawią się tu zdjęcia, ale i regulaminy pracy, które stanowią pewną ciekawostkę.
Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi przygotowało wystawę pt. „MIASTO - MODA - MASZYNA” – Aby poznać szczegóły odwiedźcie koniecznie internetową stronę instytucji !
Otwarcie wystawy MIASTO-MODA-MASZYNA: 30 grudnia 2021!
M.M.-M.: Z którego roku pochodzi najstarszy?
M.G.: Najstarszy, który prezentujemy, datowany jest na 1901 rok. Precyzyjnie opisywał obowiązki robotników i właścicieli fabryk. Pomimo, że praca była ciężka i trwająca 10 godzin, w regulaminie znalazło się wiele ciekawych i pozytywnych zapisów. Jeden z nich dotyczył umowy o pracę. Mianowicie, jeśli robotnik przychodził do fabryki na okres próbny i po trzech, maksymalnie pięciu dniach nie otrzymał wypowiedzenia, przyjmowano, że został zatrudniony na stałe. Dni wolnych było też więcej i przypadały w święta kościelne jak np. św. Stanisława, św. Piotra i Pawła czy Wniebowzięcie NMP. Co ważne, robotnicy innych wyznań mieli wolne w celebrowane przez nich dni świąteczne.
Na wystawie prezentujemy nie tylko ten regulamin, ale także inne z roku 1914 i 1995. Przechodząc dalej, poznajemy zagadnienia, które pojawiły się w miarę skracania czasu pracy, czyli z aktywnościami podejmowanymi w czasie wolnym. I on był proponowany przez zakład pracy – zarówno przed wojną, jak i po wojnie. Przy zakładach działały kółka oświatowe, kluby sportowe, towarzystwa śpiewacze czy chóry. Organizowano także rajdy w ramach PTTK. Jednakże wszystko kręciło się wokół zakładu pracy. Całe życie było skupione wokół niego. Zapewniał nie tylko pracę, opiekę zdrowotną i opiekę nad dziećmi w przyzakładowym przedszkolu, ale też i propozycje spędzania czasu wolnego.
M.M.-M.: Ważnym wydarzeniem w dziejach Łodzi był strajk włókniarek.
G.M.: Tak i on również został pokazane na wystawie. Znajdziemy tu informacje o dwóch ważnych wydarzeniach z czasów PRL. Pierwsze to właśnie strajk włókniarek z lutego 1971 roku, czyli jedyny strajk, który zakończył się w Polsce powodzeniem. Doszło do niego po grudniowej podwyżce cen. Nowe władze widząc determinację łódzkich włókniarek, którym obniżono pensje, wiedziały, że mają dwa wyjścia: albo dać podwyżkę włókniarkom, co z kolei wywołałoby kolejne strajki w innych rejonach Polski, albo cofnąć decyzję o podwyżce cen. Wybrano drugą z opcji.
Na wystawie będziemy odtwarzali atmosferę spotkania pracowników fabryki z Piotrem Jaroszewiczem, przewodniczący delegacji wysłanej na rozmowy ze strajkującymi robotnikami Łodzi w 1971 roku. Rozmowy odbyły się w „Uniontexie”, największym w Polsce zakładzie włókienniczym. Kiedy premier przybył w nocy na spotkanie, atmosfera była napięta, w hali pojawił się tłum. Robotnicy posadzili premiera na krześle w samym centrum sali, gdzie przeciekał dach. Przez cały czas kapało mu na głowę. Miał to być taki prztyczek w nos. Chciano pokazać, w jakich warunkach muszą na co dzień pracować.
Drugim wydarzeniem, o którym mówimy na wystawie to „Marsz Głodowy” z 30 lipca 1981 roku. Odbył się po kolejnej decyzji o zmniejszeniu racji żywnościowej. Zarząd Regionalny NSZZ „Solidarność” zorganizował cykl akcji protestacyjnych, a jego zwieńczeniem był marsz, który przeszedł zaledwie 200 metrów od naszego muzeum. Uczestniczyło w nim kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców miasta i okolic, w większości były to kobiety. Niesiono wówczas transparenty: „Głodni wszystkich krajów, łączcie się!”, „Co ja mam dać jeść dziecku, kartki?”, „Jedzcie Kanie na śniadanie!” (nawiązanie, Stanisław Kania). Była to największa pokojowa manifestacja w PRL. Posiadamy zarówno filmy, jak i zdjęcia, a także odtworzone transparenty dzierżone przez uczestników marszu.
Później wchodzimy w przestrzeń dotyczącą historii ostatnich 40 lat. Zaczynamy od lat 80., kiedy zaczyna spadać zatrudnienie w przemyśle i przechodzimy do lat 90., gdy pojawia się szok związany z masowymi zwolnieniami, dochodząc do pierwszej dekady XXI wieku, gdy w Łodzi powstało olbrzymie bezrobocie. O dziejach mieszkańców opowiadamy, przedstawiając wycinki prasowe z tamtych lat oraz dokumentów m.in. bazujemy na raporcie NIKu, który dokładnie opisał przyczyny upadku wielkich zakładów przemysłowych w Łodzi, wskazując na zaniedbania urzędników państwowych.
M.M.-M.: Trzecia kondygnacja wystawy przenosi nas w zupełnie inny świat – barwny i spokojny. Czas na modę.
M.G.: Tak, oprócz wspomnianej już ulicy Piotrowskiej i ASP, pokażemy też różne inne miejsca, w których powstawały ubrania, a tym kreatywność domowych krawcowych i ich sposoby na radzenie sobie z brakiem ubrań i ich reperowanie. Wyeksponujemy też kilka bluzek uszytych ze spadochronów, bo takie tkaniny przysyłała UNRRA do Polski. Mamy też sukienkę dziewczęcą uszytą z firanki. Nie mogło zabraknąć też przestrzeni bazaru, która nawiązuje do łódzkiego stadionu ŁKS oraz Stadionu Dziesięciolecia, czyli Jarmarku Europa.
M.M.-M.: Jednym słowem wystawa powinna zaspokoić ciekawość nawet najbardziej dociekliwych miłośników historii, bowiem poruszono tu olbrzymią liczbę wątków.
M.G.: Chcemy też, żeby była pretekstem do tworzenia kolejnych wystaw czasowych. Budynek ma cztery kondygnacje. Trzy z nich zajmuje wystawa stała, a na czwartej chcemy stworzyć wystawy czasowe rozwijające wątki poruszone na wystawie „MIASTO - MODA - MASZYNA”.
M.M.-M.: Do kiedy będzie można zwiedzać ekspozycję?
M.G.: Wernisaż będzie miał miejsce 30 grudnia, ale 6 stycznia 2022 roku planujemy uroczyste otwarcie wystawy, ponieważ wtedy przypada dzień urodzin Ludwika Geyera, twórcy fabryki. Wystawa przewidziana jest na 10 lat, więc każdy chętny zdąży ją zobaczyć.
Dziękuję serdecznie za rozmowę!