Marcin Faliński, Rafał Banaś – „W czerwonej sieci” – recenzja i ocena
Marcin Faliński, Rafał Banaś – „W czerwonej sieci” – recenzja i ocena
Jest wrzesień 1980 roku. Dwóch oficerów I Zarządu Głównego KGB, Iwan Klimow oraz Andriej Woronow, otrzymuje polecenie, aby biskup Rzymu z dalekiego kraju zamilkł na wieki. Zadanie jest owiane szczególną tajemnicą i ma zostać zrealizowane bez pozostawienia zachowania jakichkolwiek śladów. Na przygotowania Klimow i Woronow mają pół roku. Z rozmowy przeprowadzonej w gabinecie generała Gienadija Bykowa poznajemy kierunki sowieckiego działania, które mają ułatwić przeprowadzenie całej akcji.
Fabuła prowadzona jest z perspektywy kilku bohaterów, którzy za wszelką cenę są gotowi zrealizować swoje zamierzenia. Na początek poznajemy Stefana Chrobaka z małopolskiej wsi. Był wychowywany przez samotną matkę, która wypruwała sobie żyły, aby wychować syna na porządnego mężczyznę. Młody góral kończył właśnie studia na wydziale górniczym AGH i pragnął zostać majętnym człowiekiem. Dla niego w życiu liczyły się dwie sprawy – zachód oraz pieniądze. Okaże się, że jego miłość do pieniężnego bożka szybko zostanie wykorzystana przez peerelowski wywiad. Kolejną postacią „W czerwonej sieci” jest żołnierz francuskiego ruchu oporu, Jeana Legrand. Gdy Francuz spotka na swej drodze niejakiego Raymonda Thomasa, będzie to zaledwie początek jego kłopotów.
Następnie losy kierują nas do Aliosa Elsmana z zamożnej Szwajcarii. Jego niezwykle pobożna rodzina prowadzi dobrze prosperujący górski pensjonat. Na czele firmy stoi szanowany przez lokalną społeczność ojciec, który nie toleruje jakiekolwiek nieposłuszeństwa. Brak odwagi u młodego chłopaka powoduje, że ze względu na ojca musi brać udział w rekrutacji do Gwardii Szwajcarskiej. Wbrew własnej woli, dostaje się do papieskiej ochrony. Z zachodniego świata akcja prowadzi nas do komunistycznej Bułgarii, w której mieszka mediewista Danczo Kowaczew. Marzeniem świetnie wykształconego dwudziestoparolatka jest praca w Bibliotece Watykańskiej. Nieoczekiwanie Danczo staje przed szansą otrzymania wyjazdu do Stolicy Piotrowej. Musi jedynie podjąć decyzję, która będzie sprzeczna z wartościami, jakimi kieruje się na co dzień. Mamy jeszcze Mehmeta, działającego w organizacji „Szare wilki”. Obserwując tę postać, ulegamy coraz większemu wrażeniu, że jest to prawdziwy portret Alego Ağcy.
Z bezpieczniackiej strony
Przez kolejne strony powieści przewija się dwójka wspomnianych funkcjonariuszy KGB – Iwan Klimow i Andriej Woronow. Pasjonaci tematyki wywiadowczej nie zdziwią się, że zarys biografii ludzi wywodzących się z komunistycznych służb jest do siebie podobny. Tak samo jest w przypadku powyższych „sowieciarzy". Ojciec jedno z nich pracował dla Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego na placówkach dyplomatycznych, a ojciec drugiego był generałem Amii Czerwonej. Również ich wybranki miały, a raczej musiały posiadać odpowiednie korzenie resortowe. Typowe dla sowieckich oraz polskich „bezpieczniaków” opisanych w książce przez Marcina Falińskiego i Rafała Banasia jest zamiłowanie do zachodniego stylu życia, a więc szybkich samochodów, markowych ciuchów, zagranicznych używek czy wylądowanie na dobrej posadzie w kraju kapitalistycznym, aby ułatwić najbliższym start w dorosłym życiu. Swoją drogą to naprawdę jest zabawne, że oficerowie „razwiedki” z Bloku Wschodniego pławili się w standardach zachodniego życia, a z drugiej strony robili wszystko w swoich macierzystych państwach, aby zwykli obywatele nigdy nie dostąpili codzienności „kapitalistycznego przepychu”. Jest zresztą taka anegdota dotycząca rewizji w willi marszałka Gieorgija Żukowa. Okazało się, że w zgromadzonym przezeń majątku wszystko pochodziło spoza Związku Sowieckiego – oprócz jednej rzeczy – wycieraczki do butów. Tacy to byli komuniści, że precjoza wyprodukowane w „demoludach”, nie były w stanie ich zadowolić.
„W czerwonej sieci” znakomicie oddaje aspekt działalności służb od kuchni, co stanowi najciekawszą warstwę książki. Autorom udało się odwzorować klimat lat osiemdziesiątych jak i wywiadowcze gry prowadzone w turystycznych kurortach, ekskluzywnych hotelach oraz restauracjach ze smakowitym jedzeniem za „żelazną kurtyną”. Zawarte w książce dialogi między oficerami KGB ze zwerbowanymi ofiarami powodują przypływ czytelniczej adrenaliny. Te rozmowy są kapitalnym przykładem jak łatwo manipulować ludźmi, którzy wpadli w kłopoty spowodowane własną pychą, brakiem zasad moralnych oraz zwykłą naiwnością. Każda z postaci szybko na własnej skórze przekona się, iż wejście na ścieżkę współpracy ze służbami jest jeszcze gorsze od bagna.
Główną osnową fabuły są oczywiście kulisy przeprowadzenia zamachu na Jana Pawła II. Marcin Faliński i Rafał Banaś w jednym wątków swojej powieści ukazują próbę zlikwidowania przez polskie służby dawnego współpracownika, który został przez Sowietów zmuszony do odegrania jednej z ról podczas zamachu. Dla peerelowskich władz taka sytuacja miałaby doprowadzić do uwikłania Warszawy w powyższą operację. Zapewne wielu czytelników będzie przy tej okazji zastanawiać się nad tym, dla której z komunistycznych frakcji w PZPR byłoby to bardziej na rękę? Zresztą „W czerwonej sieci” jest sporo takich zagwozdek, które zachęcają do przemyśleń. Między innymi jest scena, gdy funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Mieczysław Tortak – jest zszokowany rozmiarami wybuchu pożaru w szczecińskim kombinacie gastronomicznym, w wyniku którego zginęło kilkanaście osób. Po czym, jak gdyby nigdy nic, wraz z innym kolegą z resortu, przechodzi do planów zamordowania byłego obywatela Polski, który wcześniej dla nich pracował.
Trzeba podkreślić, że przez książkę w sposób poboczny przewija się także problem pedofilii oraz innych spraw natury obyczajowej w Kościele. Służby miały wiedzę o prowadzeniu się wielu duchownych, ale w ich interesie nie leżało ujawnianie tych faktów opinii publicznej – i to nawet wtedy, gdy nastąpił upadek komuny.
Dróg wyboru jest wiele...
Wraz z każdą przewracaną kartką zastanawiamy się nad wyborami, jakich dokonują bohaterowie „W czerwonej sieci”. Można podejrzewać, że gdyby Stefan Chrobak, Danczo Kowaczew czy nawet Mehmet urodzili się na Zachodzie, to prawdopodobnie inaczej potoczyłyby się ich losy. Nie musieliby decydować się na współpracę ze służbami, aby realizować się zawodowo. W kwestii Jeana Lengarda i Aliosa Elsmana, problemy wynikają z czynników psychologicznych oraz społecznych. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy z bohaterów tonie w szambie, w jakim było wpadnięcie w sowiecką sieć. A szambo wylewa się z wielu stron. To zdrady małżeńskie, pedofilia, prostytucja, terroryzm, korupcja, itd. Nie ma w zasadzie tutaj kogoś, kto byłby postacią na wskroś pozytywną – wszyscy są odpychający i próbują usprawiedliwić swoje wybory – jakby byli pozbawieni moralnego kompasu. Dlatego obrane drogi, sprowadzają ich na manowce życiowej egzystencji. Nie będzie przesadą, że książka ma dość aktualne przesłanie. Mianowicie pójście na współpracę ze wschodnimi służbami, nie może przynieść niczego dobrego – czego realnym przykładem jest głośna w ostatnich tygodniach historia polskiego dezertera Emila Czeczki.
Należy wspomnieć, że dość kontrowersyjną kwestią książki stanowią podziękowania dla tych, którzy mieli wpływ na kształt powieści. Generalnie chodzi tutaj o zamieszczony biogram ppłk Edwarda Kotowskiego. Bowiem ten były rezydent wywiadu w Watykanie o pseudonimie „Pietro”, nigdy nie był „oficerem polskiego wywiadu” – jak to zostało ujęte. Służył po prostu w wywiadzie peerelowskim, który był w pełni podporządkowany sowieckim służbom. Zresztą komunistyczni funkcjonariusze I czy II Departamentu MSW, nie zbyt lubią jak się im wypomina, że byli częścią Służby Bezpieczeństwa.
Pomimo tego, każdy kto sięgnie po lekturę nie będzie zawiedziony, iż wdał się wciągnąć w charakterystyczną „czerwoną sieć”, która doskonale została utkana przez Marcina Falińskiego i Rafała Banasia. Gorąco polecam.