Małżeństwo w II RP i przyczyny jego zawarcia

opublikowano: 2011-06-15, 15:08
wolna licencja
Z miłości, ze strachu przed samotnością, dla posagu, a nawet przez przypadek – z jakich powodów zawierano małżeństwo w II RP?
reklama

Małżeństwo w II RP – zobacz też: Jadwiga, córka Kazimierza Wielkiego i jej tajemnicze małżeństwo

Maria Dorota Hutten-Czapska (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-K-1523)

„Chcesz to mnie bierz, będzie z nas para świetnie dobrana […], mów parę słów, potem siup – zaręczyny no i ślub” – te słowa piosenki pochodzącej z filmu „Każdemu wolno kochać” (1933 rok) wskazują na łatwość zawierania związków małżeńskich w dwudziestoleciu międzywojennym. Co prawda została ona przejaskrawiona dla celów komediowych, jednakże w okresie tym rzeczywiście doszło do rozluźnienia obyczajów, a także pojawiła się możliwość niezależnego od woli rodziców wyboru przyszłego małżonka. Jakie motywy kierowały więc młodymi ludźmi podejmującymi decyzję o ślubie?

Małżeństwo w II RP – dzieci i strach przed samotnością

W świetle wspomnień z okresu II Rzeczypospolitej, do najważniejszych powodów decyzji o ożenku lub zamążpójściu zaliczyć należy strach przed samotnym życiem. Wspomina o tym Maria Czapska, twierdząc, że jej nauczycielka, panna Szadurska, zdecydowała się na małżeństwo z zarządcą, którego nie kochała, a który budził w niej nawet pewne negatywne uczucia. Zgodziła się jednakże na ślub, jak pisała autorka wspomnień, ze względu na fakt, iż „do walki z życiem była za słaba – potrzebowała opieki i oparcia”. Była nieprzystosowana do samotnego życia do tego stopnia, że gdy jej małżonek zmarł, nie chciała żyć bez niego i popełniła samobójstwo. Jej śmierć można by odczytywać także jako przejaw uczuć towarzyszących małżeństwu. Wątpliwym wydaje się być założenie, że osoba, która po śmierci małżonka decyduje się na tak zdecydowany krok jak samobójstwo, czyni to jedynie z lęku przed samotnością, niemotywowana uczuciem miłości czy choćby przywiązania.

W podobnym tonie przywoływała na kartach wspomnień historię swojego zamążpójścia Hanka Bielicka, którą z Jerzym Duszyńskim połączyła wojenna samotność: „zostaliśmy nagle osieroceni, odcięci od swoich domów. Tej utraconej rodzinności szukaliśmy u siebie nawzajem”. O strachu przed staropanieństwem, który mógł wpływać na decyzję o małżeństwie, pisała często Magdalena Samozwaniec, przywołując słowa ciotek i babć tego okresu, które twierdziły, że miłość i tak przyjdzie po ślubie, a najważniejsze, to nie pozostać samotnym. Wiedziona taką myślą Poldzia, siostra Marii Czapskiej, zdecydowała się na małżeństwo z niekochanym mężczyzną, modląc się jednocześnie o to, by móc męża pokochać.

reklama

Strach przed samotnym życiem występował także w rodzinach robotniczych. Przykład podaje Małgorzata Szejnert, opisując historię odrzuconego wcześniej Pawła Pudełko, który w 1915 roku po raz drugi poprosił Annę Badurzankę o rękę. Tym razem dziewczyna „zmęczona wojenną nędzą i samotnością” zgodziła się na wszystko. W tym wypadku jednakże do głosu doszła również troska o dziecko, synka Badurzanki, który wychowywał się bez ojca, a którego usynowić chciał Pudełko. Małżeństwo było tym ważniejsze, że panna z dzieckiem przynosiła w tym czasie wstyd i hańbę rodzicom.

Nie tylko w tym przypadku troska o dzieci stała się powodem zawarcia związku małżeńskiego. Tym bardziej, że jak podkreślała Magdalena Samozwaniec, był to odwieczny sposób kobiet na uczynienie mężczyzny swoim mężem. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska rozwiodła się ze swoim drugim małżonkiem ze względu na zajście w ciążę jego kochanki. Tym samym mógł on ożenić się z matką swojego dziecka, co też uczynił.

W świetle wspomnień wydaje się, że dla mężczyzn szczególnie ważne było zapewnienie sobie męskiego potomka, co stawało się istotnym powodem podjęcia decyzji o małżeństwie. Czasem motywem ożenku lub wyjścia za mąż stawała się także chęć pomocy w wychowaniu dzieci osobie owdowiałej czy też opuszczonej przez małżonka. Zwłaszcza wdowieństwo stawało się na wsi powodem powtórnego małżeństwa, gdyż powszechna była opinia, według której gospodarz bez pomocy kobiety, nie był w stanie opiekować się gospodarstwem. Jak udowodniła Dobrochna Kałwa, w przypadku drobnomieszczaństwa powodem zawierania małżeństw był natomiast fakt, iż małżonkę uważano za niezbędną do prowadzenia warsztatu. Miała ona dbać o wikt, opierunek i ogólnie prowadzenie domu, aby mężczyzna mógł pracować i nie zajmować się tymi sprawami.

reklama

Małżeństwo w II RP – posag

Pola Negri w 1927 roku

Drugim co do reprezentatywności powodem, który kierował młodym człowiekiem w momencie podjęcia decyzji o ślubie, była wysokość posagu panny i zamożność kandydatów. Motyw ten bardzo często pojawia się w argumentacji, którą podawali oficerowie Wojska Polskiego, pisząc podania o udzielenie zgody na ożenek. Jak pisał w swoim opracowaniu Franciszek Kusiak, wśród motywów stojącymi za planami matrymonialnymi umieszczano chęć poprawy własnego poziomu życia czy poprawy warunków materialnych. Podobne wnioski, ale w odniesieniu do subiektów, wyciągnęła Dobrochna Kałwa, podkreślając, że posag panny rozszerzał możliwości materialne młodej pary.

Panny pochodzące z wyższych warstw, aby mogły być rozpatrywane jako kandydatki na żony, musiały mieć wysoki posag, w innym wypadku niewielu decydowało się na małżeństwo z nimi. Eleonora Chałupiec, matka Poli Negri, podczas rozmowy z siostrą podkreślała, że należy wcześniej myśleć o zamążpójściu córek, aby miały ładny posag. Potwierdza to Joanna Olczak-Ronikier, która opisała jeszcze dziewiętnastowieczne, ale nadal występujące w II Rzeczypospolitej myślenie:

[Miriam Kleinmannowa – przyp. A.J.M.] zdawała sobie przecież sprawę z tego, jak bardzo zła sytuacja materialna utrudnia wydanie wnuczek za mąż. Znalezienie odpowiednich mężów dla córek to wedle tradycji żydowskiej podstawowy obowiązek rodziców. Małżeństwo było zbyt poważną sprawą, by zawierać je z miłości. Chodziło przecież o przyszłość dwojga ludzi i ich potomstwa. […] Nieodzownym atrybutem małżeńskiego kontraktu był posag. Im mniejszy – tym gorsze szanse na znalezienie odpowiedniego partnera.
reklama

Także przy doborze kandydata na męża dla córek kierowano się majątkiem. Wojciech Kossak, chciał „aby jego młodsza córka, po rozejściu się z pierwszym mężem, wyszła bogato za mąż”, mówił więc Magdalenie: „Radzę ci się dobrze zastanowić, nim dasz kosza temu biednemu Stasiowi”.

Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.1”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
58
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-0-8

A jednak miłość

Dwudziestolecie międzywojenne to okres, w którym – między innymi wskutek rozluźnienia obyczajów – doszło do zmian w kwestii czynników determinujących dobór małżonka. Posag panny przestał mieć tak wielkie znaczenie, a bardziej popularną stała się sytuacja, w której powodem małżeństwa była miłość czy też przyjaźń. Takim przede wszystkim motywem kierowała się żona Wojciecha Kossaka, która wyszła za mąż z miłości za niezbyt bogatego wówczas artystę. Podobnego wyboru dokonała matka Poli Negri, która pochodząc ze zubożałej ziemiańskiej rodziny, zdecydowała się na ślub z młodszym o dziesięć lat kotlarzem. Jej córka z kolei wspominała, że powodem przyjęcia oświadczyn hrabiego Eugeniusza Dąmbskiego było pragnienie „wielkiej, szalonej miłości, silniejszej ode mnie; moja młodość tęskniła do romantyzmu, a jego ucieleśnieniem był mundur, kwiaty, taniec i wieczna młodość”.

We wstępie do Dzienników matki, Maria Iwaszkiewicz podkreślała, że dla Anny istotna była jedynie miłość od pierwszego wejrzenia. Uczucie to miało również znaczenie w przypadku Maryli Młodnickiej (późniejszej Wolskiej), która zgodziła się na małżeństwo, gdyż, jak pisała, „ujęta tą jego” [Arnolda Penthera – przyp. A.J.M.] „miłością, wzruszona jego niedolą nieszczęsną, zapragnęłam dać mu szczęście”. Z kolei Juliusz Kossak, gdy zobaczył na ulicy kobietę, która mu się spodobała, a która, jak się okazało, była znajomą jego kolegi, nie omieszkał złożyć jej matce wizyty w domu, prosząc od razu o rękę córki. W tym wypadku dodatkowym atutem było złożenie przysięgi na honor, która miała w sposób pośredni poświadczać jego szlacheckie pochodzenie. Panna została jego żoną.

reklama

Nierzadkie było również zainteresowanie urodą przyszłego małżonka czy przyszłej małżonki. Tak było w przypadku Lody Halamy i jej drugiego męża czy Jadwigi Unrug i Stanisława Ignacego Witkiewicza. W tym drugim przypadku pamiętniki i wspomnienia prezentują jeszcze jeden powód małżeństwa. Czasem do ślubu dochodziło, gdy jedna ze stron imponowała drugiej. Tak było w przypadku Magdaleny Samozwaniec i jej drugiego męża, Zygmunta Niewidowskiego czy właśnie Witkacego i Jadwigi Unrug. Niewidowskiemu imponowała szczerość, otwartość i doświadczenie żony, Jadwidze talent męża. Z kolei Witkacy cenił wygląd i inteligencję małżonki, choć Anna Iwaszkiewicz wysnuła za swoim znajomym podejrzenie, że Witkiewicz pragnął jedynie rozgłosu. Najbardziej skomplikowany był jednak przypadek Magdaleny, która wyszła za mąż z powodu załamania nerwowego. W ciągu krótkiego czasu straciła wszystkich, których kochała: matkę, ojca i siostrę. Gdy spotkała się z Niewidowskim, ten zaproponował po kilku kieliszkach wódki, że będzie się nią opiekował i jej nie opuści. Magdalena przyjęła oświadczyny. Byli szczęśliwym małżeństwem aż do jej śmierci.

reklama

Moralność, wytrwałość, nazwisko

Kluczem do serca Lody Halamy okazała się wytrwałość

Czasem powody, dla których brano ślub, były niezwykłe. Przykładem może być Hanka Bielicka, którą do małżeństwa przekonała moralność. Podczas nauki w szkole aktorskiej paczka przyjaciół postanowiła zamieszkać razem. Bielicka miała spać w jednym pokoju z Jerzym Duszyńskim. Jak sama napisała, oburzyła się: „w jednym pokoju z mężczyzną, bez ślubu? Odezwała się moja Łomża [czyli wychowanie w domu rodzinnym – przyp. A.J.M.]. Ja »nietknięta dziewica«, nie wyobrażałam sobie wspólnego łóżka bez sakramentu. Pobraliśmy się więc”. Wspólne zamieszkiwanie pary bez ślubu było traktowane w tym czasie jak grzech i uważane było za nieobyczajne.

Loda Halama zgodziła się zostać żoną hrabiego Andrzeja Dembińskiego podczas romantycznej kolacji. Ale nie księżyc, szampan czy ogólny nastrój zaciążył na jej decyzji, a niezwykła wytrwałość przyszłego małżonka. Wielokrotnie był na przedstawieniach, w których grała Loda. Cierpliwie i wytrwale prosił ją o rękę, aż ostatecznie w Paryżu zgodziła się i została Andrzejową Dembińską.

Czasem kandydat pojawiał się wiedziony słynnym nazwiskiem, o czym przekonała się Monika Żeromska. Jeden z adoratorów, który usilnie starał się o jej rękę, zwrócił uwagę przede wszystkim na nazwisko słynnego pisarza. Tak opisała tę sytuację adorowana:

Na jednym z balów w Akademii profesor Pruszkowski przedstawił mi dość opasłego i bladego młodego pana w okularach, zapowiadając, że jest to największy snob na świecie, który ze względu na moje nazwisko zakocha się we mnie, potem ze mną zaręczy, a potem zerwie, żeby tylko móc opowiadać wszystkim wokoło o tych kolejnych wypadkach. Był to młody pan Tadeusz Przypkowski, historyk sztuki, doktor filozofii, specjalista od budowy zegarów słonecznych, czyli gnomiki, i astronom. Słowa profesora Pruszkowskiego sprawdziły się o tyle, że Przypkowski uznał, że ponieważ Żeromscy i Przypkowscy spotkali się na jakimś moście przy jakiejś okazji w XII wieku, więc należy teraz te dwa rody połączyć, zwłaszcza że nasze dwa pola herbowe odpowiadały sobie kolorem. Ja bałam się go trochę, bo miał cienki i przeraźliwy śmiech, od którego ciarki leciały po plecach. Zaczął nazywać nas z mamą swoimi paniami i stał się prędko bardzo uciążliwie zazdrosny.
reklama

Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.3”:

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.3”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
86
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-00-6

Przypadek

Zdarzało się, że o przyjęciu oświadczyn decydował przypadek. Monika Żeromska wspominała:

Wiktor Podoski [...] zaproponował małżeństwo w tak skomplikowany i zawoalowany sposób, że nie będąc pewna, o co mu chodziło, powiedziałam, że się zgadzam, myśląc, że to może ma być jakiś występ czy zabawa wymyślona przez niego. Kiedy okazało się, że istotnie chodzi mu o to, abym wyszła za niego za mąż, zaczął się dla mnie okropny okres, w nocy zalewałam się łzami, a kiedy go widziałam, starałam mu się wydać jak najbardziej antypatyczna.

Innym przykładem przypadkowego zamążpójścia, związanym także z niezwykłym humorem Magdaleny Samozwaniec, mogą być jej zaręczyny z Janem Starzewskim. Powołując się na wspomnienia czołowej polskiej satyryczki tego okresu, zmuszona jestem zastrzec, że moment przyjęcia oświadczyn Jana w różnych książkach wspomnieniowych wygląda inaczej. W omawianych dotąd sytuacjach nie było rozbieżności między poszczególnymi relacjami, a niektóre z nich znajdowały swoje potwierdzenie w opowieściach innych osób. Przebiegu tak osobistego wydarzenia, jakim są zaręczyny, nie sposób jednak zweryfikować za pomocą innych źródeł. Przywołuję zatem obie relacje Magdaleny, która jako pierwszy powód małżeństwa podała chorobę, która:

połączyła Madzię z Jasiem. Lekkomyślna panienka nie przyszła kiedyś na schadzkę z adoratorem, która zwykle miewała miejsce na moście Dębnickim. Adorator czekał godzinę, w końcu, przewiany wiatrem od Wisły i przemoczony wiosennym kapuśniaczkiem, wrócił do domu z wysoką gorączką. Napisał do niej list z wyrzutami, że to ona jest przyczyną jego choroby, zaklinając ją, aby przyszła do niego, bo chciałby ukochaną przed śmiercią jeszcze raz ujrzeć. Przestraszona Magdalena, przekroczywszy zasady dobrego wychowania, które zabraniały panience z »towarzystwa« odwiedzać młodego człowieka w jego mieszkaniu, nawet gdyby był umierający, weszła w próg domu Starzewskich, aby z niego już nie wyjść. Zebrana u »wezgłowia« chorego rodzina przyjęła ją już jako narzeczoną i w kilka dni później ojciec Starzewski, bardzo godny i uroczysty, w długim tużurku i spodniach w paseczki, przyszedł do Mamy Kossakowej oświadczyć się o rękę panny Madzi. Państwo Kossakowie byli w wielkiej rozterce. Młodemu Starzewskiemu nie można było nic zarzucić: był mądry, uczony, na drugim roku prawa, mówił ślicznie po francusku... jego ojciec uchodził za ciężko zamożnego pana.
reklama

Innym razem pisarka przedstawiła zupełnie inny przebieg wypadków, które doprowadziły do ślubu. Siedząc przed willą „Pod Jedlami” w Zakopanem, Magdalena poprosiła o papierosa. Jan podał jej bardzo silne „cygaretki”, które sprawiły, że Kossakównie zrobiło się słabo. Nie usłyszawszy dobrze pytania Starzewskiego: „chce pani zostać moją żoną?”, odpowiedziała „tak”. Pomijając sam moment oświadczyn i nie rozstrzygając, która z wersji była prawdziwa, w tym miejscu interesuje nas przede wszystkim odpowiedź na pytanie, dlaczego Magdalena się zgodziła? Często pisała w swoich wspomnieniach o lęku przed pozostaniem starą panną. I zapewne po części był to ważny powód, tak samo jak zazdrość w stosunku do siostry, która po raz drugi wychodziła za mąż.

Omawiając powody tak ważnej decyzji, nie można również pominąć najprostszego wyjaśnienia – chęci ustatkowania się i założenia własnej rodziny. Zdarzało się, że tak jak Jarosław Iwaszkiewicz, młody człowiek od wczesnych lat pragnął małżeństwa, poszukiwał jedynie odpowiedniej kandydatki. W przypadku robotnika Alberta-Wojtka Badury porzucenie stanu kawalerskiego związane było ze spotkaniem ze szczęśliwą w małżeństwie siostrą Anną. Kwestią otwartą pozostawał jedynie wybór odpowiedniej kandydatki.

Dwudziestolecie międzywojenne to okres, w którym zmienia się pogląd wielu osób na kwestie związane z zawarciem małżeństwa, które samo w sobie nie było już związane z problemami. Przyczyny ślubów były różne, ale okres II Rzeczypospolitej przyniósł zwiększenie się liczby małżeństw zawieranych z miłości czy związanych z przyjaźnią. Nadal występowały też śluby związane z konkretnymi interesami, jednakże nie były one już tak częste jak w poprzednich epokach. Można zatem powiedzieć, że międzywojnie stanowi okres, który przyniósł młodym ludziom większą samodzielność i niezależność w kwestii ożenku i zamążpójścia.

Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:

Michał Przeperski
„Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
86
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-3-9

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Redakcja: Roman Sidorski

Korekta: Justyna Piątek

reklama
Komentarze
o autorze
Anna Jajor-Morawiec
Studentka V roku historii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone